Выбрать главу

time for singing christmas songs*

Część 1

Kiedy Harry wszedł do Wielkiej Sali, od razu rzuciło mu się w oczy tylko jedno - Snape'a znowu nie było na posiłku. Nie widział go ani na śniadaniu, ani na obiedzie, ani na tej przeklętej kolacji.

Był to przedostatni dzień szkoły przed przerwą świąteczną. Uczniowie rozmawiali z podnieceniem o swoich planach. Hermiona i Ron siedzieli pochyleni ku sobie i szeptali coś do siebie.

- Cześć, Harry.

Chłopak obejrzał się i uśmiechnął do stojącej za nim Luny.

- Och, cześć - odparł.

- Idziesz na bożonarodzeniową imprezę? - zapytała Krukonka, podchodząc bliżej i posyłając mu promienny uśmiech. - Już nie mogę się doczekać. A ty?

- Ee... - Harry zamrugał, zaskoczony radosnym zapałem, który słyszał w jej głosie. Od kiedy to Luna z taką ochotą chodziła na uczniowskie imprezy? Zazwyczaj stroniła od tego typu zabaw, woląc w zamian ścigać po Hogwarcie sobie tylko znane magiczne stworzenia. No, ale skoro nawet Neville oświadczył mu, że ma zamiar przyjść, to wyglądało na to, że chyba pół szkoły się tam wybiera. A pierwotnie miała to być zabawa jedynie dla garstki osób.

- Nareszcie będziemy mogli wypić razem piwo kremowe - uśmiechnęła się.

A tak! Piwo kremowe! Harry całkowicie o tym zapomniał.

- No jasne. A z tego, co mówiła Tonks, to nawet może coś mocniejszego - wyszczerzył się.

Luna zarumieniła się lekko w odpowiedzi i uciekła wzrokiem.

Harry spojrzał na nią ze zdziwieniem. Powiedział coś niestosownego? Wspomniał tylko o czymś mocniejszym i o...

Zerknął na stół nauczycielski.

...Tonks. Tonks, która wyglądała, jakby właśnie odwróciła głowę w przeciwną stronę i zaczęła pospiesznie coś opowiadać siedzącej obok niej profesor Sprout.

Spojrzał z powrotem na Lunę, która zdążyła już zrobić kilka kroków w kierunku stołu Krukonów.

- No to... do zobaczenia. - Pomachała mu i czmychnęła z pola widzenia.

To było... osobliwe, nawet jak na nią.

Wzruszył ramionami i skierował się do stołu Gryffindoru, szybko zapominając o piwie kremowym z Luną i zastanawiając się, jak zmusić Severusa do zjedzenia posiłku. Nie podobało mu się, że mężczyzna tak o siebie nie dbał. Przecież pamiętał, jak Severus kazał mu zjeść kolację, kiedy Harry przez cały dzień siedział zamknięty w Pokoju Życzeń.

Tak właśnie zrobi! Poprosi Zgredka o pomoc i sam zaniesie Severusowi jedzenie! Zresztą i tak musiał z nim porozmawiać o swoich świątecznych planach i wypadzie do Hogsmeade. Wczoraj kompletnie o tym zapomniał, zbyt zajęty wyobrażaniem sobie, że Snape go zdradza, i pieprzeniem się z nim na biurku. Co prawda później poszli do komnaty, ale ciężko było mu wtedy skupić się na czymkolwiek, gdyż nie miał na sobie spodni, A Snape zdawał się świetnie bawić, dręcząc go. - Hmm, twoje spodnie?. Zdaje się, że ich tu nie ma, Potter. Obawiam się, że będziesz musiał wrócić bez nich.

"Rzeczywiście, to było bardzo zabawne" - pomyślał.

Ale Harry był wyjątkowo zdeterminowany, więc zaczął krążyć po komnacie i ich szukać, aż w końcu znalazł na jednej z dolnych półek szafki stojącej w samym rogu pomieszczenia. Kiedy wściekły wrócił na fotel, jedyne o czym marzył, to odwdzięczyć się Snape'owi i też go rozdrażnić, więc zapytał: - Naprawdę robisz w nocy to samo co ja? Opowiedz o tym, chętnie posłucham. - Do tej pory pamiętał to potworne uczucie upokorzenia, kiedy usłyszał odpowiedź Snape'a - Tak, Potter. Śpię. Nie wiedziałem, że to aż tak cię fascynuje. - A później ten drań miał jeszcze czelność uśmiechnąć się szyderczo!

Lecz wszystkie te wydarzenia zdawały się blednąć w obliczu tego, co wydarzyło się wcześniej, w obliczu tego, co zrobił ze Snape'em i co od niego usłyszał. Do tej pory nie potrafił w to uwierzyć i czasami zastanawiał się, czy się nie przesłyszał, czy to nie była po prostu jego wybujała wyobraźnia.

Jesteś tylko ty, Potter.

Na samo wspomnienie coś przewracało mu się w żołądku i oblewała go fala gorąca, a na usta wypływał maślany uśmiech.

Był tylko on. Severus pieprzył tylko jego. Tylko i wyłącznie jego!

Czuł się taki szczęśliwy, że miał ochotę nucić pod nosem i podskakiwać jak Luna.

Kiedy usiadł przy stole i przywitał się z przyjaciółmi, którzy, lekko zarumienieni, oderwali się od siebie i spojrzeli z determinacją w swoje talerze, jego dłoń błyskawicznie powędrowała do kieszeni.

Muszę z tobą bardzo pilnie porozmawiać, Severusie. Mógłbym przyjść do ciebie po kolacji?

Odpowiedź otrzymał dopiero pod koniec posiłku:

Skoro musisz...

Harry uśmiechnął się do siebie, ale po chwili westchnął ciężko.

Teraz dopiero czekają go schody...

*

Po kolacji zawołał Zgredka i poprosił go, aby przyniósł mu z kuchni jeszcze jedną porcję, bo chciałby zjeść w łóżku. Powiedział przyjaciołom, że wróci wieczorem, bo ma ochotę się przejść i może odwiedzi Hagrida, po czym zarzucił na siebie pelerynę niewidkę i ruszył do lochów razem z talerzem i przekonaniem, że wszystko mu się z pewnością uda.

Zdjął pelerynę w gabinecie, schował ją do kieszeni i trzymając przed sobą parujący talerz, zapukał do komnaty Severusa. Kiedy drzwi otworzyły się, uśmiechnął się szeroko i powiedział:

- Dobry wieczór, Severusie.

Mężczyzna zamarł i zmrużył oczy, spoglądając najpierw na wyszczerzoną twarz Harry'ego, a następnie na talerz.

- Co to jest? - warknął.

Nie czekając na zaproszenie, Harry prześliznął się obok niego i postawił jedzenie na stoliku.

- Ostatnio w ogóle nie bywasz na posiłkach, więc zacząłem się o ciebie martwić. W ogóle o siebie nie dbasz, Severusie. Dlatego postanowiłem przynieść ci kolację. Mam nadzieję, ze lubisz pieczeń. - Uśmiechnął się, prostując się i spoglądając na zamykającego drzwi Snape'a.

Mężczyzna zmarszczył brwi i spojrzał na leżący na stole talerz, a następnie na Harry'ego, później znowu na talerz i znów na Harry'ego. Na jego twarzy zaskoczenie powoli przeobraziło się w coś, czego chłopak jeszcze nigdy nie widział i dlatego nie potrafił tego nazwać.

Severus oblizał wargi i odchrząknął.

- Nie wiem, co kazało ci sądzić, że skoro nie zjawiam się na posiłkach, to najprawdopodobniej konam tutaj z głodu, ale chcę cię zapewnić, iż jadam regularnie dzięki uprzejmości zamkowych skrzatów, z których usług, jak widzę, ty także skorzystałeś.

Harry poczuł, że się rumieni.

- Nie pomyślałem o tym - powiedział cicho, spuszczając głowę.

- Wcale mnie to nie dziwi - odparł Snape, podchodząc do swojego zielonego fotela.

Harry był zły na siebie, że tak się wygłupił. To przecież oczywiste, że gdyby Severus nie jadał, to już dawno wyglądałby jak jeden z tych szkieletów, znajdujących się w klasie Obrony Przed Czarną Magią. Sięgnął po talerz, aby go zabrać, lecz Severus złapał go za rękę i odsunął ją.

- Ale skoro już to przyniosłeś, to nie możemy pozwolić, aby się zmarnowało. - Machnął różdżką i z jednej z szafek wyfrunął drugi talerz i wylądował na stole. Mistrz Eliksirów podzielił pieczeń na dwie porcje i wskazał Harry'emu drugi fotel. Harry usiadł niepewnie, czując dziwne ciepło w żołądku, kiedy uświadomił sobie, że właśnie będzie jadł kolację z Severusem. Patrzył jak mężczyzna przywołuje dwa puchary i czerwone wino.

Harry pochylił się nad swoją porcją. Po raz pierwszy jadł posiłek z Severusem. To było... niesamowite. Prawie tak, jakby byli prawdziwą... parą - dokończył w myślach, rumieniąc się. Zerknął na Severusa, który z uwagą i skupieniem przeżuwał pieczeń, popijając ją winem. Jeżeli chciał dopiąć swego, musiał zacząć działać już teraz, póki Snape jest zajęty jedzeniem. Mając pełne usta nie będzie mógł na niego krzyczeć. To zwiększało jego szanse.