Выбрать главу

Harry usłyszał nad sobą długi, chrapliwy jęk, który zmieszał się z jego własnym jękiem. Oplatające go dłonie Snape'a niespodziewanie mocno zacisnęły się na jego skórze i poczuł, jak ten opanowany mężczyzna... drży. Severus przylgnął do niego jeszcze mocniej i położył mu głowę na karku, a jego włosy rozsypały się po plecach Harry'ego, delikatnie łaskocząc jego podrażnioną skórę. Teraz przykrywał go już całego, otaczał go, był nad nim i w nim, wszędzie.

I... o boże! To było wszystko, czego Harry pragnął... za czym tęsknił. Nie sądził, że jeszcze kiedykolwiek...

Wszelkie myśli opuściły jednak jego umysł, kiedy Severus poruszył głową i zaczął składać wilgotne pocałunki na jego karku i jednocześnie bardzo powoli wysunął się z niego, tak jakby jakikolwiek gwałtowniejszy ruch, mógł doprowadzić go do niespodziewanego finału... Wysunął się niemal do samego końca i tak samo płynnie wszedł z powrotem. I jeszcze raz. I ponownie. Mruczał gardłowo, biorąc Harry'ego długimi, głębokimi pchnięciami, tak jakby chciał się nim nasycić, nasycić jego zapachem i gorącem. I przy kolejnym pchnięciu uderzył prosto... prosto w... w ten punkt, tam...

- Ooooooooch! - Harry dopiero po chwili zorientował się, że to on wydał z siebie ten jęk, ale zanim zdążył nabrać tchu, z jego ust wydobył się kolejny, jeszcze głośniejszy, ponieważ poczuł... poczuł chłodną, wilgotną dłoń mężczyzny owijającą się wokół jego penisa i zamykającą go w odbierającym zmysły uścisku.

- O bo-o-o-o-oooo-że... - zaskomlał, mając wrażenie, że zaraz dojdzie tylko i wyłącznie od tego dotyku. Jego erekcja pulsowała boleśnie, zamknięta w gorącym, ciasnym tunelu poznaczonych odciskami palców, które przesunęły się wzdłuż nabiegłego krwią trzonu i musnęły główkę, a w tym samym czasie rozgrzany penis Severusa wysunął się z niego po raz kolejny i gładko wszedł z powrotem, tym razem szybciej, zachłanniej, jakby mężczyzna nie był już w stanie nad tym panować. Dłoń przesunęła się w dół, ścisnęła jądra i Harry gwałtownie szarpnął głową, kiedy przez jego żyły popłynęły iskry. Już nie mógł dłużej... cały pulsował... Miał wrażenie, jakby coś próbowało się z niego wyrwać, eksplodować.

Severus wysunął się z niego. I pchnął. Gorące wargi przyssały się do karku, a dłoń gwałtownie przesunęła się na sam czubek erekcji, wyciskając z niej wszystko i Harry doszedł przy akompaniamencie własnego krzyku i wibrującego wokół pomruku Severusa. Dochodził i dochodził. I miał wrażenie, że to ekstatyczne upojenie nigdy się nie skończy, że wszystkie mięśnie jego ciała spłoną w ogniu, a skóra rozpuści się. Czuł osiadające na brodzie kropelki spermy i płynną erupcję w lędźwiach i nigdy, przenigdy nie spodziewał się, że orgazm może trwać tak długo...

Zaciskające się na karku zęby sprowadziły go na ziemię w tej samej chwili, w której Severus gwałtownym pchnięciem zakończył swoją udrękę i z jego ust wyrwał się cichy, zabłąkany jęk:

- Potter...

Przykrywające Harry'ego ciało naprężyło się i Snape wystrzelił w nim, zraszając jego wnętrze gorącą spermą, której wydawało się być zdecydowanie więcej niż zazwyczaj, jakby od bardzo dawna nie miała żadnego ujścia. Severus podrygiwał w rytmie wytrysków, wydając z siebie głębokie pomruki i wbijając wargi oraz zęby w kark Harry'ego. I trwało to niemal całą wieczność, dopóki nie znieruchomiał i nie zamilkł, a w powietrzu pozostały tylko dwa głośne, nierówne oddechy.

Serce dudniło Harry'emu w piersi, mięśnie drżały od zbyt nagłego i zbyt intensywnego wysiłku, a ostatnie fale orgazmu przepływały rytmicznie przez jego ciało, ale jedyne, o czym potrafił teraz myśleć, było to, jak bardzo czuje się szczęśliwy i spełniony. Jakby po raz pierwszy od dwóch tygodni zaczerpnął powietrza do płuc, chociaż był to najkrótszy i najszybszy seks, jakiego doświadczył. Najwyraźniej obaj byli zbyt... zbyt stęsknieni i wystarczyło zaledwie kilka pchnięć, jeden dotyk, by...

Czuł na sobie ciężar Severusa, czuł jego zapach, teraz jeszcze intensywniejszy, zaprawiony aromatem potu i seksu, czuł jego przyspieszony oddech na swojej skórze, dotyk jego włosów, rozrzuconych na plecach, muskających kark, ramiona i łopatki, czarną, obszerną szatę, ocierającą się o jego ciało oraz pelerynę, opadającą po bokach aż do podłogi. Mógł przesunąć rękę i jej dotknąć. I tak zrobił. Złapał skrawek peleryny i przycisnął ją do nosa i policzka, wciągając głęboko w płuca jej aromat i pocierając o nią twarzą. Tak, była szorstka, ale było w niej również coś delikatnego, coś, co sprawiało, że miał ochotę owinąć się nią cały i nigdy jej nie opuścić. Przywodziła na myśl pajęczą sieć, którą ofiara z największą przyjemnością sama się oplatała.

To była właśnie ta siła. Ta siła, którą posiadał Severus. I Harry nie potrafił się jej oprzeć, niezależnie od tego, jak bardzo próbował. Był jak ćma, przyciągana przez płomień, nawet jeżeli zdawał sobie sprawę, że może się boleśnie sparzyć. A kiedy próbował uciekać, odkrywał, że droga prowadzi go tylko z powrotem. Wystarczył jeden dotyk, jeden szept tego mężczyzny, by się poddał, by ponownie pozwolił obedrzeć się z dumy. Wystarczyło jedno spojrzenie tych głębokich oczu, by jego serce opadło na kolana. I nie potrafił z tym walczyć, nie potrafił się uwolnić. Szarpanie się doprowadzało jedynie do tego, że pajęczyna oplątywała go jeszcze bardziej. Zakleszczony w jej więzach, uwiedziony jej ciepłem i groźnym pięknem, mógł jedynie bezbronnie przyglądać się temu, co zrobiła z nim miłość.

Zawsze dawał się ponieść emocjom, zawsze bez zastanowienia pozwalał się im prowadzić, rzucając się w wir niebezpieczeństwa. Tym razem skoczył w wir, z którego nie było wyjścia i który był znacznie niebezpieczniejszy niż jakikolwiek inny.

Severus poruszył się i powoli uniósł, zsuwając się z Harry'ego. Chłopak nabrał powietrza i ostrożnie się odwrócił, siadając na podłodze i spoglądając na klęczącego za sobą mężczyznę. Musnął wzrokiem twarz oraz oczy Severusa, wciąż tlące się pożarem, który jeszcze niedawno w nich szalał, a następnie skierował spojrzenie niżej, ku miejscu, które przyciągało jego wzrok niczym potężny magnes. Ku rozchylonym szatom Snape'a. Gruby, zaczerwieniony penis, leżący na udzie Severusa był wilgotny i zmęczony. Na tle czarnej plamy otaczających go szat i krótkich, bardzo ciemnych włosków wyglądał jeszcze masywniej, niż Harry go zapamiętał. Widział nawet dwa owalne, wiszące pod nim jądra, które sprawiały wrażenie całkowicie wyciśniętych. Od dołu pokrywały je ciemne włoski, ale Harry doskonale pamiętał, jak gładkie i miękkie były w dotyku.

Tęsknił za tym widokiem, tęsknił za ugniataniem ich w dłoni, za przesuwaniem ręką po pulsującym, pokrytym misterną siatką żył trzonie, tęsknił za cierpkim smakiem rozgrzanej, naciągniętej na czubku penisa skóry, za zlizywaniem spływających po nim białych kropel... I najwidoczniej wszystkie te uczucia, łącznie z bezwstydnym zachwytem, zbyt wyraźnie odmalowały się na jego twarzy, ponieważ po chwili usłyszał odchrząknięcie i Severus poruszył się, biorąc penisa w dłoń i wsuwając go w spodnie.

Harry zamrugał, spoglądając na mężczyznę z oburzeniem, jakby właśnie przerwano mu w połowie oglądanie niezwykle wciągającego spektaklu.

- Ej, właśnie próbowałem się... napatrzeć - mruknął niepocieszony, ale kiedy spojrzał na twarz Severusa i zobaczył dziwnie zaczerwienione policzki mężczyzny, niemal połknął własny język.