Выбрать главу

Wtedy właśnie usłyszał za sobą wypowiedziane roztrzęsionym głosem słowa:

- Spójrz na mnie.

W tonie Severusa było coś, czego Harry nie słyszał jeszcze nigdy w całym swoim życiu. Jakby z mężczyzną działo się coś bardzo niedobrego. Ale teraz go to nie interesowało. Ruszył prosto w stronę drzwi.

- Słyszysz?

Harry nie słyszał. Nie chciał słyszeć. Chciał tylko stąd wyjść. Teraz miał już całkowitą jasność co do tego, dokąd to wszystko zmierzało... Jak mógł być taki głupi, żeby mu ponownie zaufać?

Nie był w stanie powstrzymać spływających po twarzy łez. Policzek piekł i pulsował. Był żywym ukoronowaniem jego porażki.

Dotarł do wyjścia. Wyciągnął rękę i złapał za klamkę, ale drzwi okazały się zamknięte. Zacisnął na chwilę powieki i oparł się czołem o chłodną powierzchnię. Słyszał bicie własnego serca. Czy mu się tylko wydawało, czy jego serce naprawdę pracowało tak wolno? Jakby się poddawało. Próbował powstrzymać napierający na ściśnięte gardło szloch, walczyć z nim.

Severus go uderzył.

Wtedy poczuł łagodny, ostrożny dotyk na ramieniu. Wzdrygnął się. Chciał strząsnąć tę rękę, ale tego nie zrobił.

- Chcę, żebyś na mnie spojrzał. - Głos Severusa był jeszcze bardziej roztrzęsiony, jeszcze bardziej przepełniony tym dziwnym uczuciem, którego Harry nie rozpoznawał. Jakby coś w nim płonęło, spalało się, wydając z siebie ostatnie tchnienia.

Mężczyzna zacisnął obie dłonie na jego ramionach i powoli zaczął go do siebie odwracać. Harry nie był w stanie się opierać. Miał wrażenie, że została z niego tylko pusta skorupa.

Snape odwrócił go do siebie, ale Harry nie potrafił na niego spojrzeć. Skierował wzrok gdzieś w bok, jak najdalej od rozciągającej się przed nim czerni szat. Łzy wpływały mu do ust, czuł je na języku. Były słone i gorzkie jednocześnie. Smakowały rozczarowaniem i rozgoryczeniem, a to był najokropniejszy smak, jaki kiedykolwiek poznał.

Harry czuł na sobie wzrok mężczyzny. Czuł, jak wędruje po jego twarzy, jak podąża wyżłobionymi przez łzy ścieżkami, jak zatrzymuje się na rozchylonych, z trudem łapiących powietrze wargach i jak wraca, pochłaniając zieleń wilgotnych tęczówek.

- Zostaw mnie - wyszeptał cicho, nienawidząc swojego głosu za to, jak bardzo się załamywał, za to, że nie potrafił wymówić nawet tych dwóch, zdawałoby się prostych słów. Poruszył ramionami, próbując wyswobodzić je z silnego uścisku bladych dłoni. - Ranisz mnie.

I Severus puścił. Ale tylko po to, by łagodnie ująć w dłonie jego twarz i skierować ją w górę. Harry nie miał wyboru. Spojrzał prosto w oddalone zaledwie kilka centymetrów od siebie oblicze i w tej samej chwili zapomniał, jak się oddycha.

Na twarzy Severusa zobaczył ból. Jakby mężczyzna toczył ze sobą śmiertelną bitwę i przegrywał. Jakby walczył z demonami, których Harry nie znał, o istnieniu których nie miał nawet pojęcia. Patrzenie na to było przerażające. A jeszcze bardziej przerażające było to, co zobaczył w tych czarnych oczach... Coś się w nich kruszyło i rozsypywało. I wydawało się być coraz słabsze z każdą spływającą po twarzy Harry'ego łzą.

- Severusie? - wymówił niemal bezgłośnie i w tej samej chwili ujrzał w oczach Snape’a coś, czego nigdy nie spodziewał się zobaczyć. Cierpienie. Tak wielkie, tak beznadziejne, tak... głębokie, iż wiedział, że do końca życia nie zapomni tego widoku. Jakby w Severusie coś się nagle złamało. Zawaliło. Jakby ta zbyt długo podtrzymywana, łatana na wiele sposobów, chwiejna konstrukcja w końcu nie wytrzymała i całym ciężarem runęła w przepaść. I pozostało jedynie cierpienie. Tak intensywne, że zapierało dech w piersi.

Ale razem z nim nadeszło też coś jeszcze. Harry zobaczył to na zmieniającym się obliczu Severusa. Emocje. Tysiące emocji, trwających krócej niż mrugnięcie powiek, jednak tak silnych, iż wydawało się niemożliwym odczuwać je intensywniej.

I wtedy wydarzyło się coś, co przewróciło świat do góry nogami. Severus pochylił się nagle i przycisnął swoje cienkie, twarde wargi do ust Harry'ego, wgryzając się w nie z taką siłą, jakby chciał je pożreć. Harry nie miał czasu nawet na zaczerpnięcie oddechu, kiedy wilgotny, gorący język wśliznął się do jego ust niczym wijący się wąż i natychmiast zaczął penetrować wnętrze, tak zachłannie i wygłodniale, jakby poszukiwał pożywienia. Smagał policzki, łaskotał podniebienie, ocierał się o zęby. I był taki gorący i miękki i smakował tak... słodko.

Zioła.

Harry'emu dzwoniło w uszach. Merlinie, to się działo naprawdę! Tak długo na to czekał, tak cholernie długo... Czuł dreszcze w całym ciele. Czuł to pragnienie, czuł je w sile, z jaką Severus pożerał jego wargi, niemal je maltretując. Z jaką napierał na niego, wciskając go w drzwi. Z jaką ciągnął go za włosy, wplatając w nie swoje długie palce i przyciągając twarz Harry'ego jeszcze bliżej swojej.

O tak! Właśnie tak! To było wszystko, o czym marzył, o czym śnił...

Myśli Harry'ego rozpłynęły się, kiedy rzucił się do przodu, zaplatając ręce wokół szyi Snape'a i z pasją oddając pocałunek. Zatonął w ustach Severusa, zatonął w tej potrzebie, która tak długo nie mogła zostać zaspokojona. Ich języki splotły się ze sobą, przesuwając się wokół siebie, przepychając i ślizgając w mokrych, rozgrzanych wnętrzach. Harry czuł rozlewające się po całym ciele fale gorąca, zawroty głowy, napięcie mięśni, drżenie w nogach. To było więcej niż przyjemne. To było... nieprawdopodobne!

Napierał całym sobą, pragnąc dostać się do ust Snape'a, posmakować ich, poczuć ich fakturę, ich zniewalające ciepło i ziołowy posmak, wymieszany z gasnącym smakiem alkoholu. Brakowało mu już tchu, ale to się teraz nie liczyło. Pragnął tylko Severusa. Pragnął zdobyć przewagę. Naparł jeszcze mocniej, zębami uderzając w cienkie wargi mężczyzny i wsuwając mu w usta swój zachłanny język. Tak! Był tam! Błyskawicznie prześliznął się po gładkim podniebieniu i lekko chropowatych wewnętrznych stronach policzków. Czuł na języku smak Severusa. I chciał jeszcze więcej. Chciał sięgnąć głębiej. Zatopił zęby w wargach Snape'a, otwierając usta jeszcze szerzej i sięgając językiem niemal do gardła, ale wtedy Severus warknął i odepchnął go od siebie, przerywając pocałunek. Harry uderzył plecami o drzwi, w które ponownie wcisnął go mężczyzna i na ułamek sekundy uniósł powieki.

Severus patrzył na niego tak, jakby oszalał. Jakby już dawno znalazł się poza wszelkimi granicami jakiejkolwiek kontroli. I jakby bardzo nie spodobało mu się to, że Harry próbował go zdominować.

Jednak już w tej samej chwili wszystko ponownie utonęło w smaku rozgrzanych warg i dźwięku uderzających o siebie zębów, kiedy Severus zamknął jego usta w jeszcze brutalniejszym pocałunku, błyskawicznie wślizgując się językiem do środka i jednocześnie złapał go ręką za szczękę, ściskając ją i zmuszając Harry'ego do szerszego otwarcia ust. Jakby wciąż było mu mało. Jakby naprawdę próbował go pożreć.

Harry nie sądził, że kiedykolwiek tego doświadczy... że Severus będzie go tak całował. Z taką pasją, gwałtownością, namiętnością... Przypomniał sobie bożonarodzeniową imprezę oraz własną gorycz, kiedy myślał, że nigdy tego nie zazna.

Teraz to nie miało znaczenia. Nic nie miało znaczenia. Nawet piekący policzek, który stał się jedynie mglistym wspomnieniem. Liczyły się tylko wargi Severusa. Oooch, tak!

Harry nie potrafił powstrzymać jęków, kiedy Severus zaczął ssać jego język, przygryzać go i wciągać do swych ust. Ale Severus jęczał także, co Harry dopiero teraz sobie uświadomił. Severus jęczał w jego usta, a on czuł żar tych pomruków, czuł, jak wprawiały w wibrację jego policzki, jak łaskotały podniebienie. Przesunął ręce wyżej, również wplatając palce we włosy mężczyzny. Severus zamruczał, zwalniając nieco zawzięty uścisk na włosach Harry'ego i przeczesując je dłonią. Och, Harry miał teraz ciarki nawet na podeszwach stóp!