Severus nie był szczupły. Był chudy. Harry wyraźnie widział zarysowujące się pod skórą kości, szczególnie na ramionach, oraz lekko wystające żebra. Skóra była tak blada, jakby nigdy nie wystawiano jej na działanie promieni słonecznych, a w przytłumionym świetle zdawała się niemal szara. Ale nie to przyciągało wzrok. Tym, co niemal natychmiast rzuciło się Harry'emu w oczy były... blizny. Ciemne szramy szpecące skórę w kilku widocznych miejscach. Jedna z nich zaczynała się na obojczyku, ciągnęła w dół, przechodząc tuż obok małego, ciemnego sutka i znikała gdzieś na plecach w okolicach pasa. Inna znajdowała się na biodrze. Kolejna, krótka, ale bardzo głęboka, widniała tuż pod klatką piersiową, na żebrach, następna na prawym ramieniu i ostatnia, najgłębsza i najwyraźniejsza, przecinała lewe przedramię, dokładnie w miejscu, w którym znajdował się Mroczny Znak.
Mroczny Znak... Harry po raz pierwszy widział go z tak bliska. Był ciemny i odznaczał się wyraźnie na tle bladej skóry. Czaszka i wypełzający z jej ust wąż. Symbol zniewolenia. Lojalności. Tajemnicy. Niewielki fragment skóry Severusa, który nigdy nie będzie należał do Harry'ego. Który nie należał nawet do Severusa. Skaza. Ale czy to nie właśnie skazy czyniły go tak... pociągającym?
Kiedy koszula opadła na podłogę, Severus pochylił się i szybko zdjął buty oraz skarpetki. Wyprostował się i sięgnął do spodni, rozpinając je kilkoma pospiesznymi ruchami, a następnie zsuwając powoli z bioder. Oczy Harry'ego robiły się coraz większe, kiedy spodnie odsłaniały kolejne fragmenty ciała mężczyzny, a gdy wyłonił się spod nich twardy, masywny penis, otoczony kępką czarnych włosów, Harry poczuł się tak, jakby oblano go wrzątkiem. Zacisnął pięści na gładkiej pościeli i obserwował dalej, jak spodnie opadają aż do kostek, a Severus wychodzi z nich i staje przed Harrym nagi i jasny, emanujący pewnością siebie oraz dziką, drapieżną seksualnością. Harry wiedział, że się gapi, ale nic nie mógł na to poradzić.
Severus miał niewiarygodnie długie i szczupłe nogi, a na jego prawym udzie widniała kolejna szrama, która ciągnęła się aż do łydki. Harry wpatrywał się w nią, wędrując wzrokiem od stóp przez wyraźnie nabrzmiałego, ukrytego w ciemnej gęstwinie penisa, przez szczupłe biodra i odcinający się na przedramieniu Mroczny Znak, przez pokrytą bliznami klatkę piersiową, aż po otoczoną czarnymi kosmykami, skupioną twarz z głęboką zmarszczką pomiędzy brwiami i wiedział, że to najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek dane mu było oglądać. Wszystko w Severusie, każda wystająca kość, każda blizna, każda szrama, nawet Mroczny Znak... to wszystko wydawało mu się tak piękne, tak nieprawdopodobnie piękne, że zapierało dech w piersiach.
Harry zapragnął dotknąć tej skóry, poczuć ją pod palcami, poczuć każdą z tych blizn, ale zanim zdążył wykonać jakikolwiek ruch, Severus uprzedził go. Podszedł do łóżka i wszedł na nie, przesuwając się nad Harrym na rękach i kolanach. Harry opadł na plecy, spoglądając prosto w wypełnione pożądaniem źrenice i pozwolił się im pochłonąć, kiedy Severus położył się na nim, a jego wargi odnalazły wargi Harry'ego i zamknęły się na nich w żarliwym pocałunku.
Och, jakież to było inne... skóra przy skórze, jego własne ciepło i chłód Severusa, razem, przyciśnięte do siebie, mieszające się ze sobą, ocierające o siebie, gładkie, śliskie... Merlinie!
Harry zachłannie owinął ramiona wokół szyi mężczyzny, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. Tak blisko, iż był w stanie wyczuć wbijające mu się w ciało kości. I twardą erekcję Severusa, która leżała wciśnięta pomiędzy ich biodra. Penis Harry'ego podrygiwał, ocierając się o twarde włoski na brzuchu mężczyzny i to wszystko było... było...
Język Severusa nieustępliwie penetrował wnętrze jego ust, owijał się wokół języka, zataczając wilgotne kręgi, masując go, a zęby drażniły dolną wargę i Harry czuł coraz wyraźniejsze napięcie w podbrzuszu. W pewnym jednak momencie Severus oderwał usta, oddychając ciężko i przyglądając się Harry'emu z nienasyconym zachwytem. Uniósł dłoń i delikatnie przesunął palcem po jego policzku.
- Taki wrażliwy... - wyszeptał głosem przepełnionym zdumieniem i podziwem zarazem. - Niezwykłe.
Po tych słowach złożył na ustach Harry'ego kolejny długi, zmysłowy pocałunek, jednocześnie gładząc go dłonią po policzku i twarzy, tak subtelnie, jakby dotykał skarbu, który obawiał się splamić.
- Dlaczego wciąż do mnie wracasz? - wyszeptał mu wprost w usta.
Harry uniósł powieki i spojrzał w tę głęboką, mroczną toń oczu, której tak wiele już razy pozwalał się pochłonąć...
- Zawsze będę do ciebie wracał - odparł niemal bezgłośnie, muskając wargami usta naprzeciw swoich.
Severus uniósł okulary Harry'ego i zawarł swoją odpowiedź w pocałunku złożonym na jego przymkniętych powiekach.
- A dlaczego ty nigdy nie pozwalasz mi odejść? - zapytał cicho Harry, kiedy Severus pocałował kącik jego oka.
Przez moment panowała cisza. Wargi Severusa zatrzymały się kilka milimetrów nad policzkiem Harry'ego. A po chwili spomiędzy nich wydobył się drżący szept:
- To ty nie pozwalasz mi odejść.
Zanim Harry zdążył zastanowić się nad tymi słowami, Severus znów pieścił jego wargi, przeczesując palcami czarne kosmyki i wciskając go w materac z taką siłą, jakby pragnął go w siebie wchłonąć. Harry przesuwał dłońmi po jego plecach, czując pod palcami kolejne blizny. Dotykał i gładził chłodną skórę samymi opuszkami palców, a wtedy Severus drżał i mruczał w jego usta i to było tak cholernie przyjemne! Łapczywie wyszukiwał kolejnych miejsc, których dotknięcie skutkowało natychmiastową, żywszą reakcją mężczyzny, ale kiedy przesunął dłonie na boki i musnął palcami miejsce znajdujące się tuż pod prawym ramieniem, kilka centymetrów poniżej pachy, Severus wydał z siebie długi, gardłowy jęk i spiął się cały, odrywając wargi od ust Harry'ego i unosząc się nieznacznie na rękach. W jego oczach szalał ogień, a na obliczu malowało się zaskoczenie.
To było... oszałamiające odkrycie. Przypominało magiczny przycisk. Wystarczyło lekko musnąć, by Severus zaczął się wić. Harry zagryzł wargę, próbując ukryć uśmiech. Och, zapamięta sobie to miejsce...
Severus pochylał się nad nim, odzyskując oddech po pocałunku. Jego wargi były wilgotne i zaczerwienione i Harry wiedział, że teraz... należą do niego. Podniósł się, podpierając na łokciach i zatrzymał twarz kilka centymetrów przed twarzą Severusa, a następnie wysunął język i uwodzicielsko przeciągnął nim milimetr od warg mężczyzny. Severus zmarszczył brwi i błyskawicznym ruchem złapał niesforny język Harry’ego, wciągnął go do swych ust, przygryzł lekko zębami i zaczął ssać. Harry jęknął, a jego penis szarpnął się. Miał wrażenie, że zaraz oszaleje, że zatonie w ustach Snape'a, że zostanie przez nie pochłonięty. Brakowało mu już tchu, ale wtedy mężczyzna puścił go i Harry łapczywie wciągnął powietrze, opadając na łóżko. Na wargach Severusa błąkał się ten cudowny, złośliwy uśmieszek i Harry ponownie poczuł przypływ zachwytu. Przesunął ręce z powrotem na kark mężczyzny i uniósł się, całując te wykrzywione wargi, a następnie brodę i szyję. Przymknął powieki i przycisnął usta do blizny na obojczyku, czując jej odmienną, lekko chropowatą fakturę. Pragnął całować Severusa, pragnął pocałować każdą bliznę, każdy zakamarek jego ciała.