Выбрать главу

Litery rozmywały mu się przed oczami. Nie musiał ich widzieć. Doskonale wiedział, co napisał.

8. Opisz skutki działania eliksiru Desideria Intima.

Jednym ze skutków tego eliksiru jest to, że... nie potrafię przestać o Tobie myśleć. Robiłem to dzisiaj w nocy. A wiesz o czym myślałem? Myślałem o Tobie. Wyobrażałem sobie, jak bierzesz mnie na swoim biurku. Rozbierasz mnie, popychasz na drewniany blat i wchodzisz we mnie. Twoje ręce ślizgające się po moim nagim ciele. Dotykasz mnie wszędzie, czuję Twoje usta zasypujące mnie pocałunkami. Poruszasz się nade mną, czuję Cię w sobie. Głęboko. Przyjmuję Cię z ochotą, ponieważ pragnę Ciebie. Pragnę, żebyś mnie brał, żebyś mnie pieprzył. A Ty to robisz. Wchodzisz we mnie, a ja widzę pożądanie na Twojej twarzy. Widzę przyjemność, której poddajesz się w całości.

Skończyłem, dochodząc i jęcząc Twoje imię.

Powiedz, Severusie... chciałbyś mnie mieć na swoim biurku, nagiego i całkowicie uległego?

Zrobię wszystko, o co poprosisz.

Chciałbyś...?

- Czekamy, panie Potter - szyderczy głos Mistrza Eliksirów przerwał panującą w klasie ciszę.

Harry poczuł, jak kręci mu się w głowie tak bardzo, że zaraz chyba zemdleje.

Och, nie potrafił uwierzyć w to, że tak napisał. W teście z eliksirów! W cholernym teście!

A teraz ten sukinsyn kazał mu to przeczytać. Przy całej klasie.

Nigdy!

Harry zamknął oczy, modląc się, by wydarzyło się coś, co by go uratowało. Cokolwiek!

I wtedy rozbrzmiał dzwonek.

Ulga jaką poczuł, nie da się z niczym porównać. Niemal ugięły się pod nim kolana.

Zaczął dziękować w myślach wszystkim dobrym duchom, które go wysłuchały.

- Proszę na następną lekcję opisać pełen przebieg wykonywania eliksiru Marzeń Sennych. Dodając opis i historię wszystkich składników, charakterystyczne metody przygotowania, opisać smak, zapach, kolor i konsystencję, historię eliksiru i sposób działania. Na nie mniej, niż trzy rolki pergaminu.

Przez klasę przeszedł szmer niezadowolenia. Snape już dawno nie zadał im tak długiej i żmudnej pracy domowej. Musiał być w wyjątkowo złym humorze.

Wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy, sprzątać po sobie i powoli opuszczać salę. Kiedy Harry, wciąż dziękując w duchu za ratunek, wziął swoją torbę i chciał wyjść, przez szmer w klasie przebił się złowrogi głos Mistrza Eliksirów:

- Pan zostanie, panie Potter i przeczyta mi pan to, co pan napisał.

Harry ścisnął trzymany w ręku test. Spodziewał się tego.

Snape nie wypuściłby go tak łatwo. Nie po tym, co mu napisał.

Przełknął ślinę i zwrócił się do czekających na niego Rona i Hermiony:

- Nie czekajcie na mnie. Później chcę iść odwiedzić Lunę. Idźcie sami na obiad.

Ron pokiwał głową i poklepał Harry'ego po ramieniu.

- Trzymaj się, stary - po czym odwrócił się i ruszył w stronę drzwi, razem z resztą uczniów. Jednak Hermiona została na miejscu. Patrzyła na Harry'ego przenikliwym, zamyślonym wzrokiem. Później jej spojrzenie powoli powędrowało w stronę biurka, przy którym siedział Snape, a następnie ponownie powróciło do Harry'ego.

- Tylko nie wracaj zbyt późno - wyszeptała, spuszczając wzrok, odwracając się i szybko wychodząc.

Harry'ego przeszyły dreszcze.

"Ona się czegoś domyśla" - pomyślał z przerażeniem patrząc, jak jego przyjaciółka znika za drzwiami.

Po co w ogóle to mówił? Nie była to zbyt wiarygodna wymówka, szczególnie, że Luna miała dzisiaj wieczorem wyjść już ze szpitala. Ale nic innego nie potrafił wymyślić. Chciał, by przyjaciele sobie poszli. Co innego miał powiedzieć? Podejrzewał, że nieprędko uda mu się stąd wyjść. Utwierdzało go w tym spojrzenie Mistrza Eliksirów, które czuł wwiercające się w jego plecy. Parzyło.

Kiedy ostatni uczeń zniknął za drzwiami, w klasie zapanowała martwa cisza.

Harry czuł, jak panika, którą przez ostatnie parę minut starał się hamować, wzbiera w nim i przejmuje kontrolę nad jego umysłem.

Po co on to w ogóle napisał?

W tej chwili pragnął tylko znaleźć się jak najdalej stąd. Uciec. Zniknąć.

Wtedy, kiedy to pisał, nie przejmował się konsekwencjami. Działał pod wpływem impulsu. Pragnienia.

A teraz musi stawić czoła Snape'owi. Czuł, że nie jest w stanie.

Zamknął oczy, czekając na to, co wydawało się nieuniknione.

- Spójrz na mnie, Potter.

Harry zacisnął pięści.

Weź się w garść!

Powoli odwrócił się, bojąc się tego, co zobaczy.

Wstrzymał oddech, kiedy dosięgło go palące, ostre jak brzytwa spojrzenie czarnych oczu i poszatkowało jego pewność siebie na malutkie kawałeczki. Pozostawiając tylko strach i wstyd.

Nie odwróci wzroku! Musi się z nim zmierzyć! Inaczej zawsze będzie tylko... dziwką Snape'a.

Harry poczuł nagle powiew gorąca. W drzwiach za nim szczęknął zamek. Pomieszczenie rozjarzyło się na sekundę dziwnym blaskiem.

Zaklęcie zamykające i wyciszające. O cholera!

Chłopak był w stanie tylko stać i walczyć z rosnącym w nim z każdą chwilą panicznym lękiem.

Zobaczył, jak na twarzy Mistrza Eliksirów pojawia się mroczny uśmiech.

Przełknął ślinę.

- Powtórzę swoją prośbę tylko raz, Potter. Czy możesz przeczytać mi to, co napisałeś?

Nie!

Harry miał wrażenie, że zaraz chyba zemdleje ze wstydu.

- Dobrze wiesz, co napisałem - zdołał wykrztusić, kompletnie nie panując nad łamiącym się głosem.

Jedna z brwi Mistrza Eliksirów podniosła się w geście złośliwej satysfakcji.

- Chciałbym jednak usłyszeć to od ciebie. Nieczęsto zdarzają się tak... hmm, wylewne odpowiedzi na moich testach.

Harry już nie miał krwi. W jego żyłach płynęła lawa, która spalała go od środka. Zaczęło mu się kręcić w głowie, kiedy widział spojrzenie, które wbijał w niego nauczyciel. W czarnych oczach płonął ogień.

Atmosfera panująca w klasie była tak gęsta, iż wydawała się niemal namacalna.

Harry wiedział, że to, co teraz powie, może zmienić wszystko.

Ciężar tej świadomości przytłaczał go.

Pragnął Snape'a.

Zrobiłby wszystko, żeby dostać to, czego pragnął. Ale czy był na to gotów?

Chciał coś powiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle.

Snape stał sztywno przed biurkiem, a intensywność jego spojrzenia odbierała Harry'emu wszystko. Łącznie ze zdolnością mówienia.

- Nie mogę - zdołał w końcu wyszeptać, czując, że jeszcze trochę i wybuchnie.

Nie powie tego! Nie potrafi.

- W takim razie może już pan iść, panie Potter. Jest pan wolny.

Wrażenie, że jeszcze chwila i eksploduje zostało nagle zastąpione zimnym, lodowatym wręcz dreszczem, który wstrząsnął ciałem Harry'ego.

Nie! Nie chcę!

Chłopak spuścił wzrok. Zdał sobie sprawę, że jego spocone dłonie drżą tak bardzo, że z trudem może utrzymać test.

To nie może się tak skończyć!

Zamknął oczy, walcząc z opanowującym jego ciało chłodem.

Nadal czuł wbijające się w niego spojrzenie płonących oczu. Spojrzenie, które spalało go swoja intensywnością, jakby Snape tylko czekał, aż Harry coś zrobi, coś powie. Jakby czekał na sygnał. Nie zrobi niczego, dopóki Harry nie zacznie o to prosić.

Serce Gryfona już dawno wyrwało się z jego piersi i odleciało. Krew spaliła jego żyły. Temperatura w klasie wydawała się wyższa niż w saunie. W miarę, jak w Harrym narastało zdecydowanie, powietrze stawało się jeszcze gorętsze i jeszcze bardziej lepkie.

Gryfon czuł, jak po jego plecach spływają krople potu.