Nagle Snape znieruchomiał. Dysząc ciężko i pojękując, Harry zdecydował się w końcu otworzyć oczy i spojrzeć na niego. W chwili, kiedy to zrobił, zdał sobie sprawę, że wstrzymuje oddech.
Ujrzał przyjemność i satysfakcję rozlewającą się po twarzy Mistrza Eliksirów. Jego oblicze rozjaśniło się i jakby złagodniało. Oczy Snape'a były zamknięte, a usta lekko rozchylone, jakby chłonął przyjemność każdym centymetrem swojego ciała zagłębionego w Harrym.
Harry zapomniał o bólu. Wpatrywał się w Snape'a z niedowierzaniem. W miarę, jak ciało Gryfona przyzwyczajało się do obecności innego ciała w sobie, ból odchodził, a przyjemność, którą odczuwał Snape, udzielała się także jemu.
W pewnej chwili mężczyzna otworzył oczy i widząc, że Harry mu się przygląda, wysunął się z niego nieznacznie i pchnął ponownie.
Harry zacisnął zęby, ale nie krzyknął. Jęknął tylko, czując, jak ból powraca, jednak ze znacznie mniejszą siłą. Snape zaczął wchodzić w niego powolnymi, rozciągniętymi w czasie ruchami. Ten sposób znacznie zmniejszał uczucie bólu i sprawiał, że ciało Harry'ego otwierało się coraz bardziej, pozwalając Snape'owi dotrzeć jeszcze głębiej.
Chłopak czuł, jak twardy, rozgrzany organ, ociera się o jego wejście i rozpycha ścianki ciasnego otworu.
Z zaskoczeniem zauważył, że z każdym pchnięciem, ból powoli zanika, zastępowany przyjemnym uczuciem podrażnienia.
Doznania potęgowały czarne, wbijające się w niego oczy, które obserwowały każdą zmianę na twarzy Harry'ego. Gdyby Harry starał się ukryć swoją przyjemność albo ból, nie miałby na to żadnych szans. Wydawało mu się, że te oczy przewiercają się przez jego zewnętrzną powłokę i wyczytują wszystko wprost z serca.
Nie potrafił odwrócić wzroku. Patrzył na poruszające się hebanowe włosy, kiedy Snape pochylał się nad nim, wsuwając się w niego, by następnie odsunąć się, kiedy wychodził.
Gryfon pojękiwał cicho, czując jak coraz dogłębniejsze i intensywniejsze fale przyjemności obmywają jego ciało wraz z każdym pchnięciem. Jego uda drżały z wysiłku, kiedy Snape napierał na nie, zanurzając się w nim aż po same jądra. Chłopak czuł ich ciepło, kiedy uderzały o jego pośladki i szorstką szatę Mistrza Eliksirów, która ocierała się o jego skórę i podrażniała ją.
W pewnym momencie do uszu Gryfona, dotarł chrapliwy, uwodzicielki głos mężczyzny:
- Podoba ci się Potter? - Harry zajęczał w odpowiedzi. Poczuł, jak Snape wysuwa się z niego prawie do samego końca. Jego oczy błyszczały triumfalnie. - Zobaczymy, jak to ci się spodoba - uśmiechnął się mrocznie i pchnął gwałtownie.
To, co się wtedy stało, sprawiło, że Harry niemal zemdlał, a jego umysł poszybował ku sufitowi. Eksplozja niewiarygodnej przyjemności zalała jego lędźwie, kiedy czubek penisa uderzył w coś we wnętrzu Harry'ego. Jego ciało ogarnęła obezwładniająca powódź rozkoszy, której nigdy jeszcze nie doświadczył. Przez ułamek sekundy pomyślał, że jego życie było do tej pory nic nie warte.
Nic nie mogło równać się z tym, czego właśnie zakosztował. Jakby tysiące, miliony piórek jednocześnie podrażniły jego lędźwie, sprawiając, że penis chłopaka drgnął spazmatycznie. Harry zdał sobie sprawę, że jęczy przeciągle i wydaje z siebie różne nieartykułowane dźwięki, błagając o więcej.
Dostał więcej.
Snape wycofał się i pchnął ponownie. W oczach Harry'ego błysnęły łzy.
- Ooooch...
Kolejne pchnięcie wycisnęło z Harry'ego serie przekleństw, za które Hermiona, jako prefekt, z pewnością ukarałaby go utratą punktów i surową naganą.
Jednak jego umysł był zbyt pochłonięty wrażeniami, by teraz o tym myśleć.
Wiedział, że jeszcze kilka takich pchnięć i dojdzie. Widział uśmiech triumfu na twarzy Mistrza Eliksirów, kiedy krzyczał i przeklinał, wstrząsany coraz silniejszymi uderzeniami nieopisanej przyjemności.
Wyciągnął drżącą rękę, by dotknąć pochylonej nad nim twarzy nauczyciela. Wyczuł pod palcami szorstką skórę policzka. Pogładził ją, przypatrując się dokładnie każdej zmarszczce i starając się je jak najlepiej zapamiętać. Widział czarne, ściągnięte brwi. Zmarszczka pomiędzy nimi nadawała im nieprzyjemny, odpychający wyraz, ale Harry pamiętał, jak wygląda ta twarz, kiedy odczuwa przyjemność.
Czarne, wbijające się w niego oczy zdawały się pochłaniać całe światło i wciągały go w swą głębię.
- Masz najpiękniejsze oczy na świecie - pomyślał Harry, tonąc w ich mroku. W chwili, kiedy zobaczył, jak rozszerzają się nieznacznie, a na ustach Mistrza Eliksirów pojawia się szyderczy grymas, zdał sobie sprawę, że powiedział to głośno. Poczuł, jak na jego twarz wypływa rumieniec.
Jednak silne, głębokie pchnięcie, którym nagrodził go Snape sprawiło, że zupełnie przestał myśleć o czymkolwiek.
Coś w nim eksplodowało. Wybuch był tak ogromny, że uniósł biodra i plecy Harry'ego, wyginając jego ciało w łuk, a przyjemność tak silna, że aż bolała, rozlała się w jego podbrzuszu, stopniowo ogarniając całe ciało. Jednocześnie poczuł ciepłe strugi spermy wypływające z jego drżącego, pulsującego członka i zalewające uda i brzuch. Wszystkie mięśnie ciała spięły się gwałtownie, jakby przeszył je prąd. Jego skóra rozpaliła się żywym ogniem, a odległa część świadomości, która była jeszcze na tyle trzeźwa, by w miarę funkcjonować, zdziwiła się, że jego ciało nie trawi prawdziwy ogień, który spaliłby go na popiół, pozostawiając jedynie żarzące się szczątki.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że krzyczy, a jego dłonie gniotą i rozrywają leżące pod nim testy. Jego plecy ponownie uderzyły o blat biurka, kiedy opadł na nie dysząc ciężko i pojękując, gdy ostatnie części jego ciała drżały jeszcze odległym echem orgazmu.
Zanim zdążył jednak choćby zaczerpnąć tchu, poczuł, jak penis Snape'a wysuwa się z niego, a jego dłonie łapią go za biodra i obracają na brzuch, twarzą do biurka, a tyłem do Snape'a.
Kiedy Gryfon zdał sobie sprawę, że mężczyzna ma zamiar wejść w niego od tyłu, poczuł, jak jego zaczerwieniona już twarz, robi się jeszcze bardziej purpurowa. Widząc leżące przed nim wypracowania, uderzyła go nagle niewyobrażalna myśl, że pieprzy się właśnie z nauczycielem, w klasie, na jego biurku, na którym nadal leżą testy, które jeszcze niedawno sprawdzał. Spojrzał w dół i zobaczył jedno z wypracowań. Na samym dole widniał podpis Neville'a, ale wzrok Harry'ego przyciągnęła napisana czerwonym atramentem uwaga Mistrza Eliksirów:
Jeżeli uważasz, że korzeń waleriany jest jednym ze składników Eliksiru Rozciągającego, to musisz być równie szalony, jak twoi rodzice...
Jednak zanim zdążył oburzyć się na tę brutalną uwagę, wszystko rozmazało mu się przed oczami, gdyż Snape wszedł w niego jednym, szybkim pchnięciem.
Mimowolnie zacisnął pięść na wypracowaniu, zgniatając je w dłoni, a z jego ust wydobył się ochrypły krzyk.
Zaraz po pierwszym pchnięciu nastąpiło kolejne. Potem następne i następne.
Harry złapał się brzegu biurka, gdyż tempo pchnięć było tak szybkie, że uderzał boleśnie biodrami o kant mebla. To już nie były te dogłębne, rozciągnięte w czasie ruchy, które miały doprowadzić go do spełnienia.
Teraz Mistrz Eliksirów brał Harry'ego mocno, szybko i brutalnie, przytrzymując jego biodra w silnym uścisku i wchodząc w niego z miażdżącą wszystkie bariery szybkością, jakby w końcu mógł dać upust swojemu pragnieniu, które do tej pory wciąż musiał trzymać na wodzy.