Выбрать главу

Severus zmarszczył brwi i dokładniej przyjrzał się księdze. Szkiełko wśród diamentów...

Na jego usta wypłynął krzywy uśmieszek.

Oczywiście!

Uniósł różdżkę i skierował ją ku księdze.

- Enuntatium.

Księga rozbłysła ciemnym, niemal czarnym blaskiem i przeobraziła się. Litery na jej grzbiecie zmieniły się w skomplikowane runy.

Iluzja. Mógł się domyślić. Taka sama jak ta, której użył do rozpętania pożaru.

Wyciągnął dłoń i zacisnął ją na księdze. Poczuł mrowienie w palcach. Wolumin emanował starą, niemal pradawną magią. Wysunął go spomiędzy pozostałych ksiąg i przesunął dłonią po chropowatej, skórzanej oprawie.

W jego oczach pojawił się zimny płomień satysfakcji.

Zdobył go. Jedyny istniejący przepis na Admorsusexcetrę i najszersze kompendium wiedzy o tym wyjątkowym eliksirze.

Teraz nic go już nie powstrzyma.

***

Miał już plan, księgę i kilka z tych najłatwiej dostępnych składników, które odnalazł w swych własnych zbiorach.

Pozostała kwestia Pottera, którą miał zamiar rozwiązać szybko, zgrabnie i efektownie, a zważywszy na to, że chłopak całe popołudnie spędzi na sprzątaniu schowków, okazja była wręcz wyśmienita, by przyłapać go sam na sam, przywrzeć do muru i nie dać żadnej szansy ucieczki. Ale musi działać rozważnie. Żadnego przymusu. Jedynie czyste wyrachowanie. Doprowadzi go nad samą krawędź. Doprowadzi do tego, że sam zacznie go błagać... i dopiero wtedy go dotknie. Zresztą chłopak ma dopiero szesnaście lat. Nie wiadomo, jak daleko będzie mógł się posunąć, ale sądząc po sile pragnienia, które ujrzał wtedy w jego oczach, podejrzewał, że odrobina perswazji wystarczy, aby osiągnąć zamierzony efekt. Chłopak ma prawdopodobnie zerowe doświadczenie na tym polu i Severus będzie musiał nim pokierować. Będzie musiał pokazać mu, czego oczekuje... i miał nadzieję, że w tej dziedzinie Potter okaże się o wiele pojętniejszym uczniem niż w Eliksirach.

*

Cóż, to było... intensywne doznanie.

Nie spodziewał się, że Potter okaże się tak... uległy. Wystarczył jeden dotyk, by roztopił się w jego dłoniach niczym masło, pozwalając Severusowi na wszystko, zbyt przerażony, by zaprotestować... taki nieśmiały, nieporadny, chłopięcy... klęczący u jego stóp... miękkie wargi zaciśnięte wokół jego penisa... zielone, załzawione oczy, patrzące na niego z dołu z lubieżną zachłannością... i to chorobliwe pragnienie, które w nich dostrzegł. Silniejsze od nienawiści, wstydu, buntu. Czekał na nie, czekał aż się w nim rozpali niemożliwym do ugaszenia ogniem... i dopiero wtedy mógł w pełni docenić smak tego pragnienia... pragnienia, które wywoływał w chłopaku tylko on, Severus. Och, jakąż to dawało mu władzę... Tyle lat użerania się z tym gówniarzem... przez tyle lat musiał znosić jego arogancję, bezczelność i impertynencję, a teraz miał nad nim absolutną kontrolę. Potter był całkowicie w jego mocy.

Musiał przyznać, że świadomość tego była... stymulująca.

Równie stymulująca jak widok jego własnego penisa zanurzającego się w tych gorących ustach, nie skalanych wcześniej przez nikogo innego. Kto by przypuszczał, że Potter potrafi tak głośno jęczeć i skamleć? I reagować tak entuzjastycznie na każdy, nawet najlżejszy dotyk? Ale w końcu czego się spodziewał? Potter był tylko chłopcem. Chłopcem, który po raz pierwszy był dotykany w taki sposób. Przez mężczyznę.

Będzie musiał co jakiś czas podsycać to pragnienie. Ale na razie wystarczy. Na jakiś czas zostawi go w spokoju, zachowując się tak, jakby absolutnie nic się nie wydarzyło, aż w końcu Potter będzie już tak spragniony, że kiedy Severus postanowi ugasić jego pragnienie, chłopak przyjmie wszystko bez zastanowienia. Kiedy zbyt długo i zbyt mocno dmucha się w rozpalające się ognisko, bardzo łatwo można je przez przypadek zgasić. Ale kiedy dmucha się w nie raz na jakiś czas i w odpowiedni sposób, pozwalając płomieniom się rozjarzyć, ognisko może przeobrazić się w prawdziwy pożar.

***

Drzwi otworzyły się. Severus wszedł do swej komnaty, z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi. W ręku trzymał białą maskę Śmierciożercy, którą cisnął na stolik, nie przejmując się tym, czy z niego spadnie, czy też na nim pozostanie. Opadł na zielony fotel i zapatrzył się w płomienie.

Na razie wszystko szło zgodnie z planem. Czarny Pan okazał się niebywale zadowolony z jego pierwszych postępów z Potterem. Severus wciąż słyszał w głowie echo jego śmiechu, kiedy pokazał mu wspomnienie ze schowka, wciąż odczuwał jego radość, która przypominała wbijające się w umysł kolce.

Zmarszczył brwi. Rysy jego twarzy wyostrzyły się, a spojrzenie stało się twarde i zaciekłe.

I wciąż pamiętał swoje własne obrzydzenie, które musiał ukrywać na samym dnie umysłu, kiedy Czarny Pan penetrował jego myśli, rozgrzebując jego prywatność i oglądając coś, co powinien widzieć tylko on, Severus. Ale będzie musiał to ścierpieć. Będzie musiał przyzwyczaić się do jego inwazji i pozwalać mu oglądać każde swoje zbliżenie z Potterem. Na samą myśl o tym robiło mu się niedobrze, ale doskonale wiedział, że to jedyny sposób, aby uśpić jego czujność. Aby Czarny Pan wolał oglądać to, niż sprawdzać postępy nad eliksirem. Które, notabene, chwilowo stanęły w miejscu, dopóki Severus nie zdobędzie jednego z najważniejszych i najtrudniejszych do pozyskania składników: centralnego rogu buchorożca trójrogiego - bardzo rzadkiej odmiany występującej tylko i wyłącznie w okolicach pustyni Kalahari w południowej Afryce. Na szczęście wśród rynsztoków Nokturnu można znaleźć odpowiednich ludzi zdolnych dostarczyć wszystko za stosowną zapłatę. Teraz pozostało mu już tylko czekanie na wiadomość od nich i przygotowanie dla nich tejże zapłaty w postaci kilku rzadkich mikstur, które potrafił uwarzyć jedynie Mistrz Eliksirów. Transakcja wiązała się z ryzykiem, ale Severus był gotów podjąć każde ryzyko, aby osiągnąć swój cel.

***

Malfoy!

Rozpuszczony gówniarz, tak bardzo zaślepiony gniewem i poczuciem niesprawiedliwości, że nawet groźba narażenia się Czarnemu Panu nie potrafiła powstrzymać go przed zaatakowaniem Pottera. Cóż on sobie wyobrażał?

Severus od początku wiedział, że chłopak był zbyt głupi i narwany, by bez sprzeciwu wykonać rozkaz Czarnego Pana i dopilnować, by szkoły nie zmąciły już żadne plotki. To było oczywiste, że chłopak będzie sprawiał problemy. Ktoś taki jak on nie potrafi ot tak zdusić w sobie animozji. Nic do niego nie dociera. Nawet gdyby Severus wyrył mu na czaszce, że Potter jest nietykalny, to podejrzewał, że i tak by to zlekceważył. Ma szczęście, że Severus okazał mu litość i potraktował go jedynie Cruciatusem, ponieważ najchętniej przetrąciłby mu kark.

Niech tylko jeszcze raz spróbuje zbliżyć się do Pottera... jeszcze chociaż jeden raz...

***

- Harry, idziesz? - zapytał Ron, czekając w drzwiach.

Severus, pochylony nad swymi notatkami, usłyszał nagle rumor i podniósł głowę akurat w chwili, kiedy wszystkie książki i przybory znajdujące się w torbie Harry'ego wysypały się na podłogę.

- Cholera! - przeklął chłopak. - Muszę to pozbierać. Idź, zaraz cię dogonię.

Severus ponownie pochylił się nad swymi notatkami, uśmiechając się samym kącikiem ust.

No proszę... Najwyraźniej Potter jest już naprawdę zdesperowany...