Выбрать главу

Jeszcze tylko dwóch.

Zanim zdążył zrobić kolejny krok, usłyszał świst zaklęcia.

- Protego!

Zaklęcie odbiło się od bariery i trafiło w mur tuż nad jego głową. Z góry posypały się gruzy, ale Severus nie zwrócił na nie uwagi, kiedy, niczym cień, wsunął się do wnętrza budynku.

Wyczuwał je. Dwa przerażone umysły, kryjące się w ciemności. Przypominały zapędzone w róg małe, futerkowe zwierzątka, którym przez krótką chwilę wydawało się, że gdy zaatakują w grupie, to mają szansę pokonać wyszkolonego drapieżnika. Wyszkolonego zabójcę.

Doskonale wiedział, gdzie są. Wyciągnął przed siebie różdżkę. Rozkoszował się przenikającą go ciemnością. Oplatającym go, gęstym mrokiem, który zdawał się wsiąkać przez skórę wprost do jego duszy, podarowując mu to ekstatyczne uczucie, kiedy wypowiadał słowa:

- Avada Kedavra.

Dwa zielone rozbłyski wystarczyły, by zakończyć sprawę. Severus odwrócił się i wyszedł z budynku. Beznamiętnym wzrokiem rozejrzał się po leżących na ziemi ciałach.

Wyśmienicie. Po prostu wyśmienicie. Przyszedł tu tylko po jeden składnik. I nie ma go. W zamian za to ma sześć trupów. I jeszcze będzie musiał posprzątać cały ten bajzel, aby nie pozostawić śladów.

Świat wypełniony był idiotami. Niestety niektórzy mieli pecha stanąć na jego drodze.

Z samego rana będzie musiał uruchomić inne swoje kontakty. Musi jak najszybciej zdobyć ten składnik. Bez względu na koszty.

***

Nie planował tego.

Planował iść powoli, krok po kroku, zdobywając chłopaka i przywiązując go do siebie, ale Potter... zaskoczył go. Zaskoczył go, kiedy w teście zaczął wypisywać mu swoje fantazje, kiedy bezczelnie zaczął go uwodzić na lekcji... i kiedy wypowiedział te dwa słowa, które wciąż wibrowały Severusowi w uszach.

"Pieprz mnie".

A więc spełnił jego prośbę. Skoro chłopak tak bardzo pragnął tego posmakować, skoro był aż tak niecierpliwy, tak bezwstydny... skoro aż tak bardzo pragnął zostać wzięty, skonsumowany, zerżnięty... to dostanie to, czego tak desperacko pragnie.

Ale chyba nie spodziewał się, jakie siły uruchomi, kiedy wypowie te słowa. Nie spodziewał się, że, leżąc nagi na biurku Severusa, wśród pogniecionych testów, będzie skamlał i jęczał z pragnienia, zanim Snape w ogóle go dotknie... że kiedy już trafi w jego ręce, kiedy pozwoli zatopić w sobie szpony... nie będzie już odwrotu.

Severus widział zaskoczenie w jego oczach. Oczach, które wciąż uciekały mu w głąb czaszki, a które powinny być przez cały czas otwarte i wpatrzone w niego. Tylko w niego.

Wypełnione żarem powietrze falowało, kiedy Severus wysunął palec z jego ciepłego, wilgotnego wnętrza i pochylił się nad nim. Wydawało się, że na ścianach i stojących w równych rzędach ławkach osiadła cienka, czerwona mgiełka, pokrywając wszystko warstwą przypominającego drobiny ognia szronu.

- Spójrz na mnie - wyszeptał Severus, łapiąc w żelazny uścisk biodra chłopaka i przygotowując się do wtargnięcia w to niesplugawione przez nikogo, nieskazitelne ciało. Jego członek pulsował z pragnienia.

Potter przekręcił głowę i uniósł powieki i Severus ujrzał te zamglone, zielone oczy. Chciał je widzieć, kiedy się w nim zanurzy. Kiedy przedrze się przez jego opór i znajdzie się w nim. W jego wnętrzu. Najgłębiej jak to możliwe. Kiedy, do cholery, wsadzi mu w tyłek swojego penisa i naznaczy go sobą. Naznaczy go jako swoją własność. I Potter będzie należał tylko do niego. Tylko do niego. Chciał... do cholery, chciał zobaczyć swoje odbicie w tych przeklętych zielonych oczach!

Pchnął.

W powietrzu pojawiły się iskry. Potter zacisnął powieki i wydał z siebie przypominający skamlenie krzyk, ale Severus niemal tego nie słyszał, pogrążony we własnych doznaniach.

Merlinie, tak ciasny... tak cudownie ciasny... jak nikt do tej pory...

Jego penis został uwięziony w gorącej i wilgotnej, napierającej zewsząd przestrzeni, w którą zanurzał się coraz bardziej i bardziej... wciskał się w ten niesamowity, pulsujący tunel centymetr po centymetrze, a przyjemność była tak obezwładniająca, że ledwie mógł oddychać. W końcu jego jądra dotknęły gładkich, drżących pośladków, a rozgrzany tarciem, ciasny pierścień mięśni zacisnął się u nasady jego erekcji. Nie mógł wejść już dalej. Zatrzymał się i uniósł powieki, spoglądając prosto w dwoje rozszerzonych oczu, przyglądających mu się z chorobliwą fascynacją zza szkieł okularów. Powoli wysunął się z tego cudownie gorącego wnętrza i pchnął ponownie, niemal tracąc oddech, kiedy napletek jego penisa przesunął się, uwięziony przez mięśnie, a główka wcisnęła się w najdalszy, najciaśniejszy zakątek tunelu.

Potter jęknął, ale tym razem nie zamknął oczu. Severus zobaczył jedynie, jak coś w nich rozbłyskuje, a przez zaciętą twarz przesuwa się cień bólu. Pchnął ponownie, i jeszcze raz, i jeszcze, obserwując, jak ból powoli ustępuje, przeobrażając się w przyjemność. Potter nie spuszczał z niego wzroku. Wpatrywał się w niego rozszerzonymi, błyszczącymi chorobliwie oczami, niczym opętany, jakby nie widział niczego, poza Severusem, jakby na całym świecie nie istniało nic poza nim.

Severus nie mógł oderwać od niego wzroku. Poruszał się w nim niespiesznie, penetrując jego ciało i pochłaniając spojrzeniem jego twarz, zanurzając się w jego wnętrzu i w jego oczach, pieprząc go wszystkimi zmysłami... i wiedząc, że od tej chwili Potter jest tylko jego. Że już nikt inny go nie dotknie.

Nigdy.

*

Kiedy Severus odprowadzał wzrokiem chwiejącego się Harry'ego, wiedział, że popełnił błąd. Że nie powinien był mu mówić, że jest nikim, nawet jeżeli chłopak sam się o to prosił, naciskając i naciskając.

Kiedy drzwi zatrzasnęły się, Mistrz Eliksirów cofnął się i oparł biodrami o biurko.

Jakkolwiek wściekłość na chłopaka niemal rozsadzała go od środka, to złość na siebie była jeszcze większa. Dał mu się sprowokować. Powiedział coś, co ewidentnie zabolało tego rozczulającego się nad sobą dzieciaka i w konsekwencji, zamiast zbliżyć, oddaliło go od niego. Potter zawsze tak na niego działał. Jako jedyny potrafił doprowadzić go do utraty kontroli nad sobą. I co on ma teraz z nim zrobić, do jasnej cholery?

Nic. Przeczeka i obmyśli plan działania. Musi go w jakiś sposób znowu do siebie przyciągnąć. Zresztą to nie powinno być trudne, zważywszy na to, jak chętnie chłopak przyjmował dzisiaj jego pchnięcia...

Odsunął się od biurka, odwrócił i spojrzał na pobojowisko, które zostawili. Część pergaminów z testami była zupełnie pognieciona, reszta leżała w nieładzie na podłodze.

Wyciągnął różdżkę i użył zaklęcia porządkującego. Pergaminy rozprostowały się i ułożyły w jeden stos na środku biurka. Severus usiadł przy nim, wziął do ręki pióro i pochylił się, przysuwając do siebie jedno z wypracowań. Skreślił całą odpowiedź na pierwsze pytanie i dopisał uwagę czerwonym atramentem. Przy drugim pytaniu litery zaczęły rozmazywać mu się przed oczami. Mimowolnie przeniósł wzrok z pergaminu na blat biurka. Jego spojrzenie stało się zamglone.

Jeszcze chwilę temu miał Pottera. Na tym biurku. Nagiego. Uległego. Jęczącego.

Wciąż pamiętał ten cudowny napór ciała chłopaka wokół swojego penisa. I jego orgazm, tak intensywny...

Przymknął oczy i westchnął. Nie lubił, kiedy coś go rozpraszało przy pracy. Musi stad wyjść. Podniósł się szybko, zebrał wypracowania i ruszył do drzwi.

***

Potter nie przyszedł na lekcję. Na jegolekcję! Jak śmiał to zrobić? Jak w ogóle mógł chociażby pomyśleć o tym, żeby opuścić jego zajęcia?

Nie mógł mu tego podarować. Nie znosił lekceważenia, ignorancji. Nic go tak nie rozsierdzało. Oczywiście doskonale wiedział, dlaczego nie przyszedł, ale to nie było żadne wytłumaczenie.