Выбрать главу

- Teraz mój ulubiony przedmiot to Eliksiry - Harry uśmiechnął się figlarnie. - Wiesz, uważam, że są naprawdę fascynujące.

Severus spojrzał na niego przeciągle, mrużąc oczy.

- Doprawdy? - zapytał, a kąciki jego ust drgnęły nieznacznie.

Harry pochylił się do przodu i kontynuował:

- Tak. I wiesz co? Nie wiem, jak mogłem wcześniej tego nie dostrzegać. Te wszystkie składniki, które przewijają się przez moje ręce... Dotykam ich, pieszczę w moich palcach, ugniatam, kruszę albo wyciskam z nich soki... - Snape zagryzł wargę. - ...są naprawdę niezwykle interesujące. No i jest jeszcze kociołek, którego cały czas trzeba pilnować, żeby nie osiągnął temperatury wrzenia i nie wybuchnął... - Severus odpiął guzik przy kołnierzyku.

Potter był w tym naprawdę dobry... coraz lepszy. Że też ten jego słodki język potrafił opowiadać o tym wszystkim w tak perwersyjny sposób... Nasz porządny Gryfon pobrudził się trochę przy swoim profesorze... Ciekawe, co powiedziałaby na to McGonagall? Jej wyraz twarzy byłby bezcenny.

- Ale to nie wszystko - kontynuował Potter. - Jest jeszcze Mistrz Eliksirów, który nas naucza i chociaż niemal wszyscy uczniowie się go boją, to ja uważam, że jest doskonały w swoim fachu.

Mężczyzna rozchylił usta, zaskoczony kolejnym poziomem, na który przechodziła ich mała gra. I musiał przyznać, że z chęcią ją podejmie... szczególnie, że rumieniec pokrywający policzki Pottera był tak niezwykle fascynujący...

Oparł się wygodnie w fotelu, przez cały czas wbijając w niego intensywne spojrzenie.

- Jak bardzo lubisz swojego nauczyciela Eliksirów, Potter? - zapytał, rzucając mu wyzwanie.

Chłopak rozszerzył oczy, patrząc na niego z niedowierzaniem.

Tak, Potter... skoro rozpocząłeś tę grę, to teraz ją kontynuuj... pokaż, co potrafisz, mój mały prowokatorze...

Przez chwilę Harry po prostu siedział, wyglądając na lekko zdezorientowanego. Ale po pewnym czasie zamknął oczy i wyraz jego twarzy zmienił się. Wydawał się lekko uśmiechać, jakby oczami wyobraźni widział coś niezwykle przyjemnego.

- Tak bardzo... - zaczął lekko drżącym głosem - ...że kiedy siedzi przy biurku, sprawdzając wypracowania, nie mogę się powstrzymać i obserwuję go znad swojego kociołka. I wiem, że nie powinienem przerywać pracy, wiem, że muszę uwarzyć eliksir. Jednak nie mogę oderwać od niego wzroku. Tak bardzo... że zaczynam odliczać do chwili, kiedy przerwie i spojrzy na mnie. A gdy już to zrobi, na ten jeden moment zapominam, że jesteśmy w klasie, i myślę tylko o tym, jaki jestem twardy. Myślę tylko o moim pragnieniu. Tak bardzo... że kiedy już zdołam odwrócić wzrok i wracam do warzenia eliksiru, uświadamiam sobie nagle, że nie wiem, jaki składnik trzymam w ręku i który mam dodać następny, w ogóle zapomniałem, jaki eliksir mam uwarzyć. Myślę tylko o tym, żeby znów na niego spojrzeć... - Otworzył oczy i odetchnął głęboko. - Bardzo - dokończył cicho.

Severus patrzył na niego nieruchomo, jakby na chwilę zamarł. Pomieszczenie zalewał niesamowicie ciepły blask, który wydawał się emanować z każdej powierzchni, i przelewał się pomiędzy szybkimi, głośnymi uderzeniami serca, rozgrzewając powietrze i pokrywając wszystko miękką mgiełką...

Tak w niego wpatrzony... tak bezgranicznie mu oddany...

Niebywałe.

- W takim razie musisz bardzo uważać, Potter - rzekł w końcu Severus, zmuszając blask do wycofania się w najodleglejszy, najciemniejszy kąt pomieszczenia. - Jeżeli tak bardzo będziesz lubił swojego nauczyciela, to możesz w końcu... - tego pożałować - ...oblać.

- Podejmę to ryzyko - odparł cicho Harry, patrząc Severusowi prosto w oczy, w których w tej jednej chwili lśniła jedynie ciemność.

*

W końcu chłopak przestał go męczyć i wziął się za swoje zadanie. Ale nie trwało to długo. Ciekawość Pottera wydawała się nie mieć granic. Zainteresowała go książka, którą Severus starał się skończyć czytać. Książka dotycząca Czarnej Magii. I oczywiście chłopak nie potrafił się powstrzymać przed zadawaniem kolejnych pytań. Przed wierceniem i dociekaniem. Przed wdzieraniem się jak najgłębiej i próbami zrozumienia czegoś, co pozostawało poza zasięgiem jego pojmowania.

Wystarczyło spojrzeć na jego wstrząśniętą twarz, kiedy dotarło do niego coś, czego nie potrafił nawet objąć umysłem. Kiedy uświadomił sobie, że tak... że Severus potrafił rzucać najboleśniejsze klątwy i zaklęcia zabijające właśnie dlatego, że tego chciał. Chociaż powinien raczej powiedzieć... że potrafił sam siebie przekonać, że tego chce...

Ale Potter i tak by tego nie zrozumiał. Nie zrozumiałby, że Severus był gotów na wszystko, był gotów posunąć się do największych okrucieństw, kiedy tylko miał w tym cel i kiedy sam tego pragnął. Że potrafił to kontrolować. Potrafił zmusić wypełniającą go ciemność, by służyła konkretnym zamiarom. Potrafił nad nią panować. Owszem, czasami musiał ją karmić. Wtedy ranił, zadawał ból i cierpienie. I lubił to robić. Ale tylko wtedy, kiedy służyło to jemu i tylko jemu.

A będąc na usługach Czarnego Pana, musiał robić to przez cały czas. Musiał na rozkaz odbierać życie każdemu, kto został wskazany przez Czarnego Pana, musiał zadawać najstraszliwsze katusze z powodu widzimisię obłąkanego czarodzieja, nawet wtedy, gdy były one całkowicie zbędne, gdy nie służyły absolutnie niczemu, jedynie temu, by Czarny Pan mógł się napawać otaczającym go bólem i cierpieniem.

Nie, Potter by tego nie zrozumiał...

Musiał więc ostrożnie dobierać słowa.

Pochylił się do przodu, wbijając w Harry'ego poważne spojrzenie.

- Ludzki umysł to naprawdę ciekawe narzędzie - powiedział doskonale opanowanym głosem. - Można się nim posługiwać do woli, jeżeli wie się tylko, gdzie znajduje się zamek i w jaki sposób go otworzyć. Kiedy tego dokonasz, jesteś w stanie zrobić wszystko. Możesz zmusić swój umysł do takich rzeczy, których teoretycznie nigdy nie byłbyś w stanie zrobić. Na przykład zabić człowieka. Albo związać się z nim uczuciowo. Lub też go znienawidzić. Na tym właśnie polega kontrola.

Tylko dzięki niej nie postradał jeszcze zmysłów, wykonując najbrutalniejsze, najokrutniejsze rozkazy Czarnego Pana. Tylko dzięki niej potrafi dokonywać wszystkich tych mordów i egzekucji, a nawet przekonać samego siebie, że to, co robi, jest właściwe... że jest potrzebne. Tylko dzięki niej potrafi rozgraniczyć tamten świat od tego i nie pozwolić, aby ideologia Czarnego Pana przesiąkła do jego umysłu, zamieniając go w bezwolną maszynę do zabijania. Tylko dzięki niej nie stał się takim psychopatą, jak cała reszta popleczników Czarnego Pana, nawet jeżeli czasami dzieli go od tego cienka granica...

Trudno - żyjąc w morzu krwi - widzieć cokolwiek w innej barwie niż purpura... Trudno nie pogrążyć się w całkowitym mroku, kiedy przez tak długi czas zabijało się i torturowało... a potem powracało się do tego miejsca wypełnionego śmiechem i beztroską, zastanawiając się, który świat jest bardziej realny... i ile czasu minie, zanim do tego także wleje się mrok i dłoń Severusa stanie się dla tych wszystkich dzieciaków oprawcą i katem...

Wciąż tylko grał. Każde kolejne miejsce było jedynie sceną, na której przywdziewał nową maskę. Inną dla Czarnego Pana, inną dla Dumbledore'a, inną dla studentów i nauczycieli, inną dla całego Czarodziejskiego Świata, inną dla swych ofiar...

Czasami już sam nie wiedział, która z nich jest prawdziwa.

Był sługą, szpiegiem, nauczycielem, Śmierciożercą, oprawcą, zdrajcą... a teraz nawet... kim był dla Pottera? Kochankiem? Cóż za trywialne określenie... Grał tak wiele różnych ról, że ktoś inny na jego miejscu już dawno pomyliłby kwestie i skończył w Świętym Mungu...

Kontrola. Tylko dzięki niej utrzymywał się jeszcze na powierzchni.