Выбрать главу

- Wracaj natychmiast, Potter! - ryknął Severus. Chłopak przystanął i odwrócił się niepewnie. - Nie pozwoliłem ci wyjść. Siadaj!

Przez chwilę Potter po prostu przyglądał mu się z malującym się na twarzy przestrachem i niezdecydowaniem, które powoli zwyciężały nad kipiącą w nim złością. W końcu zawrócił i podszedł do fotela, opadając na niego ciężko i wbijając w Severusa wyczekujące spojrzenie.

Mężczyzna rozluźnił się. Miał go w garści. Teraz mógł zadać cios, mógł zadać taki cios, który sprawi, że ten blask w zielonych oczach w końcu przygaśnie. Musi go zranić tak, by stracił wszelką nadzieję i już nie próbował się wspinać. Musi go ukąsić tak głęboko, by już więcej nie podchodził tak blisko... Musi go potraktować tak, jakby nic nie znaczył...

Severus zerknął na zegarek. Minęło już wystarczająco dużo czasu. Oblizał wargi, wbił w chłopaka najchłodniejsze, najobojętniejsze spojrzenie, jakie potrafił z siebie wykrzesać, i wycedził zimno:

- Pański szlaban właśnie się zakończył, panie Potter. Może pan odejść.

Widział, jak oczy Harry'ego rozszerzają się z niedowierzania i wypełniają... rozczarowaniem. I bólem. I wiedział, że trafił.

Uśmiechnął się z kpiącą satysfakcją.

Wargi Pottera zacisnęły się w wąską linię, broda zaczęła drżeć. A Severus tylko obserwował, jak chłopak zrywa się, łapie swoją pelerynę i wybiega z komnat, trzaskając drzwiami.

Doskonale. Niech się wynosi. Wcale go nie potrzebuje. Nie potrzebuje jego naiwnych zapewnień, jego obietnic. Jego obecności. Nie potrzebuje tych sentymentalnych gestów, głupkowatych uśmiechów, ani wpatrzonych w niego z uwielbieniem oczu, które tylko mącą mu umysł i przysłaniają cel.

Nie. Jedyne, czego teraz potrzebuje, to... napić się.

***

Kiedy tylko zobaczył Pottera na śniadaniu następnego dnia... niemal się zakrztusił. Och, doskonale wiedział, jak chłopak potrafi być impulsywny i jak bardzo wszystko przeżywa, ale... ale stan, w jakim znalazł się Potter... To było jak uderzenie. Jak cios prosto w tchawicę i Severus przez pewien czas naprawdę miał problem z oddychaniem, kiedy patrzył na zadrapania na policzkach, przesiąknięty krwią bandaż na prawej dłoni, olbrzymiego siniaka pod okiem...

W tej jednej chwili miał ochotę złapać go za szatę, wywlec z Wielkiej Sali i zapytać, dlaczego sobie to zrobił? Dlaczego zawsze musiał być tak cholernie wrażliwy? Dlaczego musiał być taki kruchy i zmuszać go do odczuwania tej... tego... wijącego się, kąsającego wnętrzności wzburzenia? Wzburzenia, które nie potrafiło go już opuścić, które kazało mu wysłać do niego wiadomość, a potem pójść za nim do sali Runów, chociaż miał go od siebie odsuwać.

Ale Potter zawsze potrafił znaleźć jakiś sposób, by Severus nie mógł się od niego uwolnić...

*

Zielone oczy wpatrywały się w niego z goryczą i rozżaleniem, tak dotkliwym, że Severus niemal odczuwał na skórze ich dotyk. Sprawiały, że wszystko w nim wydawało się skręcać, kąsając jego wnętrzności i pragnąc wyrwać się z niego, rzucić do przodu i pożreć ten żal. Jego penis niemal już pulsował w spodniach. Sięgnął po niego, uwalniając go i nie odrywając spojrzenia od tych szklanych oczu, odnalazł drobną dłoń Pottera i poprowadził ją ku swojej spragnionej erekcji. Chłopak gwałtownie nabrał powietrza, kiedy jego ciepłe palce dotknęły gładkiej, rozgrzanej skóry i zacisnęły się wokół członka. Do jego oczu napłynęło jeszcze więcej iskrzącej goryczy, a usta zacisnęły się i Severus poczuł, że robi się coraz twardszy.

- No dalej - wyszeptał ponaglająco.

Potter zaczął poruszać dłonią. I w chwili, kiedy jego dłoń zaczęła przesuwać się po drgającej erekcji, wszystko wokół zaczęło wirować, zalewane pierwszymi kroplami czerwieni.

- Dlaczego taki jesteś? - usłyszał nagle pełne wyrzutu, ciche słowa. - Dlaczego mnie tak traktujesz? Ja... zrobiłbym dla ciebie wszystko i ty o tym wiesz. Więc dlaczego w zamian zadajesz mi jedynie... krwawiące rany? - Żal, który wypływał z ust chłopaka, przypominał lawę, która spływała wprost ku pulsującej erekcji Severusa, rozgrzewając ją i podrażniając. Mężczyzna jęknął i oparł się przedramionami o ścianę po obu stronach głowy Harry'ego, napierając na niego i wypychając biodra. - Nikt nigdy nie będzie cię tak pragnął. Nikt nigdy nie będzie patrzył na ciebie w taki sposób. Nie rozumiesz tego? Kiedy wczoraj potraktowałeś mnie jak pierwszego lepszego ucznia... wiesz, jak się poczułem? Opowiedzieć ci o tym?

Severus zagryzł wargę.

Chciał mu odpowiedzieć. Chciał mu powiedzieć, żeby przestał wreszcie się nad sobą użalać, żeby przestał go dręczyć dziecięcymi oczekiwaniami, bezgranicznym oddaniem i swoją irytującą osobą, żeby choć na chwilę dał mu spokój, ponieważ nie może się przy nim skupić. Chciał mu powiedzieć, że wszystko wymknęło się spod kontroli i że znowu ma ochotę się upić. I w ogóle jak śmiał nieproszony wejść w jego życie, chociaż miał się trzymać od niego z daleka. Chciał mu powiedzieć, że jest tylko chłopcem, który zapragnął niewłaściwego mężczyzny.

Ale z jego ust wydobyło się tylko jedno słowo:

- Szybciej.

Dłoń Harry'ego przyśpieszyła. A po chwili dołączyła do niej druga, która zaczęła głaskać wilgotny czubek. Severus zagryzł wargę niemal do krwi i wydał z siebie zduszony pomruk.

O tak! Właśnie tak! Wprost wyśmienicie!

W górę i w dół i jeszcze raz i te ciepłe palce tak doskonale drażniące główkę jego penisa i zbierające kropelki spermy.

Pieszczące jego erekcję dłonie Harry'ego sprawiały, że powoli tracił zmysły. A przy tym chłopak wbijał w niego tak rozgoryczone spojrzenie, jakby obwiniał Severusa o całe zło świata.

- A może chcesz posłuchać o czymś innym? - zapytał cichym, chrapliwym głosem.- Opowiedzieć ci o tym, jak rozwaliłem posąg, a jego odłamki poraniły mi całą twarz, ale ja w ogóle tego nie poczułem, ponieważ ból był tak silny, że całkowicie zagłuszył fizyczne cierpienie? Opowiedzieć ci? - Ścisnął mocniej pulsującą, promieniującą żarem erekcję

Tak, dokładnie tego pragnął słuchać. Niech mu przypomni, jaki jest podły i nikczemny, jakim jest pozbawionym skrupułów, potrafiącym jedynie zadawać ból łajdakiem... żeby już nigdy nie zapomniał, co będzie musiał zrobić. Żeby nie zapomniał, że to wszystko jest tylko iluzją, która będzie musiała zostać zniszczona... i że to on sam będzie musiał ją zniszczyć. Żeby nie zapomniał, w jaki sposób funkcjonował, zanim w jego życiu pojawił się Potter, ponieważ już niedługo znowu zostanie sam... i już nigdy nie będzie mógł wyszeptać udręczonym pomrukiem:

- Potter...

- A może ty mi opowiesz, jakie to uczucie, kiedy mnie tak traktujesz? - kontynuował Harry, jeszcze szybciej poruszając dłońmi. - Jak bawi cię zadawanie mi ciosów i patrzenie, jak zwijam się z bólu? Jak wielką odczuwasz satysfakcję, kiedy mnie upokarzasz i obserwujesz mój upadek? Może opowiesz mi o tym, jak uwielbiasz mnie ranić?

Wybuch gorących płomieni w pomieszczeniu był nagły i gwałtowny. Ławki i krzesła znajdujące się w sali Runów wirowały wokół nich z zawrotną szybkością. Ściany pokryły się czerwienią.

Jeszcze chwilę. Pozwoli sobie pozostać w tej iluzji jeszcze przez krótką chwilę, zanim powróci do swoich komnat i zaleje się w trupa. Jeszcze tylko na małą chwilę wzbudzi we wpatrzonych w siebie z goryczą oczach ten sam ogień, który widział w nich tak wiele razy... i który znowu pragnął ujrzeć.

Jeszcze przez chwilę.

***

Nad domami unosiła się ognista łuna, rozświetlając pogrążoną w ciemności okolicę. Powietrze wypełniały przedagonalne wrzaski, okrzyki bólu, trwogi i rozpaczliwego cierpienia. Odziane w czerń sylwetki snuły się niczym cienie pomiędzy leżącymi na ulicy, rozszarpanymi albo spalonymi ciałami, podążając za garstką ocalałych mugoli, którzy próbowali jeszcze uciekać.