Выбрать главу

Miał wrażenie, że minęła cała wieczność, zanim mężczyzna w końcu oderwał usta, pozwalając, by do ich obolałych płuc wdarło się chłodne, nie przesiąknięte ogniem powietrze.

- Tak długo nie mogłem cię mieć... - Głos Severusa był tak zachrypnięty, że Harry z trudem rozróżniał słowa. Czuł na twarzy jego przyspieszony, ciężki oddech. - Przez tak wiele nocy zastanawiałem się, jakby to było znowu cię dotknąć, poczuć... zagłębić się w tobie... chociaż ten jeden, jedyny raz... czy wówczas oszalałbym już do reszty?

Harry nie sądził, że można żyć dalej, kiedy serce rozsypało się w proch, a dusza roztrzaskała się na kawałki.

Przestępując nad przepaścią ciszy, bezdechu i całkowitego oszołomienia, tonąc w połyskujących odmętach czarnych oczu, zdołał wydusić jedynie:

- Mówiłem, że zawsze będę do ciebie wracał.

- Nie. - Oddech Severusa stał się jeszcze cięższy, a szept mroczniejszy. - Wracasz, bo nie potrafię się od ciebie uwolnić.

Po tych słowach usta Severusa ponownie zaatakowały twarz Harry'ego, zasypując jego policzki i skronie gradem zachłannych pocałunków. Harry poczuł silne dłonie, zaciskające się na jego ramionach, odrywające go od biblioteczki i kierujące w przeciwną stronę. Zaczął się cofać pod wpływem siły, z jaką Severus błądził wargami po jego twarzy i ciele, odpinając jednocześnie resztkę guzików podartej koszuli. Harry uchwycił się jego ramion, próbując zachować równowagę, ale było to niezwykle trudne, szczególnie, gdy w tym samym czasie próbował dosięgnąć ustami szyi mężczyzny. Albo ucha. Albo czegokolwiek.

Ale Severus nie pozwalał mu na to. Rozchylił jego koszulę, pochylił się do przodu i w momencie, kiedy jego gorący język trącił sutek Harry'ego, chłopak niemal osunął się na podłogę. Na szczęście w tej samej chwili Severus przycisnął go do ściany i Harry mógł jedynie zakwilić bezradnie, podczas gdy jakaś odległa część jego świadomości zarejestrowała, że Severus najprawdopodobniej próbuje otworzyć drzwi do sypialni, co okazało się trudnym wyzwaniem, skoro jego dłonie nie potrafiły oderwać się od Harry'ego nawet na ułamek sekundy.

- Nie puszczaj mnie - wyszeptał chrapliwie Harry, kiedy mężczyzna odsunął się na chwilę, aby dosięgnąć klamki. - Chcę cię czuć... na sobie. W sobie. Wszędzie.

Severus wydał z siebie łakomy pomruk i rzucił się na niego jeszcze łapczywiej, jakby słowa Harry'ego jedynie wzmogły nieukojony głód, który konsumował go od środka. Jego pocałunki były tak gwałtowne, że niemal bolesne. Harry zacisnął powieki, mając wrażenie, że wszystko wokół wiruje, zatapiając się w powodzi żaru, i pozostają tylko te twarde, nieustępliwe wargi wpijające mu się w twarz, wgryzające w policzki, przyciskające do czoła, oczu i skroni, zasysające skórę na szyi i ramionach, zaciskające się na sutkach i trącające je językiem i to było tak... nie mógł wytrzymać... nie mógł już...

Niczym tonący, który usiłuje złapać ostatni dech przed zanurzeniem się w ciemnych odmętach, wczepił się palcami w szatę na piersi Severusa, ciągnąć za nią ostatkiem sił i próbując ją rozerwać, ale wtedy Severus wypuścił z ust jego sutek, złapał go za nadgarstek i uderzył jego dłonią w ścianę z tak nieopanowaną, gniewną siłą, że niemal mu ją zgniótł. Harry jęknął i jeszcze mocniej zacisnął powieki, a wtedy poczuł, jak druga dłoń mężczyzny łapie go za brodę, ściska jego szczękę i unosi mu twarz w górę. I usłyszał nad sobą gorący, chrapliwy szept Severusa:

- Spójrz na mnie.

Harry uniósł rozpalone powieki, ale jego wzrok był zbyt zamglony tęsknotą i pożądaniem, aby mógł dokładnie dojrzeć twarz Severusa. Poczuł tylko, jak palce mężczyzny jeszcze boleśniej wbijają mu się w szczękę i usłyszał stłumiony jęk, pełen niewypowiedzianego zachwytu, jakby Severus zobaczył w oczach Harry'ego coś, czego już nigdy nie spodziewał się ujrzeć.

Bardzo powoli żelazny uścisk na nadgarstku Harry'ego zaczął się rozluźniać, jakby bestia w Severusie uspokoiła się nieco. I Harry poczuł, że Severus przesuwa swoją dłoń w górę, łapiąc jego dłoń i splatając ich palce razem, a następnie łagodnie odrywa ją od ściany, by przyciągnąć ją do swych ust i ucałować.

A potem znowu zaatakował, wpijając się w Harry'ego zębami i palcami, niczym zwierzę, które tylko na chwilę przerwało posiłek i teraz zamierzało nadrobić zaległości, po czym z warknięciem oderwał ich obu od ściany.

I Harry odkrył nagle, że już prawie nic nie widzi. Że jego zmysły są tak zajęte Severusem, że wszystko inne wydaje się jedynie złudzeniem naszpikowanym niewidzialnymi przeszkodami.

Nie wiedział jak ani w jaki sposób, ale nagle był już w sypialni i chyba po drodze uderzył się boleśnie ręką w klamkę, i znowu czuł rozgrzany, śliski język penetrujący jego usta i zachłanne dłonie ugniatające jego ciało i... i nagle poczuł za plecami zimną ścianę. Uderzył w nią z całej siły, jakby Severus pragnął go w nią wgnieść, ale już po chwili ostre szarpnięcie oderwało go od niej i Harry został odwrócony tyłem i rzucony na nią ponownie. Jęknął, uderzając policzkiem w chłodne kamienie i w tej samej chwili poczuł dłonie Severusa na swoich plecach, unoszące jego koszulę i... i gorący język wędrujący po jego kręgosłupie i wargi wpijające mu się w skórę na łopatkach i miał wrażenie, że te usta są wszędzie... na krzyżu, barkach, ramionach, ponownie na łopatkach i coraz wyżej, na karku, szyi... i nagle ponownie usłyszał ten gorący szept tuż przy swoim uchu:

- Chciałem... sięgnąć po ciebie. Byłeś tak blisko... przez cały czas... Wystarczyło wyciągnąć rękę... ale nie mogłem.

- Severusie... - Z ust Harry'ego wyrwał się udręczony jęk. Słuchanie szeptu mężczyzny było dla niego torturą. Severus zsunął porwaną koszulę z jego ramion i pozwolił jej opaść na podłogę i Harry poczuł, jak mężczyzna przywiera do jego nagich pleców, zaciskając jedną dłoń na jego biodrze, a drugą przyciskając do brzucha i przesuwając ją w górę, coraz wyżej, na klatkę piersiową. Ugniatał jego skórę z taką siłą, jakby chciał ją zedrzeć, jakby chciał, aby jego dłoń wniknęła w ciało Harry'ego. I to było niemal bolesne, ale nie tak bolesne, jak doznania, które wywoływał ten niski, zachrypnięty szept:

- Mogłem jedynie obserwować cię z daleka... i w swych wizjach... pożerałem cię... całego... aż nie pozostało w tobie niczego, co nie należałoby do mnie. - Dłoń przesunęła się na jego szyję i policzek. - Tylko do mnie. - Twarz Harry'ego została odwrócona w bok. - Na zawsze.

Po tych słowach twarde, gorące wargi wpiły się w jego usta z taką siłą i zachłannością, jakby Severus pragnął dokonać tego, o czym powiedział. Jakby chciał go w siebie wchłonąć, pożreć, zmiażdżyć. Pocałunek był głęboki, gwałtowny i niemal bolesny. Przypominał bardziej konsumpcję niż pieszczotę, jakby Severus był drapieżnikiem, który wgryza się w ofiarę, pragnąc odebrać jej oddech i życie. Harry jęczał w jego usta, czując język Severusa smagający jego policzki, podniebienie, ugniatający jego własny język, docierający tak głęboko, że wślizgiwał mu się niemal do gardła.

Harry próbował nadążyć, próbował odpowiedzieć, próbował przejąć inicjatywę... ale przepadł. W cierpko-słodkim smaku Severusa, w jego odurzającym zapachu, w jego nieokiełznanej sile, w jego oszałamiającej bliskości, która sprawiała, że czuł mrowienie nawet w palcach u stóp.