Выбрать главу

Owinął ramiona wokół szyi Severusa i pozwolił, by mężczyzna zagłębił się w nim, wydając z siebie głośne westchnienie... i Harry widział rozlewającą mu się po twarzy przyjemność i coś jeszcze... emocje. Silne, mieniące się emocje, których mężczyzna nie próbował nawet ukryć, a które płynęły po jego twarzy falami i Harry próbował je wychwycić, ale było ich zbyt wiele...

I zobaczył ich jeszcze więcej, kiedy Severus ostrożnie wysunął się z niego i nie odrywając spojrzenia od jego oczu, zagłębił się w nim ponownie, wydając z siebie coś pośredniego pomiędzy jękiem a westchnieniem i pozwalając, by jego powieki przymknęły się z rozkoszy.

Boże, był tak gorący... i był w nim, głęboko w nim... i ta przyjemność była zbyt silna, zbyt... wyczekiwana. Harry zamknął oczy, rozkoszując się cudownym uczuciem rozpierania i sposobu, w jaki to chłodne, nieco kościste ciało ocierało się o jego skórę, stapiając się z nią i jak ciężki, wilgotny oddech Severusa łaskotał mu ramię... i jak twarde wargi wbiły się w nie, gdy Severus ponownie wysunął się z niego na moment i zanurzył, tak głęboko, jak tylko był w stanie, a Harry przyjął go w całości, unosząc biodra i drżąc.

Severus był przy nim, nad nim i w nim, ale to jeszcze było zbyt mało. Harry pragnął wypełnić nim swe dłonie, swe usta. Zaczął błądzić palcami po jego plecach, na pamięć odszukując wrażliwych miejsc na skórze, podczas gdy pchnięcia Severusa przyspieszyły i Harry miał coraz większe problemy z zachowaniem przytomności umysłu.

Ale udało mu się. Odnalazł je. Dokładnie pod prawą łopatką. I wystarczyło, że lekko je musnął, by Severus spiął się, znieruchomiał i wydał z siebie gardłowy jęk, zaciskając zęby na ramieniu Harry'ego. Och, ale nawet ten ból był przyjemny... ponieważ przynosił ze sobą słodkie uczucie satysfakcji... że tylko on, Harry, ma tak wielką władzę nad tym mężczyzną...

Kolejne wrażliwe miejsce odnalazł na lewym boku, tuż pod pachą. I tym razem reakcja Severusa była jeszcze gwałtowniejsza... jego ciałem wstrząsnął tak silny dreszcz, że Harry poczuł, jak przechodzi również na niego i Severus znowu na chwilę zamarł, próbując złapać urwany nagle oddech. I Harry usłyszał przepełniony ogniem szept, ogrzewający mu skórę na ramieniu:

- Ty mały złośliwcu...

I Severus pchnął. Ale już wcale nie delikatnie. Harry jęknął, wyginając się gwałtownie w łuk, kiedy poczuł gorący niczym lawa czubek erekcji mężczyzny uderzający w ten najwrażliwszy punkt w jego wnętrzu.

Merlinie, skąd Severus tak doskonale wiedział, gdzie go znaleźć? Skąd wiedział, jak w niego wejść, by roztopić wszystkie mięśnie w jego ciele?

Jęk Harry'ego utonął jednak w ustach Severusa, które zamknęły mu się na wargach w krótkim, namiętnym pocałunku. I Harry nie chciał, by Severus przerywał, ponieważ wiedział, że kiedy tylko oderwie usta, znowu zrobi...

O boże! Kolejne pchnięcie było niczym smagnięcie biczem. Jakby jego lędźwie przeszył prąd, tak bolesny, że to aż niemożliwe, że nie przepalił mu skóry. I Harry znowu poczuł, jak Severus unosi mu głowę, przyciągając go do jeszcze żarliwszego pocałunku.

I znowu pchnął. Jeszcze gwałtowniej, jeszcze mocniej.

Harry krzyknął, zatapiając paznokcie w jego plecach. Miał wrażenie, jakby był na karuzeli. Smagnięcie. I jego usta tonące pod naporem warg Severusa. Uderzenie. I znowu uczucie, jakby Snape pragnął wgryźć mu się w wargi.

Harry starał się złapać oddech, ale Severus nie pozwalał mu na to. Powietrze przecinały na przemian jego krzyki i urywane pomruki, kiedy próbował krzyczeć w obezwładniające go usta mężczyzny. Jego uda trzęsły się, a całe ciało drżało z wysiłku i tę niekończącą się torturę przerwał dopiero zdyszany szept Severusa:

- Czy mi się wydaje, czy masz już dosyć?

Harry przełknął ślinę i nie będąc w stanie otworzyć sklejonych od kurczowego zaciskania oczu, pokiwał żarliwie głową.

A niech go...!

- Nadal będziesz próbował się ze mną drażnić?

Harry rozchylił odrobinę powieki, spoglądając wprost w świdrujące, rozpalone oczy i odparł nieco zdartym głosem:

- Wiesz, że tak.

Nie sądził, że to możliwe, aby oczy Severusa mogły rozpalić się jeszcze bardziej, ale nie zdołał zobaczyć nic więcej, gdyż Severus wszedł w niego jednym płynnym pchnięciem, objął go i uniósł w górę, siadając na piętach i sadzając Harry'ego okrakiem na swoich kolanach. Dopiero teraz Harry poczuł, jak bardzo wilgotna i spocona była skóra mężczyzny, ale po jego plecach również spływały krople potu. Severus przyciągnął go do siebie jeszcze bliżej i wtedy Harry ponownie usłyszał ten niski, żarliwy szept, wnikający mu niemal pod skórę:

- Teraz ty pokaż, na co cię stać.

Oczy Harry'ego rozbłysły. Wplótł jedną rękę w wilgotne włosy Severusa, przywierając do niego jeszcze mocniej, drugą oplótł go za szyję i powoli uniósł się na kolanach, czując jak rozgrzany penis wysuwa się z niego, pozostawiając po sobie pustkę, którą Harry natychmiast zapragnął na powrót wypełnić tą twardą, pulsującą lawą. Opadł na niego z taką siłą, że jego włosy owionął przeciągły syk pełen dzikiej przyjemności.

Och, Harry wiedział, jak to robić. Doskonale wiedział, jak zaspokoić Severusa i wszystkie jego perwersyjne potrzeby... wiedział, jak wznosić się i opadać, z jaką szybkością, z jaką siłą i natężeniem, w jaki sposób unosić biodra, delikatnie zmieniając ich położenie w trakcie nabijania się na twardą erekcję mężczyzny.

I uwielbiał obserwować wtedy twarz Severusa... sposób, w jaki otwierał usta, odchylając głowę do tyłu, w jaki łapczywie łapał powietrze... chwile, w których jego powieki unosiły się, by nakarmić się widokiem Harry'ego i ponownie opadały, zbyt ciężkie od doznań, by pozostać otwarte.

Ale najprzyjemniejszy ze wszystkiego był sposób, w jaki ich spocone, śliskie ciała ocierały się o siebie. Jego penis - uwięziony pomiędzy dwoma rozgrzanymi ciałami, wciśnięty pomiędzy gładkie podbrzusze Harry'ego i pokryte krótkimi, kłującymi włoskami podbrzusze Severusa - niemal skamlał z przyjemności, pulsując coraz silniej i silniej, jakby w każdej chwili mógł eksplodować i tylko krótkie przerwy ratowały Harry'ego przed wzbierającym w lędźwiach żarem. Pozwalało mu to przedłużać tę najdoskonalszą chwilę, rozkoszując się każdą minutą zbliżenia, każdą sekundą...

Ale w końcu nadszedł taki moment, w którym Harry musiał przerwać, w którym jego uda drżały od wysiłku, a po ciele spływał pot i był zbyt zmęczony, by kontynuować, nawet jeżeli jego ciało wrzeszczało z potrzeby i pragnęło jeszcze więcej, jeszcze, jeszcze...