...i widziałem ich, Luno. Ale nie na portretach. Widziałem ich w Wielkiej Sali na uczcie. I wiesz co się stało? Hermiona roześmiała się, wstała i podbiegła do mnie, ale zanim zdążyłem ją przytulić, obudziłem się. I kompletnie się rozsypałem. Płakałem tak głośno, że obudziłem Severusa...
I po tym śnie musiałem odwiedzić ją na cmentarzu. Wiem, że nie powinienem wychodzić, ale czułem wewnętrzną potrzebę. Chciałem z nią porozmawiać. Musiałem... poczuć jej obecność. I kiedy wróciłem...
Harry otworzył po cichu drzwi, starając się nie wydać żadnego odgłosu, aby nie obudzić Severusa, ale kiedy tylko przekroczył próg i jego oczy padły na oświetlony jedynie płonącym w kominku ogniem salon... natychmiast zapomniał o wszelkich środkach ostrożności. Salon był całkowicie zdemolowany. Meble przestały istnieć, roztrzaskane na wióry, podłoga zaściełana była potarganymi książkami i kawałkami tynku oraz tapicerki, jedna z zasłon, która jeszcze pozostała przymocowana do okna płonęła, podpalona przez przewróconą świecę. I pośrodku tego oceanu zniszczenia stał on. Severus. Odwrócony tyłem, z przygarbionymi ramionami i butelką whisky w ręku.
Harry przypatrywał mu się szeroko otwartymi oczami, nie mając pojęcia, jak zareagować, co powiedzieć, co zrobić.
- Co tu się, do diabła, stało? - zapytał drżącym głosem, wchodząc do salonu i uważając, by nie potknąć się o fragment zielonego fotela, leżącego na podłodze.
Severus odwrócił się gwałtownie, wbijając w niego zamglone, rozbiegane spojrzenie. Przez chwilę wydawał się oceniać, czy Harry jest tyko halucynacją spowodowaną upojeniem alkoholowym, czy też naprawdę przed nim stoi. I kiedy jego oczy rozszerzyły się na ułamek sekundy, a następnie zmrużyły, tworząc dwie wąskie, czarne szczeliny, Harry już wiedział, że Severus odzyskał kontrolę nad swoim umysłem.
- Gdzie byłeś? - wycharczał zdartym głosem, ruszając ku niemu niczym nadciągające nieuchronnie tornado. Harry cofnął się pod ścianę, przerażony natarciem, ale w tej samej chwili Severus przypadł do niego, zaciskając rękę na jego szyi i Harry poczuł na twarzy jego cuchnący alkoholem oddech. - Wszędzie cię szukałem! Miałeś nigdy nie opuszczać tego domu bez mojej zgody, ty bezmyślny, samolubny gówniarzu!
- Przepraszam - wymamrotał Harry, próbując złapać oddech i rozewrzeć zaciskające mu się na szyi palce mężczyzny. - Byłem na cmentarzu. Chciałem tylko odwiedzić Hermionę, a ciebie nie było i pomyślałem, że to potrwa tylko chwilę i zdążę wrócić i...
Severus oderwał go od ściany i rzucił na nią ponownie. Harry zacisnął powieki, walcząc z zawrotami głowy i słysząc złowrogi, pełen nieopanowanego gniewu szept tuż przy swoim uchu:
- Nigdy więcej mnie tak nie zostawiaj. Zawsze muszę wiedzieć, gdzie jesteś. Zawsze! Jeżeli jeszcze raz będę zmuszony cię szukać, to nie ręczę za to, co z tobą zrobię, kiedy już cię znajdę. Zrozumiałeś?
...Spędziłem cały następny dzień na naprawianiu uszkodzeń. Ja... jeszcze chyba nigdy nie widziałem go w takim stanie. Co prawda od czasu wojny obaj się zmieniliśmy, ale on popadł w jakąś obsesję. Cały czas mnie pilnuje, jakby bał się, że wystarczy, iż postawię stopę poza domem, a zniknę i nigdy mnie już nie odnajdzie. I ta myśl paraliżuje go tak bardzo, że nie jest w stanie spuścić mnie z oka nawet na godzinę...
Harry przerwał pisanie, słysząc w przedpokoju zbliżające się kroki, które zatrzymały się tuż obok otwartych na oścież drzwi. Severus nie pozwalał mu ich zamykać. I wiedział, że jeżeli by się odwrócił, to ujrzałby skraj jego czarnej peleryny, wyłaniającej się zza framugi. Nie nachalnie, ale wystarczająco subtelnie, aby Harry wiedział, że Severus go pilnuje.
Powrócił do pisania dopiero wtedy, kiedy usłyszał, że kroki się oddalają i Severus z powrotem schodzi do swojego laboratorium.
Czasami mnie to denerwuje. Bycie pod stałym nadzorem, jakby w każdej chwili coś miało wyskoczyć na mnie z krzaków i mnie porwać. Czuję się... spętany. Skrępowany jego obsesyjnym strachem. Nawet, kiedy wychodzę, aby polatać na miotle... widzę go w dole, jak zajmuje się swoimi magicznymi ziołami, które później wykorzystuje do warzenia mikstur. I to nie powinno być dziwne, że Severus spędza w ogrodzie tak wiele czasu, doglądając swoich roślin, ponieważ ma bardzo wiele zamówień od zagranicznych kupców... ale wiem, że robi to również dlatego, aby mieć mnie na oku. Kilkakrotnie prosiłem go, aby rozciągnął ochronną barierę z siedemdziesięciu, do przynajmniej stu metrów wokół domu, ale za każdym razem odmawia. Nie da się wykonywać manewrów na miotle na tak niewielkiej przestrzeni, a nie wolno mi przekroczyć granicy, ponieważ wtedy ktoś mógłby mnie zauważyć. Ale wiem, że nie powinienem go naciskać. Rzucił na dom najsilniejsze ochronne i maskujące zaklęcia, jakie tylko udało mu się wyszukać w naszej bibliotece. Wykonał naprawdę ogromną pracę, aby ukryć nas przed całym światem i nie dopuścić do tego, by ktokolwiek wpadł na nasz ślad. Ministerstwo może go sobie szukać listami gończymi, ale nigdy nas tutaj nie znajdą. A tak w ogóle, to dziękuję za te portrety pamięciowe, które mi ostatnio przysłałaś...
- Severusie! Patrz, co dostałem od Luny!
Harry wpadł do znajdującego się w piwnicy laboratorium, trzymając w rękach dwa ogromne portrety pamięciowe.
Severus poderwał głowę znad parującego kociołka i obrzucił je beznamiętnym spojrzeniem.
- Wyznaczyli za nas nagrodę. Zresztą sam posłuchaj. - Odchrząknął i zaczął czytać. - Poszukiwany Severus Snape. Niebezpieczny Śmierciożerca. Oskarżony o zdradę, zamordowanie trzech aurorów i niezliczonej liczby Mugoli, popełnienie kilkudziesięciu zbrodni, w tym wielokrotne użycie Klątw Niewybaczalnych oraz uprowadzenie Harry'ego Pottera. Nagroda za jakąkolwiek informację o miejscu jego pobytu i pomoc w złapaniu tego okrutnego mordercy - pięć tysięcy galeonów. - Harry zagwizdał. - Pięć tysięcy galeonów? No no, ustawiłbym się do końca życia. A tak w ogóle, to skoro już mnie uprowadziłeś, do dlaczego do tej pory nie zażądałeś za mnie jakiegoś ogromnego okupu? Wyobrażasz sobie, ile Ministerstwo byłoby w stanie zapłacić za pogromcę Tego, Którego Imienia Nie Wolno Było Kiedyś Wymawiać? - Harry zignorował mordercze spojrzenie, które posłał mu Severus i przeszedł do drugiego portretu. - Kurcze, to chyba zdjęcie jeszcze z czasów Turnieju Trójmagicznego! Zaginiony Harry Potter. Bohater Wojenny, który uwolnił Czarodziejski Świat od terroru Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Hary skrzywił się niemiłosiernie, kątem oka widząc, że Severus posyła mu jeden ze swoich najlepszych szyderczych uśmiechów. Zignorował go jednak i kontynuował: Ostatni raz był widziany w towarzystwie poszukiwanego niebezpiecznego przestępcy, Severusa Snape'a. Prawdopodobnie został przez niego uprowadzony. Może być więziony i przetrzymywany wbrew swej woli lub pod działaniem klątwy Imperius. Nagroda za jakąkolwiek informację o miejscu jego pobytu - dwa tysiące galeonów. Ciekawe, czy gdybym sam się zgłosił, to też by mi ją wypłacili, jak myślisz? - zapytał drwiąco, rzucając Severusowi dwuznaczne spojrzenie. - Zresztą zauważyłeś, że w świetle tego portretu wychodzisz na pedofila, który porwał czternastolatka?
Ale Severus wydawał się nie być w ogóle rozbawiony jego żartami. Piorunował go jedynie coraz bardziej miażdżącym spojrzeniem, aż w końcu wysyczał przez zaciśnięte zęby:
- Jeżeli zaraz nie zabierzesz mi stąd tych śmieci, to będą musieli dopisać mi do listy jeszcze jedno morderstwo.
Czasami Severus w ogóle nie potrafi poznać się na żartach. A już szczególnie przewrażliwiony jest, kiedy uczy mnie warzyć jakiś skomplikowany eliksir. Dlatego tak bardzo lubię chwile samotności, kiedy mogę po prostu siedzieć w ciszy i malować, podczas gdy on zajmuje się swoimi miksturami. Potrzebowałem odskoczni. Dawniej był nią Quidditch, ale odkąd nie mam możliwości, aby w niego grać, ba, nie mam nawet możliwości, aby swobodnie polatać na miotle, musiałem poszukać czegoś innego. Czegoś, co dałoby mi namiastkę wolności. A proces tworzenia daje naprawdę ogromne poczucie wolności. Severus pomógł mi zaadaptować jeden z pokoi na piętrze na pracownię. Mam całą masę farb i magicznych pędzli. Udało mi się już stworzyć kilka obrazów i najbardziej lubię ten moment, kiedy po przebudzeniu, wchodzę do salonu i widzę mój nowy obraz wiszący na ścianie nad kominkiem. I wiem, że skoro to nie ja go tam powiesiłem, to oznacza, że mogła to zrobić tylko jedna osoba. I czuję... takie ciepło w środku. Chociaż przez ostatni incydent Severus przestał wieszać moje nowe obrazy, a to chyba oznacza, że wciąż się na mnie gniewa... Chciałem tylko wydobyć barwę płonącego ognia z Ognilizd, ale zapomniałem o założeniu rękawic ze smoczych łusek i trochę narobiłem rabanu, kiedy Ognilizdy rzuciły się na mnie i mnie poparzyły. No i niestety Severus to usłyszał...