Выбрать главу

- Nienawidzę, kiedy mnie tak traktujesz - wyszeptał cicho, pocierając twarzą o jego szyję i wdychając gorzko-słodki aromat, który w tym miejscu był najintensywniejszy. Wszystko, co robił, było jednostronne, ale jemu to wystarczało. Przynajmniej na razie...

Przysunął się jeszcze bliżej i wyszeptał:

- Tak bardzo cię potrzebuję.

Przez chwilę w pomieszczeniu słychać było jedynie ich oddechy. W końcu ciszę przerwał niski głos Mistrza Eliksirów:

- Jak bardzo mnie potrzebujesz, panie Potter?

Jak trawa potrzebuje deszczu, żeby rosnąć. Jak ziemia potrzebuje słońca, żeby żyć. Jak człowiek potrzebuje powietrza, żeby oddychać, jak dziecko potrzebuje matki. Jak świat potrzebuje ratunku i Chłopca, Który Przeżył, aby był ich nadzieją, symbolem, wiarą.

- Nawet sobie nie wyobrażasz - odpowiedział cicho. Zacisnął dłonie na czarnej szacie, pragnąc nie wypuścić jej już nigdy. Dlaczego już zawsze nie mogłoby być tak, jak teraz?

- Przytul mnie, proszę. - Słowa same wyrwały się z jego ust. Czekał, ale nic się nie stało. Żadnego odzewu. Odsunął się nieznacznie i sięgnął po leżące na oparciach fotela ręce Severusa. Złapał je i delikatnie owinął wokół swojej talii. Spojrzał w głębokie, mroczne tunele oczu mężczyzny, szukając w nich... sam nie wiedział czego, ale był pewien, że rozpoznałby to, gdyby znalazł. Przez ułamek sekundy coś w nich mignęło, ale nie zdążył tego uchwycić. Pozostawały dla niego nieczytelne i zamknięte. Twarz była ściągnięta, a usta zaciśnięte. Jakby Severus za wszelką cenę starał się odgrodzić, odsunąć. Nie pozwolić Harry'emu zajrzeć głębiej, niż na otaczający go mur. Potężny, wysoki i nieprzystępny.

Chłopiec wypuścił jego dłonie i zacisnął palce na otulonych w czarną szatę ramionach. Delikatnie pocałował odsłoniętą szyję mężczyzny. W chwilę później całował już każdy skrawek jego skóry, kierując się w stronę niezwykle wrażliwego miejsca. Jego usta odnalazły płatek ucha i zaczęły go lizać i ssać. Ciało Snape'a zesztywniało, a głowa odchyliła się do tyłu. Harry usłyszał długi, niepowstrzymany pomruk przyjemności. Czując ogarniające go podniecenie, wsunął gorący język do ucha i zaczął dokładnie penetrować jego wnętrze. Później zajął się przestrzenią za nim, na przemian całując i liżąc słoną skórę. Znajome prądy zaczęły obmywać jego ciało, szumiąc mu w uszach i podrywając serce do szybszego bicia. Całował agresywniej, mocniej, wygłodniale. Pragnął posmakować wszystkiego. Słyszał pojękiwania i przyspieszony oddech Severusa. Czuł, że jest już twardy i wyczuwał, że mężczyzna najwyraźniej także. Jego usta odnalazły drogę do twarzy. Całował każdy milimetr skóry, brodę i policzki. Ogarnięty pasją, podniecony, rozgrzany. Był już centymetr od ust, kiedy nagle w jego głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka. Ciężko oddychając oderwał usta i spojrzał na rozchylone wargi Severusa. Usłyszał w swojej głowie bardzo wyraźny, ostry i lodowaty głos:

Na to ci nie pozwoliłem, Potter.

Wspomnienia powróciły nagle, niespodziewanie, oblewając go zimną wodą i studząc jego zapał. Przysłaniająca oczy mgła znikła i Harry zobaczył, że Snape spogląda na niego z zaskoczeniem. Spuścił ze smutkiem głowę i uciekł wzrokiem, nie chcąc, żeby Severus dostrzegł ból w jego oczach. Zauważył, że dłonie Snape'a leżą ponownie na oparciach fotela. W którymś momencie musiał je zabrać. Najwyraźniej nie chciał go przytulać. Jak gdyby to było takie trudne... Nie stać go było nawet na taki niewielki gest?

Zapłonęła w nim iskra buntu. Jeżeli Severus postanowił być taki uparty...

Harry zagryzł wargę i odsunął się. Podniecenie ulotniło się, ostudzone chłodnym zawodem.

- Już późno - powiedział cicho. - Muszę iść.

To było marne kłamstwo. Było tuż po kolacji. Zsunął się z kolan i zerknął na Snape'a. Jego oczy były zmrużone, brwi ściągnięte, a usta zaciśnięte. W oczach płonął ogień, ale nie podniecenia. Gniewu i rozczarowania.

Harry przełknął ślinę i odwrócił się do niego plecami, ruszając w stronę drzwi. Kiedy się przy nich znalazł, usłyszał ciche warknięcie:

- Potter!

Zatrzymał się i odwrócił. Twarz Snape'a była zamyślona. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, jakby walczył ze sobą. I chyba wygrał, bo w końcu zrezygnował, oblizał wargi i spojrzał w ogień.

- Przyjdź w piątek wieczorem - powiedział cicho, beznamiętnym głosem.

- Spróbuję - odparł Gryfon, obserwując, jak przez oblicze Severusa przebiegł cień, ale nie spojrzał na Harry'ego. Pokiwał jedynie sztywno głową. Harry położył dłoń na klamce. - Dobranoc, Severusie. - Były to ostatnie słowa, zanim otworzył drzwi, przeszedł przez gabinet i wyszedł na korytarz, gdzie nareszcie mógł odetchnąć głęboko.

Miał wrażenie, że stoczył bardzo ciężką i trudna bitwę. Był zmęczony. Walczył dzielnie, ale poniósł porażkę. Nie otrzymał tego, czego chciał. Pozostał z niczym. Ale jednocześnie czuł się zwycięzcą. To on dyktował warunki. Kiedy Snape ich nie spełnił, wyszedł i pozostawił go samemu sobie, podnieconego, ale niezaspokojonego. Nie złamał się i dzięki temu udało mu się dać Severusowi lekcję. A w piątek Harry przekona się, czy Snape się jej nauczył...

Uśmiechnął się do siebie.

Nie został wyrzucony. Sam zadecydował o odejściu w odpowiedniej chwili. Ocalił dumę. Przynajmniej tym razem. Teraz... to on triumfował.

Ale dlaczego, pomimo tego, czuł się tak... źle?

--- rozdział 17 ---

17. Intoxication

You give me the reason.

You give me control.

I gave you my Purity.

My Purity you stole.

Did you think I wouldn't recognize this compromise.

Am I just too stupid to realize.

Stale incense old sweat and lies lies lies*

Ukryty pod peleryną niewidką Harry przemierzał bezszelestnie korytarze Hogwartu, kierując się w stronę lochów. W jego głowie kłębiło się wiele myśli i wspomnień.

W czwartek, kiedy Harry wraz z przyjaciółmi pisał w bibliotece referaty na Historię Magii i Eliksiry, Hermiona odkryła wielką, zakurzoną księgę, która okazała się być... szkolną kroniką, w której prowadzony był spis wszystkich uczniów uczęszczających do Hogwartu na przestrzeni wieków. Mogli zobaczyć zdjęcia młodego Toma Ridlle'a, Lucjusza Malfoya, rodziców Rona, rodziców Harry'ego. Nawet Dumbledore'a i McGonagall jako nastolatków (Ron, widząc zdjęcie opiekunki swojego domu w młodości, nie mógł się powstrzymać i aż zagwizdał z podziwu: "Niezła z niej była laska!", za co Hermiona posłała mu wyniosłe, mordercze spojrzenie). Jednak najbardziej niezwykłym dla Harry'ego odkryciem było zobaczenie zdjęcia młodego Snape'a (którego Ron nie omieszkał obrzucić potokiem złośliwych komentarzy i wyzwisk). Pamiętał go z myśloodsiewni, ale ujrzenie go jeszcze raz i możliwość dokładnego przyjrzeniu mu się sprawiła, że Harry całkowicie zapomniał o nauce i odkrył, że pomimo tłustych, opadających w strąkach na oczy włosów ("wtedy rzeczywiście były tłustawe" - pomyślał - "albo też sprawiały takie wrażenie") i pochmurnego oblicza, Severus był bardzo przystojnym młodzieńcem. Jego oczy płonęły dziwnym, tajemniczym blaskiem, a wyraz wykrzywionej szyderczym grymasem twarzy zdawał się przekazywać tym, na których spoglądał: "Gardzę wami wszystkimi".