Выбрать главу

Zatrzymał się gwałtownie i wyszarpnął rękę z uścisku.

- O co chodzi, Luno? - zapytał, rozmasowując palce. - Po co mnie tu przyprowadziłaś?

Luna przez chwilę patrzyła na niego nieobecnym wzrokiem, by po chwili jęknąć i otrząsnąć się, jakby właśnie się obudziła.

- O, cześć Harry. Gdzie jesteśmy? - zapytała nieco nieprzytomnie.

Gryfon wytrzeszczył oczy.

- Jak to gdzie? Przecież sama mnie tu przyprowadziłaś. To ja powinienem zadać ci to pytanie.

Krukonka wyglądała, jakby nic z tego nie rozumiała.

- Nie wiem, o co ci chodzi, Harry, ani po co mnie tu przyprowadziłeś, ale spóźnię się przez ciebie na zajęcia. - Odwróciła się. - Porozmawiamy później, dobrze? - rzuciła jeszcze przez ramię, po czym odbiegła.

Harry stał przez chwilę wpatrując się w jej oddalające się plecy i próbując pozbierać rozsypane myśli. Kiedy Luna zniknęła za zakrętem, Harry usłyszał jakieś poruszenie za swoimi plecami. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył...

...Snape'a. Wściekłego, emanującego nieokiełznanym gniewem, wpatrującego się w niego niczym sokół w swoją ofiarę.

Harry cofnął się mimowolnie, ale mężczyzna przypadł do niego, złapał go za ramię i syknął mu prosto w twarz:

- A teraz, panie Potter, wyjaśnimy sobie coś.

Harry nie zdążył nawet zaprotestować, kiedy został pociągnięty silnym szarpnięciem i brutalnie wepchnięty do znajdującego się nieopodal schowka na miotły. Potknął się o jedną z nich i boleśnie uderzył o ścianę. Drzwi zamknęły się z trzaskiem, a Harry został mocno przyciśnięty do twardej, kamiennej powierzchni. Snape naparł na niego całym ciałem, łapiąc jego nadgarstki w żelazny uścisk. Nie przejmując się zapaleniem jakiegokolwiek światła w aksamitnej, otaczającej ich nieprzeniknionym welonem ciemności, przybliżył twarz do ucha zaskoczonego, przestraszonego chłopca i wyszeptał jadowicie:

- Mnie się nie ignoruje, Potter. Zapamiętaj to sobie. A jeżeli kiedykolwiek zdarzy ci się o tym zapomnieć, to tak cię zerżnę, że nie będziesz wiedział, jak się nazywasz. Rozumiemy się?

Harry nie mógł uwierzyć, że Snape to powiedział. Ta jedna wypowiedź gwałtownie przypomniała mu, dlaczego tak za nim szalał i na powrót rozpaliła w nim żar, który wystrzelił płomieniem podniecenia aż pod sam sufit. Nie był w stanie odpowiedzieć. Brutalność Severusa i jego gorący szept tuż przy uchu sprawiły, że serce przyspieszyło mu do niemal zawrotnego tempa, a członek drgnął i momentalnie zrobił się twardy. W odpowiedzi na pytanie Severusa był w stanie tylko jęknąć. Spróbował przesunąć biodra, by Snape nie wyczuł wypukłości w jego spodniach, ale chyba odniósł całkowicie odwrotny efekt - Severus od razu domyślił się, dlaczego się wierci, przycisnął go mocniej i wysyczał do jego ucha:

- Doskonała odpowiedź, panie Potter.

W tym momencie Harry dziękował, że jest ciemno i Snape nie mógł dostrzec ogromnego rumieńca na jego twarzy.

- Oczekuję cię dzisiaj wieczorem tuż po kolacji. Mam nadzieję, że domyślasz się, co cię czeka, jeżeli się nie zjawisz. - Harry pokiwał głową. Wiedział, że Mistrz Eliksirów nie może tego dostrzec, ale jego twarz była wystarczająco blisko twarzy Harry'ego, by mógł to wyczuć. Gryfon z kolei niemal widział pełen złośliwej satysfakcji uśmiech Severusa. Poczuł, że jego nadgarstki zostały uwolnione, a mężczyzna odsunął się od niego, bez słowa podszedł do drzwi i zniknął za nimi.

Harry został sam w ciemności, próbując ochłonąć, uspokoić rozszalałe serce i nie spuścić się na samą myśl o przyciskającym go do ściany, wściekłym Mistrzu Eliksirów i jego "groźbie"...

* * *

Słowa Severusa nie chciały opuścić myśli Harry'ego, doprowadzając do tego, że nie mógł się na niczym skupić. Na dodatek wspomnienie dziwnego zachowania Luny i niemal natychmiastowego pojawienia się na miejscu Snape'a, złożyły się w jego umyśle w jedną całość i Harry sam był zaskoczony, do jakich wniosków doszedł. Wyglądało to tak, jakby Severus rzucił na Lunę klątwę Imperius i kazał jej zaprowadzić Harry'ego w odludne miejsce, gdzie mógłby go unieruchomić i zmusić do rozmowy i nikt by ich nie nakrył. Luna zachowywała się bardzo dziwnie, jak gdyby nie była sobą, a Snape zjawił się tak szybko, jakby ich śledził. Zwabił go w pułapkę, wykorzystując Zaklęcie Niewybaczalne. Czy był aż tak zdesperowany, by dopaść Harry'ego? Przecież używanie Niewybaczalnych jest absolutnie zakazane i można za to trafić do Azkabanu. Co mu strzeliło do głowy? Harry nie mógł w to uwierzyć. Ale znał go już przecież na tyle. Wiedział, że Snape zawsze stawiał na swoim i używał wszelkich dostępnych środków, aby osiągnąć swój cel. Ale jednocześnie, świadomość, że Snape tak ryzykował, żeby spotkać się z Harrym, podsycała w nim podniecenie, które odczuwał przez cały czas od ich spotkania w ciemnym schowku.

Na lekcjach był całkowicie rozkojarzony, nie potrafił zatrzymać na czymś uwagi dłużej, niż przez kilka minut. Groźny szept Snape'a wciąż do niego powracał, a Harry nie potrafił zapanować nad drżeniem. Na samą myśl o dzisiejszym spotkaniu z Mistrzem Eliksirów jego serce zaczynało szybciej bić, a obraz przed oczami rozmazywał się, gdyż wyobraźnia podsuwała mu różne, perwersyjne sceny, które sprawiały, że przez całe popołudnie z jego twarzy nie potrafił zniknąć delikatny rumieniec. Robił się twardy na samą myśl o tym, jak zareagowałby Snape, gdyby Harry się spóźnił... Czy spełniłby swoją groźbę? Korciło go, żeby to sprawdzić, ale jednak nie miał na to odwagi.

Wszystko to sprawiło, że do wieczora był już tak podniecony, że nie potrafił sobie z tym poradzić. Zupełnie zapomniał o swoim wstydzie. Snape rozpalił w nim tak ogromny i gorący płomień, iż miał wrażenie, że nic nie będzie go w stanie ugasić. Obawiał się, co może zrobić, kiedy zobaczy Severusa. Czy będzie mógł nad sobą zapanować?

Na kolację zjadł w pośpiechu nieco najbliżej stojącej potrawy i musiał bardzo się starać, żeby nie biec, kiedy podążał w stronę lochów, ukryty pod peleryną niewidką. Jego ręce drżały, kiedy pukał do pierwszych drzwi, a zanim podszedł do drugich, był już tak rozpalony, iż czuł się, jakby miał gorączkę. Kręciło mu się w głowie, ciałem wstrząsały dreszcze, a krążąca w żyłach krew rozgrzewała każdą część ciała, skupiając się w podbrzuszu.

Tak bardzo chciał go już dotknąć, poczuć, usłyszeć, zobaczyć...

Kiedy drzwi otworzyły się i stanął w nich Snape, z ust Harry'ego wyrwał się jęk, którego nie był w stanie stłumić. Błyszczące, czarne oczy przeszyły Gryfona, a brwi ściągnęły się w lekkim zaskoczeniu. Najwyraźniej pragnienie, które odczuwał Harry, musiało być widoczne na jego twarzy. Cienkie usta wykrzywiły się i wydobył się z nich niski, głęboki głos, który wywołał w ciele Gryfona kolejną falę dreszczy:

- Widzę, że moja groźba podziałała - powiedział mężczyzna, zamykając drzwi. Kiedy Harry'ego ponownie przeszyły te niezmierzone oczy i dotarło do niego, że są w jego komnatach, wszystkie wodze puściły. Nie panując nad sobą, rzucił się na Snape'a i przycisnął go do drzwi. Severus wydał z siebie pomruk zaskoczenia, kiedy uderzył plecami o twardą, drewnianą powierzchnię, a Harry drżącymi palcami zaczął odpinać guziki jego szaty z taką niecierpliwością, jakby bardzo niewiele dzieliło go od rozerwania jej.

- Potter, co ty wy...? - zaczął Snape, ale Harry przerwał mu:

- Nie chcę o niczym rozmawiać. Pragnę tylko słyszeć, jak dochodzisz - wyszeptał żarliwie i przycisnął usta od odsłoniętego torsu mężczyzny, a jego ręce jednocześnie odpięły guzik spodni Severusa. Dłoń Harry'ego wśliznęła się pod szorstki materiał i zacisnęła na ciepłym członku, który drgnął pod jego dotykiem i niemal natychmiast stwardniał. Wyciągnął go ze spodni i zaczął obciągać z zawrotną szybkością, całując jednocześnie słoną skórę na piersi Severusa i z przyjemnością wdychając głęboko jego zapach. Słysząc przytłumione jęki, Harry oderwał na chwilę zaczerwienioną z gotującego się pod skórą pragnienia twarz i spojrzał na pogrążone w przyjemności oblicze Mistrza Eliksirów. Jego oczy były zamknięte, a rysy łagodniejsze, pozbawione surowych zmarszczek. Ten widok podsycił tylko żar w jego ciele i Harry, zamiast całować, zaczął lizać tors Severusa. Jego ciepły język szybko odnalazł wrażliwy sutek, który stwardniał w momencie, kiedy tylko go dotknął i zaczął go na przemian ssać i lizać. Kiedy skubnął go zębami, ciało Snape'a drgnęło, a z ust wyrwał się jęk. Do poruszającej się na penisie Severusa dłoni Harry dołączył drugą, którą zaczął ugniatać i skubać ciepłe, miękkie jądra. Został nagrodzony długim pomrukiem przyjemności, który wniknął w niego i rozlał się po jego ciele niczym kolejna fala palącego żaru, podrażniając jego zakończenia nerwowe.