Kiedy Harry, nie mogąc przestać chichotać, opowiedział o tym Ronowi i Ginny, cała trójka niemal straciła dech ze śmiechu. Niestety, Hermiona stwierdziła tylko, że było to infantylne i w bardzo złym guście, Neville zapytał Harry'ego z przestrachem, czy naprawdę ma Mroczny Znak, a Luna i tak była zbyt zajęta tropieniem Pohurków Haczykowatych, by zwracać na nich uwagę. Wtrąciła tylko, że z chęcią by coś zjadła.
Zanim nadeszła ostatnia już tego dnia lekcja - Eliksiry, Harry miał całkiem dobry humor, zważywszy na okoliczności.
Snape był jednak znany z tego, że potrafił zepsuć humor każdemu i to w bardzo krótkim czasie. Oświadczył, że zrobi im dzisiaj niezapowiedziany sprawdzian, polegający na uwarzeniu niezwykle trudnego eliksiru. Harry siedział razem z Hermioną, która robiła wszystko tak starannie, jakby od wyniku zależało jej życie.
Harry nie chciał zawalić tego eliksiru. Wiedział, że Snape byłby na niego zły, a zależało mu na tym, żeby jutro miał dobry humor, skoro chciał, aby wszystko, co zaplanował, udało się. Skupił się na swoim zadaniu tak bardzo, jak już dawno mu się to nie zdarzyło. Snape co jakiś czas przechadzał się po klasie, zaglądając do kociołków. Harry był niezwykle dumny ze swojego eliksiru, który na tym etapie miał niemal idealny kolor i konsystencję. Został mu do dodania tylko jeden składnik. Poszedł do składziku po korzeń waleriany, a kiedy wrócił i spojrzał w swój kociołek, niemal go upuścił. Jego eliksir, który jeszcze przed chwilą miał barwę słomianej żółci, teraz był zgniłozielony. Przysunął się do Hermiony i syknął do niej półgłosem:
- Coś się stało z moim eliksirem. Przed chwilą był jeszcze w porządku, a kiedy wróciłem - sama sobacz.
Hermiona zajrzała do jego kociołka i zbladła.
- Nie wiem, co się stało, Harry. Cały czas byłam skupiona na swoim eliksirze. Nic nie widziałam - wyszeptała zdenerwowanym głosem.
- Ktoś musiał go zniszczyć celowo - szepnął Harry czując, jak jego własne zdenerwowanie zamienia się w palący gniew.
Tak bardzo się napracował!
Rozejrzał się po sali i wtedy zobaczył - dwie ławki za nim siedział Seamus, uśmiechając się do niego mściwie. Harry poczuł, że gniew zaczyna bulgotać, wydzielając trujące opary wściekłości. Zanim zdążył zareagować, zobaczył, jak Seamus pisze coś na kartce, szybko ją składa i posyła mu. Harry złapał notkę, rozłożył i ignorując próbującą zajrzeć mu przez ramię Hermionę, przeczytał:
Czy teraz też okażesz się tchórzem i naskarżysz Snape'owi? Czy przyjmiesz z honorem swoją porażkę i pokażesz, że może jednak jesteś odważny?
Przed oczami Harry'ego pojawiły się czerwone plamy. Chciał teraz tylko jednego - zamordować Seamusa, zgnieść go, zetrzeć na proch.
Tak bardzo zależało mu na tym, żeby wszystko zrobić dobrze. Tak bardzo nie chciał zawieść Snape'a. Pragnął, żeby jutrzejszy dzień był wyjątkowy...
- Co on napisał? - syknęła mu do ucha Hermiona, wyrywając kartkę z ręki. Kiedy przeczytała, zrobiła się równie czerwona ze złości, jak Harry.
- Jak on mógł? Co za bezczelny drań! Przecież był kiedyś twoim przyjacielem!
- To nieważne - odparł cicho Harry, próbując odebrać jej liścik, ale ona była szybsza i odsunęła rękę.
- Jak to nieważne? Zniszczył twój eliksir. Zamierzasz się z tym pogodzić?
- Chce po prostu, żeby zostawili mnie w końcu w spokoju. Nie ma sensu wywoływać jeszcze większej wojny. Jestem dla nich tchórzem i nic tego nie zmieni, ale nie będę na dokładkę donosił, bo wtedy będziemy wrogami do końca życia.
- Więc ja to zrobię! - syknęła Gryfonka i zanim Harry zdążył zaprotestować, krzyknęła w stronę pochylonego właśnie nad kociołkiem Zabiniego nauczyciela:
- Profesorze Snape!
Severus wyprostował się i wbił w nią podejrzliwe spojrzenie.
- O co chodzi, panno Granger?
- Hermiono, nie! - syknął cicho Harry, błagając ją wzrokiem, żeby przestała. Kiedy Snape podszedł do ich ławki, Harry spróbował jeszcze ostatni raz. - Nie rób tego. Wszystko w porządku.
Hermiona wyrwała rękę z jego uścisku i warknęła:
- Nie pozwolę, żebyś przez swoją głupia dumę zawalił eliksir.
Snape uniósł brwi, słysząc te słowa, i przeniósł wzrok na Harry'ego, który wbił spojrzenie w ławkę.
- Proszę. - Hermiona podała nauczycielowi kartkę i oświadczyła: - Widziałam, jak Seamus przysłał to Harry'emu. A tuż przed tym, ktoś zniszczył eliksir Harry'ego. To na pewno on.
Harry podniósł głowę i zobaczył, jak twarz Snape'a zmienia się, kiedy mężczyzna czytał wiadomość. W czarnych oczach zapłonął gniew, rysy wyostrzyły się, brwi ściągnęły. Snape spojrzał na eliksir Harry'ego, a następnie na Seamusa, który starał się patrzeć hardo, ale nie bardzo mu to wychodziło.
- Ona kłamie! - krzyknął łamiącym się głosem, pragnąc za wszelką cenę ratować skórę.
- Panie Finnigan, Gryffindor traci przez pana trzydzieści punktów - powiedział Snape, a z jego głosu wyciekała mrożąca wściekłość. - Zniszczony przez pana eliksir staje się od tej pory pańskim i otrzymuje pan za niego "trolla". Po szlaban zgłosi się pan do profesor McGonagall, a teraz proszę zabrać swoje rzeczy i wynosić się z sali. Natychmiast!
Kiedy Snape skończył, w klasie zapadła martwa cisza. Wszystkie oczy zwróciły się na bladego jak ściana Seamusa, który otwierał i zamykał usta, jakby nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Widząc wzrok Snape'a nie zwlekał jednak dłużej. Szybko spakował swoje rzeczy i odprowadzany zaciekawionymi spojrzeniami uczniów, w pośpiechu opuścił salę.
- Wracać do pracy - zagrzmiał Snape, kiedy trzasnęły drzwi, po czym zwrócił się do Harry'ego. - Pan, panie Potter, dołączy do panny Granger i razem skończycie eliksir. Zrozumiano?
Harry pokiwał tylko głową, zbyt oszołomiony, by odpowiedzieć. Przed chwilą jeszcze wściekłość gotowała się w nim, jak woda, która gwiżdże i podrzuca pokrywkę, a teraz czuł taką ulgę i szczęście, jakby, co najmniej, zdał wszystkie OWTMy na "wybitny".
Pochylił się do Hermiony i wyszeptał:
- Dziękuję. Teraz już wiem, dlaczego Ron tak często powtarza, że cię kocha.
Gryfonka zarumieniła się i spuściła wzrok:
- Ale nie mów tego przy nim, bo nie chcę, żeby był zazdrosny.
Harry uśmiechnął się i pomyślał sobie, że równie mocno, jak jej, chciałby podziękować teraz także innej osobie...
Zerknął na znęcającego się nad eliksirem Neville'a Severusa i poczuł, że jutrzejszy dzień naprawdę będzie wyjątkowy...
Jego rozmyślania przerwał huk. Podskoczył na krześle i spojrzał w stronę stołu Ślizgonów, tak jak i cała reszta klasy. Z kociołka Zabiniego unosił się dym, który chłopak, krztusząc się, odganiał ręką. Snape podszedł do ławki Ślizgona i obrzucił wzrokiem zrujnowany eliksir.