Выбрать главу

I zapukał.

Drzwi otworzyły się same. Harry wszedł ostrożnie do komnaty i zobaczył, że Snape stoi przy półce z trunkami, odwrócony do niego plecami, nalewając do szklanki bursztynowy płyn.

Harry niemal słyszał bicie własnego serca. Drzwi zamknęły się za nim, ale on potrafił tylko stać w miejscu, jakby nogi wrosły mu w ziemię. Widząc wysoką, odzianą w czarne, szeleszczące szaty postać, nagle stracił całą pewność siebie.

- Zamierzasz tak tam stać? - zapytał Severus, odstawiając butelkę, biorąc do ręki szklankę i jednocześnie odwracając się do Harry'ego. - Czy może w końcu usią... - Severus urwał nagle, jakby połknął własny język. Jego oczy rozszerzyły się, pojawiła się w nich iskra, która rozświetliła je sprawiając, że zaczęły nienaturalnie błyszczeć. Usta pozostały otwarte, jakby Mistrz Eliksirów zapomniał je zamknąć.

Taksujące spojrzenie powoli ześliznęło się po odzianym w czerń ciele Harry'ego, sięgając jego stóp, a następnie przesunęło z powrotem ku górze, rozgrzewając je swą intensywnością i malującym się w nich zachwytem. W oczach Severusa zabłysnął głód. Nieokiełznany, niezaspokojony. Gdyby spojrzenie mogło pożerać - z Harry'ego nie pozostałoby zupełnie nic.

Gryfon poczuł, że robi mu się gorąco. Odchrząknął i wydukał:

- Dobry wieczór, Severusie.

Jednak Mistrz Eliksirów nie odpowiedział. Przez cały czas tylko stał i patrzył, jakby kompletnie go zamurowało.

Harry zaczął się niepokoić. Takie zachowanie nie było podobne do Snape’a.

Podszedł do fotela, by odłożyć pelerynę i poczuł, że lustrujące go, intensywne spojrzenie czarnych oczu podąża za nim, jakby się do niego przykleiło i nic nie mogło go oderwać.

Odetchnął głęboko, zbierając się na odwagę, wziął do ręki prezent i podszedł do stojącego wciąż w tym samym miejscu mężczyzny. Kiedy oczy Snape'a padły na trzymane przez Harry'ego pudełko, rozszerzyły się jeszcze bardziej, by po chwili zmrużyć się, sprawiając, że jego wzrok stał się jeszcze intensywniejszy. Gryfon zatrzymał się tuż przed Mistrzem Eliksirów, wyciągnął prezent w jego stronę i powiedział cicho:

- Wszystkiego najlepszego, Severusie. Mam nadzieję, że ci się spod... - Jednak nie dane mu było dokończyć, gdyż w tym samym momencie kilka rzeczy wydarzyło się jednocześnie. Szklanka, którą mężczyzna miał w ręce, upadła na podłogę i rozbiła się. Trzymana przez Harry’ego paczka wysunęła mu się z dłoni i otworzyła przy zetknięciu z ziemią, a pióro wypadło z niej i wylądowało u ich stóp. A Harry poczuł chwytające go mocno ręce, które gwałtownym szarpnięciem przyciągnęło go do Severusa. Ciepłe usta wpiły się wygłodniale w jego odsłoniętą szyję z taką siłą, iż nogi ugięły się pod nim. Przed oczami zatańczyły mu czerwono-złote plamy, a palce mężczyzny wbiły się jego ramię i pośladki, jakby chciały zmiażdżyć go w uścisku. Usta ssały skórę, a zęby wbijały się w nią raz za razem, wywołując przyjemny ból. Harry słyszał stłumione pomruki, ale nie wiedział, czy to on je wydawał, czy Snape.

Nagle poczuł szarpnięcie. Uderzył pośladkami w półkę, na której stały trunki, a Severus naparł na niego z jeszcze większą siłą, jakby chciał go pożreć, zmiażdżyć. Zachowywał się niczym dzika bestia, która po długim pościgu w końcu dorwała swą ofiarę. Harry poczuł wbijającą mu się w biodro, twardą jak skała, erekcję mężczyzny. Czuł ból. Czuł potrzebę i nieokiełznaną żądzę. Pragnął zostać wzięty w posiadanie przez tą napierającą na niego ekstazę. Poddać się jej, pozwolić, by pozbawiła go zmysłów i zdmuchnęła świadomość.

Nie! Miał przecież inny plan. Inny prezent.

Złapał chłodne dłonie Severusa, które w pewnym momencie podciągnęły jego koszulę i ślizgały się teraz po ciele, i z trudem chwytając oddech, wyjęczał:

- Nie, zaczekaj!

Ale Severus nie zatrzymał się. Odtrącił ręce Harry'ego i zaczął odpinać jego spodnie, ani na chwilę nie przestając ssać i kąsać jego szyi.

Harry jęknął, zebrał w sobie całą siłę woli i wydyszał:

- Czekaj... mam dla ciebie... inny prezent, który... na pewno ci się spodoba.

Dłonie Snape'a znieruchomiały. Mężczyzna oderwał twarz od pokrytej czerwonymi plamami szyi Harry'ego i spojrzał na niego oczami, w których płonął żywy ogień.

Harry zakwilił, widząc to spojrzenie. Sam był już tak twardy, że ledwie nad sobą panował.

- Nie drażnij się ze mną, Potter. - Głos Severusa był zachrypnięty, odmieniony.

- Zobaczysz, że ci się spodoba. Ale to... będzie kosztowało - wyszeptał, obserwując z uwagą twarz Mistrza Eliksirów, która wyostrzyła się na te słowa. - Niewiele - dodał, widząc zmarszczkę pomiędzy brwiami. - Tylko... jeden pocałunek. - Oczy Severusa rozszerzyły się, a Harry wstrzymał oddech. Właściwie nie planował tego. Pomysł na zapłatę przyszedł nagle, kiedy uświadomił sobie, do jakiego stanu udało mu się doprowadzić mężczyznę.

Warto było zaryzykować.

- Gwarantuję, że to, co chcę ci dać, jest warte tej ceny... - wyszeptał, uśmiechając się zawadiacko. Ujrzał zaciekawienie na twarzy Snape'a. Mistrz Eliksirów wyglądał, jakby dokładnie rozważał tę propozycję. Harry patrzył wprost w jego oczy i w ich zwierciadle zobaczył swoje odbicie: przekrzywione okulary, zarumienione policzki, włosy w całkowitym nieładzie, rozchylone, wilgotne usta...

Widział, jakim wzrokiem patrzy na niego Severus, widział ten głód, to pragnienie, ten ogień...

Zobaczył, jak Snape zagryza w końcu wargę i kiwa głową.

W sercu Harry'ego eksplodowała radość tak wielka, że tylko dzięki ogromnemu wysiłkowi woli udało mu się jej nie okazać.

Teraz! Musi to zrobić jak najszybciej, zanim Severus się rozmyśli.

Złapał poły czarnej szaty i przyciągnął twarz Severusa ku swojej. Zamknął oczy i objął jego cienkie usta swoimi. Wygłodniałymi, zachłannymi. Jego serce stanęło, oddech zatrzymał się, czas przestał płynąć. Ciepłe wargi przywarły do siebie. Naparły, zanurzyły się w swym smaku. Pomimo tego, że usta mężczyzny były zaciśnięte, Harry miał wrażenie, jakby otworzyły się przed nim całkiem nowe wrota. A to, co się za nimi znajdowało... o Merlinie!

Jego twardy już penis drgnął samowolnie.

Harry jęknął w usta Severusa, nie przestając obejmować ich i ssać. Czule i zarazem zachłannie. Rozkoszował się ich niewyobrażalnym ciepłem, ich gładkością, ich cierpkim, ale też słodkim smakiem. Pragnął sięgnąć dalej, w głąb Severusa. Wtargnąć w jego usta, poczuć jego śliski język, opleść go swoim...

Polizał zaciśnięte usta, napierając na nie, pragnąc je rozchylić i sięgnąć głębiej. Ale wtedy usłyszał wciągane przez nos powietrze, niski pomruk protestu, a po chwili poczuł wbijające mu się w ramiona palce i mężczyzna odsunął go gwałtownie od siebie. Harry zaskomlał cicho.