- Wystarczy już, Potter. - Głos Severusa był lekko zachrypnięty. Chwilę trwało, zanim Harry'emu ponownie udało się skupić wzrok na twarzy mężczyzny, na której dostrzegł nieznaczne, ledwie widoczne poruszenie, a w oczach przygasający ogień.
Cóż, dostał to, czego chciał. Nie miał prawa prosić o więcej. Przynajmniej na razie... I wygląda na to, że będzie musiał dotrzymać słowa. Teraz jego kolej...
- Chodź ze mną - powiedział cicho, łapiąc szczupłą dłoń Snape'a i delikatnie ciągnąc go w stronę sypialni. Mistrz Eliksirów poszedł za nim bez słowa. Z każdym krokiem zdenerwowanie Harry’ego narastało.
Owszem, chciał dać to Severusowi... ale miał coraz większe wątpliwości, czy będzie w stanie. Czuł wzbierający w nim wstyd, niczym fale podczas przypływu, zalewające go i sprawiające, że oddychanie i chodzenie stawało się problemem. Niemal instynktownie wyczuwał wzrok Mistrza Eliksirów, kiedy weszli do sypialni i Harry potrzebował chwili, żeby zaczerpnąć tchu i opanować drżenie.
W pomieszczeniu panował jeszcze większy półmrok, niż w salonie. Czające się w kątach cienie sprawiały, że powietrze wydawało się chłodniejsze, niż w rzeczywistości. Harry poczuł, że jego ciało pokrywa się gęsia skórką, kiedy spojrzał na idealnie wygładzoną, czarną pościel, przykrywającą stojące przed nim łóżko.
Odetchnął głęboko i obrócił się twarzą do stojącego za nim Severusa. Podszedł o krok i nie ośmielając się na razie podnieść wzroku, ujął w ręce fragment szaty Snape'a i nerwowo ją pociągając, powiedział cicho, lekko drżącym głosem:
- Chciałbym dać ci coś specjalnego, Severusie. - Podniósł głowę i spojrzał wprost w twarz przyglądającego mu się uważnie, z malującym się na obliczu zaciekawieniem, mężczyzny. - Coś, co jest przeznaczone tylko dla twoich oczu.
Zobaczył, że jedna z brwi Snape'a unosi się w geście zainteresowania. Teraz, kiedy znowu byli tak blisko siebie, Harry czuł w nozdrzach ostry zapach podniecenia. Wiedział, że Snape jest twardy. I on również. Merlinie, o ile łatwiej byłoby po prostu przyciągnąć go do siebie i pozwolić mu się pieprzyć. Tak bardzo tego pragnął...
Ale nie! Wiedział, że jego prezent będzie... intensywniejszy. Wiedział, że Snape'owi się to spodoba. O tak, z pewnością mu się spodoba...
Wypuścił z rąk szorstką szatę i cofnął się.
- Usiądź - powiedział cicho, wskazując stojący pod ścianą fotel. Dokładnie naprzeciwko łóżka. Widział ogień w oczach Severusa. Wiedział, że mężczyzna jest tak podniecony, że z trudem panuje nad tym, żeby się na niego nie rzucić. Ale widział też ogromną ciekawość. Mistrz Eliksirów cofnął się i bez sprzeciwu opadł na fotel, spoglądając na Harry'ego z wyczekiwaniem.
Harry przełknął ślinę. Czuł się tak głupio, iż przez kilka chwil wydawało mu się, że nie da rady tego zrobić. Ale chciał. Tak bardzo chciał dać to Snape'owi...
Po chwili uniósł ręce i dotknął lśniących guzików swojej koszuli. Zaczął je rozpinać. Niespiesznie, z ociąganiem. Nie spuszczając wzroku z twarzy przyglądającego mu się zachłannie mężczyzny. Spod czarnego materiału zaczęła wyłaniać się jego jasna skóra, która zdawała się odbijać światło płonących w lichtarzach świec. Zobaczył, że oczy Severusa zmrużyły się. Widział w nich głód. Jego żołądek ścisnął się gwałtownie, lecz nie przerwał wykonywanych czynności. Zsunął koszulę ze swoich ramion. Delikatnie opadła na podłogę, a jej szelest wydał się nienaturalnie głośny w panującej wokół ciszy, którą wypełniały jedynie ich przyspieszone oddechy. Uniósł ręce, żeby zdjąć krawat, ale zawahał się. Snape lubi zielony kolor... Poza tym, wolał zachować cokolwiek, co sprawi, że nie będzie czuł się tak... nagi. Opuścił ręce i pochylił się, by rozwiązać buty. Kiedy odrzucił je na bok, ich głośny stukot gwałtownie rozdarł ciszę. Szybko pozbył się skarpetek i wyprostował się, ponownie spoglądając w twarz Severusa.
Chciał widzieć jego reakcję. Chciał widzieć ten głód w jego oczach. Głód, który sprawiał, że Harry robił się jeszcze twardszy, a jego ciało przeszywały gorące dreszcze, spalając wszystko, co napotkały na swej drodze. Kiedy sięgnął do paska spodni, ciemne oczy zabłysły, a nogi ugięły się pod Harrym. Trzęsącymi się dłońmi odpiął guzik, rozsunął zamek i delikatnie pociągnął spodnie w dół, pozwalając im opaść aż do kostek. Obsydianowe oczy rozjarzyły się jeszcze intensywniejszym blaskiem. Harry nie założył slipów. Nie musiał. Odrzucił spodnie na bok i wyprostował się. Nagi, jasny, gładki. Wiedział, że jego członek jest uniesiony. Zażenowanie, które odczuwał, nie potrafiło zdmuchnąć płonącego w nim pożądania. Jednak po chwili przestał zwracać na to uwagę, kiedy płonący w oczach Severusa głód ogarnął całą jego twarz, zamieniając ją w oblicze dzikiej, wygłodniałej bestii. Zobaczył drżące dłonie, zaciskające się kurczowo na oparciach fotela, i ogień, który pochłonął czerń oczu. Mężczyzna wyglądał, jakby walczył z niewidzialnym przeciwnikiem - ze spalającym go pragnieniem, aby rzucić się na Harry'ego i wedrzeć się w niego, ukarać za torturowanie go, za prowokowanie. Jednak wydawało się, że ciekawość okazała się silniejsza. Snape nie poruszył się. Jedynie jego oczy, które zachłannie ślizgały się po nagim ciele Harry'ego, swoją intensywnością niemal wypalały ścieżkę na jego skórze.
Harry słyszał bicie własnego serca. Strach zdawał się zupełnie z niego wyparować, wypalony ognistym spojrzeniem Mistrza Eliksirów. Wszystko zniknęło, przestało mieć znaczenie. Liczył się tylko Severus, pożerający go wzrokiem, niczym niezwykle smakowity posiłek, i czekający na deser, który Harry dla niego przygotował. Cały świat przestał istnieć, zostali tylko oni dwaj, zawieszeni w czasie, w odludnym, bezpiecznym miejscu, bez wojny, Voldemorta, ani Dumbledore'a. Byli tylko oni i ich pragnienie.
Harry cofnął się o krok i usiadł na samym brzegu łóżka. Odchylił się łagodnie do tyłu i podparł jedną ręką. Materiał pod jego dłonią i pośladkami okazał się chłodny i gładki. Nie spuszczając wzroku z wpatrzonego w niego mężczyzny, zaczął bardzo wolno, niemal uwodzicielsko, rozszerzać nogi. Wtedy zobaczył, jak oczy Severusa także się rozszerzają, a na jego twarz wypływa zrozumienie. Cienkie usta rozchyliły się, wydając przypominający sapnięcie odgłos, a oczy pochłonęła pożoga tak gwałtowna i nieokiełznana, iż wydawało się, że zaczęły się z nich sypać iskry, które zapełniły powietrze sprawiając, że na ciele Harry'ego uniosły się wszystkie włoski.
Widząc, jaką reakcję wywołał w mężczyźnie, rozsunął nogi jeszcze bardziej, najszerzej, jak to było możliwe i obserwował oczy Severusa, które teraz rozjarzyły się intensywniej.
Przesunął jedną z rąk do przodu i łagodnie dotknął palcami swojego naprężonego członka. Jego erekcja drgnęła pod muśnięciem drżących palców. Jakby błagała o ukojenie. Nie odrywając wzroku od przeszywającego, rozgrzewającego spojrzenia Severusa, owinął ciepłą dłoń wokół penisa. Czuł pod palcami pulsowanie krwi, niczym życiodajnych soków przepływających w łodygach roślin. Skóra była gładka i rozgrzana. Odczuwał delikatne łaskotanie w podbrzuszu, jakby wypełniały je miliony piórek. Podejrzewał, że będzie miał ogromne trudności, by nie dojść zbyt szybko. Nie, kiedy Severus patrzył na niego w taki sposób, że Harry niemal namacalnie czuł na sobie to iskrzące spojrzenie. Parzyło. Było tak gorące, iż niemal wypalało rany na jego skórze. A teraz ześlizgnęło się po ciele i utkwiło tam, na dole, jakby chciało zmusić dłoń Harry'ego, żeby w końcu zaczęła się poruszać.