Выбрать главу

– Koniecznie.

Uśmiechnął się, słysząc, że nagle nabrała pewności. Ustawił krzesło naprzeciwko niej, żeby zdjąć buty z ciemnymi plamami. Następnie ściągnął pończochy i zabrał się do rozwiązywania tasiemek przy atłasowych spodniach.

– Jesteś wspaniały – powiedziała, widząc pracę jego mięśni. – Nie przypuszczałam, że aż tak.

Rothgar wstał i pociągnął w dół spodnie.

– Wolę kobiece ciało – stwierdził. – Sam sobie wydaję się za bardzo żylasty.

Z tymi słowami ściągnął spodnie i rzucił je na podłogę. Stał przed nią nagi. Diana zawsze myślała, że wie dużo o męskim ciele. Czytała o penisie i o tym, jak wygląda w stanie wzwodu i spoczynku. Widziała nawet odpowiednie ilustracje. Jednak to, co zobaczyła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Nagle miała przed sobą zupełnie nagiego mężczyznę i to, co według jej wyobrażeń powinno być małe, znajdowało się przed nią, olbrzymie i kuszące.

– O Boże! – jęknęła.

– Słabo ci?

Chciał się do niej zbliżyć, ale Diana podniosła się z łóżka i wskazała mu swoje miejsce. Obawiała się, że wystarczyłoby najniewinniej sze dotknięcie, a nie potrafiłaby nad sobą zapanować. Cała była pożądaniem. Starała się oderwać oczy od Rothgara, ale bezskutecznie.

– Teraz chyba moja kolej – powiedziała ze ściśniętym gardłem.

Markiz pokręcił głową.

– Nie musisz tego robić.

– Zupełnie nadzy – przypomniała mu, nie chcąc już tłumaczyć, że cała sytuacja wynikła z nieporozumienia.

Problem polegał na tym, że w zasadzie nie miała prawie nic do zdjęcia. Kiedy kołdra zsunęła się na ziemię, została tylko w jedwabnej, sięgającej jej do pół łydki halce. Sama nie wiedziała, co dalej.

– Jeśli przesuniesz się trochę w lewo, będę lepiej widział. Przesunęła się i spuściła głowę, Czy możliwe, żeby to

był wstyd?

– Może jednak damy sobie spokój – zaproponował po raz kolejny.

– Wcale się nie wstydzę – zapewniła go, czując, że rumieni się jeszcze bardziej. – Czytałam różne książki.

Rothgar uśmiechnął się do niej.

– Mogłem się domyślić. No już, zdejmuj tę halkę i wskakuj do łóżka!

Sam położył się i przykrył, zasłaniając to, co do tej pory było odkryte. Diana przestąpiła niepewnie z nogi na nogę. Ciekawe, że w jej książkach nie było par w łóżku. W krzakach, na łące, nawet na huśtawce, ale nigdy w łóżku. Pomyślała, że to pewnie dlatego, że po pierwsze, pod kołdrą niewiele widać, a po drugie, sypialnia kojarzy się z małżeństwem. Za chwilę rozbierze się i położy przy Beyu, jak… jak żona.

No już, dosyć tego!

Schyliła się, żeby ściągnąć halkę przez głowę.

– Nie, nie. Opuść ją w dół. Najpierw powinienem zobaczyć piersi – poinstruował Rothgar.

Wyprostowała się i spojrzała w stronę łóżka. Nie będzie jej pouczał! Nagle uśmiechnęła się zalotnie, wyjęła trzy kwiatki z wazonu i włożyła je między piersi. Poczuła spływającą w dół zimną wodę. Zsunęła jedno ramiączko i przesunęła w dół, odsłaniając koniuszek piersi. Bey westchnął głucho na swoim miejscu.

– Dobrze.

Zupełnie bez wstydu zsuwała wolno halkę. Kwiaty pachniały słodko między jej piersiami. Czuła, że markiz jest coraz bardziej podniecony. W końcu stanęła przed nim zupełnie naga.

– Chodź do mnie – usłyszała jego schrypnięty głos.

16

Diana poczuła, że jest bardziej przestraszona niż podniecona, ale posłuchała wezwania. Kiedy znalazła się w pobliżu łóżka, markiz chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Patrzył na kwiaty, które się wciąż trzymały między jej piersiami.

Dopiero, gdy poczuła jego bliskość, znowu odezwało się pożądanie. Rothgar również był podniecony, a ona nareszcie mogła go zaspokoić.

Tylko, czy znajdzie w sobie tyle odwagi?

– Jesteś piękna – szepnął, przesuwając wzrokiem po jej bujnych kształtach.

Zawsze wydawało jej się, że ma za duże piersi. Jednak płaski brzuch, wąska talia i rozłożyste biodra nie pozostawiały chyba wiele do życzenia. Nie mogła się tylko poszczycić takimi muskułami, jak Rothgar. Chociaż ramiona miała mocne, znacznie mocniejsze niż większość kobiet.

Jeśli zdobędzie się na odwagę…

Według broszury, którą otrzymała od Elf, nie ryzykowała zbyt wiele. Bliskość kolejnej niedyspozycji niemal gwarantowała bezpłodność. Niemal. W tych sprawach nie było nic pewnego. Ryzyko zawsze istniało.

– Cudowna! – dodał, przesuwając dłoń po jej boku. Dreszcz rozkoszy przeszył ciało Diany. Nie sądziła, że

może tak mocno zareagować na męski dotyk. Jednak Bey nie był też pierwszym lepszym mężczyzną.

Markiz pociągnął ją lekko ku sobie. Znowu się zawstydziła i spuściła wzrok. Usiadła jednak na łóżku koło niego. Po chwili poczuła pocałunek na szyi, a następnie delikatne dotknięcie jego dłoni. Rothgard ujął od tyłu piersi Diany i zaczął je pieścić.

– Ach! – westchnęła, czując, że sutki stwardniały jej niczym kamyki.

Położył ją na łóżku i przesunąwszy się usiadł obok. Ich oczy spotkały się na chwilę. Jego skrzyły się pożądaniem. Natomiast w zieleni jej oczu kryła się jeszcze obawa i niepewność. Jednak ciało Diany mówiło co innego. Jej ramiona, piersi, łagodne zaokrąglenia bioder mówiły: „Bierz nas".

Rothgar pochylił się znowu. Wystarczyło, że dotknął ustami jednego z sutków, a znowu jęknęła z rozkoszy.

– To niesprawiedliwe! – poskarżyła się. Przesunął wargi nieco wyżej.

– Chcesz, żebym przestał?

– Nigdy. I to właśnie jest niesprawiedliwe – wyjaśniła, prężąc się z rozkoszy.

Znowu pocałował jej pierś.

– To jedna z tych pieszczot, które nie smakują w samotności – stwierdził.

Diana raz jeszcze poczerwieniała na całej twarzy. Czyżby odgadł, że praktykowała od czasu do czasu autoerotyzm, o którym przeczytała w jednej ze swoich książek? Teraz, kiedy miała porównanie, zrozumiała, że nic nie może się równać z pieszczotami Rothgara.

– Mężczyźni też mogą mieć z tym problem – rzuciła. -To znaczy, z samotnością.

Zajrzał jej głęboko w oczy.

– Uwielbiam oczytane kobiety. Zwłaszcza, kiedy są tak piękne i… nagie.

Znowu wyprężyła się w oczekiwaniu na kolejną pieszczotę. Tymczasem Rothgar sięgnął tylko po jeden z kwiatów, które wciąż trzymały się między piersiami Diany. Wziął go w dłoń i zaczął przesuwać po jej drżącym ciele. Nawet nie przypuszczała, że zrobi to na niej aż takie wrażenie. Niemal przestała oddychać, kiedy poczuła na ciele delikatne płatki, które przesuwały się wolno w dół.

– Och! – westchnęła ponownie.

I właśnie wtedy Rothgar poniechał pieszczoty. Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła, że pochyla się nad nią z poważną miną.

– Musisz podjąć decyzję – powiedział. – Czy chcesz ryzykować?

Od razu pomyślała, że chyba powinna poprzestać na tym, co było dotąd. Zrobiło jej się jednak żal tych niezwykłych, cudownych doznań.

– A czy będziesz w stanie się wycofać? – spytała po krótkiej wewnętrznej walce.

– Mogę spróbować. Ale tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co się zdarzy, kiedy zawładnie mną pożądanie.

– Ja już jestem w jego mocy – wyznała. – Nigdy w życiu się tak nie czułam.

– To dopiero wstęp. Uwertura do prawdziwego dzieła -zapewnił ją.

Jeśli tak, to byłaby głupia, gdyby się wycofała. Nie może zrezygnować z czegoś, co zaczyna się tak… tak podniecająco. Z drugiej strony, może zakończyć się dosyć żałośnie dziecięcym krzykiem. Wiedziała już, że byłoby to nieszczęściem nie tylko dla niej, ale i dla Beya.

Nie wolno aż tak ryzykować.