Выбрать главу

W tym swobodnym stroju, z falą bujnych, lśniących włosów spływających lokami na ramiona, wyglądała świetnie. Zastanawiał się, jaka suknia wieczorowa najlepiej podkreśliłaby jej subtelną urodę. I zaraz zdał sobie sprawę, że nigdy nie będzie miał okazji zabrać jej na uroczystość wymagającą takiego stroju. Dni hollywoodzkich premier, kolacji z okazji wręczania Nagród Akademii skończyły się dla niego bezpowrotnie; nie rozumiał, jak mógł o tym zapomnieć. Nigdzie Julie nie zabierze – nigdy.

Ta myśl okazała się tak dojmująco przykra, że musiał ze sobą walczyć, by nie zepsuć im wspaniałego dnia. Nadzwyczajnym wysiłkiem woli zmusił się do myślenia wyłącznie o czekającym ich wspólnym wieczorze. Uśmiechnął się, gdy usiadła obok niego na sofie.

– Nie masz ochoty wybrać następnego filmu?

Ostatnią rzeczą, jakiej sobie życzyła, było wysłuchiwanie kolejnej porcji krytycznych uwag. Zack najwyraźniej nie miał dosyć, ona pragnęła dotrzymywać mu towarzystwa, niekoniecznie przy filmie. Jak sam wybierze, pomyślała, mniej będzie narzekał. Popatrzyła na niego z udanym przerażeniem.

– Daruj mi. Mogę ci krochmalić chustki do nosa, ale nie skazuj mnie znowu na mękę wyboru.

– A to dlaczego? – zapytał z niewinną miną.

– Dlaczego! – Wybuchnęła śmiechem. – Bo jesteś gorszy od najgorszego krytyka! Tamten film przenicowałeś na wszystkie strony.

– Tylko wskazałem kilka niedociągnięć. Mógłbym więcej…

– Na pewno! Podczas sceny śmierci tak się śmiałeś, że nic nie słyszałam.

– Bo to, chociaż nie miało, wyglądało na komedię – zauważył z wyniosłą miną. – Scenariusz i gra aktorów były takie słabe, że obraz chwilami bawił. Mam propozycję – dodał ugodowo. Wstał i podał jej dłoń.

– Następny wyszukamy razem.

Julie, z ociąganiem, uniosła się z miejsca. Podeszła do wbudowanej w ścianę szafki, w której znajdowało się ponad sto kaset, poczynając od klasyki do najnowszych.

– Czy masz jakieś specjalne życzenie? – zapytał.

Julie przeglądała tytuły i zażenowana wciąż wracała wzrokiem do kaset z filmami Zacka. Choćby przez grzeczność, jeżeli już nie z innych powodów, powinna zaproponować obejrzenie któregoś z nich. Ale zwyczajnie nie mogła się na to zdobyć. Nie na ekranie telewizora, pomyślała. Zbyt dobrze widziałaby każdy intymny szczegół miłosnych scen.

– Ja… nie potrafię się zdecydować – powiedziała po dłuższej chwili. – Zaproponuj kilka, wtedy zobaczę.

– W porządku. Jakich aktorów lubisz?

– Z dawniejszych filmów, Paula Newmana, Roberta Redforda i Stevea McQueena.

Zack nie odrywał wzroku od szafki z kasetami. Był zaskoczony, że nawet przez uprzejmość nie wymieniła jego nazwiska. Zaskoczony i nieco urażony. Chociaż, pomyślał, jego filmy trudno by było zaliczyć do tych dawnych. Skrzętnie pominął te, w których grali „jej” aktorzy. Podał jej kilka kaset.

– Te są z ostatnich dziesięciu lat. Jakich młodszych aktorów lubisz?

Czekał, by wymieniła jego imię.

– No cóż… Kevina Costnera, Michaela Douglasa, Toma Cruise'a, Richarda Gere'a, Harrisona Forda, Patricka Swayzego. I Mela Gibsona – podała wszystkich, jakich pamiętała – i… Sylvestra Stallone.

– Swayze, Gibson, Stallone, McQueen… – powtórzył z niesmakiem, zupełnie irracjonalnie dotknięty, że nie dołączyła jego nazwiska do długiej przecież, listy swoich ulubieńców. – A tak przy okazji, od dawna masz słabość do mężczyzn niskiego wzrostu?

– Niskich? – Popatrzyła na niego zdziwiona. – To oni są niscy?

– No… może drobni – odpowiedział Zack niezupełnie zgodnie z prawdą.

– Steve McQueen był nieduży? – spytała, oczarowana jego znajomością niedostępnych dla niej informacji. – Nigdy bym nie przypuszczała! Jak byłam młodsza, wydawał mi się niesamowitym macho.

– Był nim, ale poza ekranem – zauważył szorstko, po czym wrócił do półek z kasetami, udając wielce zainteresowanego dokonywaną selekcją. – Niestety, nie umiał grać.

Julie ani na chwilę nie potrafiła przestać się martwić nieokazywaniem przez Zacka chęci ustalenia zabójcy żony, powrotu do dawnego życia. Przyszło jej do głowy, że delikatne przypomnienie o urokach tamtych dni sprowokuje go do podjęcia działań.

– Założę się, że znałeś też Roberta Redforda?

– Tak.

– Jaki jest?

– Niski.

– To nieprawda!

– Nie powiedziałem, że jest karłem, tylko kimś niezbyt wysokim. Pomimo jego zachowania, Julie nie zniechęciła się.

– Założę się, że wielu sławnych aktorów było twoimi bliskimi przyjaciółmi… tacy jak Paul Newman, Kevin Costner, Harrison Ford i Michael Douglas.

Nie doczekała się odpowiedzi.

– Byli?

– Czym?

– Twoimi bliskimi przyjaciółmi.

– Jeżeli o to chodzi, nie uprawialiśmy razem miłości.

Julie ledwo powstrzymała śmiech.

– Nie uwierzę, że tak zrozumiałeś moje słowa, i nie wiesz, o co mi chodzi!

Zack wyciągnął kilka kaset: z Costnerem, Swayzem, Fordem i Douglasem.

– Wybór należy do ciebie.

– Ta z samego wierzchu, „Dirty Dancing”. – Uśmiechnęła się z aprobatą. Ale, tak naprawdę, nie podobało jej się marnowanie czasu, jaki im pozostał, na oglądanie filmów.

– Nie uwierzę, że interesuje cię coś takiego – powiedział z przyganą w głosie, ale włożył kasetę do magnetowidu.

– Sam wybrałeś.

– Ale ty podsunęłaś propozycję. – Niezdarnie walczył o zachowanie obojętnego wyrazu twarzy. Przez lata kobiety doprowadzały go do pasji, przyprawiały o mdłości, gdy wieszając mu się na szyi, pełne zachwytu deklarowały, że jest ich ulubionym aktorem. Na przyjęciach urządzały na niego swoiste polowania; przeszkadzały w restauracjach, zaczepiały, goniły za jego samochodem, wsuwały w kieszeń klucze od hotelowych apartamentów. A teraz, gdy po raz pierwszy w życiu zapragnął, by kobieta podziwiała jego dzieła, ona zdawała się woleć od niego każdego innego aktora. Wcisnął guzik „start” na pilocie i w milczeniu czekał na pierwsze sceny.

– Chcesz trochę kukurydzy? – zapytała.

– Nie, dziękuję.

Julie obserwowała go ukradkiem, starając się zrozumieć, co mu jest. Czyżby zatęsknił za swym dawnym życiem? Jeżeli tak, nie wszystko stracone. Nie chciała sprawiać mu przykrości, ale powinna zmusić go przynajmniej do rozmowy o potrzebie udowodnienia niewinności i to nawet, jeżeli nie zamierzał wtajemniczać jej w szczegóły swego planu. Akcja filmu rozkręcała się. Zack wyciągnął nogi i skrzyżował w kostkach, założył ręce na piersi i przybrał sceptyczną minę człowieka, który tylko czeka, by coś mu się nie spodobało.

– Nie musimy tego oglądać – podsunęła.

– Za nic w świecie nie pozbawiłbym się takiej przyjemności. Kilka minut później prychnął z niechęcią.

– Czy coś nie tak? – Ręka Julie zawisła nad miską z kukurydzą.

– Złe oświetlenie.

– Jakie znowu oświetlenie?

– Popatrz na cienie układające się na twarzy Patricka Swayzego. Spojrzała na ekran.

– Chyba tak właśnie powinien wyglądać. Jest noc. Rzucił jej pełne szyderstwa spojrzenie, ale nic nie powiedział. „Dirty Dancing” był jej ulubionym filmem. Uwielbiała muzykę, tańce, prostotę w ukazaniu historii miłosnej. Już dała się wciągnąć akcji, gdy rozległo się kpiące:

– Chyba mu wypomadowali włosy smarem maszynowym.

– Zack… – zaczęła ostrzegawczo -…jeżeli znowu masz zamiar poddać film druzgocącej krytyce, wyłączam magnetowid.