Выбрать главу

– Już dobrze, ani słowa więcej. Będę milczał…

– Fajnie.

– I patrzył na fatalny montaż, słabą reżyserię, okropne dialogi…

– Tym razem przeholowałeś…

– Nie ruszaj się. – Powstrzymał ją, bo już wstawała. Zły na siebie za zachowywanie się niczym zazdrosny nastolatek, obgadywanie aktorów, z którymi kiedyś łączyła go przyjaźń, za ciągłe krytykowanie filmu, w swej kategorii bardzo dobrego, w przepraszającym geście położył dłoń na ramieniu Julie. – Nie powiem więcej nic, chyba że pochwalę. – Dotrzymał obietnicy i nie odezwał się aż do momentu, gdy Swayze i jego partnerka zaczęli tańczyć. – Przynajmniej ona potrafi się poruszać. Rola właściwie obsadzona – podsumował.

Blondynka na ekranie, piękna i utalentowana, prezentowała się doskonale. Julie dałaby wiele, by tak wyglądać. W sercu poczuła ukłucie zazdrości – niedorzecznej – ale przy wyjątkowo złym humorze Zacka tym bardziej przykrej. Poza tym uważała, że celowe pominięcie wręcz rzucającego się w oczy talentu tanecznego Swayzego było zagraniem nie fair. Już miała rzucić zgryźliwą uwagę, że w filmach, które oglądali, tylko wobec kobiet nie miał żadnych zastrzeżeń, ale zaraz ogarnęła ją refleksja: jemu też pewnie było przykro, gdy zachwycała się innymi aktorami. Popatrzyła na jego jakby wykuty z kamienia profil i wypaliła:

– Jesteś o niego zazdrosny?

– Ja miałbym być zazdrosny o Patricka Swayzego! – Rzucił jej miażdżące, pogardliwe spojrzenie.

Najwyraźniej lubi oglądać piękne kobiety, pomyślała i zaraz zrobiło jej się przykro, chociaż wiedziała, że nie ma do niego żadnych praw. Nie wyglądało, aby ten film przypadł mu do gustu. Starając się zachować pogodny wyraz twarzy, sięgnęła do sterty kaset na stole i spokojnie powiedziała:

– Może obejrzymy „Tańczącego z Wilkami”? Kevin Costner jest w nim fantastyczny, a fabuła powinna przypaść do gustu każdemu mężczyźnie.

– Już oglądałem, w więzieniu.

Jak powiedział jej wcześniej tego dnia, widział też większość z pozostałych, więc nie rozumiała, w czym rzecz.

– Nie podobał ci się?

– W środku akcja trochę siada.

– Czyżby? – zaprotestowała. Wyglądało na to, że tylko własne filmy mogły liczyć na jego uznanie, więc albo zmusi się, by je oglądać, albo inaczej musi poradzić sobie z jego humorami. – A co myślisz o zakończeniu?

– Kevin je zmienił. Powinien był zostawić takie jak w książce. -Bez słowa ruszył do kuchni, aby zrobić kawę. Starał się opanować. Był tak wściekły na siebie za wygadywanie niczym nieuzasadnionych, krytycznych uwag o obydwu filmach, że dozując kawę, pomylił się i musiał wszystko robić od początku. Patrick Swayze wyśmienicie się spisał; Kevin to nie tylko przyjaciel – w „Tańczącym z Wilkami” rzetelnie zapracował na sukces, z czego, tak naprawdę, Zack się cieszył.

Pogrążony w myślach, dopóki z filiżankami kawy w rękach nie przeszedł znacznej części salonu, nawet nie zauważył, że Julie zmieniła kasetę. Zaskoczony, przez chwilę patrzył w ekran. Nie tylko zmieniła kasetę na film z Zackiem, ale jeszcze ustawiła na miłosne igraszki, a dźwięk wyciszyła!

Ze wszystkich damsko-męskich scen, w jakich grał, ta z „Intimate Strangers”, filmu sprzed siedmiu lat, najmocniej przemawiała do wyobraźni. I gdy tak stał, oglądając siebie z Glenn Close w łóżku, w filmie, którego nie widział od wejścia na ekrany, po raz pierwszy poczuł się nieswojo z powodu czegoś, co robił przecież tylko na niby. I nawet nie chodziło o jego wyczyny, ale o to, że z kamiennym wyrazem twarzy przyglądała się im Julie. I jeszcze jedno: choć udawała, że nie widziała żadnego z jego filmów, z tych znajdujących się w szafce, znała je na tyle dobrze, by bez trudu odszukać co pikantniejsze fragmenty. Przenosił wzrok z jej twarzy – teraz chłodnej – na ekran telewizora i myślał, że przed dziesięcioma minutami, gdy walczył ze swą idiotyczną zazdrością, był w lepszej sytuacji. Postawił filiżanki na stoliku i wyprostował się. Nie wiedział dlaczego nagle straciła humor.

– Co to za pomysł, Julie?

– O co ci chodzi? – spytała z niewinną miną. Włączyła pilotem głos i ani na chwilę nie odrywała oczu od ekranu.

– Dlaczego to oglądasz?

– Co? – spytała z udaną obojętnością. Poczuła skurcz żołądka na widok dłoni Zacka wędrujących po ciele Glenn Close, ich ust spotykających się w namiętnym pocałunku podobnemu do tych, jakimi obsypywał ją ostatniej nocy, jego opalonego torsu ostro kontrastującego z białym prześcieradłem, ledwie zakrywającym mu biodra.

– Wiesz dokładnie, co mam na myśli. Najpierw zachowywałaś się, jakbyś nigdy nie widziała żadnego z moich filmów i nie zależało ci na ich oglądaniu, a jak już postanowiłaś któryś zobaczyć, od razu zaczynasz od sceny łóżkowej.

– Oglądałam wszystkie – zakomunikowała ze wzrokiem wciąż utkwionym w telewizorze. Nie popatrzyła na niego, nawet gdy usiadł obok. – Większość mam na kasetach. Akurat ten oglądałam z pół tuzina razy. – Ruchem głowy wskazała na ekran. – A co teraz myślisz o oświetleniu?

Zack oderwał wzrok od jej napiętej twarzy, popatrzył na ekran.

– Nie najgorsze.

– A gra aktorów?

– Niezła.

– No tak, ale czy twoim zdaniem ten pocałunek wyszedł ci wystarczająco dobrze? Czy nie mogłeś pocałować jej mocniej, namiętniej? Chyba nie – odpowiedziała sobie z goryczą. – Twój język już był w jej ustach.

Ze słów Julie bez trudu mógł wywnioskować, co ją gryzie i teraz żałował wszystkiego, co powiedział, czym doprowadził ją do takiego stanu. Nigdy by nie przypuszczał, że zdenerwuje ją oglądanie czegoś, co dla niego było tylko filmem, rutyną, grą w obecności przynajmniej tuzina osób.

– Co czułeś, gdy odwzajemniała twój pocałunek?

– Było mi gorąco. – Gdy żachnęła się na dźwięk słowa, jakiego użył, pośpiesznie wyjaśnił: – Światła grzały mocno. Było za jasno, niepokoiłem się tym.

– Och, jestem pewna, że w takiej chwili nie myślałeś o oświetleniu. – Wskazała głową na ekran, jakby nim zahipnotyzowana. – Nie z dłońmi na jej piersiach.

– Jak sobie przypominam, miałem ochotę udusić reżysera za zmuszanie nas do kolejnego powtarzania tego samego ujęcia.

Całkowicie zignorowała jego słowa, pod sarkazmem ukryła urazę:

– Zastanawiam się, o czym myślała Glenn Close, gdy całowałeś jej piersi.

– Też zamierzała zamordować reżysera, i to z tego samego powodu.

– Naprawdę? – nie kryła ironii. – A co czuła, gdy tak ją ugniatałeś?

Zack wyciągnął rękę, ujął Julie pod brodę i łagodnie zmusił do uniesienia wzroku.

– Wiem, o czym myślała. Modliła się, żebym zabrał łokieć z jej brzucha, nim łaskotki przyprawią ją o atak śmiechu, psujący całe ujęcie.

Julie, przywołana do porządku jego szczerością i spokojem, poczuła się nagle jak prowincjonalna gęś.

– Przepraszam, zachowuję się jak idiotka – powiedziała z westchnieniem.- Udawałam, że nie interesują mnie twoje filmy, bo bałam się oglądania scen takich jak ta. Wiem, to głupie, ale czuję się… – urwała, by nie przyznać się do zazdrości; nie miała do niej prawa.

– Zazdrosna? – podsunął słowo, które wypowiedziane na głos zabrzmiało okropnie.

– To uczucie destrukcyjne, oznaka emocjonalnej niedojrzałości -zaprotestowała.

– Sprawia, że osoba nim ogarnięta postępuje irracjonalnie, a wtedy trudno z nią wytrzymać – przyznał.

Julie odmówiła w duchu modlitwę dziękczynną za ustrzeżenie się od użycia feralnego słowa i skinęła głową.

– Tak, oglądanie cię w tych wszystkich scenach powoduje… że wolałabym inny film.

– Świetnie, wybierz aktora, którego chcesz. – Już otwierała usta, by odpowiedzieć, ale usłyszała kategoryczne: – Byle nie Swayzego, Costnera, Cruise'a, Redforda, Newmana, McQueena, Forda, Douglasa ani Gere'a.