– A czy nie był to po prostu wypadek? – spytała. – Myślę o człowieku, który miał załadować broń ślepymi nabojami – o Andym Stemple'u czy nie włożył tych opiłowanych przez pomyłkę, ale był zbyt wielkim tchórzem, by się przyznać?
Zack oparł łokcie na kolanach i potrząsnął głową.
– Stemple nie popełnił błędu, to specjalista od broni palnej. Po wypadku, jaki wydarzył się w czasie kręcenia „Strefy zmroku”, związek reżyserów postawił warunek: przy używaniu rekwizytów w postaci broni palnej należy zatrudnić specjalistę. Stemple doskonale znał swój fach. Na planie „Przeznaczenia” odpowiadał za ten wycinek działalności, a ponieważ brakowało nam ludzi, był także pomocnikiem dyżurnego. Sprawdził broń i załadował ślepakami właśnie tego ranka. A naboje ze spiłowanym szpicem nie dostały się do magazynka przypadkiem. Przed położeniem broni na stole wytarto z niej odciski palców – przypomniał Zack. – Ten drobny szczegół był podstawowym argumentem oskarżenia.
– Ale gdybyś to ty zrobił, nie byłbyś taki głupi, by zostawiać na niej własny odcisk.
– Był niepełny i tylko od spodu kolby. Prokurator przekonał przysięgłych, że przez nieuwagę pominąłem tę część broni.
– Ale – zamyśliła się – ślad mógł się tam pojawić, gdy poprawiałeś jej ułożenie, już na stole.
Nie było to pytanie. Powtarzała słowa Zacka z przekonaniem, jakby cytowała Biblię. Kochał ją za to.
– Dla prokuratora nie miało znaczenia, czy broń została wytarta, czy pozostał na niej ślad mojego palca. Przy jego braku powiedziałby, że działałem w rękawiczkach. Więc nawet gdybym nie zmienił zdania w czasie kręcenia ostatniej sceny i zamiast Rachel zostałby zastrzelony Austin, dla niego i tak byłbym jedynym podejrzanym. Bo nie ulegało wątpliwości, że tylko ja miałem wystarczający powód do zabicia obojga. – Zack obserwował, jak Julie walczy, by na jej twarzy nie zagościł wyraz współczucia i gniewu. – Nie wystarczy udręki, jak na jeden dzień? Powinniśmy cieszyć się tymi godzinami, jakie nam pozostały. Już po piątej – rzucił z uśmiechem.
– Chyba masz rację – powiedziała zamyślona. Rozłożyła na stole kartki z notatkami. Cztery nazwiska w dolnym rzędzie to ludzie, którymi się zainteresowała – a może podejrzewała? – Jeszcze kilka minut, dobrze? – poprosiła, bo już otwierał usta, by zaprotestować. – Zack, jedna z tych kartek zawiera nazwisko osoby, która popełniła morderstwo, a potem spokojnie przyglądała się, jak za jej zbrodnię ciebie wysyłają do więzienia – dodała z rozpaczą w głosie.
No i co z tego, pomyślał. Ale przecież nie zabroni jej zabawy w detektywa. Cierpliwie czekał na następne pytania.
– Coś mi się nie zgadza z Dianą Copeland – zaczęła Julie. W zamyśleniu patrzyła gdzieś za Zacka. – Myślę, że kochała się w tobie.
– Skąd, na Boga, przyszło ci to do głowy? – Nie wiedział, śmiać się czy okazać irytację.
– To przecież oczywiste. – Oparła łokcie na stole, a podbródek na dłoniach. – Mówiłeś, że tego dnia powinna była wyjechać do Los Angeles już rano, a została w Dallas i zjawiła się na planie. Powiedziała ci, że została po usłyszeniu, co wydarzyło się w hotelu poprzedniego wieczora i chciałaby znajdować się blisko ciebie, gdybyś potrzebował moralnego wsparcia. Mogła cię kochać i chcieć pozbyć się Rachel.
– I pozwolić, by ukochany mężczyzna zapłacił za jej czyn? To nie trzyma się kupy. – Nie ukrywał, że nie traktuje serio jej przypuszczeń. – Poza tym skąd Diana mogła wiedzieć, że każę strzelać Tony'emu, a nie Rachel? Co więcej, masz absurdalnie naiwne wyobrażenie o miłości i hollywoodzkich związkach. Aktorki łakną ciągłego zapewniania, że wszyscy je kochają. Nie zakochują się tak łatwo, nie mają zwyczaju wszystkiego rzucać dla mężczyzny, tym bardziej z jego powodu popełniać zbrodnię. Interesują się tylko, jakie korzyści mogą wynieść z udanej znajomości. Żyją wstrząsane emocjami, ale wyłącznie tymi zaczynającymi się od „ego”.
– Chyba bywają wyjątki?
– Ja nie znam żadnego – odrzekł oschle.
– Cóż to za niezwykły świat, ten, w którym żyłeś, jeżeli nastawił cię tak cynicznie do ludzi, a zwłaszcza kobiet.
– Nie jestem cynikiem – zaprotestował, nie wiadomo dlaczego dotknięty brzmiącą w jej głosie dezaprobatą – tylko realistą! Ty natomiast wykazujesz niesłychaną naiwność w ocenie damsko-męskich związków.
– Naprawdę taka jestem, Zack? – spytała cicho. Patrzyła na niego spokojnie oczami przypominającymi dwa przejrzyste, błękitne kryształy.
Za każdym razem, gdy słyszał w jej ustach swoje imię, serce w piersi zaczynało bić gwałtowniej. Odkrywał, że ta naiwna dziewczyna, siedząca teraz na podłodze u jego stóp, jednym zaledwie rzuconym spod rzęs spojrzeniem potrafi nakłonić go do wycofania się z wypowiedzianych słów, proszenia o wybaczenie.
– Któreś z nas na pewno – powiedział zirytowany, a gdy dalej na niego patrzyła, jeszcze bardziej ustąpił pola. – Chyba byłem cyniczny, zanim zrobiłem pierwszy film. – Zdenerwowany, że nie potrafi oprzeć się presji jej słodkiego spojrzenia, dodał: – Patrzysz na mnie, jakbyś oczekiwała, że przyznam się do wygadywania bzdur. Lepiej powiedz, kto jest twoim następnym podejrzanym.
W nagrodę posłała w jego stronę ten swój zaraźliwy uśmiech.
– Tommy Newton – powiedziała po przejrzeniu karteluszków.
– A dlaczegóż Tommy miałby sobie życzyć śmierci Rachel czy Austina?
– Może chciał pozbyć się ciebie i taką posłużył się metodą. Opowiadałeś, że pracował z tobą przy kilku filmach jako asystent reżysera. Może miał już dość przebywania w cieniu wielkiego Zacharego Benedicta?
– Julie – powiedział znużonym głosem – po pierwsze, Tommy miał przed sobą wspaniałą karierę jako reżyser i świetnie o tym wiedział, a ja przy każdej okazji utwierdzałem go w tym przekonaniu. Bardzo cieszył się, gdy zaproponowałem mu współpracę przy „Przeznaczeniu”.
– Ale…
– Po drugie – ciągnął Zack nieubłaganie – był zakochany w osobie, która mogła stać się ofiarą strzelaniny, więc nie zamieniłby naboi.
– Ależ to zupełnie zmienia postać rzeczy! Nie mówiłeś, że kochał się w Rachel…
– Bo nie w niej.
– Ale dopiero co powiedziałeś…
– Kochał się w Austinie.
– Co takiego?
– Tommy to gej.
Przez chwilę zaskoczona milczała, potem z niesmakiem, bez słowa komentarza, wzięła następną kartkę z nazwiskiem trzeciej osoby.
– Emily McDaniels. Wspomniałeś, że była ci ogromnie wdzięczna za odświeżenie jej kariery, a potem za rolę w „Przeznaczeniu”. Znała cię od dawna, mówiłeś, że spędzaliście razem wiele czasu podczas pracy w tym samym filmie. Dzieci, zwłaszcza dorastające panienki, potrafią odczuwać silne przywiązanie do męskiego autorytetu. Może myślała, że jeżeli pozbędzie się Rachel, odwzajemnisz jej uczucia.
Zack prychnął szyderczo, ale gdy mówił o dziewczynce, głos mu złagodniał.
– Emily miała już szesnaście lat i ukochanego. Była – zaraz po tobie – najmilszą, najprzyzwoitszą istotą rodzaju żeńskiego, jaką kiedykolwiek znałem. Nie ma mowy, by to dziecko uczyniło cokolwiek, co mogłoby narazić mnie na kłopoty. Ale przypuśćmy, że masz rację: czuła do mnie słabość i była zazdrosna o Rachel. Jeżeli tak, to nie musiała zawracać sobie głowy zabijaniem jej, bo wszyscy w studio wiedzieli, że moja żona wystąpiła o rozwód i zamierzała wyjść za Austina.
– Ale mogła znienawidzić Rachel za upokorzenie cię przez romans z Austinem, poczuć potrzebę wyrównania za ciebie rachunków.
– Te przypuszczenia nie mają sensu. Emily wiedziała przecież, że to Rachel ma wystrzelić pierwsza. Przynajmniej tak było w scenariuszu.