– Nie rób tego.
W pierwszym odruchu byłby ją puścił, gdyby nie spojrzał jej w oczy. Malowała się w nich panika, nawet strach, ale także i pożądanie.
– Ewo, nie możesz ciągle nad sobą panować. – Pogłaskał ją po udzie. Zadrżała, obrzuciła go nerwowym spojrzeniem, kiedy musnął palcami wewnętrzną stronę jej kolana.
– Nie rób tego – powtórzyła łapiąc z trudem powietrze.
– Czego nie robić? Nie szukać słabego punktu, by go wykorzystać?
– Na próbę zaczaj pieścić wrażliwą skórę, wodząc palcami w górę, w kierunku jej rozpłomienionej kobiecości i z powrotem. Dyszała ciężko, próbując odsunąć się od niego.
– Chyba za późno – wymamrotał. – Chcesz zaspokojenia bez żadnych pieszczot? – Dotknął rozchylonymi wargami jej szyi i przesuwał je coraz niżej i niżej, czując, że jej ciało drży pod nim niczym drut elektryczny. – Do tego nie potrzebujesz partnera. A dzisiejszej nocy go masz. Mam zamiar dostarczyć ci tyle przyjemności, ile zdołam.
– Nie mogę. – Naprężyła się, usiłując zrzucić go z siebie, ale każdy gwałtowny ruch dostarczał jej tylko nowych zabójczych doznań.
– Daj się ponieść miłości. – Szalał z pożądania. Jej opór rozwścieczał go i jednocześnie prowokował.
– Nie mogę.
– Sprawię, że dasz się ponieść miłości, a ja będę się temu przyglądał. – Znowu zaczaj się na nią wsuwać, czując każde drgnięcie jej ciała, dopóki jego twarz nie znalazła się na wysokości jej twarzy. Przycisnął mocno dłoń do wzgórka między jej udami.
– Ty draniu. Nie mogę – syknęła przez zęby.
– Kłamczucha – rzekł cicho, po czym wsunął w nią palec. Jego jęk zmieszał się z jej jękami, gdy dotknął jej zaciśniętej, rozpalonej, wilgotnej kobiecości. Starając się za wszelką cenę zapanować nad sobą, skupił wzrok na jej twarzy, która przybrała wyraz przerażenia, potem bezgranicznego zdziwienia, a w końcu bezradności.
Chciała mu się wyślizgnąć, uwolnić się od niego, ale nie dała rady. Ktoś krzyknął, gdy zapadła się w otchłań, a jej ciało eksplodowało. Przez sekundę cała napięła się niebezpiecznie, po czym przeszył ją dreszcz ostrej zmysłowej rozkoszy. Osłabła oszołomiona, zdezorientowana.
Oszalał z pożądania.
Podciągnął ją do góry, tak że uklękła, opierając mu ciężko głowę na ramieniu.
– Jeszcze raz – zażądał, odciągając za włosy jej głowę do tyłu i szukając łapczywie jej ust. – Jeszcze raz, do cholery.
– Tak. – To narastało tak szybko. Czuła gwałtowną potrzebę zaspokojenia. Pieszcząc go namiętnie, wygięła się w łuk, by jego usta mogły jej dotykać gdzie i jak chciały.
Jej następny orgazm szarpnął nim niczym ostry pazur. Z dziwnym warknięciem pchnął ją na plecy, uniósł wysoko jej biodra i wszedł w nią. Objęła go mocno, niczym gorąca, chciwa miłości pięść.
Jej paznokcie drapały go po plecach. Jej biodra poruszały się rytmicznie, gdy zagłębiał się w niej. Kiedy jej ręce zsunęły się bez siły z jego ramion, wytrysnął w nią.
11
Długo się nie odzywała. W gruncie rzeczy nie było nic do powiedzenia. Z pełną świadomością zdecydowała się na nierozważny krok. Jeśli pociągnie on za sobą przykre konsekwencje, poniesie je.
Teraz musi zachować resztki godności i wyjść stąd.
– Muszę iść. – Odwróciwszy głowę, usiadła, zastanawiając się, jak znajdzie swoje ubranie.
– Nie sądzę – powiedział Roarke leniwym, pewnym siebie, rozwścieczonym głosem. W chwili, gdy zaczęła wstawać, chwycił ją za ramię i ponownie przewrócił na plecy.
– Słuchaj, zabawa to zabawa.
– Z pewnością. Nie wiem, czy to, co się przed chwilą wydarzyło, można uznać za zabawę. Moim zdaniem było to zbyt gwałtownie jak na zwykłą rozrywkę. Jeszcze z tobą nie skończyłem, pani porucznik. – Kiedy jej oczy zwęziły się, wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Dobrze, właśnie chciałem…
Dech mu zaparło, a słowa zamarły, gdy walnęła go łokciem w żołądek. W mgnieniu oka odwróciła ich pozycje. Dobrze wycelowany łokieć wciskał się niebezpiecznie w jego tchawicę.
– Słuchaj, stary, przychodzę i wychodzę, kiedy chcę, więc hamuj swoje ego.
Podniósł dłonie, niczym białą flagę, na znak pokoju. Jej łokieć uniósł się o pół cala, zanim Roarke przesunął się i podniósł gwałtownie.
Była uparta, silna i inteligentna. I dlatego wpadła w jeszcze większą wściekłość, gdy po zaciętej walce znowu znalazła się podium.
– Napad na oficera będzie cię kosztował od roku do pięciu lat, Roarke. W więzieniu, nie w wygodnym areszcie domowym.
– Nie masz na sobie odznaki. W ogóle nic na sobie nie masz. – Uszczypnął ją po przyjacielsku w policzek. – Nie zapomnij zaznaczyć tego w swoim raporcie.
Tyle jeśli chodzi o zachowanie godności, pomyślała.
– Nie chcę z tobą walczyć. – Ucieszyła się, że jej głos brzmi spokojnie i rozważnie. – Po prostu muszę iść.
Przesunął się, zobaczył, że jej oczy rozszerzają się ze zdziwienia, po czym przymykają, kiedy znowu wsunął się w nią.
– Nie zamykaj oczu – wyszeptał chrapliwie.
Więc obserwowała go, niezdolna oprzeć się przenikającej ją rozkoszy. Teraz poruszał się w powolnym rytmie, długimi, mocnymi suwami, które podniecały jej zmysły.
Jej oddech stał się płytki, przyśpieszony. Widziała tylko jego twarz, czuła tylko zmysłowe, płynne ruchy jego ciała w sobie, niestrudzone tarcie, które doprowadziło ją do spazmu rozkoszy.
Jego palce splotły się z jej palcami, a jego usta przycisnęły do jej warg. Poczuła, że jego ciało napięło się gwałtownie, zanim schował twarz w jej włosach. Leżeli cicho, złączeni w uścisku, zastygli w bezruchu. Odwrócił głowę i wycisnął pocałunek na jej czole.
– Zostań – wymamrotał. – Proszę.
– Dobrze. – Teraz zamknęła oczy. – Dobrze, zostanę.
Nie spali. Jednak kiedy wczesnym rankiem Ewa weszła pod prysznic w domu Roarke'a, dręczyło ją nie uczucie zmęczenia, ale zakłopotania.
Nie spędzała nocy z mężczyznami. Zawsze przestrzegała tego, żeby seks był szybki, prosty i… bezosobowy. A jednak nazajutrz o poranku stała w jego łazience pod strumieniem gorącej wody. W nocy przez wiele godzin poddawała się jego zuchwałym pieszczotom. Zaatakował, a potem posiadł te części jej ciała, które uważała za nie do zdobycia.
Próbowała żałować tego, co się stało. Wydawało się to ważne, że uświadomiła sobie i zrozumiała swój błąd. Ale trudno jej było żałować czegoś, co sprawiło taką rozkosz jej ciału i zapobiegło złym snom.
– Dobrze wyglądasz, pani porucznik.
Ewa odwróciła głowę, gdy Roarke przeszedł przez krzyżujące się strumyczki wody. '
– Chyba będziesz musiał pożyczyć mi koszulę.
– Coś dla ciebie znajdziemy. – Wcisnął guzik w wyłożonej kafelkami ścianie, podstawił dłoń pod Zbiorniczek i nabrał trochę klarownego śmietankowego płynu.
– Co robisz?
– Myję ci głowę – mruknął wcierając szampon w jej krótkie, mokre włosy. – Cieszę się, że twoje włosy będą pachniały moim mydłem. – Wykrzywił usta. – Jesteś fascynującą kobietą, Ewo. Oto jesteśmy mokrzy, nadzy, oboje na wpół żywi po niezapomnianej nocy, a ty wciąż mi się przyglądasz wzrokiem obojętnym i bardzo podejrzliwym.
– Bo jesteś podejrzanym osobnikiem, Roarke.
– Uważam to za komplement. – Pochylił głowę, by ugryźć ją w wargę, gdy łazienka nasyciła się parą, a strumień wody zaczaj pulsować niczym serce. – Powiedz mi, co miałaś na myśli, mówiąc „nie mogę”, gdy pierwszy raz kochałem się z tobą?
Odchylił jej głowę do tyłu; Ewa zamknęła oczy, gdy woda spłukiwała jej szampon z włosów.
– Nie pamiętam wszystkiego, co powiedziałam.
– Pamiętasz. – Z innego pojemniczka wyciągnął jasnozielone mydło o leśnym zapachu. Namydlił jej ramiona, plecy, piersi. – Przedtem nie miałaś orgazmu?
– Oczywiście, że miałam. – Prawdę mówiąc, zawsze przyrównywała go do delikatnego wystrzału korka z butelki, a nie do gwałtownego wybuchu, który zniweczył jej wieloletnie osiągnięcia w kontrolowaniu swoich emocji. – Pochlebiasz sobie, Roarke.