Выбрать главу

Potępione? Przez kogo?

Przez stan Luizjana?

A może przez udręczone dusze ludzi, którzy byli tu kiedyś zamknięci? Abby czuła, że nie doszła tak daleko, żeby się teraz wycofać.

– Wiem, siostro, ale naprawdę muszę wejść do pokoju matki, zanim ten budynek zostanie zrównany z ziemią. To część mojej osobistej wyprawy w przeszłość… próba zmierzenia się z losem… zamknięcia kwestii, jaką jest śmierć matki. – Spojrzała na zakonnicę, która wyraźnie się wahała. – Modliłam się, proszę mi wierzyć. I myślę, że to Bóg mnie tu przywiódł. – Nie była to do końca prawda, ale Abby czuła, że jest w stanie nawet okłamać zakonnicę, by zrobić to, co zamierzała.

Siostra Maria zmierzyła ją wzrokiem.

– Dobrze – powiedziała powoli, jakby nie była pewna, w co ma wierzyć. – Zobaczę, co da się zrobić.

Abby uznała to za obietnicę i poszła za siostrą Marią w dół schodów.

– Mamy tu ogrodnika – mówiła zakonnica. – Dokonuje też dla nas drobnych napraw. Poproszę go, żeby rzucił okiem na te drzwi, może znajdzie jakiś sposób, żeby je otworzyć. To może zabrać trochę czasu, pan DuLoc ma wiele pracy, ale to bardzo pomysłowy człowiek. Jestem pewna, że nam pomoże. – Zeszły na pierwsze piętro i stara kobieta zatrzymała się, by spojrzeć na korytarz. – Mówiłaś chyba, że wszystkie drzwi tutaj były pootwierane?

Abby zmartwiała. Patrzyła na korytarz w osłupieniu, słysząc tylko uderzenia

I własnego serca. Wszystkie pokoje były zamknięte.

– Zastanawiające – powiedziała siostra Maria głośno i podeszła do pierwszych drzwi. – Halo? Jest tu kto? – zawołała, poirytowana.

– A kto mógłby tu być?

– Nie wiem, ale zaraz zobaczymy.

– Nie, proszę zaczekać! – krzyknęła Abby, ale zakonnica już chwyciła za klamkę pokoju 206. Drzwi otworzyły się bez trudu, wpuszczając do mrocznego korytarza trochę światła.

Abby odetchnęła, a siostra Maria podeszła do drzwi pokoju 205 i otworzyła szeroko kolejne drzwi.

Nikt nie wyskoczył z głębi, nikt nie krzyknął „mam cię!” Nie zobaczyły żadnego ducha ani upiora.

– Jesteś pewna, że te były otwarte? – spytała siostra Maria.

– Absolutnie.

Zakonnica uniosła brew, jakby jej niedowierzała.

– Nie zauważyła tego siostra, idąc na górę? – spytała Abby i nacisnęła klamkę drzwi z numerem 204. Otworzyły się natychmiast. Pokój był pusty.

– Nie zwróciłam uwagi.

– Przecież szła siostra za mną.

Siostra Maria kiwnęła głową.

– Ale wiedziałam, dokąd idziesz, prawda? Mój wzrok nie jest tak dobry jak niegdyś, na korytarzu było ciemno… ciemniej niż teraz. Myślę, że drzwi były zamknięte, Abby.

Wiedziała, że to niemożliwe. Zacisnęła zęby i podeszła szybko do drzwi pokoju znajdującego się dokładnie pod pokojem jej matki. Nacisnęła klamkę, ale drzwi się nie otworzyły.

– No, co jest! – Abby ze złością naparła na nie ramieniem. Drzwi ustąpiły nagle i Abby znalazła się w kolejnym, zupełnie pustym pokoju. Wyszła na korytarz.

– Na pewno to nie siostra pozamykała te pokoje? – spytała.

Zakonnica spojrzała na nią urażona.

– Oczywiście, że nie. Pamięć czasem mnie zawodzi, ale nie aż tak. Przecież nie okłamywałabym cię, nie w głowie mi żarty. Zaczynam raczej powątpiewać w twoją spostrzegawczość! Chodź, czas na nas.

Wyszły ze szpitala i siostra Maria zamknęła drzwi wejściowe na klucz. Kuląc się w porywach wiatru i zacinającym deszczu, ruszyły wzdłuż budynku, ale kiedy dotarły do rogu, Abby odwróciła się i jeszcze raz spojrzała w okno pokoju, który kiedyś zajmowała jej matka.

Po drugiej stronie szyby stał mężczyzna. Abby serce podeszło do gardła. Stanęła, osłaniając oczy przed deszczem.

– Tam… w oknie – szepnęła, wskazując ręką.

Ale postać zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.

Siostra Maria spojrzała w górę.

– Nic nie widzę. Chodź, bo przemokniemy do suchej nitki.

Abby chciała powiedzieć jej, co zobaczyła, ale to wszystko wydawało się niewiarygodne… Mokre włosy opadały jej na oczy i było tak ciemno…

– O co chodzi? – zapytała zakonnica niecierpliwie. – Chodź już!

Abby czuła się tak, jakby sam diabeł wbił jej zimne szpony w serce. Drżała i szczękała zębami, choć nie było jej zimno. Kim był ten człowiek w oknie? Zjawą? Duchem, który narodził się w jej umyśle?

Siostra Maria ruszyła przodem. Abby odwróciła się i poszła za nią.

– Co się stało? – Zakonnica spojrzała na nią z ukosa. – Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.

– Nie… nic. Chciałam tylko jeszcze raz spojrzeć w to okno

Doszły do furtki, siostra Maria pchnęła ją i ruszyły szybko w stronę parkingu.

– Rzadko korzystamy z tego przejścia – wyjaśniła siostra Maria. – Teraz tylko ogrodnik tędy chodzi i czasem ci ludzie, którzy chcą wyburzyć szpital. Chyba że trzeba wypłoszyć intruzów…

Abby poczuła, że się czerwieni.

– Bardzo przepraszam. Następnym razem poproszę o pozwolenie.

– Czy będzie następny raz?

Abby pomyślała o postaci, którą widziała w oknie. Czy to tylko jej wyobraźnia? Gra światła i cienia? Kto zamknął wszystkie drzwi na pierwszym piętrze?

– Myślę, że tak. Muszę przecież zobaczyć pokój mamy – odparła, otrząsając się ze strachu. Nikogo tam nie było. Nikogo!

Ale ktoś pozamykał drzwi!

I widziałaś, że ktoś obserwował cię z okna! Nie wymyśliłaś sobie tego.

– Kto jeszcze wie o tej furtce? – zapytała.

Maria wzruszyła ramionami.

– Niewiele osób poza zakonnicami z klasztoru. Teraz mało kto ma wstęp do szpitala. Kiedy był otwarty, chodzili tędy pracownicy, ale teraz wszyscy opuścili okolicę. – Kaszlnęła i otarła z twarzy krople deszczu. – Kiedyś problem stanowili raczej ludzie, którzy chcieli się stąd wydostać.

– Dlaczego ci, którzy kupili szpital, nie korzystają z głównej bramy?

– Ach, o to ci chodzi. – Siostra Maria zatrzymała się pod zadaszeniem przy garażu. – Na razie szpital nie został sprzedany. Jest kilka kwestii spornych, które muszą zostać rozwiązane. Archidiecezja, nasza parafia i matka przełożona muszą się porozumieć z inżynierami i architektami… Dopóki tego nie załatwią, nie dojdzie do transakcji.

– Czyli że na razie nikt nie kupił szpitala?

– Jesteśmy w fazie negocjacji. Nie pytaj mnie o nic, bo i tak powiedziałam zapewne więcej, niż powinnam. – Maria spojrzała na nią z troską. – Dobrze się czujesz, moje dziecko?

Nie, nie czuję się dobrze, pomyślała Abby. Moja matka była schizofreniczką. Popełniła samobójstwo, ojciec umiera na raka, siostra spała z moim narzeczonym, który po ślubie zdradzał mnie z wieloma innymi kobietami, a kilka dni temu został zamordowany w makabryczny sposób przez jakiegoś psychozę. Nie, na pewno nie czuję się dobrze.

– Wszystko w porządku – powiedziała głośno.

– Może weszłabyś do środka i napiła się herbaty?

– Nie, dziękuję. – Teraz, kiedy już wyszły z opustoszałego szpitala, Abby chciała jak najszybciej wrócić do domu. – Czy da mi siostra znać, kiedy będę mogła wejść do tego pokoju?

– Na pewno chcesz tam wejść?

– Tak!