Выбрать главу

– Oczywiście, dam ci znać.

– Zadzwonię do klasztoru i zostawię swój numer.

Siostra Maria kiwnęła głową, a Abby pożegnała ją i pobiegła do samochodu. Usiadła za kierownicą i patrzyła, jak zakonnica zaskakująco szybko biegnie w stronę bramy w murze klasztoru.

Przekręciła kluczyk w stacyjce, wycofała wóz i od razu wyjechała na drogę. Nie zawróciła w stronę szpitala. Miała dość wrażeń jak na jeden dzień.

Czekał, aż odjedzie.

Z okna na drugim piętrze widział dokładnie bramę i fragment drogi w przerwie między drzewami. Nie zobaczy jej na długo, najwyżej dwie sekundy. Ale to wystarczy.

Na razie.

Podniósł do oczu wojskową lornetkę. Chciał dostrzec wyraz jej twarzy.

Czekał dłużej, niż przypuszczał. Zapewne z powodu starej zakonnicy, tej, która miała parę ciemnych sprawek na sumieniu, parę występków, z rodzaju tych, które sam tak dobrze znał. Uśmiechnął się do siebie drwiąco. Łagodna stara kobieta w czarnym habicie mogła sprawiać wrażenie świętej, ale on wiedział swoje.

Już wkrótce jej wstydliwa tajemnica ujrzy światło dnia.

Podobnie jak tajemnice wielu innych ludzi.

Czekało go wiele pracy, będzie musiał się śpieszyć. Na razie widział przez lornetkę tylko strugi deszczu, ale zaraz potem w polu jego widzenia znalazł się samochód. Weszła w zakręt trochę za szybko i samochodem lekko zarzuciło, zdołała jednak wyprowadzić go na prostą.

Pewnie się przestraszyła. Oblizał wargi.

Była tak podobna do Faith… zaschło mu w gardle, poczuł, jak ogarnia go gorąca, dzika fala żądzy.

Faith… o moja piękna…

Tak dobrze pamiętał ciepło jej ciała, kiedy w nie wchodził, jej ciche jęki, oczy zamglone przez podniecenie i strach. Boże, jak bardzo pragnął jej teraz, jak boleśnie pożądał jej dotyku.

Wszystko w swoim czasie, przypomniał sobie i zamknął oczy. Pod powiekami znowu pojawiła się twarz Faith… ciemne oczy, wilgotne, pełne wargi. Niemal słyszał jej śmiech, czuł jej zapach…

W jego owładniętym żądzą umyśle matka i córka stopiły się w jedno.

Rozdział 13

Jak już powiedziałem, wtedy widziałem go po raz ostatni – powtórzył Maury Taylor z uporem. Stali w holu budynku radiostacji. Bentz umówił się z nim wcześniej telefonicznie, przyjechał więc dokładnie w chwili, kiedy Maury, który spędził kilka dodatkowych godzin w fotelu Nicka Giermana, zakończył pracę. – Wyjaśniłem już wszystko temu drugiemu detektywowi. Jak on się nazywał? – Maury pstryknął palcami. – Brinkman, taki wielki facet.

Bentz kiwnął głową.

– Wiem, nie było mnie w mieście i chcę sprawdzić pewne szczegóły – powiedział, co było oczywiście kłamstwem. Brinkman przesłuchał wszystkich pracowników radia, ale Bentz chciał sam zorientować się w sytuacji.

– Nie wiem nic poza tym, że Nick był wkurzony, naprawdę wkurzony na swoją byłą żonę – wyjaśnił Maury. – Wyrzuciła jakieś rzeczy, które należały do niego, a on w odwecie przejechał się po niej w swoim programie. Wiem, że to kontrowersyjny program, ale zazwyczaj Nick niewiele mówił o sobie, nie prał swoich brudów na antenie. Miał swój… niepisany kodeks etyczny.

– Kodeks etyczny? – powtórzył Bentz z niedowierzaniem. Czuł, że Gierman sprzedałby własną babkę, gdyby mogło to wpłynąć na popularność jego audycji.

– Poza tym… Nie mam oczywiście pewności, a on nigdy by się do tego nie przyznał, ale… O, cholera… – Maury zreflektował się, że powiedział za dużo.

– Ale co?

Taylor odwrócił wzrok, po czym znowu spojrzał na stojącego przed nim policjanta.

– Myślę, że nadal ją kochał – powiedział. – Wiem, wiem – dodał szybko, widząc, że Bentz sceptycznie uniósł brwi. – Lubił młode dziewczyny. Jak my wszyscy, no nie? Sam mówił, że nigdy nie ma tego dość… Nie wiem, ile panienek zaliczył, ale o kilku mi opowiadał, a ja powtórzyłem wszystko, co wiedziałem, temu drugiemu policjantowi. Pamiętam… Nick tylko raz o tym wspomniał, kiedy trochę za dużo wypił… że jedną z nich była siostra jego żony.

– Co?

– Tak… jego żonie za bardzo się to nie podobało. A Nick, kiedy tylko się zorientował, że chlapnął za dużo, zaczął się śmiać i próbował to obrócić w żart. Myślę jednak, że to prawda.

Bentz poczuł, jak na moment ogarnia go stary gniew. Znał takie sytuacje z własnego doświadczenia. O tak, dobrze je znał. Nie wiedział, jakie znaczenie miał dla Abby Chastain fakt, że mąż sypiał z jej rodzoną siostrą, ale był pewny, że się to jej nie podobało.

– Zresztą to nieważne, czy rzeczywiście miał romans z jej siostrą.

Akurat. Bardzo ważne.

– Zawsze miałem wrażenie, że nigdy nie przestał kochać swojej żony.

– Mówił coś na ten temat?

– Nick miałby przyznać, że zależy mu na kobiecie, która nie chciała mieć z nim nic wspólnego? Nie, to nie w jego stylu. – Maury pokręcił głową. – A zresztą, kto wie? Mogę się przecież mylić.

– Jego była żona pewnie nie była tym zachwycona.

– O, na pewno nie. Jak to mówią, od miłości tylko krok do nienawiści.

– Mogę obejrzeć jego biurko i szafkę?

– Jasne, ale ten drugi policjant…

– Brinkman?

– Tak! Dlaczego nie jestem w stanie zapamiętać jego nazwiska? – prychnął Taylor. – To zły znak. Chyba naprawdę potrzebuję sekretarki. – Uśmiechnął się z dumą. – W radiu chcą zrobić ze mnie drugiego Giermana. Niezły numer, co?

Bentz nie był pewny, czy to rzeczywiście taki świetny pomysł.

– I co Brinkman?

– Już przejrzał rzeczy Nicka, zabrał wszystko, co chciał. Biurko Nicka jest tam. – Maury ruszył korytarzem. Bentz poszedł za nim.

– A dziewczyna Giermana?

– Nia? – prychnął Maury. – Fajna laska, nie powiem, ale to wszystko. – Postukał się znacząco palcem w skroń. – Raczej nie intelektualistka… a Nick szybko się nudził, jeśli kobieta nie umiała mu pod tym względem dotrzymać kroku. Seks, owszem, to go zawsze kręciło, ale chemia działa krótko, prawda?

Maury Taylor nie był wprawdzie psychologiem, ale Bentz podejrzewał, że tym razem miał rację.

– Nia i Nick się rozeszli – ciągnął Maury. – Pewnie już pan to wie. Słyszałem, że już sobie znalazła nowego faceta… Podobno jest jeszcze bardziej stuknięty na punkcie siłowni niż Nick. Powiedziała Nickowi, że to najlepszy kochanek, jakiego miała. Niezły numer, co? – Spojrzał na Bentza porozumiewawczo. – Chyba widywała się z nim za plecami Nicka już od kilku tygodni. Jak to mówią, nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.

– Tak, tylko tym razem wilk skończył z kulą w klatce piersiowej.

– Mhm. – Skrzywił się Maury. – Kiepska sprawa, co?

– Owszem – przyznał Bentz. Zatrzymali się w sali na tyłach budynku, pełnej biurek i zamykanych na klucz metalowych szafek. – A Gierman? Miał jakieś przyjaciółki albo byłe dziewczyny, które mógł wkurzyć?

– Nie sądzę. Na antenie zawsze starał się sprawiać wrażenie, że ma dziewczynę, czy była to prawda, czy nie. To część jego strategii. – Maury wskazał ręką biurko Giermana. Stało tam kilka kubków ozdobionych zdjęciami brązowego labradora, pełnych ołówków. Do korkowej tablicy nad biurkiem przypięte były fotografie Nicka: na nartach, z rakietą tenisową w dłoni, opartego o sportowy model bmw, spacerującego z tym samym psem, którego podobizny widniały na kubkach. Prawdziwa kapliczka egocentrycznego radiowca i jego pasji. Tylko jedno zdjęcie nie pasowało do tej kolekcji: niewielki portret kobiety, w której Bentz rozpoznał Abby Chastain. Patrzyła w stronę morza, uśmiechając się lekko, kręcone złotorude włosy rozwiewał wiatr.