Выбрать главу

Johannes nie był już w stanie myśleć ani czuć.

Oniemiały ze strachu Willy patrzył, jak na jego oczach potężny mężczyzna blednie, znika, znika tak, że nie pozostaje po nim absolutnie nic. Rozwiał się nawet znak Słońca na jego piersi, ale bo też i był on tylko kopią, dziełem ludzkich rąk.

Ludzkich rąk? Co mu przyszło do głowy? A jak, jego zdaniem, powstały oryginalne znaki, z których jeden nosił Dolg? Kto je zrobił?

Willy siedział przy ścianie, wciąż wstrząśnięty tym, co się przed nim rozegrało, a także własnymi myślami. Ledwie zauważył, że powietrze w pomieszczeniu jest już przejrzyste, mgła się rozwiała.

Na jego oczach skrzynka się zamknęła. Pokrywa wolno opadła, szczęknął zamek.

Willy’emu kręciło się w głowie, lecz nie od uderzenia w skroń. Dopiero teraz poczuł, że po policzku spływa mu krew, ale to nie miało znaczenia.

Co innego wywołało zawrót głowy…

Powoli, niezmiernie powoli stolik, na którym leżała skrzynka, przesunął się na swoje miejsce pod półkę. Wkrótce równie trudno go było zauważyć jak przedtem, ponieważ nóżki stapiały się w jedno z podporami półki.

Księga Świętego Słońca ukryła się, by czekać, aż nadejdzie właściwy czas.

Margit Sandemo

***