– Ma wiele flirtów… – Podniosła rękę i dodała: – Może nie tylko flirtuje, ale choć brzmi to dziwnie, wydaje mi się, że mamie to nie przeszkadza. Chyba zaakceptowała pracę i styl życia ojca jako męską słabość.
– A skoro jemu było wolno…
Wydęła usta. Nie podobało się jej to nowe oskarżenie, ale zaczęło już do niej docierać, że być może nie wie wszystkiego o swojej rodzinie.
Przyniosła kartkę, na której widniały rezultaty jej całodziennej pracy.
– No i jest jeszcze twój brat.
– Brian miał dziewięć lat!
– I takie problemy, że posłali go do psychoterapeuty. A twoja mama kazała niani nie zostawiać go samego z Meagan. Był o nią bardzo zazdrosny, niszczył jej zabawki. Pamiętasz? Powiedział, że rzucił jej drewnianym konikiem o kominek. I tak doszliśmy do pieniędzy, miłości i problemów psychicznych. Ale mamy szkopuł. Przeczytałem wywiady na temat twojej rodziny i po prostu nie istnieje nic, co by sugerowało, że są zdolni do zamordowania czteroletniego dziecka.
Skinęła głową z zapałem, machnęła kartką.
– Właśnie! Tylko spójrz. Zapisałam to, co Quincy powiedział o mordercy i sama przeprowadziłam analizę. Twierdziłam, że moja rodzina jest niewinna, ponieważ ich kocham. A że dla policji nie ma to wielkiego znaczenia, postanowiłam działać tak jak wy.
Usiadła na kanapie i położyła kartkę na stoliku. David usiadł obok niej. Czuła ciepły dotyk jego nogi. Kiedy się odezwała, mówiła trochę za szybko i nie odrywała oczu od wykresu.
– To Meagan i moja rodzina. Tu jest wszystko, co wiemy o naszych wspólnych stosunkach, a tutaj to, co wiemy o każdym z osobna. Zastanawiałam się nad tym, co powiedział Quincy… o tym, że za zachowaniem stoi psychika. Nie potrafię powiedzieć obiektywnie, czy moi rodzice są dobrymi ludźmi, ale wiem, czy są inteligentni, precyzyjni lub nieporządni.
– Dobrze – powiedział, przyglądając się wykresowi. – Tyle mogę ci przyznać.
– Tu jest to, co Quincy powiedział o mordercy Meagan. Jest to osoba precyzyjna i świadoma policyjnych procedur. Jest też na tyle inteligentna i budząca zaufanie, by mogła zbliżyć się do Meagan. Ponadto myślę, że na tyle twarda, by prowadzić pertraktacje z osobnikami w rodzaju Russella Lee Holmesa. Jednak osoba ta ma uczucia macierzyńskie, a przynajmniej jest na tyle wrażliwa, że owija Meagan w kocyk i zakopuje jej ciało. Osoba ta ma również wyrzuty sumienia, ponieważ… pozbawia ciało głowy.
Nawet na papierze ten aspekt zbrodni wydawał się przerażający. Przełknęła ślinę i puknęła ołówkiem w kartkę, nie chcąc tracić przewagi, bo David słuchał jej z uwagą.
– To bardzo szczególny zestaw cech. Rzuca się w oczy, nie uważasz? Więc spójrzmy na aktorów w tej sztuce. Mamy ojca, który jest bardzo precyzyjny i inteligentny. Ale, choć go bardzo kocham, nie mogę powiedzieć, żeby był uczuciowy. Pocałunki i ciepłe gesty to domena mojej matki. Co do znajomości policyjnej procedury, nie sądzę, żeby ojciec choć raz w życiu dostał mandat. Nie ogląda filmów gangsterskich, nie czyta kryminałów, więc podejrzewam, że nie ma zaplecza. A czy jest na tyle twardy, żeby prowadzić pertraktacje z Russellem Lee Holmesem? Dajże spokój, ten człowiek jest chory, jeśli raz w tygodniu nie pójdzie do manikiurzystki. Russell Lee pożarłby go żywcem.
A matka? Tak, ona ma uczucia macierzyńskie, jest skłonna do skruchy i wyrzutów sumienia. Ale czy naprawdę sądzisz, że jest precyzyjna? Widziałeś, jak jej się trzęsą ręce? A choć uważam ją za inteligentną, brak jej sprytu i z pewnością nic nie wie o obyczajach policji. Co do jej rozmowy z Russellem Lee… Potrafisz to sobie wyobrazić? Więc ona także nie pasuje.
Mój ojciec chrzestny… Będę szczera. Zawsze miałam wrażenie, że Jamie widział niejedno. Ma takie ruchy… sam wiesz. Jeśli jest się kobietą, którą kocha, ma się poczucie bezpieczeństwa. Jakby był najsilniejszym chłopcem w klasie i cię ochraniał. Jest twardy i z pewnością mógłby zastraszyć Russella Lee. Prawdopodobnie zna się na procedurach policji. Ale nie jest precyzyjny. Działa brutalnie, szybko i gwałtownie. I nie potrafię sobie wyobrazić, żeby mógł zrobić krzywdę małej dziewczynce. To by było… niegodne. Potrafi być okrutny, ale prędzej odciąłby sobie rękę niż podniósł ją na dziecko. W stosunku do dzieci stać go także na czułość. Wobec Briana i mnie był bardzo kochany. Nie jest zimny, precyzyjny, bezlitosny. I jeszcze mój brat…
– Jest lekarzem – wtrącił David. – Więc musi być precyzyjny.
– Jako dziewięciolatek? Poza tym, co mógłby wiedzieć o policyjnych procedurach? I jak dziecko mogłoby przekonać Russella Lee, żeby przyznał się do zbrodni, której nie popełnił? Nie rozumiesz? – Spojrzała mu prosto w oczy. – Na tej kartce nikt nie pasuje do osoby, której szuka Quincy. Nie jestem specjalistą, to prawda, ale na tym etapie to się nie sprawdza. Mordercą nie jest nikt z mojej rodziny. Koniec, kropka.
Odetchnęła. Ale wtedy David przysunął kartkę ku sobie. Wziął ołówek. Narysował kilka linii. I bez trudu zniszczył jej nadzieję.
– Masz rację – powiedział. – Absolutną rację. W pojedynkę żaden członek twojej rodziny nie spełnia wymagań. I to właśnie miała znaczyć wiadomość. Idiota ze mnie, że od razu tego nie zauważyłem. Listy nie przychodzą do jednej osoby, lecz do wszystkich. To oni! I jeśli ich razem zestawisz…
Spojrzał jej w oczy.
– Twoja matka, ojciec, brat czy ojciec chrzestny nie mogli popełnić zbrodni. Za to cała rodzina…
– Nie…
– Tak. Przykro mi, ale tak jest.
Musiała wstać. Parę razy obeszła pokój. W głowie jej szumiało.
– To kombinacja – mamrotał David, robiąc szybkie notatki. Wyglądał, jakby mówił do siebie. – Każdy z nich przegra w pojedynkę, ale jako grupa mają wszystkie cechy i wiedzę, by popełnić zbrodnię. Harper sporządza żądanie okupu, wpada na pomysł przypisania morderstwa komu innemu. Dręczona wyrzutami matka owija ciało Meagan w kocyk. Ojciec chrzestny pozbywa się zwłok i rozmawia z Russellem Lee Holmesem. Gdy policja zaczyna zadawać niewygodne pytania, Russell Lee przyznaje się do cudzej zbrodni, a w zamian twoja rodzina zapewnia dom jego dziecku. Przez całe życie nienawidził nędzy, a teraz raptem dowiaduje się, że jego córka może żyć w luksusie. Cóż za okazja.
– Ale… ale morderstwo… – zaprotestowała. – Nikt z nich nie jest tak okrutny. Sam powiedziałeś: żadne z nich nie jest tak okrutne, żeby popełnić morderstwo!
Podniósł na nią roztargnione spojrzenie. Zdała sobie sprawę, że jej życie stało się dla niego akademickim zagadnieniem, grą, w której wielki agent może się wykazać. Pobladła.
– A jeśli to nie było morderstwo? A jeśli to nieszczęśliwy wypadek? A jeśli mały Brian za bardzo się zapamiętał w ataku wściekłości?
– Boże – szepnęła ze zgrozą.
– Zastanów się. Dziewięcioletni chłopiec robi Meagan krzywdę. Jak postępują twoi rodzice? Jedno dziecko już stracili.
– Nie!
– Jamie O’Donnell jest wobec nich lojalny. Zrobiłby wszystko, żeby oszczędzić Patricii dalszego cierpienia. Wreszcie mamy sytuację, w której troje dorosłych ludzi przezwycięża dzielące ich różnice i zaczyna wspólnie działać.
– Ale obcięcie głowy… i rąk…
– Może to było konieczne. Quincy powiedział, że dekapitacja służy także do zatarcia śladów. Usiłowali naśladować mordercę, który dusił swoje ofiary. Ale jeśli Meagan zginęła w wypadku? Może spadła ze schodów, może uderzyła się w głowę? Musieli się zdecydować na dekapitację. W przeciwnym razie policja mogłaby określić prawdziwą przyczynę śmierci. Jeśli została uderzona tępym narzędziem, można by znaleźć w ranie odpryski farby, włókna czy cząsteczki metalu, na podstawie których określono by rodzaj narzędzia zbrodni. Dlatego odcinają głowę i ręce, żeby ukryć jeszcze jakieś rany, i postanawiają naśladować mordercę, o którym piszą wszystkie gazety.