Выбрать главу

W końcu mama powiedziała, że teraz będzie inaczej. Nasza rodzina przechodziła trudne chwile, a ona wie, że ja o tym wiem. Teraz będzie ze mną spędzać więcej czasu. Oboje się poprawią. Zdała sobie sprawę, że rodzina znaczy dla niej więcej niż cokolwiek innego, postanowiła zrobić wszystko, co trzeba, żebyśmy byli szczęśliwi. Powiedziała, że mnie kocha, naprawdę kocha i wszystko będzie dobrze. Potem bawiliśmy się w parku. Mama mnie huśtała, choć byłem już za duży na huśtawkę. A mnie się to podobało. Pamiętam, pomyślałem, że jestem prawie szczęśliwy, i to uczucie wydało mi się dziwne i niezwykłe. Przedtem chyba nie bywałem szczęśliwy.

Aż wreszcie wróciliśmy do domu i policjant powiedział, że Meagan zniknęła. Tak po prostu. Wierzy pan w zły los? Bo ja tak.

– Przez cały dzień był pan z matką?

– Tak.

– Widział pan, jak Meagan wsiada do samochodu niani?

– Nie. Wyjechaliśmy przed nimi.

– Czy jest pan absolutnie pewien, że Russell Lee Holmes porwał Meagan?

– Tak sądziłem. Gdyby diabeł miał ludzką postać, wyglądałby jak Russell Lee Holmes.

David zmarszczył brwi. Czuł, że Brian mówi prawdę. Więc jeśli Brian był przez cały dzień z matką i nie miał nic wspólnego z porwaniem Meagan…

– O co chodzi z tym językiem? – spytał z niezadowoleniem. – Skoro nie miał pan nic wspólnego z porwaniem siostry, skąd ten podarunek?

Brian zacisnął usta.

– Tego nie wiem. Przez ten ołtarzyk w pokoju Melanie wszystko mi się pomieszało. Czy ona mogłaby być córką Russella Lee Holmesa… Boże, nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, że policja nie dowiedziała się o pewnych rzeczach, a ktoś usiłuje je ujawnić. Na przykład trzy dni temu mój ojciec chrzestny otrzymał penis w słoiku. Zgadujcie, o co chodzi.

– On i Patricia?

– Aha. Wbrew temu, co mówią ludzie, nie wszystkie problemy w moim domu są winą ojca. – Wzruszył ramionami, wziął głęboki oddech. – Co do tego języka… Ojciec nie miał tych stu tysięcy dolarów na okup. Był zwykłym przepracowanym lekarzem, jeszcze nie spłacił długów z czasów studiów, a musiał utrzymywać dom na poziomie. Dlatego to Jamie przyniósł pieniądze. Byłem w domu, gdy przybył z walizką. Sto tysięcy dolarów w gotówce. I…

Podniósł głowę, spojrzał na nich.

– I widziałem, że ojciec nie zabrał tej walizki na umówione miejsce. Wziął inną, swoją. Pustą. Wiem, ponieważ zobaczyłem walizkę Jamiego pod łóżkiem rodziców, wyjąłem ją i otworzyłem. Pieniądze były na miejscu. Rozumiecie? Ojciec nie zapłacił okupu. Był tak chciwy, że je zatrzymał. A Russell Lee Holmes… Russell Lee Holmes zabił moją siostrzyczkę.

Brian oddychał z wysiłkiem, chrapliwie.

– I nigdy o tym nie pisnąłem. Nigdy nie powiedziałem policji, Jamiemu, mamie, komukolwiek. Dzień po dniu wpatrywałem się w Harpera, który jadł kolację i zapewniał mamę, że wszystko będzie dobrze. Dzień w dzień. Kłamał jak z nut, sprzedał moją siostrę za sto tysięcy dolarów, a ja nie miałem odwagi, żeby go o to oskarżyć. Nigdy. Niech to diabli, tak strasznie chciałem to powiedzieć i nie mogłem! Nie mogłem!

Zmiótł ze stołu pudełko. Nie był to dobry pomysł. Język wypadł na dywan i legł tam, doskonale widoczny.

– Kurwa – szepnął Brian.

David pomyślał to samo. A więc Brian i Patricia nie skrzywdzili Meagan. Nikt nie usiłował ochronić syna. Zostawał Jamie i Harper. To musiało być morderstwo z zimną krwią.

Na czteroletniej dziewczynce.

– Nie wiem, czy to coś pomoże – powiedział – ale mam dziewięćdziesiąt procent pewności, że Russell Lee Holmes nie porwał i nie zamordował Meagan. A to wyjaśnia, dlaczego pański ojciec nie zawiózł pieniędzy na umówione miejsce. Wiedział, że nie musi.

– Słucham?

– Nie chodziło o sto tysięcy dolarów, tylko o milion.

– Co?!

– Ubezpieczenie na życie, Brian. Nie wiedziałeś? Oboje byliście ubezpieczeni, każde na milion dolarów.

Okazało się, że Brian nie miał o tym pojęcia. Na ich oczach pobladł śmiertelnie. Twarz wykrzywił mu grymas wściekłości.

– A to sukinsyn! Zabiję go. Nie wierzę…

– List z żądaniem okupu był zbyt wyrafinowany jak na Russella Lee Holmesa. Meagan nie pasowała do reszty ofiar. Nigdy nie znaleziono żadnego dowodu, łączącego go z tą zbrodnią. Istniało tylko jego zeznanie…

– Ale dlaczego się przyznał?

– Żeby jego dziecko miało świetlaną przyszłość. Melanie jest jego córką. Twoi rodzice wychowali ją, żeby ukryć to, co zrobili. Powiedz mi, ze względu na nią, czy to coś zmienia?

Brian milczał przez chwilę.

– Nie. Oczywiście, że nie. Melanie to Melanie. Dar losu dla naszej rodziny. Może właśnie o to chodzi. Tylko dziecko diabła mogło pokochać Stokesów.

David pominął tę uwagę milczeniem.

– Dobrze, teraz musisz mi pomóc. Początkowo mieliśmy powody, by przypuszczać, że ty lub twoja matka mogliście mieć udział w tej zbrodni. Zrozum, w siedemdziesięciu pięciu procentach przypadków mordercą jest ktoś z rodziny, więc musieliśmy tak myśleć. Teraz wiemy, że ty i twoja matka macie alibi. A Harper?

– Był w pracy. Przynajmniej tak myślę. Potrafi być zimnym sukinsynem, ale nie wyobrażam sobie, żeby mógł porwać… zabić… – Pokręcił głową. – Nie, on by sobie nie ubrudził rąk.

– Tak? A Jamie O’Donnell?

Brian pochylił głowę, co było wystarczającą odpowiedzią.

– On nas kochał, przysięgam. Bawił się z nami, kupował nam prezenty, rozpieszczał nas… Ale…

– Ale?

– Ale ma na sumieniu różne rzeczy. Zna się na różnych dziwnych sprawach. Mam wrażenie… Harper nie lubi sobie brudzić rak, ale Jamie najlepiej się czuje w rynsztoku.

– Taki już jest.

– Może. Ale Meagan miała cztery lata! Potrafią sobie wyobrazić, że Jamie wykańcza dorosłego mężczyznę, ale nie skrzywdziłby dziecka. Zwłaszcza jej. Jego imię było pierwszym słowem, jakie się nauczyła wymawiać. Ojciec był wściekły.

– Spojrzyjmy na to z innej strony – spróbował po chwili David. – Widzę tu dwie różne sprawy. Mamy osobę lub osoby, które skrzywdziły Meagan Stokes. Najprawdopodobniej jest to Harper lub Jamie. I mamy kogoś, kto zna prawdę, kto ma doskonałą orientację w tym, co się stało. Ta osoba usiłuje wyjawić prawdę… w chory, pokręcony sposób. Może gdybyśmy znaleźli tę osobę, moglibyśmy zadać jej parę pytań. Kto wiedział, że widziałeś pieniądze, ale nikomu o nich nie powiedziałeś?

Brian pokręcił głową.

– Wydawało mi się, że nikt. Gdybym wiedział, że mam sprzymierzeńca, natychmiast bym wszystko wyznał.

– To niemożliwe. Ktoś musiał wiedzieć. W przeciwnym razie skąd ten język?

– A ja powtarzam, że nikt nie wiedział!

– Russell Lee Holmes – odezwał się Chenney z ożywieniem. – On musiał wiedzieć o wszystkim. O tym, że Harper nie przyniósł pieniędzy, o miłosnym trójkącie. Zanim się przyznał, pewnie zażądał wszystkich szczegółów. Jest na tyle chory, że taka gierka sprawiłaby mu przyjemność.

– Russell Lee Holmes nie żyje – oznajmił Brian i dodał z nienawiścią: – Widziałem jego śmierć.

– Pewne rzeczy można odegrać, zamarkować. Może na tym polegała umowa. – Chenney znowu wzruszył ramionami. – Dlaczego zakładamy, że zrobił to wyłącznie dla dobra dziecka? Może udało mu się uciec, co?

David spojrzał na niego ciężko.

– Nie mamy żadnego dowodu na to, że Russell Lee Holmes żyje.

– Za to mamy dowód na to, że brakuje nam jakiegoś kawałka w tej układance. Chyba nie zaprzeczysz.

– Wróćmy do faktów. Po pierwsze, ktoś wie, co się stało przed dwudziestu pięciu laty i działa z wyraźnym celem. Może domyślił się, że Brian widział pieniądze. Musiał też wiedzieć, gdzie jest konik Meagan i jej ubranie. A zatem musi mieć związek z rodziną. Do diabła, może to Sheffield? Może Harper kiedyś się upił i wygadał, a William uznał, że to świetny sposób na wyduszenie dodatkowych pieniędzy? Musimy przeszukać jego mieszkanie. W ten sposób trafiamy do osoby, która naprawdę popełniła morderstwo i jest gotowa na wszystko, żeby to ukryć. Ta osoba wynajęła zabójcę, żeby zlikwidował Larry’ego Diggera, kiedy za bardzo zbliżył się do prawdy. I Melanie, gdy zaczęła sobie przypominać.