Выбрать главу

Jezusie.

Boothe podszedł do biurka i przesunął ręką po równych plikach studolarowych banknotów, które wypełniały otwartą walizkę. Spojrzał twardo na Dana.

– No więc?

Zamiast mu odpowiedzieć, Dan zwrócił się do Uhlandera:

– Kiedy Melanie wchodzi w ten psychiczny stan, używa tych mocy, czy w powietrzu wokół niej zachodzą jakieś zauważalne zmiany?

Nowa czujność zabłysła w ptasio bystrych oczach Uhlandera.

– Jakiego rodzaju zmiany?

– Nagły, niewytłumaczalny chłód.

– Całkiem możliwe – mruknął Uhlander. – Oznaka szybkiej akumulacji energii parapsychicznej. Takie zjawiska związane są na przykład z poltergeistami. Pan był obecny, kiedy to nastąpiło?

– Tak. Myślę, że to następuje za każdym razem, kiedy ona opuszcza ciało… albo wraca do ciała – powiedział Dan.

Nagle w kinie zrobiło się zimno.

Laura właśnie odwróciła wzrok od Melanie, najwyżej dwie, trzy sekundy wcześniej, kiedy oczy dziewczynki były szeroko otwarte. Teraz były zamknięte i To już nadchodziło. Widocznie czekało i obserwowało, gotowe wykorzystać pierwszą okazję, kiedy dziewczynka stanie się bezbronna.

Laura potrząsnęła córką, lecz oczy Melanie pozostały zamknięte.

– Melanie? Melanie, obudź się! Robiło się coraz zimniej.

– Melanie! Zimniej.

Pod wpływem paniki Laura uszczypnęła córkę w twarz.

– Obudź się, nie śpij!

Dwa rzędy z tyłu ktoś powiedział:

– Hej… ciszej tam. Zimniej.

Boothe dotykał pieniędzy, pieścił pliki banknotów.

– Pan wie, gdzie ona jest. Pan musi ją zabić. To jedyne słuszne wyjście.

Dan potrząsnął głową.

– Ona jest tylko dzieckiem.

– Zabiła już ośmiu ludzi – przypomniał Boothe.

– Ludzi? – Dan zaśmiał się niewesoło. – Czy ludzie mogli traktować ją tak jak wy? Torturować ją elektrowstrząsami? Gdzie przyczepialiście elektrody? Na jej szyi? Na plecach? Na chudych ramionkach? Na genitaliach? Tak, założę się, że właśnie tam. Na genitaliach. Maksymalny efekt. Do tego zawsze dążą oprawcy. Maksymalny efekt. Ludzie? Ośmiu ludzi, pan mówi? Poniżej pewnego poziomu moralności, poza granicą zwyrodnienia nie może pan już nazywać się człowiekiem.

– Ośmiu ludzi – powtórzył Boothe, ignorując tyradę Dana. – Dziewczynka jest potworem, psychopatycznym potworem.

– Ona jest poważnie chora. Nie odpowiada za swoje czyny.

Dan nigdy nie przypuszczał, że widok ludzi drżących ze strachu sprawi mu taką przyjemność, jak narastająca rozpacz i zgroza na twarzach tych dwóch łajdaków, kiedy zrozumieli, że ich ostatnia nadzieja przeżycia okazała się fałszywa.

– Pan jest oficerem policji – rzucił gniewnie Boothe. – Ma pan obowiązek zapobiegać przemocy.

– Zastrzelenie dziewięcioletniej dziewczynki to akt przemocy, nie zapobieganie.

– Ale jeśli pan jej nie zabije, ona zabije nas – nalegał Boothe. – Dwa trupy zamiast jednego. Pan ją zabije i w ostatecznym rozrachunku uratuje pan jedno życie netto.

– Jedno życie netto więcej na moim koncie, tak? Rany, co za interesujący punkt widzenia. Wie pan, Boothe, kiedy trafi pan do piekła, na pewno diabeł zrobi pana księgowym dusz.

Nagła, wszechogarniająca furia ściągnęła twarz siwowłosego wydawcy w groteskową maskę nienawiści i bezsilnej złości. Cisnął szklanką whisky w głowę Dana.

Dan uchylił się, a cenny kryształ uderzył o podłogę za jego plecami i roztrzaskał się na drobne kawałeczki.

– Ty głupi skurwysynu – warknął Boothe.

– No, no. Pańscy przyjaciele z klubu rotariańskiego nie powinni słyszeć takich słów od pana. Na pewno byliby zaszokowani.

Boothe odwrócił się do niego plecami i wbił wzrok w ciemność, gdzie książki czekały cierpliwie na półkach. Trząsł się z wściekłości, ale milczał.

Dan dowiedział się wszystkiego, czego potrzebował. Teraz mógł odejść.

Laura nie mogła obudzić Melanie. Narobiła jeszcze więcej zamieszania w kinie, zdenerwowała innych widzów, ale dziecko nie reagowało na jej wysiłki nawet westchnieniem czy trzepotem powiek.

Earl wstał i oparł rękę na broni pod marynarką.

Laura rozejrzała się rozpaczliwie, czekając na pierwszy atak zjawy, na eksplozję okultystycznych mocy.

Lecz chłód nagle ustąpił i powietrze znowu ociepliło się bez żadnych nadnaturalnych efektów.

Cokolwiek było tutaj przed chwilą, teraz odeszło.

Wzrok Uhlandera ponownie przyciągnęła mozaika z barwionego szkła, jedyne źródło światła w pokoju, rozsiewające kolorowe promienie. Chociaż wpatrywał się w scenę przedstawioną na kloszu, jakby jej nie widział, jego rozmyte spojrzenie przypominało katatoniczną zapaść Melanie. Pisarz prawdopodobnie oglądał swoją przyszłość w tym świetle, chociaż jego przyszłość malowała się w czarnych barwach. Cienkim, drżącym głosem powiedział:

– Poruczniku, proszę posłuchać… nie musi pan pochwalać tego, co zrobiliśmy… nie musi pan nas lubić… litować się nad nami…

– Litować? Twierdzi pan, że z litości powinienem rozwalić głowę dziewięcioletniej dziewczynce?

Rozdygotany Palmer Boothe odwrócił się gwałtownie.

– Przecież pan uratuje nie tylko nasze życie. Na litość boską, czy pan nie rozumie? Ona wpadła w amok. Zasmakowała we krwi i cholernie wątpię, czy poprzestanie na nas. To wariatka. Sam pan tak powiedział. Mówił pan, że doprowadziliśmy ją do obłędu i ona nie odpowiada za swoje czyny. W porządku! Nie odpowiada, bo nie panuje nad sobą, i pewnie z godziny na godzinę nabiera coraz więcej sił, dowiaduje się coraz więcej o swoich psychicznych zdolnościach, więc jeśli ktoś jej szybko nie powstrzyma, wkrótce nikt już nie zdoła jej powstrzymać. Nie chodzi tylko o mnie i Alberta. Ilu jeszcze może zginąć?

– Nikt więcej – odparł Dan. – Co?

– Ona zabije was dwóch, ostatnich konspiratorów z szarego pokoju, a potem… potem zabije siebie samą.

Mocno go rąbnęło, kiedy ubrał to w słowa. Nagły ból zaciążył mu w piersi na myśl, że Melanie odbierze sobie życie z rozpaczy po tym, co zrobiła.

– Zabije się? – powtórzył Boothe.

– Skąd pan wziął taki pomysł? – zapytał Uhlander. Dan zwięźle opowiedział im o terapeutycznych sesjach hipnozy regresyjnej i o dziwnych rzeczach, które mówiła Melanie w związku z własnym bezpieczeństwem.

– Kiedy powiedziała, że To przyjdzie po nią, jak już zabije wszystkich innych, nie mieliśmy pojęcia, co to za stwór. Duch, demon… wydawało się niemożliwe, żeby takie zjawiska istniały, ale na własne oczy widzieliśmy dowody, że coś dziwnego krąży po świecie. Teraz wiemy, że to nie był duch ani demon, i wiemy, że po… no, po usunięciu was dwóch ona zamierza odebrać sobie życie, zwrócić swoje siły psychiczne przeciwko sobie. Więc widzicie, że tylko wasze życie i jej waży się na szali, i obawiam się, że mam szansę uratować tylko ją jedną.

Boothe, który moralnie stał na poziomie Adolfa Hitlera czy Józefa Stalina, który z czystym sumieniem wynajmował morderców i katów, który najwyraźniej gotów był osobiście, własnymi gołymi rękami popełnić dowolne zbrodnie, żeby tylko ocalić własną cenną skórę, ten łajdak zepsuty do szpiku kości był oburzony, że Dan, oficer policji, nie tylko pozwoli im umrzeć, ale wręcz cieszy się, że obaj spiskowcy wkrótce zejdą z tego świata.

– Ale… ale… jeśli ona nas zabije, a pan jej nie powstrzyma, chociaż mógłby… to będzie pan równie winny jak ona.

Dan popatrzył na niego i kiwnął głową.

– Tak. Ale to mnie nie przeraża. Zawsze wiedziałem, że pod tym względem nie różnię się od innych. Zawsze wiedziałem, że w sprzyjających okolicznościach potrafię popełnić morderstwo z zimną krwią.