Выбрать главу

Dwadzieścia tysięcy kilometrów bliżej słabo widocznej gwiazdy „Lady Makbet” chowała zespoły czujników i panele termozrzutu z wdziękiem lądującego orła.

Gdybyż cała podróż statku adamistów przebiegała tak płynnie, rozmyślała Syrinx. Ten kapitan Calvert musiał być urodzonym nieudacznikiem. Dystans pięćdziesięciu lat świetlnych, jaki dzielił ich od Nowej Kalifornii, przebyli w ciągu sześciu dni. Manewry „Lady Makbet” przy każdorazowym podejściu do współrzędnych skoku przeciągały się godzinami. A w transporcie czas to pieniądz. Jeżeli Calvert pilotował w ten sposób statek, to nic dziwnego, że tak rozpaczliwie potrzebował pieniędzy.

— Uwaga — zwróciła się do Larry’ego Kouritza. — Nakierował się na planetoidę Ciudad.

— Zrozumiałem — potwierdził dowódca oddziału piechoty.

— Ach, Ciudad — mruknęła Eileen Carouch, przeglądając w neuronowym nanosystemie plik z informacjami o układzie Puerto de Santa Maria. — Zgodnie z raportem służb wywiadowczych rządu planetarnego swoje bazy założyło tam kilka ugrupowań rebelianckich, które walczą o niepodległość.

— Zwracam się do wszystkich — nadała Syrinx. — Zaraz po wynurzeniu wychodzimy z trybu niewykrywalności. „Lady Makbet” ma na wyposażeniu działka maserowe, więc nie róbmy żadnych głupstw. Chi, odpowiadasz za kierowanie ogniem.

Jeśli spróbują jakiejś sztuczki, rozwal ich bez namysłu. „Nephele”, ty wypatruj obcych statków. Rebelianci, którzy tak desperacko zabiegają o technologię utrzymania antymaterii, mogą wysłać eskortę wraz z kurierem.

— Będziemy cię osłaniać — odparł Targard, kapitan „Nephele”.

Uwagę Syrinx przykuły teraz dane napływające z sensorów „Oenone”. „Lady Makbet” przybrała wygląd idealnej kuli. Błękitne płomienie jonów rozpłynęły się w nicość. Nastąpiło krótkotrwałe odkształcenie w jednorodnej strukturze przestrzeni.

— W drogę — zakomenderowała.

„Oenone” wystrzelił z terminalu tunelu czasoprzestrzennego w odległości tysiąca siedmiuset kilometrów od „Lady Makbet”.

Z kadłuba posypała się chmura płatków pianki ochronnej, gdy wokół toroidu załogi wysunęły się czujniki elektroniczne i panele termozrzutu. Generatory termonuklearne systemów bojowych toroidu w dolnym kadłubie jastrzębia wznowiły wytwarzanie energii. Zaczęły się rozkładać lasery promieniowania X. W toroidzie załogi powstała sztuczna grawitacja. Równocześnie zwiększyło swą objętość pole dystorsyjne, nadając jastrzębiowi przyspieszenie 7 g. Statek zakręcił ostro, by wejść na trajektorię lotu „Lady Makbet”. Dwieście kilometrów dalej „Nephele” otrząsał się z płaszcza ochronnego.

Ciudad jawił się stąd jako odległa, matowa plamka z towarzyszącą jej niewielką konstelacją stacji przemysłowych. Czujniki systemów strategicznoobronnych omiotły swym promieniowaniem korpus „Oenone”.

Syrinx wyczuwała osobliwe, uboczne oscylacje pola dystorsyjnego. Pianka odpadała na całej powierzchni kadłuba.

— Od razu lepiej — westchnął „Oenone” niemal podświadomie.

Syrinx nie miała czasu na żadne reprymendy, z toroidu dolnego kadłuba wychodziła już bowiem czasza nadajnika, przekręcając się w stronę ściganego transportowca.

— Do statku gwiezdnego „Lady Makbet” — przekazała Syrinx za pośrednictwem procesorów technobiotycznych nadajnika.

— Tu okręt Sił Powietrznych Konfederacji „Oenone”. Nie zmieniajcie pozycji, nie włączajcie silników odrzutowych, nie inicjujcie skoku. Przygotujcie się do spotkania. Wejdziemy na pokład.

„Oenone” objął polem dystorsyjnym statek adamistów.

Syrinx słyszała, jak Tulą kontaktuje się z wojskowym ośrodkiem dowodzenia w Ciudad, zawiadamiając o uruchomieniu procedury przechwycenia statku.

Wtem z projektorów AV dobiegł beztroski głos Joshuy Calverta:

— Cześć, „Oenone”. Masz jakieś kłopoty? W czym możemy pomóc?

Przy przyspieszeniu 4 g Syrinx leżała sztywno w fotelu z zaciśniętymi zębami, spoglądając tylko na wstrętną kolumnę w zdumieniu i konsternacji.

* * *

Ostatnie pięć kilometrów „Oenone” pokonał z maksymalną ostrożnością, kierując na „Lady Makbet” każdy czujnik i każdą broń, gotów zareagować na najmniejszy przejaw oszustwa. Gdy odległość zmniejszyła się do stu pięćdziesięciu metrów, jastrząb powoli obrócił się górnym kadłubem do statku adamistów. Dwa rękawy śluzowe wyciągnęły się z obu stron, zetknęły i szczelnie zwarły. Larry Kouritz wprowadził swój oddział do modułów mieszkalnych „Lady Makbet”, stosując się do procedur zabezpieczenia i przeszukania z iście podręcznikową skrupulatnością.

Za pośrednictwem pęcherzy sensorowych jastrzębia Syrinx obserwowała, jak rozwierają się podwójne wrota załadunkowe hangaru w toroidzie załogi „Oenone”. Oxley wyleciał w przestrzeń małym, kanciastym wielofunkcyjnym pojazdem serwisowym; pomarańczowożółte gazy wylotowe popychały go w kierunku otwartego luku ładunkowego „Lady Makbet”.

Dwaj żołnierze w pancernych kombinezonach z ciemnego karbotanu wprowadzili na mostek Joshuę Calverta, który rozdawał członkom załogi „Oenone” przyjacielskie uśmiechy; na widok Syrinx jego twarz jeszcze bardziej się rozjaśniła.

Nie umiała ukryć zakłopotania, gdy przystojny młodzieniec świdrował ją wzrokiem.

— Wykiwali nas — zawyrokował nagle Ruben.

Syrinx zerknęła na kochanka. Siedział za konsolą z wyrazem ponurej rezygnacji, przeczesując palcami białe, kręcone włosy.

— Co masz na myśli?

— Wystarczy na niego spojrzeć, Syrinx. Czy tak wygląda człowiek, któremu grozi czterdzieści lat za przemyt?

— Przez cały lot siedzieliśmy mu na ogonie, z nikim się nie spotykał.

Ruben drwiąco uniósł brwi.

Skierowała uwagę z powrotem na wysokiego kapitana. Denerwowało ją, jak przewiercał wzrokiem jej piersi.

— Kapitanie Syrinx — rzekł ciepło. — Chciałbym złożyć gratulacje zarówno pani, jak i temu wspaniałemu statkowi. Cóż za przedniej marki lot, naprawdę. Jezu, niektórzy z mojej załogi najedli się strachu co niemiara, kiedy tak na nas skoczyliście. Myśleliśmy, że to dwa czarne jastrzębie. — Wyciągnął rękę. — Miło mi spotkać tak niezwykle utalentowanego kapitana. Proszę mi wybaczyć śmiałość, ale dodam jeszcze, że również wyjątkowo atrakcyjnego.

— O tak, z pewnością nas wykiwali.

Syrinx zignorowała wyciągniętą rękę.

— Kapitanie Calvert, mamy powody przypuszczać, że jest pan zamieszany w import technologii zakazanej w tym układzie planetarnym. Ostrzegam, że na mocy przepisów ustanowionych przez Zgromadzenie Ogólne Konfederacji „Lady Makbet” zostanie dokładnie przeszukana. Każdy sprzeciw wobec moich żądań zostanie potraktowany jako pogwałcenie kodeksu prawa kosmicznego, który zezwala upoważnionemu oficerowi na pełny dostęp do systemów pokładowych i nagrań z przebiegu lotu, jeśli wyrazi życzenie.

I ja właśnie takie życzenie wyrażam. Zrozumiał pan?

— No cóż?! Zgadzam się — odparł Joshua z powagą. Nuta zwątpienia wkradła się w ton jego głosu. — Proszę się nie gniewać, ale czy jest pani pewna, że macie właściwy statek?

— W stu procentach — odparła Syrinx lodowato.

— Cóż, trudno. Oczywiście, we wszystkim pójdę wam na rękę. Uważam, że Siły Powietrzne odwalają kawał dobrej roboty.

Dla nas, statków handlowych, to duża pociecha, że tacy jak wy czuwają nad porządkiem między gwiazdami.