Выбрать главу

— Podzielam twoje zdanie — rzekł habitat.

— Nie panowałam nad myślami. Przepraszam.

— Jej spotkanie z Joshuą pozostało bez konsekwencji.

— Owszem, lecz ciekawa jestem, co ona kombinuje.

— Narzucają się dwa możliwe wyjaśnienia. Po pierwsze, doskonale zdaje sobie sprawę, że śledzą ją agenci wywiadu (a trudno sobie wyobrazić, żeby było inaczej) i po prostu bawi się ich kosztem.

— Bawi się? Nazywasz to zabawą? Grożenie ludzkości użyciem „Alchemika”?

— Jej ojczysta planeta została unicestwiona. W tej sytuacji czarne poczucie humoru wydaje się usprawiedliwione.

— No, tak. Mów dalej.

— Po drugie, stara się mieć w rezerwie wiele możliwości ucieczki, aby zmylić czujność tropiących ją agentów. Sześćdziesięciu trzech kapitanów to nadmierna ilość jak na perwersyjną zabawę.

— Ale musi wiedzieć, że ciebie nie można oszukać.

— Tak.

— Dziwna kobieta.

— Bardzo inteligentna kobieta.

Ione wzięła z talerzyka liść sałaty i zaczęła rwać go na małe kawałeczki. Augustine zamruczał z zachwytem, gdy ostatecznie dotarł do sterty smacznych kąsków. Już po chwili przeżuwał je z zadowoleniem.

— Czy mogłaby jakimś sposobem zmylić twoją czujność?

Przecież edeniści potrafią miejscowo wytwarzać martwe strefy w polu postrzegania habitatów.

— Prawdopodobieństwo znikome, rzekłbym. Żadnemu edeniście nie udało się nigdy mnie zwieść, a za dni twego dziadka zdarzały się częste próby.

— Naprawdę? — zainteresowała się.

— Próbowali głównie agenci służb wywiadowczych. Wszyscy nadaremnie. Przy okazji zdobyłem garść cennych informacji na temat działania programów miejscowego wprowadzania w błąd percepcji habitatu, którymi się posługują. Na szczęście jestem na nie dość odporny, ponieważ moje procesy myślowe przebiegają nieco inaczej niż w habitatach edenistów. Poza tym Alkad Mzu nie ma genu afinicznego.

— Tylko czy na pewno? Pojawiła się u nas dopiero cztery lata po zagładzie Garissy. Co się z nią działo w tym czasie?

Mogła sobie wszczepić symbionty neuronowe.

— Nie zrobiła tego. Każdy pracownik ośrodka badań nad cywilizacją Laymilów musi wykonać kompletny skaning ciała, żeby dostać ubezpieczenie zdrowotne. Mzu posiada neuronowy nanosystem, ale bez symbiontów afinicznych. Innych implantów nie ma.

— Aha. Mimo to niepokoi mnie to jej ciągłe zaczepianie dowódców statków kosmicznych. Może gdybym z nią porozmawiała na osobności, wytłumaczyła jej, ile nam sprawia kłopotu…

— Całkiem niezły pomysł.

— Spotkała się kiedyś z moim ojcem?

— Nigdy.

— Pomyślę najpierw, co jej powiedzieć. Nie chciałabym jej czymś zrazić. Może zaproszę ją na obiad, żeby to wyglądało mniej oficjalnie.

— Oczywiście, ona zawsze zachowuje się zgodnie ze swoją pozycją społeczną.

— W porządku. A tymczasem podwoimy liczbę sierżantów, którzy ją śledzą. Wystarczy, że Laton rozrabia w Konfederacji, nie dokładajmy kłopotów admirałowi Aleksandrovichowi.

* * *

Meyer i Cherri Barnes udali się windą z baru Harkeya do holu wieżowca świętej Marty, skąd zeszli po schodach do stacji kolejki i poprosili datawizyjnie o wagonik.

— Wracamy do hotelu czy na „Udata”? — spytała Cherri.

— Mam pokój z podwójnym łóżkiem.

Uśmiechnęła się promiennie i objęła go ramieniem.

— Ja też.

Gdy nadjechał wagonik, Meyer przekazał procesorowi sterującemu cel podróży: hotel. Ruszyli z delikatnym przyspieszeniem.

Meyer wpadał głębiej w fotel, Cherri wciąż się go trzymała.

Neuronowy nanosystem powiadomił go nagle o zmianach następujących w pliku przechowywanym w jednej z komórek pamięciowych. Programy antywirusowe natychmiast wyizolowały komórkę.

Zgodnie z wyświetlonym menu, plik zawierał informacje o ładunku Alkad Mzu.

Programy antywirusowe zawiadamiały, że zmiany dobiegły końca; programy śledzące sprawdziły ostrożnie nowy format pliku. Nie wykryły niebezpieczeństwa. Plik zawierał kod czasowy, który po prostu przetworzył istniejącą informację w coś zupełnie innego.

W ukrytą wiadomość.

Meyer postanowił ją przeczytać.

— Jasny gwint… — bąknął po piętnastu sekundach.

— No, to się nazywa wyzwanie! — stwierdził „Udat” entuzjastycznie.

* * *

Układ planetarny Ombey był najmłodszy z ośmiu księstw Kulu.

W roku 2457 statek zwiadowczy Królewskich Sił Powietrznych odkrył jedyną terrakompatybilną planetę systemu, krążącą w odległości stu czterdziestu dwóch milionów kilometrów od swej macierzystej gwiazdy typu G2. Kiedy ekipa przyznająca certyfikaty ekologiczne uznała biosferę za przyjazną dla człowieka, w 2470 roku król Lukas ogłosił planetę protektoratem Kulu. W odróżnieniu od innych nowo odkrywanych światów — jak na przykład Lalonde, której byt zależał od spółek założycielskich i skutecznego przyciągania inwestorów — rozwój Ombey finansowany był wyłącznie ze skarbca królewskiego i kasy Kulu Corporation należącej do Korony. Planeta nie przechodziła nigdy pierwszego stadium zasiedlania w zwykłym znaczeniu tych słów, a nawet fazy rozkwitu gospodarki agrarnej. Zanim przybył pierwszy osiedleniec, na orbicie została umieszczona żelazokamienna asteroida Guyana, a inżynierowie z Floty z miejsca przystąpili do tworzenia na niej swojej bazy. Poważniejsze przedsiębiorstwa astroinżynieryjne z Kulu zakładały w układzie stacje przemysłowe, aby uszczknąć cokolwiek z puli zamówień wojskowych i skorzystać na ogromnych ulgach podatkowych. Kulu Corporation rozpoczęła budowę osiedla na asteroidzie obiegającej gazowego olbrzyma Nonoiuta i wkrótce ruszył montaż instalacji do wydobycia He3 z atmosfery. Zgodnie z tradycją obowiązującą w królestwie edenistom zabroniono zawiązywania habitatu i budowania własnych stacji wydobywczych, który to zakaz Saldanowie tłumaczyli względami religijnymi.

Zanim nadciągnęła pierwsza fala osadników, powstały liczne instytucje rządowe, które zapewniły zbyt ich produktom. Od razu po przybyciu mogli korzystać z opieki zdrowotnej, sieci komunikacyjnej, praw obywatelskich i edukacyjnych kursów dydaktycznych, choć jeszcze nie na poziomie właściwym bardziej rozwiniętym planetom królestwa. Każda rodzina otrzymała czterdzieści hektarów ziemi, niezwykle nisko oprocentowany kredyt na budowę domu i zakup maszyn rolniczych oraz obietnicę przyznania dzieciom dalszych gruntów uprawnych. Pierwszorzędne znaczenie nadano tworzeniu zaplecza przemysłowego, sprowadzano więc gotowe fabryki, gdzie powstawały materiały dla przedsiębiorstw technicznobudowlanych. Kontrakty rządowe dawały firmom potężny zastrzyk kapitału. W czasie drugiego dziesięciolecia przybywało tyle samo farmerów co pracowników zakładów przemysłowych i administracji cywilnej. Gdy w roku 2500 liczba ludności osiągnęła dziesięć milionów, planeta oficjalnie zmieniła swój status z protektoratu na księstwo, a rządy objął jeden z najbliższych krewnych króla.

Założenie Ombey było szczegółowo zaplanowanym przedsięwzięciem, możliwym tylko w tak bogatym kraju jak królestwo Kulu.

Saldanowie nie przejmowali się specjalnie kosztami inwestycji, bo chociaż zaczęła się zwracać dopiero po dziewięćdziesięciu latach, to dzięki niej umacniali dynastię, a także swoje wpływy na arenie gospodarczej, wojskowej i politycznej w Konfederacji. Ich pozycja stała się jeszcze silniejsza, aczkolwiek w tych czasach rewolucja republikańska nie wchodziła już praktycznie w rachubę. A wszystko to działo się bez zatargów z sąsiednimi układami planetarnymi.