— I to mi się podoba! — oświadczył Sal Yong.
— Dobra — rzekł Reza. — Zmontujcie wreszcie te poduszkowce i bierzcie się do ładowania sprzętu.
Dokończenie przygotowań i zajęcie miejsc w pojazdach trwało zdumiewająco krótko, bo zaledwie pięć minut. Kompletnie zmontowany poduszkowiec wyglądał dość prosto — z wielkim wentylatorem z tyłu i dwoma wirnikami o cykloidalnych śmigłach, które wytwarzały poduszkę powietrzną. Pojazdem sterowało się ręcznie, za pomocą łopatek sterczących za wentylatorem.
Kelly siedziała z tyłu na ławeczce, jadąc razem z Salem Yongiem, Theo Connalem i Ariadnę. Skoro decyzja zapadła, pozostawało jej cieszyć się, że nie musi już dźwigać plecaka i drałować przez dżunglę.
Pierwszy poduszkowiec, na którym dowodził Reza, odsunął się od brzegu i ruszył w dół rzeki, ślizgając się z łatwością nad śnieżnymi liliami. Na dziobie siedziały psy; ustawiały do wiatru nieforemne głowy, gdy pojazdy nabierały szybkości.
9
Na jedną sprawę księżna Kirsten zwracała szczególną uwagę po wstąpieniu na tron Ombey: do śniadania zawsze należało zasiąść w gronie rodzinnym. Kryzysy polityczne mogły sobie przychodzić i odchodzić, ale codzienne poświęcenie pociechom chwili czasu było rzeczą świętą.
Pałac Burley, gdzie sprawowała rządy, wzniesiony został na wzgórzu o łagodnych stokach w centrum Atherstone, stolicy Ombey. Dzięki malowniczemu usytuowaniu z okien królewskich apartamentów w tylnej części rozłożystej, kamiennej budowli rozciągał się wspaniały widok na parki, ogrody i eleganckie kamienice we wschodniej dzielnicy miasta. W dali ocean znaczył się zamgloną linią ciemnego błękitu.
Atherstone leżało na piętnastym stopniu szerokości południowej, czyli pośrodku tropikalnej strefy klimatycznej, lecz dzięki porannej bryzie skwar zaczynał dokuczać dopiero po dziesiątej. Dlatego Kirsten nakazywała służbie nakrywać do stołu na przylegającym do sypialni szerokim tarasie, całym w czerwonych kafelkach. Mogła tu usiąść w otoczeniu żółtoróżowego kwiecia miejscowych pnączy tolla, które rosły bujnie na tyłach pałacu, i spędzić godzinkę z mężem i trójką dzieci.
Zandra, Emmeline i Benedict mieli kolejno lat siedem, pięć i trzy i były to jedyne naturalnie poczęte dzieci, jakie zdecydowała się mieć z Edwardem. Pięcioro ich pierwszych latorośli rozwijało się w egzołonach, po tym jak zygoty zostały skrupulatnie zmodyfikowane przy wykorzystaniu najnowszych osiągnięć genetyków z Kulu. Tak to już działo się w rodzie Saldanów, że każde pokolenie — a przynajmniej ta jego część, która miała piastować w przyszłości wysokie godności — korzystało w sposób możliwie najpełniejszy z postępu w medycynie. I zawsze dziedziczyły najstarsze dzieci, zgodnie z tradycją europejskiej arystokracji na staruszce Ziemi.
Pierwszych pięcioro dzieci mogło dożyć dwustu lat, podczas gdy pozostała trójka, jak również ich matka, liczyła na najwyżej sto osiemdziesiąt. Kirsten miała w roku 2608 sześćdziesiąt sześć lat, kiedy to nastąpiła jej koronacja w katedrze w Atherstone, dwa miesiące przed wstąpieniem jej brata Alastaira II na tron Kulu. Jako najmłodszej z dziewięciorga rodzeństwa przeznaczone jej były (chyba żeby coś złego przytrafiło się braciom i siostrze) rządy w nowo założonym księstwie Ombey.
Podobnie jak ośmioro jej rodzeństwa z egzołon i pięcioro naturalnie poczętych dzieci jej ojca i matki, miała wysoki wzrost i nienaganną figurę. Modyfikacje genetyczne obdarzyły ją czerwonobrązowymi włosami, zaokrąglonymi policzkami, a także, rzecz oczywista, wąskim nosem o zakrzywionym w dół czubku.
Tego rodzaju modyfikacje mogły jej wszakże zapewnić tylko siłę fizyczną, potrzebną do udźwignięcia ciężaru wynikającego z dzierżenia przez sto lat absolutnej władzy należnej monarchini. Dlatego od urodzenia szkolono ją w rozwiązywaniu intelektualnych łamigłówek.
Z początku poznawała teorię, uczestniczyła w niezliczonych kursach dydaktycznych na temat polityki, ekonomii i zarządzania, następnie przez pięć lat studiowała na uniwersytecie w Nova Kongu, ucząc się praktycznego zastosowania zdobytej wiedzy. Po dwunastoletniej służbie we Flocie (obowiązującej wszystkich dystyngowanych Saldanów) dostawała kolejne stanowiska zarządcze w Korporacji Kulu, gigantycznym konglomeracie obejmującym swym zasięgiem całe królestwo i działającym w przemyśle transportowym, maszynowym, energetycznym i wydobywczym. Z biegiem czasu zaczęła przewodniczyć komitetom rad ministerialnych. Jej karierą kierowano w taki sposób, aby przed wstąpieniem na tron nabyła wszechstronnego doświadczenia w kwestiach sprawowania władzy.
Jedynie rodzeństwo panującego monarchy rządziło w jego imieniu księstwami, trzymając w ryzach resztę rodziny. Na tym z dawna ukształtowanym modelu hierarchii opierała się spójność dziewięciu układów planetarnych, oddalonych od siebie nawet o setki lat świetlnych. Raz tylko, kiedy książę Michael zawiązał Tranquillity, ustalony porządek groził zawaleniem. Saldanowie postanowili czuwać, by nic takiego się nie powtórzyło.
Następnego ranka po przybyciu „Ekwana” Kirsten wyszła na taras wyraźnie podenerwowana. Od zeszłego wieczoru Time Universe w specjalnych wydaniach swych programów rozgłaszało wiadomość o Latonie. Zaraz po przebudzeniu przejrzała pobieżnie dzienniki informacyjne, dowiadując się, że wrzawa jeszcze nie przycichła. Trwały gorączkowe spekulacje na temat „Ekwana” i alarmu stopnia drugiego na Guyanie. Po raz pierwszy od czasu koronacji zastanawiała się nad wprowadzeniem cenzury, żeby powstrzymać rosnącą histerię mediów. Niewątpliwie jeszcze tego dnia będzie musiała wydać jakieś oficjalne oświadczenie.
Podwinęła przepaściste rękawy porannej sukni i ogarnęła wzrokiem wspaniałe ogrody: rabaty ukwiecone ziemskimi i ksenobiotycznym roślinami, sztuczne jeziorka, po których pływały majestatycznie czarne łabędzie. Bezchmurne niebo miało kolor niebieskofioletowy.
Jeszcze jeden cudowny, pogodny dzień. Trudno było wyobrazić sobie miejsce, gdzie czułoby się wyraźniej rajski nastrój. Tym razem jednak nie dała się urzec skąpanym w słońcu pejzażom. Wspomnienie Latona przywodziło na pamięć zbyt wiele lęków z młodości. Instynkt polityczny mówił jej, że ten kryzys nie wygaśnie z dnia na dzień. Ów instynkt, który przez czterysta lat pomagał Saldanom w sprawowaniu władzy.
Piastunka wyprowadziła z pokoju dziecinnego trójkę swoich rozbawionych podopiecznych. Kirsten obdarzyła je uśmiechem i obsypała czułościami. Obok siebie na krześle posadziła Emmeline, gdy tymczasem Edward wziął na kolano małego Benedicta. Zandra, ledwie zasiadła do stołu, zaraz wyciągnęła rękę po dzbanek z sokiem z dorze.
— Najpierw modlitwa — napomniała ją księżna.
— Jejku, mamo!
— Modlitwa.
Zandra westchnęła z boleścią, złożyła ręce i przez chwilę poruszała bezgłośnie ustami.
— Mogę już jeść?
— Tak, ale z umiarem. — Dała sygnał jednemu z czterech służących, aby podał herbatę i tosty.
Edward podsuwał Benedictowi do ust cienkie kromki chleba z jajkiem na twardo.
— Nadal trąbią o Latonie? — zapytał ponad głową Emmeline.
— Tak — odparła Kirsten.
Popatrzył na nią ze współczuciem, machając chlebowym żołnierzykiem przed twarzą rozradowanego Benedicta.
Stanowili małżeństwo od czterdziestu lat. Według wszelkich rozsądnych kryteriów ich związek należał do udanych, a przecież wierność na dworach była raczej czymś rzadkim. Edward pochodził z zamożnego, arystokratycznego rodu. Jako oficer Floty zdobył wiele odznaczeń. Przeszedł też genetyczne modyfikacje, co było jego wielką zaletą, ponieważ w rodzinie królewskiej preferowano związki, w których partnerzy mogli dożyć tego samego wieku.