Выбрать главу

Nie mogło, oczywiście, zabraknąć świeżo poślubionych małżonków: Anny i Jima. Anna szczęśliwie przeszła przez radio- i chemioterapię i nie myślała już o niezależności, do której przez długie lata była tak bardzo przywiązana. Wyciągnęła rękę do Jima – do Jonasa również – i wyglądała na ogromnie szczęśliwą.

Podobnie jak Emily.

Emily stała w ogrodzie u boku Jonasa podczas uroczystego podpisywania aktu adopcyjnego i uśmiechała się, uśmiechała, uśmiechała…

Tak bardzo ich wszystkich kochała…

Dzień jej ślubu był wspaniały, ale ten chyba jeszcze wspanialszy. Dziś stała u boku małżonka. Jonas trzymał w ramionach jej ukochanego Robby'ego i patrzył na niego tak, jakby chciał mu powiedzieć, że nigdy go nie opuści. Emily czuła, jak rozpierają przeogromna radość.

A powodem do radości było coś jeszcze. Dziś wieczorem powie Jonasowi, że powstało w niej nowe życie. Potwierdził to test ciążowy, który wykonała tego ranka. Czyż mogła pragnąć więcej?

– Jesteś szczęśliwa? – wyszeptał Jonas, gdy fotograf ustawiał ich do pierwszego rodzinnego zdjęcia. Szczęśliwa? Jak mogłaby nie być szczęśliwa?

– Nawet nie wiesz, jak bardzo – odparła, a Jonas objął ją i przyciągnął do siebie.

– Martwi mnie tylko jedno: jak przekonam nasze wnuki, że ich dziadek nie zawsze miał takie włosy?

– Kiedy będziesz dziadkiem, możesz ich już nie mieć w ogóle – odparła ze śmiechem. Jonas zgolił głowę, gdy Anna straciła włosy i odtąd robił to konsekwentnie, aż Anna wyznała, że jej włosy już zaczęły odrastać pod peruką. Niemniej włosy Jonasa nadal były bardzo krótkie. – Kiedy będziesz dziadkiem, możesz być bardziej łysy, niż Anna była kiedykolwiek.

– Dobry Boże! – Nie pomyślał o tym. Spojrzał na żonę z udawanym niepokojem. – A jeśli rzeczywiście tak będzie? Kochałaś mnie już, kiedy byłem łysy, moja droga. Czy sądzisz, że mogłabyś pokochać mnie znowu?

– Nie musiałabym – odparła z uśmiechem, biorąc na ręce Robby'ego.

– Dlaczego?

– Ponieważ żeby pokochać cię znowu, musiałabym najpierw przestać – odrzekła. – A nie sądzę, żeby to było możliwe.

– Naprawdę? – zapytał, patrząc na nią takim wzrokiem, że poczuła, jak fala gorąca oblewa jej ciało.

– Obawiam się, że w Bay Beach nie można przestać kochać – powiedziała, patrząc na niego z miłością.

Robby pociągnął ją za rękę, postawiła go więc na ziemi i przez chwilę obserwowała, jak maluch, kołysząc się zabawnie z boku na bok, ucieka przed kuratelą Bernarda, po czym, nie mogąc się już dłużej powstrzymać, rzuciła się w objęcia małżonka.

– Rozejrzyj się – szepnęła. – Wszyscy jesteśmy szczęśliwi jak nigdy dotąd. Bay Beach to miasto cudów, Jonas…

– Tylko jednego cudu – rzekł stłumionym głosem i mocno ją przytulił. – Tylko jednego, moja droga. Tym cudem jesteś ty.

Jak mogła się z tym nie zgodzić?

Marion Lennox

***