Выбрать главу

Gdy zadzwonił inspektor Savoy, Justine Berard rozmyślała o swoim synu. Ostatnio jedyną metodą kontaktu z Ives'em były gry wideo, na to przynajmniej wyglądało. Kiedy pierwszy raz wygrała z Ives'em w Grand Theft Auto, spojrzał na nią i naprawdę zobaczył w niej żywą istotę, a nie irytującego potwora, który gotował i prał mu skarpetki. Od tamtego czasu prosił ją, żeby zabrała go na przejażdżkę służbowym samochodem. Jak dotąd skutecznie się opierała, ale nie było cienia wątpliwości, że niedługo pęknie nie tylko dlatego, że była dumna ze swojego opanowania stylu jazdy, ale i dlatego, że rozpaczliwie chciała, żeby Yves był dumny z niej.

Wykonując rozkazy Savoya, który powiadomił ją, że znalazł Robbineta i że eskortują go do Paryża, natychmiast puściła machinę w ruch: zdjęła ludzi ze stanowisk obserwacyjnych i skierowała ich do obstawy, a gdy Savoy wyszedł z ministrem z bloku, dała znak mundurowemu z Police Nationale, żeby poszedł za nimi. Jednocześnie cały czas obserwowała ulicę, na wypadek gdyby nagle się pojawił obłąkany Jason Bourne.

Cieszyła się. Wiedziała, że teraz, gdy dzięki sprytowi, przebiegłości i odrobinie szczęścia inspektor znalazł Robbineta w betonowym labiryncie, jej notowania pójdą ostro w górę, bo właśnie ona go tu zaprowadziła i to ona będzie z nim do samego końca, do chwili gdy dostarczą ministra do Paryża, całego i zdrowego.

Savoy i Robbinet przeszli na drugą stronę ulicy pod czujnym okiem falangi policjantów z gotowymi do strzału pistoletami maszynowymi. Otworzyła drzwiczki samochodu inspektora i gdy ją mijali, Savoy dał jej kluczyki do ministerialnego peugeota.

Robbinet nachylił się, żeby wsiąść, i w tej samej chwili usłyszała stłumiony ryk potężnego motocyklowego silnika. Dobiegał z podziemnego parkingu pod blokiem, w którym Savoy znalazł Robbineta. Przekrzywiła głowę, wytężyła słuch i rozpoznała warkot voxana VB- 1. Voxan VB- 1 – wojskowy motocykl.

Kilka sekund później, widząc wyjeżdżającego z parkingu kuriera, szybko wyjęła komórkę. Wojskowy kurier w Goussainville? Co on tu robi? Nie zdając sobie z tego sprawy, ruszyła w stronę peugeota. Podała kod autoryzacyjny Quay d'Orsay i poprosiła o połączenie z wojskowymi służba- mi łącznościowymi. Doszła do peugeota, otworzyła drzwiczki i usiadła za kierownicą. Ogłoszono czerwony alarm, więc zdobycie interesujących ją informacji nie trwało długo: w pobliżu Goussainville nie było w tej chwili żadnego kuriera.

Odpaliła silnik, wrzuciła bieg. Krzyk zdezorientowanego Savoya utonął w przeraźliwym pisku opon, bo wdepnęła pedał gazu i już pędziła za voxanem. Domyśliła się, że Bourne wytropił Robbineta, doszedł do wniosku, że lada chwila może wpaść w pułapkę, i postanowił dać nogę.

Pilny biuletyn CIA, który uważnie przeczytała, podkreślał, że Bourne zadziwiająco szybko potrafi zmieniać tożsamość i wygląd. Jeżeli to on był kurierem – a na dobrą sprawę, czy istniała inna możliwość? – jego zatrzymanie albo zlikwidowanie pchnęłoby jej karierę na zupełnie nowe tory. Oczami wyobraźni widziała już, jak wstawia się za nią sam minister, wdzięczny za uratowanie mu życia, jak proponuje jej stanowisko szefowej ochrony, jak…

Przedtem jednak musiała dopaść tego przebierańca. Na szczęście peugeot ministra bardzo się różnił od standardowych peugeotów. Podrasowany silnik zareagował jak złoto, gdy wcisnąwszy pedał gazu, skręciła ostro w lewo, na czerwonym świetle śmignęła przez skrzyżowanie i wyprzedziła z prawej wielką, powolną ciężarówkę. Nie zważała na klaksony. Widziała tylko uciekający motocykl i robiła wszystko, żeby nie stracić go z oczu.

Bourne początkowo nie mógł uwierzyć, że tak szybko go namierzyli, ale peugeot cały czas siedział mu na ogonie, musiał więc założyć, że coś poszło nie tak. Widział, jak agenci Quai d'Orsay zabierają Robbineta, wiedział, że jeden z nich ma poprowadzić jego wóz. Wiedział też, że wojskowy mundur już mu się na nic nie przyda – musiał zgubić ogon, i to na dobre. Pochylił się mocniej nad kierownicą, kluczył między pojazdami, zmienił prędkość i wyprzedzał wolniej jadące samochody. Skręcał pod bardzo ostrym kątem, chociaż zdawał sobie sprawę, że w każdej chwili może stracić równowagę i upaść. Ponownie zerknął w lusterko. Peugeot wciąż tam był. Gorzej, wyglądało na to, że go dogania.

Chociaż voxan nieustannie zmieniał pasy ruchu, a jej wóz był mniej zwrotny, powoli zbliżała się do niego. Ministerialny peugeot miał specjalny przełącznik i gdy nim pstryknęła, zaczęły migać reflektory i tylne światła, dzięki czemu co czujniejsi kierowcy ustępowali jej drogi. Przez głowę przemknął jej ciąg coraz bardziej skomplikowanych i mrożących krew w żyłach scenariuszy z Grand Theft Auto. Uciekające w tył ulice, śmigające za oknem domy, pojazdy, które musiała wyprzedzić lub ominąć, były zdumiewająco podobne. Raz, żeby nie stracić voxana z oczu, musiała wjechać na chodnik. Przechodnie rozpierzchali się na boki.

Nagle dostrzegła w oddali wjazd na Al i już wiedziała, dokąd tamten pędzi. Na autostradzie musiała dogonić go przedtem, potem jej szansę mocno zmaleją. Maksymalnie skupiona, zagryzając dolną wargę, wycisnęła z peugeota, co tylko się dało. Motocykl był zaledwie o dwa samochody przed nią. Skręciła na prawy pas i wyprzedziła jeden z nich, a kierowcę drugiego, przerażonego migającymi światłami i jej agresywnym stylem jazdy, zmusiła do gwałtownego hamowania.

Nie należała do tych, którzy marnują okazję. Zbliżali się do wjazdu, więc teraz albo nigdy. Ostro w lewo, do krawężnika. Na chwilę zniknęła mu z oczu i żeby sprawdzić, gdzie jest, Bourne musiałby spojrzeć w jej stronę, a przy tej prędkości po prostu nie mógł tego zrobić. Kopnęła pedał gazu, opuściła szybę i samochód skoczył w siekący deszcz.

– Stój! – krzyknęła. – Quai d'Orsay! Stój, bo strzelam!

Kurier ją zignorował. Wyjęta pistolet i wymierzyła mu w głowę. Wyprostowana ręka, lekko ugięty i usztywniony łokieć – gdy głowa znalazła się tuż nad muszką, pociągnęła za spust.

Ale w tym samym momencie voxan skręcił w lewo, przemknął tuż przed samochodem jadącym sąsiednim pasem, przeskoczył wąską betonową barierkę i wylądował na zjeździe z autostrady.

– Chryste! – sapnęła Berard. – Jedzie pod prąd!

Hamulec, sprzęgło, szarpnięcie kierownicą – gwałtownie zawróciła, by zobaczyć, jak motocykl przebija się przez gąszcz pojazdów. Piszczały opony, trąbiły klaksony, przerażeni kierowcy klęli i wygrażali pięściami. Ale ona widziała to tylko kątem oka. Całą uwagę skupiła najeździe zablokowaną ulicą. Przejechała przez pas zieleni, przecięła sąsiednią jezdnię i skręciła na zjazd z autostrady.

Na szczycie zjazdu napotkała mur samochodów. Wysiadła, pobiegła przez deszcz i zobaczyła, jak voxan przyspiesza, jak pędzi pod prąd między rzędami samochodów i ciężarówek. Bourne prowadził po mistrzowsku, ale jak długo mógł kontynuować te akrobacje?

Motocykl zniknął za srebrzystym owalem wielkiej cysterny. Sąsiednim pasem mknęła olbrzymia osiemnastokołowa ciężarówka i Berard wstrzymała oddech. Usłyszała przenikliwy zgrzyt i pisk hamulców pneumatycznych. Voxan uderzył prosto w potężną chłodnicę osiemnastokołowca! Rozległ się ogłuszający huk i na autostradzie buchnęły oleiste płomienie.

Rozdział 12

Jason dostrzegł coś, co zwykł nazywać szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Pędził pod prąd żółtą linią rozdzielającą dwa pasy jezdni. Po prawej stronie miał cysternę, po lewej, nieco z przodu, potężną osiemnastokołową ciężarówkę. Wybór? Instynktowny: nie było czasu do namysłu. Skupił całą uwagę, rozluźnił mięśnie.