Potrząsnął głową.
– I co im powiemy? Że uważamy, że człowiek, którego znamy jedynie jako Chana, chce skontaktować się ze Stiepanem Spalka? Nawet nie wiemy po co. Jak myślisz, co na to powiedzą? Dlaczego ten wasz Chan po prostu do niego nie zadzwoni?
– W takim razie powinniśmy przynajmniej skontaktować się z kimś z Humanistas.
– Dopóki nie wiem, co tu jest grane, dopóty nie chcę się z nikim kontaktować. To tylko skomplikuje sprawy, a i tak mam już za dużo pytań, na które nie znam odpowiedzi.
Podniósł się, podszedł do sekretarzyka i usiadł przed laptopem Annaki.
– Mówiłem ci, że mam pewien pomysł. Mogę skorzystać z twojego komputera?
– Oczywiście – powiedziała, wstając.
Zabrała miskę, gąbkę i inne przybory i wyszła z nimi do kuchni. Bourne włączył laptopa. Otworzył przeglądarkę, słysząc wodę płynącą z kranu. Wszedł do amerykańskiej sieci rządowej i zaczął przeszukiwać serwisy. Nim wróciła, znalazł ten, którego szukał.
Agencja miała wiele serwisów, dostępnych dla każdego użytkownika Internetu, ale też wiele innych, zaszyfrowanych, chronionych hasłem, stanowiących elementy osławionego intranetu CIA.
Annaka zauważyła, że Bourne jest bardzo skrzywiony.
– Co się stało? – zapytała, stając za jego plecami. Oczy rozszerzyły się jej ze zdumienia. – Co ty, u diabła, robisz?
– To co widać – odparował Bourne. – Hakuję główną bazę danych CIA.
– Jak?
– Nie pytaj. – Palce Bourne'a śmigały po klawiaturze. – Wierz mi, nie chcesz tego wiedzieć.
Alex Conklin znał tylko wejście od frontu, pewnie dlatego, dostarczano mu aktualne szyfry w każdy poniedziałek o szóstej rano. Deron, artysta wśród fałszerzy, nauczył Bourne'a, jak włamywać się do rządowych baz danych. W jego zawodzie taka umiejętność była nieodzowna.
Rzecz w tym, że należący do CIA firewall – program zabezpieczający dostęp do danych – był szczególnie kłopotliwy. Nie tylko co tydzień zmieniano hasło, ale także powiązany z hasłem zmienny algorytm. Deron jednak pokazał Bourne'owi, jak oszukać system, by sądził, że znasz hasło, i sam je podał.
Sposobem na ominięcie firewalla był algorytm stanowiący pochodną głównego algorytmu szyfrującego pliki CIA. Bourne znał tę formułę, ponieważ Deron kazał mu wykuć ją na pamięć.
Jason wszedł na stronę CIA, gdzie wyświetlone zostało okno z pytaniem o aktualne hasło. W jego miejsce wpisał algorytm zawierający o wiele dłuższy łańcuch znaków alfanumerycznych, niż mieściło się w oknie. Po odczytaniu pierwszych trzech zestawów znaków program rozpoznawał, czym są, i zawieszał się na chwilę. Sztuka, mówił Deron, polega na tym, by zakończyć algorytm, zanim program się zorientuje, co jest grane i odmówi dostępu. Łańcuch znaków był niezwykle długi i nie pozostawiał czasu na błędy ani choćby chwilowe wahanie. Boume zaczął się denerwować. Nie sądził, by oprogramowanie zawiesiło się na tak długo.
W końcu skończył wklepywać algorytm. Okno znikło i wyświetliła się inna strona.
– Jestem w środku – oznajmił Bourne.
– Czysta alchemia – szepnęła zafascynowana Annaka.
Bourne przeszedł do serwisu Wydziału Taktycznych Broni Obezwładniających. Wpisał nazwisko Schiffera, ale czekało go rozczarowanie – nie znalazł wielu materiałów na jego temat. Nie można było się dowiedzieć, czym zajmował się Schiffer ani też skąd się wziął. Gdyby Bourne nie znał prawdy, mógłby uwierzyć, że doktor Felix Schiffer jest drugorzędnym pracownikiem naukowym, który nie przedstawia szczególnej wartości dla WTBO.
Była jeszcze jedna możliwość. Skorzystał z furtki, którą kazał mu zapamiętać Deron, tej samej, z której korzystał Conklin, by mieć oko na wydarzenia rozgrywające się za kulisami Departamentu Obrony. Wszedł do serwisu Agencji Zaawansowanych Projektów Obronnych i odszukał archiwa. Na szczęście rządowi informatycy niespiesznie usuwali stare pliki. Znalazł akta Schiffera, z których mógł się dowiedzieć nieco więcej. Był absolwentem MIT. Zaraz po dyplomie jedna z dużych firm farmaceutycznych powierzyła mu własne laboratorium. Pracował tam niecały rok, ale odchodząc, zabrał ze sobą innego naukowca, doktora Petera Sido, z którym współpracował przez pięć lat, zanim zwerbował go rząd i zaczął pracę w AZPO. Nie wyjaśniono, dlaczego przeszedł do sektora państwowego, ale wielu naukowców tak robi. Są nieprzystosowani do życia społecznego, podobnie jak niektórzy więźniowie, którzy po odsiadce popełniają kolejne przestępstwo tylko po to, by znów znaleźć się w dobrze zdefiniowanym świecie, gdzie nie trzeba o nic się troszczyć.
Bourne odkrył, że Schiffera przydzielono do Biura Nauk Obronnych, które zajmowało się systemami broni biologicznej. W AZPO doktor Schiffer pracował nad sposobem biologicznego "oczyszczania" pomieszczenia, w którym umieszczono zarazki wąglika.
Na kolejnych stronach nie było nic ciekawego. Bourne'owi nie dawał spokoju fakt, że informacje, które uzyskał, w ogóle nie tłumaczyły szczególnego zainteresowania Conklina.
Annaka spojrzała mu przez ramię.
– Czy jest tu jakaś wskazówka, która pozwoli nam odkryć, gdzie może się ukrywać doktor Schiffer?
– Raczej nie.
– No dobra. – Położyła mu ręce na ramionach. – W spiżarni pusto, a my musimy coś zjeść.
– Zostanę tu, jeśli nie masz nic przeciwko temu, i trochę odpocznę.
– Słusznie, nie powinieneś wychodzić w takim stanie. – Uśmiechnęła się, wkładając płaszcz. – Skoczę do sklepu na rogu i przyniosę nam coś do jedzenia. Masz jakieś szczególne życzenia?
Potrząsnął głową i odprowadził ją wzrokiem do drzwi.
– Bądź ostrożna.
Odwróciła się i wysunęła z torebki pistolet.
– Nie martw się o mnie, dam sobie radę. – Otworzyła drzwi. – Do zobaczenia za kilka minut.
Słyszał, jak wychodzi, ale jego uwagę znów pochłonął ekran komputera. Czuł, jak serce bije mu coraz szybciej, i bezskutecznie próbował je uspokoić. Wciąż się wahał. Wiedział, że musi to zrobić, ale czuł, że go to przeraża.
Jego dłonie, jakby należały do kogoś innego, przez kolejne pięć minut przechodziły przez firewalla armii amerykańskiej. Tu pojawił się pewien problem. Wojskowi informatycy niedawno zaktualizowali firewalla, dodając trzecią warstwę zabezpieczeń, o której Deron nic mu nie powiedział – może sam o niej nie wiedział. Palce Bourne'a uniosły się niczym palce Annaki nad klawiaturą fortepianu i przez chwilę zawahały. Jeszcze mogę się wycofać, pomyślał, to żaden wstyd. Przez całe lata sądził, że nie może patrzeć na nic, co dotyczy jego pierwszej rodziny, w tym na dane z wojskowych baz danych. I tak dręczyła go ich śmierć, nawiedzało poczucie winy, że ich nie uratował, że spokojnie siedział na naradzie, gdy myśliwiec zasypał ich gradem pocisków. Wciąż od nowa zadręczał się wyobrażeniem ostatnich minut ich życia. Dao, dziecko wojny, na pewno rozpoznała leniwy pomruk silników nadlatującego samolotu pod gorącym letnim niebem. Z początku mogła go nie zobaczyć, ponieważ nadlatywał od strony słońca, lecz kiedy ryk silników zbliżył się, gdy metalowy kadłub przysłonił słońce – zrozumiała. Nawet gdy strach chwycił ją za serce, z pewnością na próżno próbowała osłonić sobą dzieci przed pociskami, które już przebijały powierzchnię mulistej rzeki. "Joshua! Alyssa! Chodźcie do mnie!", wołała, jakby mogła ich ocalić przed tym, co nieuniknione…
Siedzący przy komputerze Annaki Bourne zdał sobie nagle sprawę, że płacze. Łzy płynęły mu z oczu strumieniem, na co od wielu lat sobie nie pozwalał. Otrząsnął się, otarł policzki rękawem i czym prędzej zajął swoim zadaniem, z obawy że się rozmyśli.