Выбрать главу

Uświadamiając sobie wreszcie, że na otwarcie posiedzenia już i tak nie zdążę, uspokoiłem się i przestałem się spieszyć. Całkowicie. Wyjąłem z kieszeni guziki słuchawek, ożywiłem odtwarzacz z dyskiem Antoniego Gorodeckiego i poszedłem łapać okazję.

* * *

– Już pora – powiedział cicho inkwizytor. – Ci, którzy nie zdążyli, zostaną za to później ukarani z całą surowością Traktatu.

Wszyscy obecni wstali. Ciemni i Jaśni. Pracownicy Patroli i sędziowie. Heser i Zawulon, o którym myślano, że nie będzie go w Moskwie. Inkwizytor Maksym i dwóch inkwizytorów – obserwatorów w szarych płaszczach. Wszyscy, którzy zebrali się na wieży głównego budynku uniwersytetu. Małe pięciokątne pomieszczenie niewidocznym zmrokowym piętrem nakrywało Muzeum Ziemi i służyło wyłącznie rzadkim posiedzeniom trybunału Inkwizycji. W latach powojennych zmrokowe pomieszczenia budowano dość często, było to tańsze niż ciągłe przeciwdziałanie bezpiece i milicji, stale wtykającym nos w nie swoje sprawy.

Na wschodzie zza linii horyzontu wysuwała się czerwona tarcza słońca, z każdą minutą bladły feeryczne rozbłyski, tańczące nad budynkiem MGU od czasu koncertu Jean Michela Jarre’a na jubileuszu Moskwy. Ślady laserowego przedstawienia Inni będą widzieli jeszcze długo, nawet bez wchodzenia w Zmrok, gdzie kolory blakną i nikną. Zbyt wielu ludzi patrzyło z zachwytem na piękne przedstawienie, wylewając swoje emocje w Zmrok.

Maksym, ubrany w zwykły garnitur, rozwinął w Zmroku szare płótno z płonącymi czerwonymi literami. Trzydzieści głosów zaczęło czytać chórem:

– „Jesteśmy Inni. Służymy różnym siłom. Ale w Zmroku nie ma różnicy między brakiem Ciemności i brakiem Światła…”

Ani wielkie miasto, ani wielki kraj nie wiedzieli, że niemal wszyscy decydujący o losach Rosji zebrali się teraz tutaj, nie na Kremlu, lecz w MGU. W zapuszczonej, ciasnej klitce pod iglicą uniwersytetu, gdzie na zakurzonej podłodze ustawiono krzesła, lekkie wiklinowe fotele, a nawet leżaki. O stół nikt się nie zatroszczył – więc stołu nie było.

Inni nie są czuli na tanie rytuały. Sąd to nie przedstawienie. Dlatego nie było żadnych tóg ani peruk, jedynie szare płaszcze obserwatorów. Nikt już chyba nie pamięta, dlaczego czasem inkwizytorzy noszą takie stroje…

– „…Ograniczamy swoje prawa i swoje reguły. Jesteśmy Inni…”

Czerwone litery płonęły w półmroku, uosabiając prawdę i sprawiedliwość.

– „Jesteśmy Inni…”

Trzydzieści głosów:

– „Czas zadecyduje za nas.”

Traktat został odczytany, rozpoczęło się posiedzenie trybunału. Zgodnie z tradycją, na pierwszy ogień poszły najmniej ważne sprawy.

Sędzia, jeden z ubranych w płaszcz inkwizytorów, nie wstając z obrotowego taboretu, głosem wypranym z emocji oznajmił:

– Sprawa pierwsza: kłusownictwo ze strony Ciemnych. Proszę wprowadzić winną.

Nie podejrzaną, lecz winną – wina już została udowodniona. Świadkowie mogą jedynie sprecyzować okoliczności i stopień winy. Sąd wyda wyrok. Bezlitosny i sprawiedliwy.

– Niestety, nie przybyli wszyscy świadkowie. Brakuje Witalija Rogoży, Innego, zarejestrowanego w Nikołajewie, Ukraina, i tymczasowo zarejestrowanego w Moskwie, nieobecnego z nieznanych powodów, oraz Andrieja Tiunnikowa i Jekateriny Sorokinej, którzy zginęli w efekcie spraw, które zostaną rozpatrzone później…

Sprawa nie trwała długo:

– Wiktoria Manguzowa, Inna, Ciemna, zarejestrowana w Moskwie, winna nielicencjonowanych łowów. Skazana na odejście w Zmrok. Czy są sprzeciwy albo uzupełnienia wyroku ze strony Patroli?

Sprzeciwów nie mieli ani Ciemni, ani tym bardziej Jaśni.

– Wyrok wykonać natychmiast – rzekł inkwizytor i popatrzył na Jasnych. Zgodnie z tradycją wyrok wykonywali pracownicy Patroli.

Ilja wstał, poprawił okulary i uważnie popatrzył na wampirzycę. Zaczęła wyć, zrozumiała, że nie ma już dla niej ratunku. W spojrzeniu maga nie było nienawiści ani radości, jedynie skupienie. Wyciągnął rękę i przez Zmrok dotknął pieczęci rejestracyjnej na piersi wampirzycy.

Po chwili Wiktoria osunęła się na podłogę. Nie znikła, co stałoby się zapewne ze znacznie starszą wampirzycą, jej ciało nadal istniało. Ale to, co zastępuje wampirom siły witalne, to, co latami odbierają ludziom, rozwiało się w Zmroku. W pokoju powiało chłodem. Ilja skrzywił się i kolejnym oszczędnym gestem odesłał jej ciało w Zmrok.

Na zawsze.

Tak odbywa się sąd Innych.

– Sprawa druga. Zabójstwo niezainicjowanego Innego przez Inną wilkołaka, Ciemną. Wprowadzić winną…

Pytania. Odpowiedzi. Krótka narada inkwizytorów.

– Oksana Daciuk, Inna, Ciemna, zarejestrowana w Moskwie. Uznana za niewinną popełnienia zabójstwa z premedytacją. Jej działanie zostaje zaklasyfikowane jako obrona. Uznana za winną przekroczenia obrony koniecznej, zostaje pozbawiona licencji myśliwego na dziesięć lat. W wypadku recydywy bądź jakiegokolwiek innego naruszenia do piątego poziomu siły włącznie zostanie poddana natychmiastowemu odesłaniu w Zmrok. Czy są jakieś sprzeciwy bądź uzupełnienia ze strony Patroli?

Ilja popatrzył na Hesera i wstał.

– Chcieliśmy zgłosić sprzeciw. Życiu Innej nie zagrażało niebezpieczeństwo. Zabójstwo człowieka nie było konieczne. Żądamy podwyższenia okresu pozbawienia licencji do lat pięćdziesięciu.

– Trzydziestu – odparł Maksym, który najprawdopodobniej spodziewał się takiego żądania.

– Czterdziestu – powiedział zimno Heser, nie wstając. – Czy mamy przedstawić wszystkie niezbędne argumenty?

– Do czterdziestu – zgodził się Maksym. Popatrzył na Ciemnych. Nie wtrącali się, wychodząc z założenia, że los wilkołaka nie jest wart sporu.

– Wypuścić winną…

Przed bladą, przerażoną dziewczyną otworzono drzwi. I ona wybiegła, nie wierząc własnemu szczęściu i jeszcze nie rozumiejąc, że została skazana. Czterdzieści lat to bardzo dużo dla wilkołaka, który ciągnie siłę z ludzkich żyć. Zdąży się zestarzeć, a może nawet umrzeć, niezdolna do obrony przed nadchodzącą starością.

– Sprawa trzecia. Atak pracowników Nocnego Patrolu na Innego, Ciemnego. Ponieważ pokrzywdzony nie stawił się, sąd uważa za uzasadnione przesłuchanie ocalałych Innych oraz kierownictwa Nocnego Patrolu, które dopuściło się nieuzasadnionego użycia siły przeciwko Innemu, Ciemnemu. Wszystkie protesty ze strony Jasnych zostają z góry odrzucone.

Heser skrzywił się, Zawulon pozwolił sobie na uśmiech.

Swietłana Nazarowa, czarodziejka Światła, zerknęła z niepokojem na zegarek. Denerwowała się spóźnieniem Antoniego Gorodeckiego, maga Światła.

– Być może, byłoby celowe stwierdzenie przyczyny nieobecności trojga zaproszonych? – zapytał ostrożnie Heser, mimo woli naśladując oficjalny styl sędziów. – Proszę mi wierzyć, bynajmniej nie staram się grać na czas. Niepokoi mnie nieobecność pracownika Nocnego Patrolu i jednego z głównych burzycieli spokoju ostatnich dni.

Inkwizytorzy popatrzyli na siebie, jakby bezgłośnie podejmowali wspólną decyzję.

– Inkwizycja nie ma nic przeciwko – powiedział spokojnie Maksym. – Zezwala się na niezbędne oddziaływanie magiczne.

Obserwatorzy Inkwizycji poruszyli płaszczami, przemieszczając amulety ochronne. Może właśnie dlatego noszą te stroje, żeby nikt nie mógł zobaczyć, jak używają tych (jakich właściwie?) amuletów? Inkwizycja ma swoje metody, swoje prawa i broń…

W powietrzu pojawiła się kula obserwacyjna – szara mgła, poprzecinana liniami. Po chwili większość linii znikła, zostały jedynie trzy.

Trzy nici losów, które zetknęły się niedawno w jednym punkcie. Jedna z nich zblakła, ledwie się tli. Inny jest ranny…