Выбрать главу

Później sytuacja potoczyła się dość nieoczekiwanie. Uczniowie maga Ciemności nie rozbiegli się, jak to zazwyczaj bywa, i nie pożarli między sobą – co zdarza się jeszcze częściej, lecz postanowili wskrzesić swojego pana. Połączyli się, tworząc sektę pod nazwą Braci Regina, niemal całkowicie rezygnując ze zwykłej walki Ciemności i Światła… Co Jasnym, oczywiście, bardzo odpowiadało. Troskliwie przechowywali Pazur, wyrwany ze zmrokowego ciała maga Ciemności. Później Pazur Fafnira skonfiskowała Inkwizycja – przed drugą wojną światową Jasnym udało się skutecznie zaprotestować przeciwko zbyt potężnemu artefaktowi, znajdującemu się w posiadaniu Ciemnych. Bracia Regina chyba nawet nie oponowali, oddając Pazur ze słowami: „Czas Fafnira jeszcze nie nastał…” A tu nagle – nalot na Europejskie Biuro Inkwizycji! Walka, w której polegli niemal wszyscy magowie malej sekty i poważna liczba rozleniwionych ochroniarzy Inkwizycji. I jeszcze ten bezsensowny lot do Moskwy…

Jak wiadomo, idioci zdarzają się nie tylko wśród ludzi.

Zresztą… czy rzeczywiście idioci?

Antoni przypomniał sobie, jak potężną siłą emanował Pazur. Częściowo była to siła, zakumulowana w Pazurze w ciągu długich stuleci dzięki staraniom Braci Regina. Częściowo – siła maga Ciemności.

Inni nie umierają tak jak zwykli ludzie. Odchodzą w Zmrok, tracąc swą materialną powłokę, zostają pozbawieni możliwości powrotu do świata ludzi. Coś jednak zostaje… Antoni nieraz widział niejasne cienie, drżące zjawy, pojawiające się w Zmroku, wskazujące drogę nieżyjących Innych. Kiedyś nawet zdarzyło mu się kontaktować z martwym Innym… nieprzyjemne wspomnienie.

Ciekawe, jak można ożywić Innego?

Odpowiedź na pewno gdzieś była – może w opasłych tomach w głębiach archiwów, opatrzonych napisami „ściśle tajne” i pieczęciami Nocnego i Dziennego Patrolu, zakazanych przez Inkwizycję? Wyżsi magowie na pewno zadawali sobie to pytanie – dokąd odchodzą Inni po śmierci, gdzie sami kiedyś wyruszą…

Antoni nie musi znać tej odpowiedzi.

Popatrzył przez iluminator na ciągnące się w dole obłoki, na słabe rozbłyski zlewających się tysięcy aur, wyróżniających miasta. Samolot leciał teraz nad Polską.

Załóżmy, że Fafnira można ożywić…

Co z tego? Nawet jeśli był silnym magiem, nawet jeśli był Wyższym magiem, magiem poza kategoriami… Jego zmartwychwstanie nie zmieni globalnego bilansu sił. Mag oderwany od ludzkiego życia, bez pojęcia o realiach… Gdyby przeleciał nad Europą w swojej zmrokowej postaci, roznieśliby go w pył rakietami, rozstrzelali laserami ze sputników, nie poskąpiliby taktycznej broni atomowej… A w tle rozlegałyby się okrzyki Japończyków o ożywionej i powtórnie zabitej Godzilli…

Czego chcieli Ciemni? Zamętu, paniki, apokaliptycznej histerii?

Antoni poprawił się w fotelu, przyjmując od uśmiechniętej stewardesy plastikowy kubeczek i małą, dwustugramową buteleczkę węgierskiego wytrawnego wina. Edgarowi to dobrze… Jak każdy Ciemny, podróżuje klasą biznes, popijając wino z kryształowego kieliszka…

Gorodecki poczuł, że wpadł na jakiś trop… Fafnir… Apokalipsa… Przynajmniej aluzja Hesera do masowej histerii w związku z rokiem dwutysięcznym znajduje jakieś potwierdzenie. Tylko w jakim celu Ciemni mieliby urządzać koniec świata? I całą resztę? Wiedźma Alicja… Kreda Przeznaczenia…

Antoni pożałował, że nie ma notebooka. Stworzyłby schemat na ekranie, przetasował warianty, zorientował się, co i jak się łączy. Standardowy program wyliczenia intryg „Mazarini” pomógłby mu coś zrozumieć.

Kreda Przeznaczenia…

Napił się zaskakująco dobrego wina i zmarszczył brwi. Heser i Zawulon. Dwa zasadnicze czynniki, od których zależy cała historia. Znacznie bardziej zagadkowi i skomplikowani niż starożytne artefakty w rodzaju zwierciadła i Alicji. Oni rozumieją, co tu się dzieje… I jeden próbuje ograć drugiego. Jak zwykle.

Heser.

Zawulon.

Chyba rzeczywiście trzeba będzie zacząć od Kredy Przeznaczenia…

Gdy w szeregach Nocnego Patrolu pojawiła się Świetlana, nowa Wielka Czarodziejka, Heser spróbował przeprowadzić kolejny globalny wpływ na świat. Swietłana otrzymała Kredę Przeznaczenia, potężny, starożytny artefakt, pozwalający zmienić Księgę Przeznaczenia, zmienić ludzkie życie. Wydawało się oczywiste, że Swietłana przepisze los Igora, Innego z nieokreśloną aurą, jednakowo skłaniającego się ku Ciemności, jak i ku Światłu, pomoże mu zostać przyszłym prorokiem. Ale Swietłana nie zrobiła tego. Ona jedynie zaprowadziła w losie Igora równowagę, usunęła wpływy Patroli.

Plan Hesera był jednak wielowarstwowy i w drugiej warstwie znajdowała się jego dawna przyjaciółka, również Wielka Czarodziejka, Olga. Niegdyś ukarana przez kierownictwo Jasnych, później zrehabilitowana, odzyskała swe magiczne zdolności. Połówką tejże Kredy Przeznaczenia zmieniła czyjś los, w czasie gdy wszyscy Ciemni Moskwy obserwowali Swietłanę.

To była ta prawda, którą Antoni znał. Druga warstwa prawdy.

Ale czy nie było czasem trzeciej?

Dobrze, zostawmy to na razie. Co dalej? Alicja Donnikowa, utalentowana wiedźma Dziennego Patrolu. Po starciu Ciemnych i Jasnych, zorganizowanym z inicjatywy Zawulona, całkowicie pozbawiona magicznych sił, została wysłana na wypoczynek do Arteku, czyli tam, gdzie Heser wysłał Igora, który doznał analogicznej traumy. Pomiędzy Igorem i Alicją wybuchła miłość – straszna, zabójcza miłość maga Światła i wiedźmy Ciemności. Efekt był do przewidzenia – Alicja nie żyje, a Igor stoi na krawędzi odejścia w Zmrok, oskarżony o złamanie postanowień Traktatu, przygnieciony ciężarem własnej winy. I jeszcze ten chłopiec, który utonął przez niego…

To już nie była intryga Hesera. Tu widać pociągnięcia Dziennego Patrolu, okrutny i cyniczny styl Ciemnych. Zawulon poświęcił swoją przyjaciółkę, złożył ją w ofierze. Ale po co? Żeby usunąć ze sceny Igora? Dziwne. Czy to mu się opłacało? Przecież Alicja Donnikowa była silną wiedźmą…

Intryga w odpowiedzi na intrygę…

Dalej. Pojawienie się zwierciadła. Heser twierdzi, że nie dało się tego przewidzieć, czyli pojawienie się Rogoży było dziełem przypadku. Ale zarówno Heser, jak i Zawulon natychmiast postanowili to wykorzystać… Każdy na swój sposób.

Antoni zaklął w myślach. Brak danych! Same domysły, białe plamy, przypuszczenia…

Nawet z Braćmi Regina nie wszystko było jasne. Po co Zawulon przyciągnął ich do Moskwy? Żeby zasiać panikę w Nocnym Patrolu? Doładować zwierciadło siłą? Do szalonego wypadu przeciwko Inkwizycji mogło ich skłonić tylko jedno – obietnica wskrzeszenia Fafnira. Nic dziwnego, że przystali na to starsi magowie, którzy widzieli Fafnira żywego. Teraz byłaby to dla nich niemal ostatnia szansa na zwycięstwo. Nic dziwnego, że poszli na to młodzi magowie… wszyscy ci niby – Finowie azjatyckiego i afrykańskiego pochodzenia… Oni traktowali to, co się działo, jak rozgrywkę, a nie skandaliczne przestępstwo.

Ale czego chciał Zawulon?

Antoni pokręcił głową, godząc się z niemożnością dogłębnego zrozumienia wydarzeń. Cóż… To znaczy, że trzeba wykonać powierzone zadanie. Spróbować uratować Igora.

Spróbować oskarżyć Dzienny Patrol.

Tymczasem samolot podchodził do lądowania…

Świeży numer „National Geographic” nie pomógł Edgarowi. Mag Ciemności nie mógł skoncentrować się na artykule o włoskim noworocznym zwyczaju wyrzucania przez okno starych rzeczy i innych frapujących tradycjach. Jedyne, co Edgar wyniósł z lektury tego tekstu, to głębokie przekonanie, że w Sylwestra nie należy spacerować we Włoszech po wąskich zaułkach.

Miarowy huk turbin wprawiał myśli w rezonans. Edgar po raz kolejny pogrążył się w rozmyślaniach o swoim zadaniu i obecnym stanie odwiecznej rozgrywki między Światłem a Ciemnością.