Выбрать главу

– Wiesz, kto jest przywódcą pajistów? – zapytał Ro.

– Teraz już wiem.

– Dlaczego pozwoliłaś im odejść? Moglibyśmy aresztować wszystkich.

– A po co, kwestorze? Nie czas teraz na zemstę, lecz na pojednanie. Pajiści są w dobrych stosunkach z plemionami.

A szczególnie z Erek-jhip-zhonad. Będziecie potrzebowali ich poparcia, by nie pozwolić Almekom na zdobycie dominacji. Ro zadrżał.

– Nagle opuściło mnie zmęczenie – oznajmił. – Dziękuję Źródłu, że tu byłaś.

Dom był stary, zbudowano go przed stuleciem dla awatarskiej rodziny. Miał dwa piętra, a jego ściany wyłożono białym marmurem o niebieskich żyłkach. Otaczały go piękne ogrody, a po tarasach ozdobionych blokami białego kamienia oraz różnobarwnymi kamykami spływał strumień. Wszędzie rosły drzewa, a w powietrzu unosiła się intensywna woń jaśminu.

Mejana siedziała na drewnianej ławce. Jej masywne ciało spowijał jasnoniebieski szal, zarzucony na elegancką, choć obszerną, białą suknię. Na jej nadgarstkach błyszczały złote bransolety, na wszystkich palcach miała złote pierścienie, a jej naszyjnik również był ze złota. Obok niej siedział Boru, agent Ammona.

– Nie możesz tu zostać, Mej ano. Ona przyprowadzi ze sobą awatarskich żołnierzy.

– A dokąd miałabym pójść? – zadała pytanie kobieta. – Zresztą, gdyby chciała, żeby mnie pojmano, zatrzymałaby moich ludzi. Nie. Zobaczę się z nią.

– Nie mogę tu być, gdy ona przyjdzie – oznajmił Boru, spoglądając na niebo. Dochodziło południe. Wstał i pochylił się nad otyłą kobietą, by pocałować ją w policzek. W tej samej chwili wyciągnął zza pleców sztylet i wbił go w jej pierś. Osunęła się w tył z głośnym westchnieniem. – Przykro mi, pani – oznajmił – ale nie mogę ryzykować twojego pojmania.

Wyciągnął nóż, wytarł go o szal umierającej kobiety i opuścił ogród.

Mejana przechyliła się na bok, a potem spadła z ławki. Leżała na plecach, wpatrując się w czyste błękitne niebo. Wysoko nad ogrodem przelatywały trzy mewy, które nagle zakręciły i pomknęły ku morzu. Ból nie był zbyt silny, ale czuła, że zaczyna tracić przytomność.

Zawsze wiedziała, że jeśli odważy się sprzeciwić potędze Awatarów, jej życie będzie zagrożone. Nigdy jednak nawet się jej nie śniło, że śmiertelny cios może zadać sprzymierzeniec. Uświadomiła sobie nagle, że Erek-jhip-zhonad nigdy nie byli prawdziwymi sojusznikami. Wykorzystali mnie, pomyślała ze smutkiem. Umysł Mejany wypełniły obrazy, rywalizujące ze sobą o jej uwagę. Jej wnuk Pendar, jej siostrzeniec Baj, jej córka Lari. Była taka piękna. Przed dwudziestu dwu laty skazano ją na wyssanie na kryształach. Jej zbrodnia polegała na tym, że pokochała Awatara. Zamordowano również jednego z jej bliźniaków. Pendar uniknął tego losu, gdyż akurat się rozchorował i przebywał w domu sąsiada. Awatarowie nie zabili Lari, ale obrabowali ją z młodości i wieku średniego. Zwolnili ją tego samego dnia, jako pomarszczoną staruchę. To było okrutne. Bardzo okrutne. Tak straszliwie kłóciło się z tym, co zamierzała natura. Mejana dobiegała wówczas czterdziestki, ale nadal była atrakcyjna i szczupła. Musiała się zaopiekować starą zniedołężniałą córką. Starała się wykorzystać swe bogactwo, by odkupić Lari utracone lata. Przekupywała urzędników, kupowała podarki, słała petycje do kwestora generalnego. Błagała o drugą szansę dla córki. A potem Lari umarła.

Mejana jęknęła. Teraz zaczął się ból. Rana w piersi paliła ją i piekła. Kobieta czuła też, że krew wypełnia jej płuca. Coraz trudniej było jej oddychać. Leżała nieruchomo, znowu myśląc o Lari. Po pogrzebie córki wpadła w rozpacz. Całymi dniami przesiadywała w domu, nie wydając przyjęć dla bogatych Vagarów ani nie organizując orgii. Dziewczyny przychodziły do niej, błagając, by pozwoliła im wrócić do pracy.

Jej żałoba przerodziła się stopniowo w gniew, potem w palącą wściekłość, a wreszcie w zimną niewzruszoną furię. Awatarowie byli wrogami i Mejana wiedziała, że poświęci resztę życia na doprowadzenie do ich upadku. Gdy ta myśl raz się pojawiła, została z nią na zawsze. Mejana wynajęła robotników, którzy przebudowali dom. Dwadzieścia pokojów używanych przez jej artystów obojga płci nieco się zmniejszyło. Między ścianami pojawiły się wąskie przejścia, z otworami do podsłuchiwania. Teraz, gdy bogaci mężczyźni i kobiety przybywali tu w poszukiwaniu przyjemności, można było ich obserwować i podsłuchiwać. Zachęcała też swych artystów, by skłaniali klientów do mówienia o sobie.

– To pomoże im się odprężyć – mówiła. – Każdy lubi opowiadać o sobie i o tym, czym się zajmuje. Dzięki temu jeszcze bardziej was polubią i będą wam więcej płacić.

Po otwarciu domu Mejana zaczęła się podkradać do otworów w ścianach. Podsłuchiwała i sporządzała notatki. Dzień za dniem, tydzień po tygodniu, zbierała coraz więcej informacji. Z niezwykłą cierpliwością zapisywała wszystko w wielkiej księdze. Przez pierwsze dwa lata nie robiła nic poza gromadzeniem informacji. Potem skontaktowała się z ambasadorem Erek-jhip-zhonad. Nazywał się Anwar i był zaufanym doradcą starego króla. Przekazywała mu wiadomości dotyczące ruchów wojsk w pobliżu granicy oraz liczebności poszczególnych pułków. Zamknęła dom i spędziła zimę w Moraku, stolicy Erek-jhip-zhonad. Anwar nauczył ją wielu rzeczy – szyfrów i kodów – a także wyszkolił ją w metodach zdobywania informacji.

– W najbliższej przyszłości nie jest prawdopodobne – powiedział jej pewnego dnia – by Awatarów miała obalić zewnętrzna siła. Nasiona zniszczenia muszą być posiane wewnątrz. Liczebność Vagarów wynosi setki tysięcy. Jeżeli powstaną, cała potęga Awatarów nie zdoła ich powstrzymać.

Mejana wróciła do Egaru z nowym zadaniem: miała zwerbować i wyszkolić armię bojowników o wolność. Tajne wojsko, które pewnego dnia będzie mogło przejąć władzę. W ciągu następnych dziesięciu lat stopniowo tworzyła taką organizację. A teraz pajiści mieli sympatyków we wszystkich grupach Vagarów, w tym również w siłach zbrojnych.

Działalność Mejany była niebezpieczna. Na ogół kobieta pozostawała w ukryciu, wykorzystując innych do przekazywania informacji oraz szukania sympatyków. Jednakże w ciągu ostatnich czterech lat aresztowano i skazano na wyssanie na kryształach trzech agentów Erek-jhip-zhonad. Każdy z nich mógł ją zdradzić. Żaden tego nie uczynił.

Gdy stary król umarł i zastąpił go syn, Ammon, Mejana nie była pewna, jak znaczące wsparcie będzie teraz otrzymywała. Anwar był już stary, lecz nadal bardzo chytry. Awansowano go na stanowisko pierwszego doradcy i środki przeznaczone dla pajistów zwiększono.

Wcześniej tego roku Mejana autoryzowała śmiały plan. Rozpoczęto ataki na szanowanych Vagarów, którzy popierali awatarski reżim. Trzech zabito, a czwarty został sparaliżowany, gdy, próbując ucieczki, spadł z balkonu. Istnienie pajistów stało się tajemnicą poliszynela. Gdzie tylko zbierali się ludzie, rozmawiano o ich atakach i o tym, co one oznaczają. Dzięki temu agenci Mejany mogli zbierać więcej informacji i rekrutować dodatkowych bojowników dla sprawy.

Do ważniejszego przełomu doszło jednak, gdy Mejana rozkazała porwać kwestora Baliela. Był on najmłodszym z członków awatarskiej Wysokiej Rady i Mejana uważała go za niezbyt odważnego. Bywał na prywatnych orgiach w jej domu i obserwowała go uważnie. Przepełniała go małostkowa ambicja i był przekonany, że za jego brak sukcesów politycznych odpowiadają ci, którzy zazdroszczą mu dowcipu i inteligencji. Jak większość głupich ludzi, był wysokiego mniemania o sobie, a gdy stykał się z mądrzejszymi od siebie, określał ich lekceważąco jako „intelektualistów” albo „pozbawionych zdrowego rozsądku”.