Minęło osiem dni, odkąd Talaban opuścił miasto ze swymi ludźmi. Obserwowała jego pierwszą bitwę z Almekami i zorientowała się, że przeraża ją perspektywa jego śmierci. Zajmował teraz bardzo wiele miejsca w jej myślach. Miał w sobie coś, co ją pociągało. Nie potrafiła tego sprecyzować. Walczył już w czterech potyczkach, atakując almeckie oddziały, a w tej chwili zmierzał na spotkanie z Wężem. Methras skierował okręt w górę Luanu.
Wieści docierające z innych stron były bez wyjątku niepomyślne. Almekowie wymordowali większość mieszkańców Borii, Pejkanu i Cavalu. Trzy tysiące żołnierzy maszerowały teraz wzdłuż wybrzeża na Egaru. Dotrą do stolicy za osiem dni. Druga armia podobnej wielkości przygotowywała się do wymarszu ze stolicy Ammona.
Methras zatopił dwa złote okręty, ale coraz większa ich liczba wpływała w górę rzeki, dostarczając nieprzyjacielowi żołnierzy i broń.
Viruk, przy pomocy Sofarity, skontaktował się z agentem Boru i wspólnie zmierzali z Ammonem do Egaru. Widziała dzisiaj ich wóz, który toczył się ku stolicy w pobliżu jej rodzinnej wioski, Pacepty. Wieśniacy porzucili osadę, szukając schronienia wśród wzgórz.
Almekowie wysadzili swe armie na całym kontynencie. Na dalekim południu zmiażdżyli koczowników, zabijając ich setkami. Na wschodzie stoczyli walną bitwę z plemieniem Hantu. Ponieśli wielkie straty, ale na polu bitwy zostało z górą dwa tysiące zabitych Hantu, w tym również ich wódz, Rzak Xhen.
W odległości dwudziestu mil od Egaru kolejna almecka armia rozbiła obóz, w pobliżu bariery mgieł otaczającej Dolinę Kamiennego Lwa. Zbudowali tam konstrukcję złożoną z metalowych prętów, skrzynek oraz przewodów i zajęli się badaniem mgły. Dwudziestu ich żołnierzy próbowało przejść na drugą stronę. Jednemu z nich udało się wrócić. Umarł po paru chwilach. Jego ciało niewiarygodnie się postarzało.
Sofarita przeleciała przez mgłę i zobaczyła, że piramida Anu osiągnęła już trzydziesty pierwszy poziom. Miała blisko dwieście stóp wysokości. Zajrzała do namiotu Anu. Kwestor spał na pryczy. Włosy miał rzadkie i białe niczym śnieg, jego twarz znaczyły głębokie bruzdy, a kończyny były chude jak patyki. Anu obudził się i spojrzał na nią.
– Zastanawiałem się, kiedy mnie odwiedzisz – powiedział na głos. – A może tylko mi się śnisz?
– To nie sen, Święty.
Anu zamknął oczy i wyciągnął się na pryczy. Wokół ciała kwestora zamigotała słaba, niebieska aura, a potem jego duch wzniósł się ku niej.
– Cieszę się, że cię widzę, dziecko – rzekł. – Jak ci się wiedzie?
– Moc wciąż rośnie – odpowiedziała – czasami powoli, a czasami w gwałtownych przypływach, które mnie obezwładniają. To nie jest stały proces. Tego właśnie się boję.
Ujął jej duchową dłoń.
– Jesteś odważną kobietą, Sofarito. Źródło dokonało dobrego wyboru. Tak, jak zawsze.
– Nie prosiłam o to, żeby mnie wybrano – odparła. – Ani tego nie chciałam.
– Sądzę, że się mylisz. Gdybyś wiedziała o straszliwym złu, które nadejdzie, i gdyby zaoferowano ci moc, która pozwoli ci się mu przeciwstawić, jestem przekonany, że zgodziłabyś się. Jesteś silna, dobra i masz czyste serce.
– I muszę umrzeć.
– Wszyscy musimy umrzeć, dziecko. Nikt nie uniknie tego losu. – Puścił jej rękę. – Powiedz Raelowi, że potrzebuję jeszcze jednej skrzynki. Muszę przyśpieszyć Taniec.
– Zrobię to. Czy to dlatego nie próbujesz powstrzymać starości?
– Nie pragnę nieśmiertelności, Sofarito. To ciężkie brzemię i daje niewiele przyjemności.
– Kiedy odejdziesz, Muzyka umrze razem z tobą.
Potrząsnął z uśmiechem głową.
– Muzyka nie może umrzeć. Po prostu ludzie przestaną ją rozumieć. Być może to dobrze. Czas pokaże. Mam jednak wrażenie, że na świecie nawet bez magii jest wystarczająco wiele zła.
– Almekowie próbują się przedostać przez twoją barierę mgieł. Czy potrafisz ich powstrzymać?
Potrafiłbym, ale tego nie zrobię – odparł Anu. Przerwał na chwilę. – Czy wyczuwasz obecność Almei, kiedy jest blisko?
– Tak.
– A czy teraz tu jest?
– Nie.
– Świetnie, w takim razie porozmawiajmy. Na ogół nie mam zwyczaju kłamać, ale pozwoliłem Radowi i pozostałym uwierzyć, że moja piramida ich uratuje, że będzie nowym źródłem mocy, która pozwoli im napełnić skrzynki. Tak naprawdę jest dokładnie odwrotnie. Gdy popłynie z niej Muzyka, wszystkie kryształy utracą moc. Skrzynki staną się puste, łuki zhi przestaną działać. A gdy Muzyka dotrze na zachód, Kryształowa Królowa umrze. Ale najpierw muszę ukończyć piramidę. W tej chwili Almeia wierzy, że stanie się ona dla niej źródłem mocy. Dopóki tak sądzi, nie będzie próbowała mnie powstrzymać. Najważniejsze, żeby nie dowiedziała się prawdy. Musisz cały czas przyciągać jej uwagę, Sofarito. Na wszelkie możliwe sposoby.
Sofarita została z nim jeszcze przez godzinę, omawiając strategię. Potem poczuła bliskość Almei, pożegnała się i wróciła do ciała.
A teraz, leżąc w łóżku, znowu pomyślała o Talabanie.
Nie zaskoczyła jej jego odwaga, ale ucieszyła wrażliwość, jaką okazał wobec Pendara. Zastanawiała się, jak to by było dotknąć jego skóry, pogłaskać go palcami po policzku. Na krótką chwilę znowu stała się wiejską dziewczyną, wspominającą swój pierwszy raz z Verisem. Ale w jej wyobraźni to nie był Veris. Zastąpiła go szczupła, muskularna postać Awatara.
Powrót do rzeczywistości był brutalny.
Nie jesteś już tą wiejską dziewczyną. Jesteś boginią.
Umierającą boginią.
Kwestor Ro nie spał. Miał za sobą długi dzień, podczas którego przeszkolił rekrutów w trzech koszarach. Zadanie nie było łatwe. Tysiące Vagarów chciały się zaciągnąć i każdego z nich trzeba było poddać badaniom lekarskim oraz dokładnie wypytać. Dlatego wokół budynków ustawiły się długie kolejki, blokujące ulice. Ro wezwano po to, by zaprowadził porządek. W pierwszych koszarach spotkał Raela i Mejanę, którzy kłócili się ze sobą zawzięcie. Vagarka chciała się dowiedzieć, dlaczego młodzi, zdrowi mężczyźni nie mogą po prostu złożyć podpisu i udać się do wskazanych jednostek. Rael próbował jej wytłumaczyć, jakie skutki dla organizacji wojska miałoby takie rozwiązanie. Żadnemu z nich nie udało się przekonać drugiego. Ro postanowił się wtrącić.
– Jeśli można – powiedział. Mejana ze wszystkich sił starała się powstrzymywać gniew. Twarz Raela również poszarzała. Oboje skinęli głowami. – Pozwólcie, że najpierw podsumuję oba punkty widzenia. Kwestorowi generalnemu chodzi o to, by nowa armia była zdyscyplinowana i efektywna. Ciebie, pani, niepokoją tak szczegółowe badania, gdyż obawiasz się, że mogą być one elementem jakiegoś tajnego awatarskiego planu mającego na celu utrzymanie kontroli nad armią.
– W rzeczy samej – przyznała Mejana.
– Jak wiadomo Raelowi, nie jestem żołnierzem – kontynuował Ro. – Znam jednak pewne zasady, które zawsze powinny być stosowane. Nasza armia jest mała, ale w ciągu minionych lat wykazała się skutecznością. Linie łączności są dobrze wytyczone, a oficerowie i żołnierze znają się nawzajem. Wydawane rozkazy wykonuje się szybko i dokładnie. Napływ wielkiej liczby niewyszkolonych rekrutów mógłby spowodować chaos. Jak rozumiem, kwestor generalny zamierza zwerbować tysiąc nowych żołnierzy. To niemalże podwoiłoby liczebność naszej armii.
– Moglibyśmy wysłać do boju dwadzieścia tysięcy ludzi – sprzeciwiła się Mejana. – Mielibyśmy pięciokrotną przewagę liczebną nad Almekami.
– Wycięto by ich w pień! – warknął Rael.
Z całym szacunkiem, pani – ciągnął Ro uspokajającym tonem – i mój szacunek jest szczery, gdyż z pewnością na niego zasługujesz, po prostu nie znasz się na tych sprawach. To, co powiedziałem o liniach łączności, nie tylko jest ważne, ale ma podstawowe znaczenie. Podczas bitwy dowódca musi mieć możliwość zmiany swojej strategii i wydawania rozkazów, mając pewność, że zostaną one bezzwłocznie wykonane. Ty zaś sugerujesz, żebyśmy wystawili przeciwko Almekom niezdyscyplinowaną hałastrę. My, Awatarowie, nieraz już walczyliśmy z podobnymi armiami. I zawsze zwyciężaliśmy. Podczas pierwszego ataku giną setki takich żołnierzy. Reszta traci morale. Niektórzy rzucają się do ucieczki. To powoduje chaos, a często również panikę. Nie mamy czasu, by wyszkolić tak wielu ludzi. Niemniej jednak sądzę, że potrafię zaproponować kompromis.