Выбрать главу

Eye dała krok do tyłu. Pomyślała o Roarke”u siedzącym kilka pięter nad nią. Nie zejdzie tu, by jej poszukać. Przynajmniej jednym nie musiała się martwić. Najwyżej zadzwoniłby na dół, gdyby na coś trafił. Zatem był bezpieczny, a ona mogła grać na zwłokę.

– Jesteś doktorem medycyny – zauważyła Eye. – Psychiatrą. Uczyłaś się długie lata, jak pomagać ludziom. Dlaczego odbierasz życie, jeśli uczono cię, jak je ratować?

– Może jestem napiętnowana już od poczęcia. – Uśmiechnęła się. – Ach, tobie nie podoba się ta teoria. Wykorzystałabyś ją, żeby popchnąć swoją sprawę, ale nie podoba ci się. Nie wiesz, skąd pochodzisz ani od kogo. – Ujrzawszy błysk w jej oczach, skinęła z zadowoleniem głową. – Przestudiowałam wszystkie dostępne informacje na temat Eye Dallas, kiedy tylko usłyszałam, że Roarke związał się z tobą. Jestem bardzo przywiązana do Roarke”a. Kiedyś nawet chodził mi po głowie pomysł, żeby naszą krótką przygodę zmienić w trwały związek.

– Rzucił cię?

Strzał był chyba celny, bo uśmiech zamarł jej na ustach.

– Taka tania babska zagrywka jest poniżej twojej godności. Nie, nie rzucił. Po prostu nasze drogi się rozeszły. Po jakimś czasie chciałam wrócić do niego tą drogą, by tak rzec. Tak więc byłam zaintrygowana, gdy tak nagle i głęboko zainteresował się policjantką. To nie pasowało do jego gustu, było nie w jego stylu. Ale jesteś… interesująca. Zwłaszcza po informacjach, jakie o tobie zebrałam.

Usadowiła się wygodniej na poręczy fotela, trzymając broń w pogotowiu.

– Małe dziecko znalezione na ulicy Dallas. Poturbowane, zgwałcone, zagubione. Nie pamięta, jak się tam dostało, kto je bił, gwałcił, porzucił. Czysta karta. Uznałam, że to fascynujące. Żadnej przeszłości, rodziców, żadnej wskazówki o pochodzeniu. Z przyjemnością wezmę cię pod lupę.

– Nie dobierzesz się do mojej głowy.

– Ależ tak. Sama mi to nawet zaproponujesz po jednej albo dwóch sesjach wirtualnych w stacji, jaką specjalnie dla ciebie przygotowałam. Naprawdę z wielkim żalem będę musiała wymazać ci z pamięci wszystko, o czym teraz mówimy. Masz taki przenikliwy umysł, tyle energii. Ale będziemy miały okazję pracować ze sobą. Co do Williama, to bardzo go lubię, jest taki…, krótkowzroczny.

– Jaką on grał tu rolę?

– Nie miał o niczym pojęcia. Pierwszy test ulepszonej stacji przeprowadziłam na Williamie. Pełny sukces, poza tym to ułatwiło wiele rzeczy. Mogłam nim kierować, by korygował każdy model tak jak chciałam. Jest szybszy ode mnie, bardziej biegły w sprawach elektroniki. To właściwie on pomógł mi udoskonalić projekt i dostosować model do indywidualnych potrzeb senatora Pearly”ego, któremu wysłaliśmy jedną stację.

– Dlaczego Pearly?

– Następny test. Za dużo mówił o nadużywaniu sugestii podprogowych. Lubił już gry, jak zapewne odkryłaś, ale bez przerwy domagał się regulacji przepisów. Słowem, chciał wprowadzić cenzurę. Wsadzał nos do pornografii, do zgody dorosłych na podwójne sterowanie programem, do reklamy i wykorzystania w niej sugestii – wszędzie. Pomyślałam, że będzie moim barankiem ofiarnym.

– Jak zdobyłaś schemat jego mózgu?

– To William. Jest bardzo zdolny. Zajęło mu to kilka tygodni ciężkiej pracy, ale udało mu się przedrzeć przez zabezpieczenia.

– Popatrzyła na nią z rozbawieniem. – Tak samo na najwyższym szczeblu Departamentu Stanowego Policji. Wpakował wam wirusa. Żeby chłopaki z Wydziału Elektroniki mieli się czym zająć.

– I wtedy zdobył mój schemat.

– Rzeczywiście, wtedy. Mój William ma takie miękkie serce. Na pewno bardzo by się przejął, gdyby się dowiedział, że odegrał najważniejszą rolę w zmuszaniu biednych ludzi do odbierania sobie życia.

– Ale to ty go wykorzystałaś, zmusiłaś do grania tej roli. I sama wcale się tym nie przejęłaś.

– To prawda, me przejęłam się. William wszystko umożliwił. A gdyby nie on, zrobiłby to ktoś inny.

– On cię kocha. To przecież widać.

– Och, proszę. – Roześmiała się. – To piesek. Wszyscy mężczyźni tacy są, kiedy w grę wchodzi atrakcyjna kobieta. Siadają i służą. To nawet zabawne, czasem irytujące, ale zawsze praktyczne. – Zaciekawiona, oblizała wargi. – Nie mów mi, że nigdy nie wykorzystywałaś swojej podstawowej kobiecej przewagi z Roarke”em.

– Nie wykorzystujemy się nawzajem.

– No to tracisz swój najprostszy atut. – Machnęła ręką. – Nasza szanowna doktor Mira określiłaby mnie pewnie jako socjopatę z tendencjami do nadużywania przemocy i silną potrzebą władzy. Patologicznego kłamcę, niezdrowo, a nawet niebezpiecznie zafascynowanego śmiercią.

– Zgodziłabyś się z tą analizą, doktor Ott? – zapytała Eye po chwili.

– O tak. Moja matka odebrała sobie życie, kiedy miałam sześć lat. Ojciec nigdy się po tym nie otrząsnął. Zawiózł mnie do dziadków i pojechał gdzieś na leczenie. Nie sądzę, żeby się kiedykolwiek wyleczył. Widziałam twarz matki po tym, jak zażyła śmiertelną dawkę pigułek. Była piękna i wyglądała na szczęśliwą. Dlaczego więc śmierć nie ma być przyjemnym eksperymentem?

– Spróbuj sama, wtedy się przekonasz – zaproponowała Eye. Uśmiechnęła się. – Pomogę ci.

– Może kiedyś. Kiedy zakończę swoje badania.

– Więc wszyscy jesteśmy szczurami w laboratorium; to nie zabawy, gry, ale eksperymenty. Jesteśmy fantomami do szczegółowych analiz.

– Tak. Potem był młody Drew. Trochę było mi go żal, bo był młody i miał wielkie możliwości. Konsultowałam się z nim, kiedy pracowaliśmy z Williamem na Olimpie; teraz widzę, że to było nierozsądne. Zakochał się we mnie. Jego młodość pochlebiała mi, a William jest dość tolerancyjny.

– Wiedział za dużo, więc posłałaś mu zmodyfikowaną stację i zmusiłaś, żeby się powiesił.

– Mniej więcej. Może to nawet nie byłoby konieczne, ale on nie zgadzał się, żeby nasz związek umarł śmiercią naturalną. Więc musiał umrzeć, bo gdyby zniknęło jego miłosne zaślepienie, zacząłby się uważniej przyglądać temu, co robię.

– Kazałaś się rozbierać swoim ofiarom – dodała Eye. Po co? Ostateczne upokorzenie?

– Nie. – Reeanna wyglądała na dotkniętą i zaszokowaną podobnym przypuszczeniem. – Absolutnie nie. To tylko symboclass="underline" rodzimy się nadzy i nadzy umieramy. Zataczamy pełne koło. Drew zmarł szczęśliwy. Wszyscy byli szczęśliwi. Żadnych cierpień, żadnego bólu – po prostu radość. Nie jestem potworem, Eye. Jestem naukowcem.

– Jesteś potworem, Reeanna. W naszych czasach społeczeństwo zamyka potwory w klatkach i nie pozwala im wychodzić. Nie będziesz szczęśliwa w klatce.

– Nie zamkniesz mnie. Wystarczy ci Jess. Jutro, po tym, jak wydam o nim opinię, zrobisz wszystko, żeby go zamknąć. I nawet jeżeli nie będziesz miała pewnych dowodów na zarzuty zmuszania do samobójstwa, będziesz w to głęboko wierzyć. Jeśli będą jeszcze inni, będę bardzo ostrożna i postaram się, żebyś nic nie wiedziała o każdym następnym, który odbierze sobie życie. Nie będę cię już nękać.

– Zaaranżowałaś dla mnie dwa samobójstwa. – Poczuła nagły skurcz w żołądku. – Żeby zwrócić moją uwagę.

– Częściowo. Chciałam przyjrzeć ci się przy pracy. Bardzo uważnie, krok po kroku. Po prostu chciałam zobaczyć, czy jesteś tak dobra, jak mówią Nie cierpiałaś Fitzhugha, więc pomyślałam, czemu by nie wyświadczyć drobnej przysługi mojej nowej przyjaciółce Eye? To był nadęty dupek, denerwował wszystkich, poza tym kiepski gracz. Chciałam, żeby umarł we krwi. Wiesz,. zawsze podobały mu się gry, w których płynęła krew. Nigdy nie spotkałam go osobiście, ale od czasu do czasu kontaktowałam się z nim w cyberprzestrzeni. Biedak.