Czyste naczynia w kredensie: cukier po prawej, mąka po lewej. Pola sama woła: jeść! Cudowna, powszednia harmonia codzienności. Podobna do średniowiecznych witraży, ciosanych ze szkła. Trochę topornych, ale prześwietlonych wiarą, że światło dające zwykłości rumieńce kolorów jest miłością.
9 X
Słynne „Co lubię?” na początku Amelii i wyliczanka przyjemności – typowo francuskie cyzelowanie rozkoszy. Luksus, którym szlifuje się cywilizację w drobiazgach. Film Manuela rozpoczynałby się listą tego, na co nie mam czasu: wyspać się, obciąć paznokci itd.
10 X
Wiedząc tyle o jatce historii, to, że mogę trzymać moją córeczkę za rękę, wydaje się cudem. Że ma do kogo biec i śmiać się, wołając: „Mama! Tata!”, jest zaprzeczeniem ludzkiego rachunku okrucieństwa. Tutaj zamiast kanapy mógłby być łagier, za łazienką Auschwitz, a ja spreparowana w słoiku. Mój ojciec, niewolnik Trzeciej Rzeszy, dostawał do mycia w majątku Bismarcka przydział mydła. Nikt wtedy nie wiedział, że te słabo pieniące się kostki są z ludzi.
Pisanie felietonu. Słyszę co miesiąc prześladujący mnie głos ze szkoły: Proszę wyjąć karteczki.
11 X
Na uroczysku, gdzie docieramy w spacerowym kondukcie, za torami pokrzywiony dąb. Jego grubaśny pień opasany białym stanikiem. Zawiesili go pijacy? Ludność Mazowsza w matriarchalnych obrządkach marcowego Dnia Kobiet?
Pierwotne koczowanie. Przenosimy się ze spaniem z wielkiej sypialni do zagraconego salonu. Tu pracujemy, jemy, oglądamy telewizję i uprawiamy życie rodzinne w barłogu przy kominku. Cieplej, bliżej.
Nie lubię sypialni, są izolatkami na sen.
Podsłuchuję Piotra tłumaczącego Poli widok zza okna:
– Krów pilnują psy, psów pilnują chłopi, ich – Pan Bóg, i tak wygląda łańcuszek szczęścia. A my na to patrzymy.
12 X
Niedziela. Budzą nas słonie morskie, wieloryby i pisk mew. Drewniany dom zamienił się w oceaniczną tratwę? Chwiejnym, sennym krokiem wychodzę na taras. Mewy przybłąkały się znad Wisły wydziobywać resztki z pól. Ryczą krowy. Żeby odkryć ich pokrewieństwo z wielorybami, nie trzeba być paleontologiem.
Wystarczy wsłuchać się w ten ryk łaciatej syreny okrętowej, zwanej Mućką.
Z barłogu pstrykamy w telewizor i pojawia się TV Puls, primo dewoto Niepokalanów.
Puszczają „Studio otwarte”, najlepsze w całym telewizorze, ponadgodzinne dyskusje inteligentów. Żadnej innej telewizji nie stać na marnowanie tyle czasu dla interesującej prawdy o polityce i społeczeństwie. Nagle reklamówka serialu z piersiami Pameli Anderson i hardrockowy wyjec. To ma być telewizja rodzinna? Chyba dla rodziny Osbourne’ów.
Szukam czegoś w radiu i trafiam na Radio Józef. Młodzieńcy z „Frondy” śpiewają skoczną reklamówkę: „Homoseksualizm jest uleczalny – i ty możesz zostać heteroseksualistą!” Zostać katolickim heteroseksualistą, by podlegać dystrybucji plemników…
Dlaczego katolicy uparli się na seks? Czy człowiek jest wyłącznie seksualny, nie ma innych zalet?
13 X
Dostałam swój pierwszy pocketbook Polki. Na Zachodzie takie wydania rozchodzą się w stutysięcznym nakładzie. Byłabym dumna i bogata. Tutaj skromnie zainkasuję średnią krajową.
– Dzidziuś? – Połcia pokazuje embrion na okładce.
– Tak, to Polusia. Książka o Poli, kiedy była malutka w brzuchu u mamusi, o tu, pod sweterkiem – wsadzam sobie misia, udając ciężarną.
– I miałam ogon? – drapie pępowinę.
– Tak.
– Byłam malusia – wspina się po mnie.
Biorę ją na ręce, przytulam pod swetrem, ćwiczymy ciążę.
– I mamusia tak tuliła, bujała – nie mam siły. – Już koniec.
– Nie!
– Nie chcesz się urodzić? Do tatusia, piesków, kotków?
– Chcę! – wyskakuje.
Mamy nową zabawę w rodzenie. Połcia coraz dłużej targuje się o powody wyjścia spod swetra.
14 X
Prawie jednocześnie dwie wiadomości: pierwsza o złodziejach (urzędnikach państwowych) odkładających sobie z PZU pół miliarda złotych na prywatne konto za granicą. Druga to pochwała dla władz Pabianic za obcięcie 30 tysięcy złotych (10 procent budżetu na biednych) z dodatków mieszkaniowych po wyśledzeniu nieuczciwych ubogich.
Karą dla złodziei z PZU powinno być dożywocie w Pabianicach, bez pensji, bez zasiłku mieszkaniowego, pod kontrolą policji, gdyby im znowu przyszła ochota kraść – w sklepach. Skazani na życie wśród tych, których okradli.
Poza inteligencją emocjonalną jest jeszcze inteligencja ognista. Ma ją Piotr i w pięć minut rozpala kominek. Ja dłubię pół godziny i nic.
– Co, nie było się w harcerstwie – zapala jedną zapałką.
– Było, ale nie dotrwało do ogniska.
Wyrzucili mnie za buty. W swojej dziesięcioletniej głowie uznałam, że tenisówki oklejone lisim futrem pasują do mundurka socjalistycznego harcerstwa. Od dołu traper, od góry komsomołka. Kazali zdjąć futrzane buciory i założyć juniorki zapobiegające platfusowi. Uciekłam ze zbiórki w traperkach i chyba nadal ich nie zdejmuję, ciągle uciekając. Tak jak dzisiaj, gdy usłyszałam zarzut z redakcji pisma: Czy musisz w felietonie obrażać Czechów, Węgrów?
Bronię się: To moja wina, że wyjeżdżając na Zachód, na targi w Madrycie, ci na pewno inteligentni pisarze zgrywają przygłupów?
Znowu uciekam warszawskimi ulicami. Ta w lisich traperkach – to ja.
16 X
Dwudziestopięciolecie pontyfikatu Papieża. Od rana filmy, ukłony, delegacje. Patrząc na Niego, płaczą byłe komunistki i przyszli łajdacy, jeszcze w randze ministranta. Płacze więc cały naród. Ale czy wierzy? We Francji 90 procent nowej hierarchii kościelnej pochodzi ze wspólnot religijnych – zakonnych zgromadzeń założonych przez nawiedzonych (Duchem Świętym) dwadzieścia, trzydzieści lat temu. Ci, którzy tam wstępują, to w większości nawróceni i przechrzty (jak kardynał Lustiger). Te zgromadzenia podlegają biskupom, nie klerowi. Może gdyby w Polsce każdy katolik podlegał bezpośrednio papieżowi z pominięciem księży, byłoby tylu prawdziwie wierzących, co płaczących na Jego widok.
17 X
Przyjemność na parę godzin – pójść do kina, przestać oceniać siebie, zająć się innymi. Doskonała filmowo Pornografia Kolskiego zarzyna Gombrowicza. Bohaterem nie jest już manipulujący ludźmi dekadent, ale pokoślawiony przeżyciami Holocaustu dewiant. Trzeba przeżyć piekło, by bawić się bliźnimi? Wreszcie Wituś usprawiedliwiony i wytłumaczony. Oczywiście wbrew sobie, bo film nie z jego książek, tylko na motywach, jak napisano w czołówce. I tak Gombrowicz zginął w artystycznym Holokauście.
18 X
Kupiłam CD – pieśni gregoriańskie – i resetuję sobie duszę po spotkaniu z rówieśnikami. Ja chcę do domu starców, do muzeum, gdzie przechowują uczucia.
Moje roczniki i młodsze, wyćwiczone na internecie, nie okazują w rozmowie żadnych emocji. Nie patrzą na rozmówcę, błądzą wzrokiem gdzieś wokół jak po ekranie i przekazują informację. Śmiech leci z dubbingu.
19 X
Z zaoranych grud ziemi sączy się fiolet. Może glizdy to farby wyciśnięte z tubki.
21 X
Siedzę przy stoliku, pijąc herbatę z domorosłym Leninem. Domaga się cukru do zagryzania. Odmawiam, dzieciom się nie daje.
Pola uosabia marksistowsko-leninowską zasadę materializmu dialektycznego. Rano była gaworzącym dzidziusiem, przy kolacji stała się mówiącą zrozumiale dziewczynką. Ilość „gugu, gaga” przeszła nagle w jakość czytelnej wypowiedzi: Proszę cukier.
22 X
Woda w naszym domu nie jest tą wielkomiejską, pod ciągłym ciśnieniem mającym ugasić nienasyconą konsumpcję. Raczej ciurka sobie w tempie strumienia. Nie zapiera się swoich źródeł i nie perfumuje chlorem. Jest skromną służebnicą. Pojawia się w kranie cichutko i znika wycieńczona co do kropelki.
Oczarowani – rozczarowani. Tak za piosenką Mileny Farmer nazwało się moje pokolenie we Francji. Słodkie hasło reklamowe do tego samego, o czym pisze Houellebecq w Cząstkach elementarnych spermą i gównianą prawdą.
Najpierw oczarowani, potem rozczarowani polityką obiecującą dobrobyt i szczęście. Najbardziej rozczarowani sobą, gdy dostają czego chcą. Szczęście stało się nowym rodzajem marchewki pozornie dostępnej dla każdego. Stąd rozczarowanie, gdyż za marchewką czai się bat. Przynęta dla wielu jest tylko do polizania, nad nią szyldy humanizmu i reklamowe slogany.
Szczęście, to stare poczciwe drobnomieszczańskie szczęście, zardzewiało na złomowisku dawnych idei i nie każdy wyklepie sobie z niego auto, jak hinduski biedak w reklamie Peugeota.
Czymkolwiek się różnią Rozczarowani, we Francji i w Polsce zrobią to samo. Przełączą pilotem program telewizyjny i znowu będą Zaczarowani.
23 X
Kupujemy znicze i schodzi na ostatnią wolę. Obydwoje chcemy być spaleni. Gdyby Piotr zapadł na statystykę, czyli umarł po męsku wcześniej, nie chciałabym, żeby się od razu rozpraszał z urny. Niech lepiej poczeka, aż mnie spalą, wtedy wymieszają nasze prochy i rozrzucą w Saint Baume. Jedynym miejscu, gdzie cmentarz dzięki krajobrazowi przypomina uzdrowisko.