Erika zastanawiała się, czy za życia synka była bardziej otwarta.
Na ekranie telewizora pojawiły się napisy. Erika wstała.
– Usiądźmy w kuchni.
Anna i Ebba poszły przodem. Usiadły przy stole.
– Spałaś w nocy? – spytała Anna.
– Tak, spałam dwanaście godzin, ale czuję, że mogłabym spać drugie tyle.
– To skutek szoku.
Weszła Erika ze stertą papierów.
– To, co zebrałam, to na pewno nie wszystko. Zresztą część tych materiałów na pewno widziałaś – powiedziała, kładąc je na stole.
– Nic nie widziałam – odparła Ebba. – Może to zabrzmi dziwnie, ale prawie w ogóle się nie zastanawiałam nad swoim pochodzeniem, dopóki nie przejęłam domu i nie przeprowadziliśmy się na Valö. Byłam bardzo szczęśliwa i chyba dlatego cała ta historia wydawała mi się jakaś… absurdalna. – Wpatrywała się w papiery, jakby w ten sposób mogła poznać historię swojej rodziny.
– No to już. – Erika otworzyła notes i chrząknęła. – Twoja mama, Inez, urodziła się w 1951 roku. W chwili zaginięcia miała zaledwie dwadzieścia trzy lata. Niewiele się dowiedziałam o jej życiu przed ślubem. Urodziła się i dorastała we Fjällbace, była przeciętną uczennicą. To właściwie wszystko, co mają na jej temat urzędy. W 1970 roku wyszła za mąż za twojego ojca, Runego Elvandera. Ty urodziłaś się w styczniu 1973 roku.
– Trzeciego – uzupełniła Ebba.
– Jak pewnie wiesz, twój ojciec był znacznie starszy od matki. Urodził się w 1919 roku. Miał troje dzieci z pierwszego małżeństwa. W chwili zaginięcia Johan miał dziewięć lat, Annelie szesnaście, a Claes dziewiętnaście lat. Ich matka, Carla, pierwsza żona twojego ojca, umarła nieco ponad rok przed ślubem twoich rodziców. Ci, z którymi rozmawiałam, mówili, że twojej mamie nie było łatwo wejść do tej rodziny.
– Zastanawiam się, dlaczego wyszła za mąż za kogoś o tyle starszego – powiedziała Ebba. – Ojciec miał – policzyła w myślach – pięćdziesiąt jeden lat, gdy się pobierali
– Wygląda na to, że maczała w tym palce twoja babcia. Podobno była z niej, nie wiem, jak to powiedzieć…
– Nie mam żadnego stosunku do babci, więc nie żałuj sobie. Moja rodzina mieszka w Göteborgu, a tę część mojego życia traktuję jako ciekawostkę.
– Więc nie obrazisz się, jeśli powiem, że twoja babcia miała opinię strasznej jędzy.
– No wiesz co?! – Anna spojrzała na siostrę z obrzeniem.
Ebba roześmiała się serdecznie. Po raz pierwszy odkąd się poznały.
– W porządku. – Zwracając się do Anny, dodała: – Nie sprawiło mi to przykrości. Chciałabym poznać prawdę, na tyle, na ile to możliwe.
– Tak, tak – powiedziała Anna z powątpiewaniem.
– Twoja babcia miała na imię Laura, urodziła się w 1920 roku – mówiła dalej Erika.
– Więc była rówieśnicą mojego ojca – zauważyła Ebba. – Tym bardziej się dziwię, jak do tego mogło dojść.
– Jak mówiłam, podobno namówiła twoją mamę do tego małżeństwa. Ale nie wiem tego na pewno, więc potraktuj to jak przypuszczenie.
Pogrzebała w papierach i pokazała Ebbie kserokopię zdjęcia.
– To twoja babcia Laura i dziadek Sigvard.
Ebba się pochyliła.
– Rzeczywiście, nie wygląda na miłą – powiedziała, przyglądając się kostycznej damie. Mężczyzna też nie był zbyt radosny.
– Dziadek zmarł w 1954 roku, wkrótce po zrobieniu tego zdjęcia.
– Wyglądają na zamożnych – zauważyła Anna. Ona również się pochyliła, żeby się przyjrzeć zdjęciu.
– Bo byli zamożni – odparła Erika. – W każdym razie do śmierci Sigvarda. Wtedy się okazało, że zrobił kilka nieudanych interesów i pieniędzy zostało niewiele. A ponieważ twoja babcia nie pracowała, kapitał topniał. Prawdopodobnie zostałaby bez grosza, gdyby twoja matka nie wyszła za twojego ojca.
– Ojciec był bogaty? – spytała Ebba, przyglądając się zdjęciu z bliska. Nie chciała uronić żadnego szczegółu.
– Nie tyle bogaty, ile dobrze mu się powodziło Na tyle, żeby mógł zapewnić twojej babci odpowiednie mieszkanie.
– Ale kiedy rodzice zaginęli, chyba już nie żyła, prawda?
Erika przewróciła kilka kartek w leżącym przed nią notesie.
– Zgadza się. W 1973 roku umarła na zawał serca, zresztą na Valö. Claes, najstarszy syn Elvandera, znalazł ją za domem. Już nie żyła.
Erika polizała kciuk. Przerzuciła stertę papierów i wyciągnęła kopię artykułu z „Bohuslänigen”.
– Proszę, pisali o tym w gazecie.
Ebba przeczytała artykuł.
– Widzę, że babcia była znaną osobą.
– Tak. Wszyscy wiedzieli, kim jest Laura Blilz. Twój dziadek dorobił się na żegludze. Po cichu mówiło się, że podczas drugiej wojny światowej robił interesy z Niemcami.
– Byli nazistami? – spytała Ebba z przerażeniem.
– Nie wiem, czy zajmowali się polityką – odparła Erika z ociąganiem. – Ale wszyscy wiedzieli, z kim sympatyzują.
– Moja mama też miała takie sympatie? – Ebba otworzyła szeroko oczy.
Anna rzuciła Erice złe spojrzenie.
– Nic o tym nie wiem. – Erika pokręciła głową. – Miła, trochę naiwna. Tak ją opisuje większość osób, z którymi rozmawiałam. I stłamszona przez twoją babcię.
– To by wyjaśniało, dlaczego wyszła za ojca. – Ebba przygryzła wargę. – On też był despotą? Czy to tylko mój domysł? W końcu był dyrektorem szkoły z internatem.
– Tak właśnie było. Mówią, że był człowiekiem twardym i surowym.
– Babcia pochodziła z Fjällbacki? – Ebba znów wzięła do ręki zdjęcie ponurej kobiety.
– Tak, jej rodzina mieszkała we Fjällbace od pokoleń. Jej matka miała na imię Dagmar, urodziła się w 1900 roku.
– Czyli miała… dwadzieścia lat, kiedy urodziła babcię. Młodo, ale w tamtych czasach nie było to chyba dziwne. Kim był ojciec babci?
– W księdze urodzin napisano: ojciec nieznany. Dagmar to dopiero była postać. – Erika znów polizała palec i zaczęła przewracać kartki. Doszła prawie do ostatniej. – To wypis z rejestru wyroków sądowych.
– Skazana za włóczęgostwo. Była prostytutką? – Ebba.pojrzała pytająco na Erikę.
– Samotna kobieta z dzieckiem z nieprawego łoża zapewne musiała robić różne rzeczy, żeby przeżyć. Na pewno było jej ciężko. Kilka razy została skazana za kradzież. Była uważana za nieco szaloną. Poza tym piła. Z dokumentów wynika, że dłuższy czas spędziła w szpitalu psychiatrycznym.
– Babcia musiała mieć straszne dzieciństwo – powiedziała Ebba. – Nic dziwnego, że była zołzą.
– Rzeczywiście, dorastanie u boku kogoś takiego musiało być trudne. Dziś uznano by za skandal, że dziecko mieszka z taką matką. Ale w tamtych czasach podchodzono do tego inaczej. A niezamężne matki spotykały się z powszechną pogardą. – Erika oczyma wyobraźni zobaczyła matkę i córkę. Szperała w ich przeszłości tak długo, że czuła się tak, jakby je znała. Sama nie wiedziała, dlaczego tak się zagłębiła w tę sprawę, dlaczego tak bardzo chciała rozwikłać zagadkę zniknięcia Elvanderów. Zafascynowały ją ich losy, więc zaglądała coraz głębiej.
– Co się stało z Dagmar? – spytała Ebba.
Erika podała jej kolejną kartkę, odbitkę czarno-białego zdjęcia, prawdopodobnie zrobionego podczas rozprawy sądowej.
– Boże, to ona?
– Pokaż – powiedziała Anna. Ebba podniosła kartkę.
– Kiedy zrobiono to zdjęcie? Jest bardzo wyniszczona i wygląda staro.
Erika zajrzała do notatek.
– W 1945 roku. Miała czterdzieści pięć lat. Była pacjentką Göteborskiego szpitala S:t Jörgens. – Przerwala, żeby zrobić na nich większe wrażenie. – Zrobili jej to zdjęcie cztery lata przed jej zniknięciem.
– Jakim zniknięciem? – spytała Ebba.
– No tak, wygląda na to, że to rodzinne. Ostatnia notatka na jej temat pochodzi z 1949 roku. Wpadła jak kamień w wodę.
– Babcia nie wiedziała, co się stało?
– Z tego co słyszałam, dużo wcześniej zerwała kontakt z matką. Była żoną Sigvarda i jej życie wyglądało zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy musiała mieszkać z nią.
– Są jakieś przypuszczenia? Co się z nią stało? – spytała Anna.
– Przyjmuje się, że się upiła i utopiła w morzu. Ale ciała nigdy nie znaleziono.
– Ratunku! – Ebba znów wzięła do ręki zdjęcie Dagmar. – Prababcia złodziejka i nierządnica. W końcu przepada bez wieści. Nie wiem, jak sobie z tym poradzę.
– Będzie jeszcze gorzej. – Erika rozejrzała się, mile połechtana zainteresowaniem, z jakim jej słuchały. – Matka Dagmar…
– No? Co? – ponaglała ją Anna.
– Ech, zjedzmy lunch. Potem wam opowiem – odparła Erika, chociaż wcale nie miała zamiaru zwlekać z ujawnieniem reszty.
– Przestań! – niemal krzyknęły Anna i Ebba.
– Mówi wam coś nazwisko Helga Svensson?
Ebba zastanawiała się chwilę. Powoli pokręciła głową. Anna w milczeniu marszczyła czoło. Spojrzała na Erikę i w jej oczach pojawił się błysk.
– Fabrykantka aniołków – powiedziała.
– Co takiego? – spytała Ebba.
– Fjällbacka jest znana nie tylko z Wąwozu Królewskiego i z tego, że spędzała tu wakacje Ingrid Bergman – wyjaśniła Anna. – Nasza miejscowość miała też wątpliwy zaszczyt być miejscem zamieszkania fabrykantki aniołków Helgi Svensson. Ścięto ją bodajże w 1908 roku.
– W 1909 – poprawiła ją Erika.
– Ścięto za co? – dopytywała się Ebba. Była oszołomiona.
– Za to, że mordowała dzieci, które jej oddano pod opiekę. Topiła je w balii. Odkryli to, gdy jedna z matek rozmyśliła i wróciła po dziecko. Kiedy się okazało, że jej synka nie ma, chociaż Helga przez cały rok pisała o nim w listach, kobieta nabrała podejrzeń i poszła na policję. Uwierzyli jej. Pewnego ranka policjanci weszli do domu Helgi. Zastali ją, jej męża, córkę i dzieci, którymi się opiekowała. Na szczęście żywe. A kiedy rozkopali podłogę w piwnicy, znaleźli osiem ciał.
– Co za paskudna historia. – Ebba skrzywiła się, jakby dostała mdłości. – Ale nie rozumiem, co to ma wspólnego z moją rodziną. – Wskazała na leżące na stole papiery.
– Helga Svensson była matką Dagmar – powiedział! Erika. – Fabrykantka aniołków Helga Svensson była matką Dagmar, babką twojej babki.
– Żartujesz sobie ze mnie? – Ebba spojrzała na nią z niedowierzaniem.
– Nie, to prawda. Pomyślałam, że to szczególni zrządzenie losu, że robisz srebrne zawieszki w kształcie aniołków.
– Teraz myślę, że może lepiej było się w to nie zagłębiać – powiedziała Ebba. Nie do końca szczerze.
– Przecież to taka ciekawa historia… – zaczęła Anna. Urwała, zrobiło jej się głupio. – Przepraszani, nie chciałam…
– Ja też uważam, że ciekawa – odparła Ebba. – I ja też dostrzegam ironię w tym, że robię właśnie takie zawieszki. Jaki ten świat dziwny.
W jej oczach Erika dostrzegła cień. Pewnie myśli o synku, pomyślała.
– Ośmioro dzieci – powiedziała powoli. – Ośmioro małych dzieci zakopanych w piwnicy.
– Jak można zrobić coś takiego? – powiedziała Anna.
– Co się stało z Dagmar, gdy ścięli jej matkę? – Ebba skrzyżowała ręce na piersi. Wydawała się jeszcze bardziej krucha niż zwykle.
– Mąż Helgi, ojciec Dagmar, również został ścięty. Uznano go za współwinnego, bo zakopywał zwłoki, chociaż to Helga topiła dzieci. Dagmar jako sierota kilka lat spędziła w gospodarstwie pewnego rolnika niedaleko Fjällbacki. Wyobrażam sobie, że jako córce morderczyni musiało jej być ciężko. Ludzie nie byli skłonni wybaczyć taki grzech.
Ebba pokiwała głową. Wyglądała na kompletnie wyczerpaną. Erika uznała, że wystarczy. Pora na lunch. Poza tym chciała rzucić okiem na komórkę. Może Gösta się odezwał. Czekała na wiadomość o Ollem. Niechby im się wreszcie poszczęściło.