Sparaliżowany Blaine nie czekał ani chwili dłużej. Cisnął granaty płynnym ruchem nadgarstka. Gwizdnął na Ochłapa, który zrywając się na równe łapy, przywarł do ściany i mknąc wzdłuż znalazł się za wnęką przy windzie, po czym ekwilibrystycznie upadł ciągnąc za sobą Pogromcę i kryjąc się tam, gdzie czekał już na niego pies.
Kilka strzałów wyprowadzonych z karabinów R2D2 rozbiło się o opadające stalowe drzwi. Po chwili rozległ się grzmot dwóch eksplodujących granatów. Wnętrze Blasku wypełniło się dudniącym łomotem rozrywanej blachy, która z metalicznym trzaskiem i brzękiem lądowała na ścianach i tworzącej podłogę kratownicy.
Blaine przysunął oczodół do lunety. Czekał pełen napięcia, gotów do pociągnięcia za spust, gdyby tylko gródź uniosła się w górę. Podobno antyterroryści musieli w podobnych sytuacjach reagować błyskawicznie. Na zaaranżowanych strzelnicach, manekiny upodobnione do terrorystów, cywilów i małych dzieci pojawiały się ni z tego ni z owego w różnych miejscach pola widzenia adepta, a ten musiał strzelać tylko tam, gdzie czaiło się zagrożenie.
Blaine miał w dupie, co pojawi się po drugiej stronie drzwi. Nigdy nie przechodził żadnego szkolenia antyterrorystycznego i nawet gdyby z pomieszczenia obok, wypadło teraz stado rozkrzyczanych, przerażonych dzieci, Blaine zdjąłby je jedno po drugim i nie miałby z tym najmniejszego problemu.
Na szczęście nic podobnego nie miało miejsca. Resztki robotów przestały chrobotać, a kiedy drzwi uniosły się, jeden, osmolony, poharatany na pysku konik morski wyleciał niemrawo i przemieszczając się z wolna do pomieszczenia z windą, natrafił na swój koniec w postaci pocisku 5,56mm wystrzelonego z karabinu snajperskiego DKS-501.
Blaine i Ochłap odczekali jeszcze kilka minut, a kiedy zalegająca w Blasku cisza zaczęła do złudzenia przypominać martwą, ruszyli z wolna do pomieszczenia kontrolnego.
141
Muszę przyznać, iż to, co znaleźliśmy na piątym poziomie, przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Mogę teraz zrozumieć, jak czuł się Nadzorca Jacoren, czytając przygotowany przeze mnie raport z powierzchni. Aktywność Supermutantów nie była dziełem przypadku. Historia opowiedziana przez Harolda i tego biedaka, który przywędrował niegdyś do Killiana, okazywała się bolesnym i przerażającym faktem.
Ktoś tworzył nowe mutanty. Najwyraźniej na północnym zachodzie, dokładnie na zachód od mojej Krypty, musiała mieścić się da wna placówka militarno-badawcza - kompleks podobny do Ośrodka Badawczego West Tek, gdzie tak jak tutaj, prowadzono badania n ad Wirusem Wymuszonej Ewolucji.
Praktycznie cały piąty poziom zajmowały laboratoria eksperymentalne. Wielkie, wykonane z zielonego szkła zbiorniki i kadzie. Niektóre zostały zniszczone, inne zachowane praktycznie w nienaruszonym stanie. Część była pusta, część zapełniona zwłokami ludzi i czegoś, co stanowiło formę pośrednią pomiędzy wielkim, brzydkim Supermutantem, a typowym przedstawicielem gatunku homo sapiens. Nie wiedziałem, czy cokolwiek tam na dole żyło. Nie miałem odwagi, by to sprawdzić. Przeczesaliśmy tylko z Ochłapem, to co bez większego ryzyka przeczesać się dało i przyjmując role niewielkich szabrowników, wynieśliśmy, co wynieść się dało.
Nie było tego wiele. Cały sprzęt uległ skażeniu i jakiekolwiek próby wydostania go na zewnątrz mijały się z celem. Chyba sam musiałbym zamienić się w odpornego na promieniowanie jonizujące Supermutanta, żeby mieć jakikolwiek pożytego z całej tej eksperymentalnej broni plazmowo-laserowej, konwencjonalnej (acz dużego kalibru, bazooka, minigun jak u chłopaków z Bractwa) i pancerzy bojowych. Tych ostatnich było mi najbardziej szkoda. Podniszczone, zielone zbroje wykonane z włókien ceramicznych wzmacnianych kevlarem. Dokładnie takie same, jak nosiła policja w Hub. Cóż, musiałem obejść się smakiem. Nie miałem zamiaru powtarzać historii sprzed mojego powrotu do domu.
Nie opuściłem jednak Blasku z pustymi rękami. W pamięci mojego PipBoy’a mieściły się teraz zapiski ze wszystkich prowadzonych w placówce eksperymentów. Rzuciły one nieco światła na Wirus Wymuszonej Ewolucji, oraz na motywy, którymi być może kierowali się Chińczycy, kiedy wypalali nasz kraj swoimi głowicami jądrowymi.
Wracamy teraz do Bractwa. Lśniący, spopielony i zapomniany Blask pozostawiamy za sobą. Przed nami osiemnaście dni wędrówki. Muszę przyznać, że poczuję się lepiej, kiedy miniemy to górskie pasmo pośród wyludnionych pustkowi i dotrzemy do nieco bardziej „zurbanizowanych” terenów. Cholera, jak po tym wszystkim blaszani chłopcy z cytadeli nie zwerbują mnie od razu ze stopniem… nie wiem, porucznika, albo kapitana, to Bóg mi świadkiem, pokażę im środkowy palec i nie dostaną ode mnie niczego.
Niczego.
Tyle, iż mając wyciągnięte z Blasku informacje, wiem, że nie poradzę sobie bez ich pomocy…
142
Wszystkie dane z taśm z Ośrodka Badawczego West Tek; przeniesione do pamięci PipBoy’a 2000[4].
„
Akta personelu badawczego
Robert Anderson
Asystent badawczy.
Certyfikat bezpieczeństwa: Niebieski.
Miejsce pracy: Baza Wojskowa Mariposa.
Nick Davis
Dyrektor działu ABC korporacji West Tek.
Certyfikat bezpieczeństwa: Niebieski.
Miejsce pracy: Ośrodek Badawczy West Tek.
John Isaac
Asystent badawczy.
Certyfikat bezpieczeństwa: Czerwony.
Miejsce pracy: Ośrodek Badawczy West Tek.
Steve Remco
Asystent badawczy.
Certyfikat bezpieczeństwa: Niebieski.
Miejsce pracy: Baza Wojskowa Mariposa.
Charles Rignhold
Kierownik badań nad rozwojem laserów.
Certyfikat bezpieczeństwa: Niebieski.
Miejsce pracy: Ośrodek Badawczy West Tek.
Michele Santose
Technik laboratoryjny.
Certyfikat bezpieczeństwa: Czerwony.
Miejsce pracy: Ośrodek Badawczy West Tek.
Erin Shellman
Technik laboratoryjny
Certyfikat bezpieczeństwa: Niebieski.
Miejsce pracy: Baza Wojskowa Mariposa.
Leon von Felden
Kierownik badań nad FEV.
Certyfikat bezpieczeństwa: Niebieski.
Miejsce pracy: Baza Wojskowa Mariposa
Spec. pancerza wspomaganego
Wspomagany pancerz bojowy piechoty T-51b został wyposażony w najnowsze systemy obrony pasywnej przeciw zagrożeniom tak cywilnym, jak i militarnym. Plecakowy reaktor termojądrowy TX-28 o mocy 60.000 watów, zasila systemy hydrauliczne UltraPław wbudowane w szkielet kombinezonu. Wykonana z najnowszych kompozytów skorupa T-51b jest lekka i zdolna do zaabsorbowania ponad 2,500 dżuli energii kinetycznej. Srebrna osłona ablacyjna, o grubości 10 mikronów, jest w stanie odbijać emisje laserowe i radiacyjne bez naruszania powierzchni.
Taśma Starożytnego Bractwa
Kpt. Maxson miał rację. To miejsce jest śmiercią. Piszę to, aby w przypadku, gdy nie uda nam się wrócić, ktoś kiedyś mógł się dowiedzieć, co się z nami stało.
Dotarliśmy do Ośrodka Badawczego West Tech po dniach piekła. Ale to był najłatwiejszy etap. Poziom promieniowania wystrzelił do góry, gdy tylko dostrzegliśmy wielki krater. Sprawdziliśmy zapasy i uznaliśmy, że z pancerzami i specyfikami antyradiacyjnymi damy radę szukać przynajmniej przez jeden dzień. Wiedzieliśmy, że istnieje ryzyko, ale technologia, którą mogliśmy znaleźć, była tego warta.
Spuściliśmy się w głąb krateru na pierwszy poziom i wszystko zdawało się iść zgodnie z planem. Nie było zasilania, więc nie musieliśmy obchodzić systemów ochronnych. Tak przynajmniej sądziliśmy. Na tym poziomie nie było nic cennego, więc zeszliśmy niżej.
Na drugim poziomie było tak samo.
Kiedy Jensen zjechał na trzeci poziom, rozszalało się piekło. Czujniki ochronne na pierwszych dwóch poziomach były wypalone, ale nie na tamtym. Jensena pocięło na strzępy, zanim zrozumiał, co się dzieje. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy broni, która tak łatwo przebijała pancerz wspomagany. Ludzie padali na prawo i lewo, a jeszcze żywi panikowali. Próbowałem ich przegrupować, ale tylko Soto i Camarillo wrócili ze mną tu, na pierwszy poziom.