Włożył garnitur tropikalny przygotowany przez Amorna i przeszedł do salonu, gdzie czekał już na niego towarzysz podróży. Drugi mężczyzna był o kilka centymetrów niższy i pięć lat młodszy od niego, lecz wyglądał starzej. Kiedyś nosił imię Rafael, ale teraz znano go jako Sergia. Był niezwykle zdolnym prezesem firmy konsultingowej. Wydobył Nowskoja – a raczej Krivaka – z syberyjskiego więzienia i wciągnął do interesu. Miał wydatny tors, masywną szyję, potężne ręce i nogi. Większość jego dużej twarzy o grubych rysach zasłaniała siwa broda. Bystre oczy rozglądały się czujnie po pokoju. Podczas operacji plastycznej poprawiono mu nos, zmniejszono uszy i odessano większość tłuszczu, ale laser nie mógł zmienić masywnej struktury kostnej.
– Jeszcze mi nie powiedziałeś, jak zdobyłeś kody amerykańskiej marynarki wojennej – powiedział Sergio, gdy usiedli na tarasie.
– To było łatwiejsze, niż się spodziewałem – odrzekł cicho Krivak. – Znalazłem architekta sieci z DynaCorp, który miał pecha, że się ożenił i spłodził troje dzieci. Zadziwiające, czego potrafi dokonać człowiek, kiedy widzi pistolet kaliber 9 przy głowie swojego pierworodnego. Kazałem mu przynieść kody do domu. Dostarczył mi starą wersję. Kosztowało go to życie psa. Druga wersja miała wirusy. Kosztowało go to życie żony. Za trzecim razem wersja była aktualna, ale układ logiczny w systemie – ten, który zaalarmowałby nas o zmianach lub modyfikacjach zabezpieczeń – został nieprawidłowo zainstalowany.
Sergio machnął ręką.
– Wystarczy. Domyślam się, że po kilku próbach wszystko poszło dobrze.
– Obawiałem się, że zabraknie nam dzieci, ale udało się. Następnego dnia do domu weszła policja i znalazła ofiary mordercy samobójcy. Czasem tym typom od komputerów odbija i rozwalają swoje rodziny, a potem siebie – zadrwił Krivak.
Po kolacji sprowadzono prostytutki. Dziewczyna dla Krivaka miała najwyżej czternaście lat, może mniej. Przygotowała kąpiel w łazience, zabrała go tam i wciągnęła do wanny. Siedział tyłem do dziewczyny, a ona masowała mu mięśnie pleców. Zamknął oczy i ogarnęła go senność, wiedział, że ten relaks potrwa ponad godzinę. W chwilach między jawą i snem zawsze widział różne rzeczy. Zazwyczaj obrazy pojawiały się szybko, ale tej nocy napływały powoli, niektóre zamazane i zamglone, inne bardzo wyraźne. Były to obrazy z czasów, kiedy jeszcze nazywał się Nowskoj. Zobaczył swoje dzieciństwo w Moskwie i pokryty baretkami mundur ojca, marszałka Armii Czerwonej, wiszący w sypialni. Powrócił do dnia, w którym ukończył Wyższą Szkołę Morską Nawigacji Podwodnej imienia marszałka Greczki. Do zimnego dnia, kiedy zameldował się na pokładzie swojego pierwszego okrętu podwodnego klasy Victor. Do dnia, gdy wpłynął okrętem podwodnym klasy Akuła – pierwszym, jakim dowodził – pod polarną powłokę lodową. Zobaczył admiralskie epolety na swoim mundurze, kiedy został dowódcą Floty Północnej Republiki Rosyjskiej. Potem straszne dni, gdy rozbrajano rodinę, wyładowywano broń nuklearną z jego okrętów i przewożono ją do magazynów Narodów Zjednoczonych.
Zobaczył też masywny kadłub atomowego okrętu podwodnego Kaliningrad, który sam zaprojektował – największej i najgroźniejszej bojowej jednostki podwodnej na świecie. Potem mroźną noc, kiedy patrzył, jak flota podwodna wypływa na akcję, którą zaplanował, żeby naprawić błąd, jakim było rozbrojenie Rosji. Poczuł zapachy Kaliningradu, jak wtedy gdy wszedł do wnętrza kadłuba, by wyruszyć w rejs pod polarną powłokę lodową, gdzie okręt miał być platformą dowodzenia misją zemsty. Osiemdziesiąt pocisków manewrujących SS-N-X-27 zdetonowałoby głowice nuklearne o sile wybuchu dwóch megaton nad osiemdziesięcioma celami na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Ameryce wyrwano by zęby i oba kraje mogłyby koegzystować w pokoju. Rosja wyciągnęłaby rękę do Amerykanów i pomogłaby im w odbudowie. W wyniku tej krótkiej, „chirurgicznej” wojny oba narody mogłyby nawet zostać przyjaciółmi i sojusznikami. Historia ukształtowałaby się inaczej i świat byłby lepszy.
Ale Amerykanie okazali się bardziej przebiegli i niebezpieczni, niż podejrzewał. Kiedy nadawał do swoich okrętów zakodowany rozkaz wejścia do akcji, jego ukochany Kaliningrad został zaatakowany przez amerykański okręt podwodny, który wysłano potajemnie pod powłokę lodową, żeby go zatopił. Amerykański kapitan znał się na rzeczy, jego torpedy trafiły w cel, eksplodowały i sterownię Kaliningradu zalała czarna, lodowata woda Arktyki. Nowskoja pocieszało tylko to, że wymiana ognia musiała być fatalna w skutkach również dla Amerykanów. Miał zdrętwiałe ciało, doznał szoku, gdy lampy zgasły, stracił przytomność.
Zapewne ewakuowano go ze sterowni w kapsule ratunkowej, bo kiedy otworzył oczy, był w zimnym schronie arktycznym w otoczeniu amerykańskich rozbitków. Dowodził nimi wychudzony, czarnowłosy fanatyk, który złapał go za kołnierz, poderwał do góry i chciał uderzyć, ale zmienił zamiar i zostawił go w spokoju. Miał naszywkę z nazwiskiem Pacino. Nowskoj zapamiętał tylko jego twarz, nazwisko, nienawiść, jaką czuł do tego Amerykanina. Ale było za późno na zemstę. Generator dieslowski przestał działać, zrobiło się zimno i po raz drugi świat odpłynął w ciemność.
Nowskoj obudził się w szpitalu. Ledwo doszedł do siebie, został przesłuchany i uznany za zbrodniarza wojennego. Założono mu kajdanki na ręce i nogi i wyprowadzono do transportowca, którym odleciał do Rosji. Miał czterdzieści dziewięć lat i był osłabiony po katastrofie pod powłoką lodową, nie wytrzymałby długo w izbie tortur syberyjskiego więzienia. Ale nie torturowano go w ogóle. Bez procesu sądowego trafił do dużej, ciepłej, pojedynczej celi z widokiem na syberyjskie sosnowe lasy. Miał książki. Pozwolono mu ćwiczyć. Po trzynastu latach drzwi jego celi otwarły się i wszedł obcy, wielki mężczyzna, który przedstawił mu się tylko imieniem Rafael. Zapłacił okup i zabrał go.
Nowskoj najpierw przeszedł metamorfozę z rosyjskiego admirała w zbrodniarza wojennego za kratkami, a potem z więźnia w konsultanta wojskowego. Rafael wprowadził go do firmy da Vinci Consulting, która postawiła sobie ambitne zadanie zatopienia tankowców wypływających z terminali naftowych w Arabii Saudyjskiej. Operacja przyniosłaby ogromne korzyści dyktatorowi Hinduskiej Republiki Indii, Nipunowi, ale ten zażądał czegoś w rodzaju próby generalnej, pokazu dowodzącego, że jego kontrahenci będą rzeczywiście umieli podołać takiemu zadaniu. Nowskoj wpadł na pomysł, żeby w tym celu zaatakować statek pasażerski wyczarterowany przez amerykańską marynarkę wojenną, który miał wypłynąć z Norfolk w eskorcie ciężkich okrętów wojennych. Gdyby udało się zatopić statek pod taką ochroną, dawałoby to gwarancję, że poradzą sobie również z nieuzbrojonymi tankowcami w Zatoce Omańskiej. Nipun się zgodził, ale jak na ironię metody zaplanowane do użycia na Bliskim Wschodzie nie sprawdziłyby się przeciwko Amerykanom. Nowskoj i Rafael musieli jakoś posłać na dno statek eskortowany przez niezwyciężoną flotę Stanów Zjednoczonych i wpadli w czarną rozpacz, kiedy zdali sobie sprawę, że zadanie jest niewykonalne. Nowskoj wykorzystał swoją przeszłość w marynarce wojennej i wezwał z Siewierodwińska ukraiński supernowoczesny atomowy okręt podwodny. Akcja się powiodła i Indie zapłaciły. Nowskoj przeprowadził operację zatopienia saudyjskich tankowców, zarobił dla da Vinci miliardy dolarów i Rafael awansował go na pełnoprawnego wspólnika. Nowskoj znów przeistoczył się w kogoś innego – świetny konsultant wojskowy stał się niewyobrażalnie bogatym biznesmenem, który mógłby sobie kupić karaibską wyspę i wycofać się z interesu.