Выбрать главу

Do mesy wszedł Tost O’Neal. XO obrzuciła go gniewnym spojrzeniem.

– Miło z twojej strony, że wreszcie się zjawiłeś, Tost – warknęła. – Wszyscy są upoważnieni do udziału w tej odprawie.

– Tak jest, pani komandor – odpowiedział i usiadł na ostatnim wolnym miejscu.

– Nawigator gotowy? – zapytała Crossfielda.

Czarnoskóry oficer wstał i opuścił ekran wyświetlacza na długą przegrodę wewnętrzną.

– Tak, XO – odrzekł cicho.

– Główny mechanik, wezwać kapitana – rozkazała Schultz.

Alameda skinęła głową, chwyciła za telefon i zadzwoniła do Catardiego.

– Sir, jesteśmy gotowi do odprawy operacyjnej – zameldowała i spojrzała na Pacina. – Tak, panie kapitanie, jest tutaj. Tak jest, sir. – Wyłączyła się i spojrzała na Schultz. – Już idzie.

XO puściła w obieg dzbanek z kawą i wszyscy napełnili sobie kubki. Przednimi drzwiami wszedł kapitan Catardi. W mesie zrobiło się cicho jak w kościele. Pacino spodziewał się, że oficerowie wstaną na widok dowódcy, ale nikt nie podniósł się z miejsca.

– Dzień dobry, panie kapitanie – powiedziała sztywno Schultz.

– Witam, XO, pani inżynier, nawigatorze, panowie oficerowie. – Catardi był w odprasowanym kombinezonie i wyglądał tak świeżo, jakby właśnie wrócił z urlopu. W jasnym świetle mesy lśniły srebrne liście dębowe na jego kołnierzu, podwodniackie delfiny i odznaka dowódcy okrętu bojowego – trupia czaszka i skrzyżowane piszczele. Wsunął się na swój fotel przy końcu stołu. – Słuchamy, nawigatorze. – Schultz nalała mu kawy. Kapitan pociągnął solidny łyk i rozparł się wygodnie w oczekiwaniu.

– Dzień dobry, panie kapitanie, XO, pani inżynier, panowie oficerowie – zaczął Crossfield.

Pacino był zdziwiony kontrastem między zażyłymi stosunkami łączącymi członków załogi a oficjalną formą, w jakiej zwracali się do siebie nie tylko na wachcie. Dziwił go też specyficzny język używany na okręcie. Za każdym razem, kiedy Pacino powiedział coś nieprawidłowo, ktoś go poprawiał. Gdy zapytał Alamedę o kulistą antenę sonarową, pouczyła go ostro: „Na okręcie podwodnym nigdy nie mów o tej antenie»kulista«, nowy. W sytuacji podbramkowej ktoś na linii łączności wewnętrznej może nie załapać, o co ci chodzi. To nie jest żadna pieprzona antena»kulista«, tylko»sferyczna«„.

Na ekranie wyświetlacza pojawiła się mapa morska Atlantyku na północ od równika. Z lewej strony było wybrzeże kanadyjskie, z prawej kontynent europejski. Niebieska linia łączyła Groton w Connecticut z kropką na środkowym Atlantyku oznaczoną jako Punkt November.

Nawigator wskazał ekran.

– Mapa pokazuje naszą trasę z Groton do Punktu November. Płynąc na Ocean Indyjski, mamy zboczyć z kursu, żeby przeprowadzić ważną operację, która musi być wykonana, zanim opuścimy Atlantyk. Gdzieś na Atlantyku jest zrobotyzowany bojowy okręt podwodny USS Snarc. Wielu z was pamięta nasze ostatnie ćwiczenia z jego udziałem.

W mesie rozległy się gniewne pomruki – oficerowie nie zapomnieli o oburzającej taktyce zautomatyzowanego okrętu podwodnego.

– Proszę o ciszę. Najwyraźniej coś poszło nie tak ze Snarkiem. Nie ma z nim łączności i nie reaguje na próby kontaktu. W innych służbach standardową procedurą operacyjną, w sytuacji gdy zautomatyzowany węzeł bojowy nie reaguje na rozkazy, jest wysłanie mu sygnału samodestrukcji. W tym wypadku to niemożliwe, gdyż Snarc ma na pokładzie reaktor jądrowy i samodestrukcja mogłaby uwolnić odpady radioaktywne o liczbie jednostek curie wystarczającej do zniszczenia średniej wielkości ekosfery, nie mówiąc o głowicach bojowych jego broni plazmowej, która nie tylko zagroziłaby środowisku naturalnemu, lecz również byłaby cenną zdobyczą dla przedsiębiorczych terrorystów. Dlatego do akcji musi wejść Pirania. My jesteśmy systemem destrukcji. Mamy zadanie znaleźć Snarca, posłać na dno i podać lokalizację eskadrze, żeby mogli wydobyć i rozbroić głowice i sprzątnąć nuklearny śmietnik po reaktorze.

W mesie zawrzało. Część młodszych oficerów zasypywała Crossfielda pytaniami, inni wymieniali między sobą pospieszne komentarze.

– Spokój, panowie – powiedział Crossfield. – Musimy ustalić pozycję tamtego okrętu podwodnego, a to cholernie duży ocean. Dlatego zaczniemy w Punkcie November i będziemy zataczali spiralę na zewnątrz. W którymś momencie eskadra przyśle nam aktualne dane wywiadowcze o pozycji Snarca i skierujemy się ku niemu.

Pacino studiował plany zrobotyzowanego okrętu podwodnego, z którym mieli się zmierzyć. Był zafascynowany. Crossfield opowiedział szczegółowo o możliwościach Snarca i podkreślił, że okręt jest cichy i nieprzewidywalny. Wtedy wtrącił się Catardi.

– To nie wszystko, panowie – powiedział z ponurą miną. – Ponieważ Snarc wymknął się spod kontroli, dowództwo Dwunastej Eskadry Okrętów Podwodnych podejrzewa, że stał się paranoikiem. Na każdą próbę podejścia do niego może odpowiedzieć atakiem. W tej chwili musimy przyjąć, że jest wrogim okrętem. Być może potrafi się nawet zorientować, że wysłano nas, żebyśmy go zatopili. Jeśli tak, to podczas gdy my będziemy szukali jego, on będzie szukał nas. Ten robot może się nagle znaleźć w naszym stożku ciszy z otwartymi wrotami wyrzutni torpedowych i posłać nas na dno.

W mesie na moment zapadła cisza.

– To tyle – zakończył Crossfield. – XO?

– Od dziś będziemy mieli zebrania taktyczne w mesie oficerskiej codziennie na wachcie popołudniowej o trzynastej – oznajmiła Schultz. – W innym czasie pan i pańscy ludzie mają rozkaz jak najwięcej odpoczywać. Wprowadzimy zmodyfikowaną ciszę taktyczną z jedynym wyjątkiem dla kuchni okrętowej. Załoga ma chodzić na palcach, żadnych stereo, żadnych hałaśliwych prac obsługowych, żadnych bzdur. Do wszystkich dotarło?

Oficerowie skinęli potwierdzająco głowami.

– To wszystko z mojej strony, panie i panowie oficerowie – powiedział Catardi, wstał i opuścił mesę.

Schultz pozwoliła się rozejść.

Oficerowie zaczęli wychodzić z mesy, ale Pacino wciąż wpatrywał się w wyświetlacz, dopóki Crossfield nie wyłączył skomputeryzowanego obrazu. Alameda warknięciem zmusiła Pacina do powrotu do teraźniejszości.

– To może sobie być operacja wojenna, panie Pacino, ale zalecam, żeby zdobywał pan kwalifikacje oficera zanurzenia. Do niczego nam się pan nie przyda, dopóki nie będzie pan potrafił samodzielnie pełnić wachty. – Otworzyła sejf i wręczyła mu notebook. – Tu są załadowane standardowe procedury operacyjne i podręcznik oficera zanurzenia. Musi pan to wszystko znać na pamięć, zanim obejmie pan w południe wachtę. Będzie pan moim wachtowym oficerem zanurzenia. I radzę, żeby pan niczego nie spieprzył. Odezwało się jej radio.

– Główny mechanik – zgłosiła się. – Tak jest, sir, już idę.

Spojrzała groźnie na Pacina i wyszła. Wziął głęboki oddech, włączył komputer i zaczął studiować główny system balastowy.

W tym samym czasie porucznik Alameda zapukała do drzwi kajuty kapitana.

– Pan mnie wzywał, sir?

Catardi siedział w swoim fotelu dowodzenia. Podniósł na nią wzrok.

– Tak, pani inżynier. Chciałem po prostu poznać pani opinię o naszym młodym aspirancie.

Alameda zesztywniała. Czy kapitan mógł wiedzieć o uczuciach, jakie w niej budził Pacino? Udzieli jej reprymendy?

– Szybko się uczy, panie kapitanie. Ma wysoką motywację – odrzekła, mając nadzieję, że się nie czerwieni. – I nie narzeka, że jako niekwalifikowany dostaje niezłą szkołę. Jeszcze się nie skarżył. Nawet po tym, jak wczoraj wieczorem został wyznaczony do wyczyszczenia prawego silnika głównego.