– Będzie przeprowadzał jakieś inne operacje dla admirała Czu? Dezinformacja dla floty lub wydawanie innych rozkazów?
– Na Boga, nie! – odrzekł Krivak. – To delikatna sprawa, doktorze Wang.
– Niech pan mi mówi po prostu Wang.
– Nie mogą wykryć, że majstrujemy w systemie obrony. Musimy oszczędnie używać sieci, tylko wtedy, gdy będzie to absolutnie niezbędne. Snarc stwarza taką konieczność. Jeśli nas wykryją, system się wyłączy, Amerykanie dowiedzą się, że go penetrowaliśmy i mogą wytropić nasze manipulacje. Mogą dotrzeć do nas po sieci aż tutaj. Pedro, daj nam listę tego, co ci będzie potrzebne. Dostarczymy ci wszystko i weźmiesz się do roboty.
Pedro Meringe siedział przy konsoli komputerowej otoczony wyświetlaczami. Pracował przez całą noc i był śmiertelnie zmęczony. Obok klawiatury leżała buteleczka, przy niej rozsypana amfetamina. Próbował włamać się do sieci dowództwa Systemów Komputerowych i Telekomunikacji Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, omijając ruchomy firewall dowództwa Grupy Bezpieczeństwa Morskiego. Krivak stał za Pedrem i nie odrywał wzroku od pulpitu. Gdy młody ekspert komputerowy przysłał doń Amorna z wiadomością, że wszedł do sieci, Krivak natychmiast zjawił się w jego pokoju.
– Udało ci się? Możesz porozmawiać ze Snarkiem bez zaalarmowania systemu?
– Mogę się wśliznąć do systemu z jednostką obserwacji i przekazu przez nasz „zasłonięty właz” wejściowy do podsieci w Grupie Telekomunikacji Połączonej Floty w Annapolis w Maryland. Moja jednostka może się stać niewidoczna dla zabezpieczeń Grupy Bezpieczeństwa Morskiego i przenieść wiadomość do kolejki innych wychodzących wiadomości, a potem przez maszyny kodujące. Kiedy wiadomość będzie zakodowana, zostanie wysłana w impulsie szybko zmieniających się częstotliwości do satelity CommStar do późniejszej transmisji na okręt podwodny. Wiadomość będzie jedną z tysiąca zakodowanych i nadanych podczas tego jednominutowego interwału. Ponieważ będzie zaadresowana wyłącznie do Snarca, początkowo nikt w ośrodku telekomunikacji nie będzie w stanie jej przeczytać i wiadomość zostanie w buforze wyjściowym satelity CommStar przez osiem godzin. W ciągu tego czasu Snarc, zgodnie z procedurą, podejdzie na głębokość peryskopową i odbierze przekaz satelitarny z wiadomością, nadawany co piętnaście minut bez względu na to, czy okręt podwodny słucha, czy nie. Po ośmiu godzinach wiadomość będzie wyrzucona z bufora satelity, usunięta stamtąd na zawsze. Myślałem, że zostanie czasowo zachowana w pliku wysyłanych wiadomości w lądowym ośrodku telekomunikacji, ale ponieważ łączność z okrętami podwodnymi jest wysoce pasywna, nie ma dla nich pliku przekazów oczekujących i transmitowane wiadomości są archiwizowane w katalogu. Mogę ją stamtąd usunąć i nikt nie zauważy różnicy. Będę musiał wysłać do Snarca wiadomość testową, żeby sprawdzić, czy włamanie się udało, czy wiadomość jest w archiwum i czy mogę ją usunąć.
– Dlaczego uważasz, że nikt w ośrodku telekomunikacji nie będzie mógł przeczytać wiadomości?
– Zabezpieczymy się przed tym, wykorzystując przeciwko sieci jej własne procedury bezpieczeństwa i zasady przekazywania danych. System jest tak zaprojektowany, żeby nikt z wyjątkiem satelity odbiorczego nie mógł poznać treści wiadomości. Ponieważ wysyłane są poufne, tajne i ściśle tajne wiadomości radiowe, cały system traktuje każdą jako ściśle tajną. Stosuje się prostszą architekturę, zamiast traktować wiadomości nietajne inaczej niż tajne, a tajne inaczej niż ściśle tajne. Rozumie pan?
– Nie. Co z administratorem systemu upoważnionym do likwidowania problemów i monitorowania całego procesu?
– Proces jest zautomatyzowany. W jego przebieg nie może ingerować żaden ludzki administrator, tylko ci automatyczni i zaprogramowani. A moja jednostka informacji jest dla nich niewidoczna. Jest zamaskowana jak procedura antywirusowa.
Krivak poczuł, że zaczyna go boleć głowa.
– Ale ta wiadomość zostanie w pamięci satelity przez osiem godzin i będzie wysyłana w świat co piętnaście minut. To trzydzieści dwie transmisje. Chcesz mi powiedzieć, że nikt oprócz Snarca nie odbierze tego przekazu?
– Nie odbierze na pewno. System jest tak zaprojektowany, żeby wiadomość mógł otrzymać tylko ten odbiorca, do którego przekaz jest adresowany. Nie odbierze go nawet ośrodek telekomunikacyjny. Dlatego powiedziałem, że wykorzystamy zabezpieczenia systemu przeciwko niemu.
Krivak machnął ręką.
– Wyślij wiadomość testową, ale nie może być tajna. Niech dotyczy spraw technicznych. I musi być prawidłowo sformatowana, żeby wyglądała normalnie dla każdego, kto ją zobaczy. Masz formaty?
– Nie znam procedury ani nie mam instrukcji formatowania, ale mam sto tysięcy wzorów. Przekaz będzie wyglądał na autentyczną wiadomość od obsługi technicznej floty, żeby uważać na wysoką temperaturę łożysk w silnikach.
– Jak się dowiemy, czy się udało?
– Poproszę o odpowiedź. Zażądam raportu dotyczącego temperatury łożysk w ciągu ostatnich czterdziestu ośmiu godzin. Przechwycimy odpowiedź, zanim dotrze do obsługi technicznej.
– W porządku. Działaj. Tylko daj mi znać, jeśli system nas wykryje. Powodzenia.
Krivak wrócił do swojego apartamentu i położył się na łóżku w ubraniu. Był wykończony psychicznie i zaniepokojony ryzykiem, które podjęli.
– Panie Krivak?
Krivak usiadł na łóżku.
– Tak, Pedro?
– Wiadomość poszła dwie godziny temu. Przed godziną dostaliśmy odpowiedź Snarca z raportem o temperaturze łożysk z dwóch dni. Ja i moja jednostka obserwacji monitorowaliśmy sieć od chwili nadejścia odpowiedzi. Udało się. To działa. W systemie nie ma informacji o intruzie.
Krivak całkowicie się rozbudził.
– Wspaniale. Szkoda tylko, że nie zapytałeś Snarca o jego lokalizację.
– Znalazłem w archiwum sieci wiadomość sprzed miesiąca z żądaniem meldunku sytuacyjnego. W formacie raportu jest miejsce na podanie długości i szerokości geograficznej. I opis zadania. Jeśli wydam Snarcowi rozkaz przysłania meldunku sytuacyjnego, poznamy nie tylko pozycję okrętu, ale również szczegóły jego misji.
Krivak zastanawiał się przez chwilę.
– To ryzykowne – powiedział w końcu. – Tu już nie będzie chodziło o temperaturę łożysk, tylko o taktykę. System może być bardziej czujny.
I obawiam się, że skoro dowódcy od miesiąca nie żądali meldunku sytuacyjnego, nadejście nowego raportu może ich zaalarmować.
– Mam panu wszystko wyjaśniać od początku?
Krivak zignorował pytanie porywczego komputerowca.
– Wyślij żądanie meldunku sytuacyjnego. Ale tym razem nie czekaj godzinę, zanim mnie zawiadomisz, że przyszła odpowiedź.
Pedro Meringe wyszczerzył zęby w uśmiechu i zniknął. Krivak próbował zasnąć, ale pokój wydał mu się nagle duszny i gorący. Wstał i dołączył do Pedra przy konsoli. Po dwóch godzinach komputerowiec szturchnął go.
– Jest odpowiedź od Snarca, panie Krivak. On jest tutaj, około dwustu mil morskich na północny zachód od Wysp Azorskich.
Krivak dorwał się do komputera i wszedł w atlas świata.
– Pedro, wyślij mu rozkaz, żeby płynął do wyspy Pico na Azorach. Niech zajmie pozycję tutaj, trzydzieści mil morskich na zachód od wyspy i czeka, aż zapadnie noc.
Zanim minęła godzina, Krivak, Wang i Pedro spakowali się pospiesznie i pojechali na lotnisko w Serocabie. Wsiedli do samolotu i maszyna potoczyła się po pasie startowym.