Выбрать главу

Lecz uśmiechnęła się do niego rzeczywiście w taki sposób… Tylko dlaczego? Wyczuła, że mu się podoba? A może wymawiał jej imię przez sen? Całkiem możliwe. W Akademii kolega z pokoju kilka razy budził go i mówił, że mamrotał o egzaminach lub dziewczynie. Byłaby to cholernie głupia sytuacja, pomyślał w panice, gdyby siedząc w nocy nad papierami Alameda usłyszała swe imię powtarzane uparcie przez śpiącego na dolnej koi faceta.

Obserwował uważnie jej twarz, szukając na niej jakichś dalszych wskazówek i znalazł je. Alameda podniosła słuchawkę telefonu wiszącą przy włazie do przedziału operacji specjalnych, a kiedy przyłożyła ją do ucha, znów uśmiechnęła się czule i obiecująco. Po ich wspólnej wachcie w sterowni chyba umalowała usta, bo jej wargi wydawały się teraz bardziej czerwone. Pacino przełknął z trudem ślinę, ale nie mógł powstrzymać odruchu i odwzajemnił uśmiech. Puls walił mu szaleńczo w skroniach, rozbolała go głowa.

Alameda włączyła sygnał dźwiękowy telefonu.

– Sterownia, oficer zanurzenia – odpowiedział głos.

– Tu główny mechanik. Proszę o pozwolenie na wejście do przedziału operacji specjalnych.

– Proszę zaczekać, pani inżynier.

Na linii zapadła cisza. OOD zawiadamiał Catardiego o prośbie Alamedy. Po wyrażeniu zgody przez kapitana oficer zanurzenia miał jej przekazać pozwolenie na wejście.

Kiedy czekali, Alameda sięgnęła do suwaka kombinezonu, opuściła go o kilka centymetrów i powachlowała twarz.

– Gorąco tutaj – powiedziała i posłała Pacinowi następny ujmujący uśmiech. Przełknął nerwowo ślinę. W klimatyzowanym przedziale okrętu było chłodno jak w listopadowy poranek na dworze.

– Główny mechanik, tu sterownia – zatrzeszczało w słuchawce telefonu.

– Tu główny mechanik.

– Pani inżynier, ma pani pozwolenie na wejście do przedziału operacji specjalnych. Proszę zawiadomić sterownię, kiedy przedział będzie zamknięty.

– Przyjęłam.

Alameda odwiesiła słuchawkę. Położyła obie ręce na kole ryglującym włazu i obróciła je. Duże metalowe wypusty w kształcie bananów wysunęły się z obramowania i cofnęły w kierunku środka ciężkiego stalowego włazu. Alameda pchnęła dźwignię w dół, otworzyła właz i weszła do ciemnego pomieszczenia. Pacino ruszył za nią. Przekręciła mosiężny włącznik obrotowy i zapaliła światło. Pacino sądził, że znaleźli się w jakiejś ogromnej komorze dla pojazdu głębokiego zanurzenia, ale zamiast tego zobaczył ciasną śluzę powietrzną średnicy dwóch i wysokości trzech metrów. W suficie był jeden właz, w przeciwległej przegrodzie drugi.

– Po co jest ten górny właz? – zapytał Pacino.

– To pomieszczenie można wykorzystać jako jeszcze jedną, oprócz dziobowej i rufowej, komorę ewakuacyjną. Ale przede wszystkim służy jako przejście do komory z pojazdem głębinowym. Nazywamy go DSV. To skrót od pojazdu głębokiego zanurzenia. Jeśli będziesz go nazywał dizzyvee, jak załoga, zdyskwalifikuję cię – ostrzegła Alameda i położyła mu dłoń na ramieniu. Poczuł dreszcz. Cofnęła rękę, zamknęła właz za ich plecami i obróciła koło ryglujące.

– Tak jest, pani porucznik.

– Mów mi Carrie, Patch. Otwórz ten właz.

Pacino obrócił koło ryglujące w taki sam sposób jak Alameda. Metalowe wypusty nie były widoczne z tej strony. Pociągnął właz i ku swemu zaskoczeniu zobaczył następny, okrągły oddalony zaledwie o metr. Miejsca było akurat tyle, żeby móc go otworzyć. Pacino spojrzał na Alamedę.

– Nazywamy to kołnierzem przejściowym. Przylega mocno do kadłuba okrętu i tworzy uszczelnienie wokół zewnętrznego włazu śluzy powietrznej. Wyciągnij teowy klucz nasadowy z uchwytu na włazie i włóż do otworu. Potem obracaj w prawo.

Ton głosu Alamedy stał się łagodny, nawet czuły. Pacino uświadomił sobie, że między nimi coś się dzieje i wbrew sobie chciał tego. Pragnął jej.

Wsunął klucz do otworu. Przypominało to podnoszenie samochodu na lewarku, ale łeb śruby łączył się z wałkiem, który obracał wewnętrzny mechanizm włazu, żeby cofnąć występy ryglujące. W końcu klucz napotkał opór.

– Teraz otwórz – szepnęła Alameda.

Pacino pociągnął masywny właz, mechanizm sprężynowy ułatwił mu zadanie. Otworzył właz na całą szerokość, aż do przegrody tunelu łączącego i spojrzał na Alamedę.

– Zapal światło. Włącznik jest na prawo, tuż za włazem.

Pacino sięgnął do wewnątrz. Myślał o Alamedzie. Zerknął na nią. Przestała niemal oddychać, miała rozszerzone źrenice. Na czoło wystąpił jej pot. Pacino poczuł przyjemny zapach, lekką woń perfum. Odwrócił się, żeby Alameda nie zauważyła, że ją obserwuje. Znalazł włącznik i zapalił światło. Zobaczył tylko następny tunel z włazami po obu stronach. Zastanawiał się przez moment, czy Alameda nie żartuje sobie z niego.

– To wewnętrzna komora powietrzna prowadząca do DSV-a. Wejdź do środka i zamknij właz do kołnierza przejściowego.

Pacino zamknął stalowe drzwi, potem obrócił koło ryglujące.

– Wejdź tamtędy do przedziału dziobowego DSV-a – poleciła Alameda i wskazała prawy właz.

Pacino otworzył go. Zobaczył ciasną przestrzeń wypełnioną panelami i konsolami. Na wprost instrumentów znajdowały się fotele do siedzenia w pozycji półleżącej. Przypominało to staromodną kapsułę kosmiczną.

– Idź w kierunku dziobu do środkowego fotela i usiądź tam. To miejsce dowódcy.

Pacino przecisnął się między panelami, wdrapał na niemal poziomy fotel i spojrzał w górę na szarą konsolę. Alameda roześmiała się.

– Usiadłeś tyłem. Odwróć się.

Pacino przekręcił ciało i usiadł odwrotnie. Był zadowolony, że Alameda nie widzi jego rumieńców. Ten koniec fotela bardziej nadawał się do działania. Spojrzał w górę na konsolę sterowniczą. Płaski panel wyginał się wokół jego głowy. Wyświetlacz był ciemny. Czarna krzywizna nad Pacinem otaczała jego twarz z obu stron.

– Przypnij się do fotela – powiedziała Alameda. Pacino sięgnął w dół i znalazł dziwny pas bezpieczeństwa. – To uprząż pięciopunktowa – wyjaśniła Alameda. – Przeciągnij pasy nad ramionami. I nie zapomnij o tym.

Wyciągnęła pas spomiędzy jego nóg i zapięła klamrę, ale nie cofnęła stamtąd ręki. Pacino zaczerwienił się jeszcze bardziej, czując jej dotyk w tym miejscu i czując, że jego ciało reaguje na jej bliskość. W końcu zabrała rękę i Pacino zakaszlał, żeby ukryć brak oddechu.

– Dzięki – wykrztusił drżącym głosem.

Alameda roześmiała się. Była wesoła i odprężona.

– W najgorszym wypadku można wykorzystać ten pojazd jako kapsułę ratunkową – powiedziała. – Jego kadłub wytrzymuje ciśnienie na głębokości sześciu tysięcy metrów, ale Pirania zgniotłaby nas po przekroczeniu sześciuset. Więc w razie kłopotów nie można po prostu wsiąść do DSV-a, opaść na dno i oczekiwać, że się z tego wyjdzie. Gotowy do dalszego zwiedzania? Złaź z fotela i chodź ze mną na rufę.

Pacino wstał i poszedł za Alamedą wąskim przejściem do włazu, którym wcześniej weszli. Dostali się w powrotem do komory powietrznej, a potem do następnego przedziału.

– Wszystkie cztery przedziały pojazdu głębinowego są sferyczne, choć na takie nie wyglądają, bo wykorzystujemy każdy centymetr sześcienny przestrzeni na rury, zawory, kable i zbiorniki. Ten przedział… – Alameda obróciła koło ryglujące następnego włazu i otworzyła go – jest właściwie pusty i służy do transportu sprzętu. Tamten właz w pokładzie prowadzi do dolnego przedziału zalewowego. To rodzaj dużej komory powietrznej. Część sprzętu przeznaczona do używania na zewnątrz opuszcza tamtędy pojazd. Głowice przechwytywania łączności i tak dalej. Pamiętaj, że to ściśle tajne. Po powrocie do domu nie możesz imponować swojej dziewczynie sensacyjnymi opowieściami o pojeździe głębinowym Agencji Bezpieczeństwa Narodowego.