Выбрать главу

– Wiem – odrzekł Pacino. – Ale nie mam dziewczyny.

Alameda uśmiechnęła się i poprowadziła go dalej w kierunku rufy do kolejnych włazów i następnego dużego, nieużywanego przedziału. Pacino spojrzał na nią w przyćmionym świetle. Rozwiązała koński ogon, rozpuściła długie włosy, pociągnęła suwak kombinezonu do samego dołu i rozpięła stanik z zapięciem z przodu. Wyciągnęła ramiona z rękawów i kombinezon opadł na pokład. Objęła Pacina, przywarła ustami do jego warg i wsunęła mu język do ust. Przymknął oczy i zaczął ją całować. Wiedział, że to, co robi, jest całkowicie sprzeczne z tym wszystkim, czego go uczono podczas szkolenia, ale pożądanie zdominowało wszystko, bardzo pragnął tej starszej od niego, pięknej, nieosiągalnej, zakazanej kobiety, czuł to głęboko w swoim wnętrzu. Przytulał ją i całował coraz mocniej. Dotykał jej piersi i penetrował językiem jej usta. W końcu odsunęła się i posłała mu spojrzenie, jakim dotąd tylko raz w życiu został obdarzony przez kobietę.

Sięgnął w dół, zdarł z niej majtki i przysunął ją do przegrody. Rozpięła mu kombinezon, chwyciła jego T-shirt przy szyi i rozerwała na pół. Szybko ściągnęła z niego koszulkę, dotarła palcami do bokserek i zsunęła je. Dotknęła go. Miała taką zimną rękę, że przeszedł go dreszcz. Nigdy nie czuł się lepiej. Znów ją pocałował. Dostrzegł jej zamknięte oczy i włosy opadające na gładkie ramiona. Trzymała rękę na jego nagich plecach i przyciągała go do siebie niecierpliwie. Dotknął jej twardego podbrzusza, opuścił dłoń niżej do ciepłego, mokrego miejsca i wszedł w nią mocno. Wygięła się do tyłu i jęknęła. Narastał w nim wewnętrzny krzyk – był z nią, widzianą w snach. Poruszał się coraz szybciej i całował ją zachłannie. Oddawała mu pocałunki. Ugryzła go w dolną wargę aż do krwi, jęczała coraz głośniej. Oplotła nogami jego biodra i mocno opasała szyję ramionami. Trzymał ją w górze i tak mocno dociskał do przegrody, że latarnia bojowa wysunęła się z uchwytu i upadła z hałasem na pokład. Jakby z oddali usłyszał jej głos: „O Boże, nie przestawaj, kochanie” i poczuł się tak, jakby do jego mózgu z opóźnieniem dotarł narkotyk. Zwolnił tempo, pieścił ją, torturował ich oboje. Wreszcie przez jej gorący oddech przedarło mu się do ucha: „Anthony Michael, kończ, kochanie”. Wbił się w nią i ból zmieszał się z gorącem, wchłonęła go i nie mógł się dłużej powstrzymywać.

Dostał konwulsji i silne dygotanie trwało, gdy w dole jego ciała zdawało się rozchodzić ciepło i czuł, że wlewa się w nią. Ona też zaczęła drżeć, potem rzucać się gwałtownie, gryzła go w ucho i powtarzała bez tchu jego imię. Świat na obrzeżach ogarnął mrok i Pacino doznał wrażenia, że oboje są jedną całością. Nogi trzęsły mu się z wysiłku i osunął się wolno na pokład, jej gładkie łydki nadal trzymały go w pasie. Przeczesał palcami jej włosy i pocałował ją znowu, tym razem delikatnie. Zaczęła wolniej oddychać i uśmiechnęła się anielsko.

Wciągnęła głęboko powietrze i zamknęła oczy, po czym otworzyła je i przyjrzała mu się uważnie, jakby chciała sprawdzić, co myśli. Uśmiechnął się i wymówił cicho jej imię.

– Było wspaniale – powiedziała, patrząc na niego półprzymkniętymi ciemnymi oczami spod długich rzęs.

Nagle pokład przechylił się mocno w lewo i opadł do przodu, latarnia bojowa zsunęła się w dół. Pomieszczenie zaczęło wibrować. Wyraz twarzy Alamedy natychmiast się zmienił. Rozmarzona kobieta zniknęła i powrócił główny mechanik.

– Co się dzieje? – zapytał Pacino.

– Skręcamy i schodzimy głębiej – odrzekła. Odsunęła się od niego i sięgnęła po swój kombinezon. – I przyspieszamy do maksymalnej. Takie drgania pojawiają się tylko przy pełnej szybkości.

Pokład wrócił do poziomu, ale wibracje wzrosły. Pacino szczękał zębami, kiedy wkładał kombinezon. Podniósł z pokładu majtki Alamedy i wepchnął do kieszeni. Potem schylił się po latarnię bojową.

– DSV, tu sterownia – zatrzeszczał nagle głośnik.

Kiedy Alameda włączyła mikrofon, Pacino poczuł się tak, jakby w ogóle zniknęła i był sam.

– Tu główny mechanik – zgłosiła się twardym tonem, który Pacino pamiętał z ich pierwszego spotkania.

– Pani inżynier, tu sterownia. OOD polecił, żeby zamknęła pani DSV i zameldowała się na stanowisku dowodzenia.

Pacino zamrugał. Starał się przystosować do nowej rzeczywistości. Przygładził włosy, zastanawiając się, czy ktoś się czegoś domyśli na jego widok. Alameda podciągnęła suwak kombinezonu pod szyję, wsunęła nogi w sportowe buty i znów włączyła mikrofon.

– Tu główny mechanik. Wyłączam zasilanie w DSV. – Spojrzała na Pacina nie jak kochanka, lecz jak porucznik na aspiranta. – Za mną.

Szybko sprawdziła listę i wygasiła wszystkie światła z wyjątkiem przyćmionej lampy przy włazie wewnętrznym. Pacino wszedł za nią do komory powietrznej i odsunął się na bok, gdy zamykała właz. Zerknęła na niego.

– Między nami oczywiście nic nie zaszło, panie Pacino – powiedziała oficjalnym tonem i weszła do tunelu.

Pacino ruszył za nią. Zamknęła właz. Dźwięk rygli zabrzmiał jak sygnał oznajmiający, że to, co przed chwilą stało się wewnątrz, jest już wyłącznie przeszłością, utraciło wszelki związek z teraźniejszością. Idąc tym rozjaśnionym ostrym światłem tunelem, Pacino doznał wrażenia, że wszystko to było snem.

– Sterownia, tu główny mechanik – odezwała się Alameda do mikrofonu umieszczonego na ścianie tunelu. – DSV bez zasilania i przygotowany do zanurzenia przeze mnie, sprawdzony przez aspiranta Pacina. Tunel zabezpieczony.

– Tu dowodzenie. Przyjąłem – zaskrzeczał głośnik.

Pacino poszedł za Alamedą do przedziału dziobowego. Nie mógł się powstrzymać od obserwowania jej ruchów. Żałował, że nie poznali się w innych okolicznościach. Miała rację, pomyślał. Nie mogą się przyznać do tego, co zaszło, nawet jedno wobec drugiego. Próbował sobie wmówić, że to był wyłącznie akt fizyczny, że ich ciała zaspokoiły po prostu ludzką potrzebę, ale wiedział, że było w tym coś więcej. A najgorsze, że czuł się teraz bardziej samotny niż kiedykolwiek przedtem.

Sterownia była zatłoczona. Pacino przestraszył się na moment, że sprawa się wydała, ale wszyscy oglądali jakieś wydruki. Kapitan Catardi stał w środku grupy oficerów. Spojrzał na wchodzącą dwójkę z poważną miną.

– NSA znalazła Snarca – oznajmił. – Oczywiście nie powiedzieli nam, jak. Ale wiedzą, że był przy wyspie Pico na Azorach i kieruje się na południe. Jeśli uda nam się do niego podkraść, zanim nas usłyszy, podziurawimy go jak sito i popłyniemy na Ocean Indyjski.

– Jak daleko jest stąd do Pico? – zapytała Alameda stanowczym, chłodnym tonem.

– Dwie godziny drogi z maksymalną szybkością – odpowiedział nawigator Crossfield.

– Gdzie zwolnimy? A może powinniśmy ściąć zakręt i spróbować przechwycić Snarca na jego południowej trasie?

– Właśnie o tym rozmawialiśmy – odrzekł Catardi i przeniósł wzrok z Alamedy na Crossfielda. – Nawigatorze, za piętnaście minut zbieramy się w mesie oficerskiej na odprawę operacyjną.