Выбрать главу

Ericcson poderwał się i usiadł, komputer i okulary spadły na pokład.

– Nie spałem, do cholery! – ryknął. – Zamknąłem tylko oczy, żeby odpoczęły. Kim jesteś i czego chcesz, do diabła?

Dziewczyna przełknęła z trudem ślinę i wręczyła mu notebook z kabiny sztabowej.

– Sir, jest godzina piąta zero zero. Kapitan przesyła wyrazy szacunku i chciałby pana poinformować, że są pilne wiadomości.

Schyliła się i podniosła okulary. Admirał zmiażdżył ją wzrokiem, włożył je i spojrzał zmrużonymi oczami na komputer. Przeczytawszy wiadomości, uniósł brwi.

– Zapal to cholerne światło – polecił.

– Mogę się odmeldować, sir? – zapytała, licząc na to, że pozwoli jej odejść.

Admirał nie odpowiedział. Czytał pierwszą wiadomość, meldunek Leoparda o zatopieniu sił nawodnych Czerwonych.

– Mogę się odmeldować, sir?

– Zjeżdżaj! – krzyknął Ericcson. Łączniczka rzuciła się do drzwi. – Zaczekaj! – zawołał admirał. – Wezwij Pułaskiego i Hendricksa do kabiny sztabowej. Mają tam być za dwie minuty, do cholery!

– Dobrze, sir. To znaczy, tak jest, sir! – Dziewczyna wpadła na framugę, potem popędziła korytarzem.

Ericcson przeczytał drugą wiadomość, o Snarcu. Potem wrócił do meldunku sytuacyjnego Leoparda. Zniszczenie pierwszej grupy bojowej miało niezwykle ważne konsekwencje. Admirał przeszedł szybko do kabiny sztabowej. Jego oficer operacyjny i kapitan okrętu już tam byli. Na stole nawigacyjnym czekał kubek parującej kawy.

– Zdajesz sobie sprawę, co to znaczy? – zapytał Ericcson Pułaskiego. – To znaczy, że pierwsza grupa bojowa jest na dnie morza. A to znaczy, że Czerwoni wysilają teraz mocno mózgownice, grupa druga i trzecia na północnym krańcu Morza Żółtego i w północnej części Morza Wschodniochińskiego mogą nawet zawrócić albo przynajmniej znacznie zwolnić i rozpocząć poszukiwania przeciwpodwodne. Wygraliśmy pierwszą bitwę i Czerwoni są w szoku. Skopaliśmy im tyłki w pierwszej kwarcie, panowie. Mogą się nie pozbierać nawet i po przerwie w drugiej połowie meczu.

Ericcson wyjął z kieszeni partagasa, odciął koniec złotym obcinaczem i przytknął do cygara płomień zapalniczki z pirackim emblematem eskadry. Pułaski miał zaczerwienione i podkrążone oczy.

– Pozwolę sobie przypomnieć, sir – odrzekł – że nie mamy jeszcze zdjęcia satelitarnego pierwszej grupy, żeby móc oszacować jej straty, ani telemetrii ataku. Torpedy Leoparda mogły chybić.

– Po pierwsze, Pułaski, nie ma mowy, żeby chybiły, a po drugie, dlaczego jeszcze nie mamy zdjęcia z góry, do cholery? Weź się za to i daj mi jakieś pieprzone dane wywiadowcze.

Pułaski odwrócił się i szybko wyszedł. Ericcson palił cygaro i czekał. Zanim jego oficer operacyjny wrócił, partagas był już do połowy wypalony.

– Rozdzielczość na naszym końcu linii jest kiepska – wyjaśnił Pułaski i rozłożył na stole nawigacyjnym kolorowy wydruk. – Gdyby nasza sieć łączności bojowej działała, mielibyśmy to w czasie rzeczywistym i obraz byłby tak ostry, że widzielibyśmy papierosy w rękach załóg okrętów nawodnych.

Ericcson zdjął okulary i pochylił się nad zdjęciem. Jego surowa twarz zaczęła powoli rozjaśniać się w uśmiechu. Wyprostował się i przesunął dłonią po krótkich włosach, potem zgasił cygaro w popielniczce i spojrzał na Pułaskiego.

– I co teraz powiesz, mój szefie operacyjny i dobry przyjacielu?

– Chyba odesłaliśmy Czerwonych z powrotem do szatni, sir.

– Przyłożenie po wykopnięciu wznawiającym – wyszczerzył zęby Ericcson.

– Moglibyście na minutę przerwać rozmowę o sporcie? – odezwał się Hendricks. – Musimy ustalić, jaki ma być nasz następny ruch.

Ericcson z powagą skinął głową. Kapitan Johna Paula Jonesa miał rację.

– Jakieś propozycje?

Pułaski skinął potwierdzająco głową.

– Skoro flota Czerwonych już nas nie wyprzedzi w drodze na Ocean Indyjski, moglibyśmy wziąć nowy kurs na północny wylot Zatoki Tajwańskiej i przechwycić drugą i trzecią grupę bojową, kiedy przypłyną na południe. Wysłalibyśmy wiadomość Kelly’emu McKee i poprosili o kilka okrętów podwodnych do osłony, mimo że mają zadanie zatrzymania Brytyjczyków na zachodzie. Ta sprawa jest o wiele ważniejsza niż czekanie na Angoli, którzy mogą się w ogóle nie pojawić. Gdyby McKee dał nam wsparcie, zaatakowalibyśmy drugą i trzecią grupę bojową myśliwcami ponaddźwiękowymi i pociskami manewrującymi. Cholera, jeśli podprowadzi nas pan dostatecznie blisko, sir, powystrzelam skurwieli z mojego pistoletu.

Ericcson spojrzał na Hendricksa. Kapitan okrętu skinął głową.

– W porządku, panowie – powiedział admirał. – Przechwycimy drugą i trzecią grupę bojową na Morzu Wschodniochińskim. Trzeba zawiadomić nasze siły i wysłać wiadomość McKee. Tylko niech będzie cholernie przekonująca. I poinformować admirała Pattona.

Oficerowie wyszli. Ericcson zapalił następne cygaro i nalał sobie drugi kubek kawy. Brakowało mu snu i od trzydziestu sześciu godzin trzymał się na nogach dzięki kawie i nikotynie. Powinien się czuć jak chodzący trup, a tymczasem rozpierała go energia nastolatka. Zapowiada się dobry dzień, pomyślał, stojąc przy oknie kabiny sztabowej. Okręt skręcał na północny zachód. Gdy Ericcson kończył cygaro, nad morzem wschodziło słońce, ale nawet tego nie zauważył. Ziarniste zdjęcie zatopionej floty chińskiej wydawało mu się dużo ładniejsze niż natura.

– Panie admirale, e-maile z głębokości peryskopowej – poinformował łącznik wachtowy i wręczył McKee notebook.

McKee podziękował gestem ze swojego miejsca przy stole w mesie oficerskiej i włączył komputer. Po jego prawej stronie siedział kapitan Kiethan Judison. Pierwsza wiadomość była z ONI – Biura Wywiadu Marynarki Wojennej. Kanał Sueski został zablokowany na dłużej, niż się spodziewano, i flota Królewskiej Marynarki Wojennej utknęła w miejscu. Brytyjski dowódca musiał zdecydować, czy zawrócić, opuścić Morze Śródziemne i popłynąć na Ocean Indyjski wokół Afryki, czy czekać na oczyszczenie kanału. Brytyjczycy rzekomo rozważali użycie taktycznej broni nuklearnej do usunięcia przeszkody. Jeśli tak zrobią, pomyślał McKee, spieprzą sprawę. Eksplozja jądrowa wypełni mułem farwatery i trzeba je będzie pogłębiać. Angole bez wątpienia też dojdą do tego wniosku. McKee nie zazdrościł ich dowódcy. On sam zapewne zrezygnowałby z czekania na odblokowanie kanału i popłynął dookoła czarnego kontynentu. Zamiast sterczeć bezczynnie na kotwicach u wybrzeży Egiptu okręty byłyby przynajmniej w ruchu.

Następne akapity opisywały zatopienie pierwszej grupy bojowej Czerwonych i zmiany, jakie nastąpiły po tej porażce w admiralicji chińskiej. Dowódca Marynarki Wojennej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej został zdymisjonowany. Jego następcę uważano za człowieka bardziej rzutkiego i dynamicznego, ale mniej zdolnego strategicznie i taktycznie. Admirał sił podwodnych Marynarki Wojennej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej Czu Hua-Feng zachował stanowisko, ale nie było gwarancji, że wkrótce go nie straci. Zatopienie grupy bojowej stanowiło cios dla Czerwonych, lecz zablokowanie Suezu obróciło się w pewnym sensie przeciwko Amerykanom, gdyż Chińczycy najwyraźniej uznali, że zatrzymanie Królewskiej Marynarki Wojennej daje im więcej czasu na dotarcie do Oceanu Indyjskiego.