Druga grupa bojowa wpływała ostrożnie na Morze Wschodniochińskie w pełnym pogotowiu przeciwpodwodnym, z rozmieszczonymi niszczycielami ASW i dwoma eskortującymi okrętami podwodnymi – zmodernizowaną rosyjską krótkokadłubową omegą z pociskami manewrującymi i nowym francuskim valiantem. Pierwszy z tych okrętów nie stwarzał powodów do obaw, bo płynąc z dużą szybkością na czele grupy, mocno hałasował, ale francuska klasa Valiant mogła niepokoić – okręt miał doskonałą konstrukcję. Na szczęście jednak nie obsługiwali go Francuzi, bo wówczas byłby groźnym przeciwnikiem. Wywiad miał nadzieję, że Czerwoni nie będą umieli wykorzystać jego potencjału bojowego.
Trzecia grupa została sformowana w zatoce Bo Hai i w drodze na Morze Żółte kierowała się do przesmyku Luszun-Penglai. Gdy tylko rozpoczął się kryzys, amerykański okręt podwodny Lexington otrzymał od McKee rozkaz, żeby jak najszybciej dotarł do przesmyku, ale miał za mało czasu, by spełnić oczekiwania admirała. Nie zdąży zastawić pułapki, pomyślał McKee. Będzie musiał przechwycić chińskie okręty na północy Morza Wschodniochińskiego. Chyba że trzecia grupa bojowa zwolni. Raport wywiadu mówił dalej o mobilizacji wojsk lądowych Czerwonych, ale McKee zostawił tę lekturę na później.
Następna wiadomość pochodziła od admirała Ericcsona. Donosił, że zignorował rozkaz wpłynięcia na Ocean Indyjski i skierował swoją flotę na Morze Wschodniochińskie, żeby przechwycić drugą grupę bojową. Prosił o wsparcie podwodne. Żaden problem, pomyślał McKee. Patton kazał mu pomóc Wikingowi, więc okręty podwodne klasy Virginia Orion i Hornet znajdowały się już w rejonie działań i miały zatopić drugą grupę nawodną, a Essex został wysłany do Zatoki Tajwańskiej.
Ostatnią wiadomością był meldunek sytuacyjny z Piranii. Płynęła z maksymalną szybkością, żeby przechwycić Snarca, wyprzedziła harmonogram, zaplanowała patrol zaporowy u wybrzeży Afryki i zatopienie robota, kiedy zjawi się na południu. McKee zabębnił palcami po stole i pomyślał o synu Patcha Pacinie, który znajdował się na pokładzie Piranii. Nadchodził czas walki i zamierzał ewakuować chłopaka, zanim okręt, po akcji przeciwko Snarcowi, dotrze na Ocean Indyjski. McKee miał pełne zaufanie do Catardiego i Piranii, wierzył głęboko w to, że zatopią Snarca, ale nie wiedział, jakie będą tego koszty. Czy może spokojnie siedzieć i pozwolić, by syn Patcha wziął udział w walce? Czy da się w jakiś sposób zabrać chłopaka z Piranii, nie narażając okrętu i nie zdradzając jego pozycji? McKee postanowił przekazać sprawę Karen Petri. Nie potrafił być obiektywny, gdy chodziło o ojca nowoczesnej floty podwodnej lub jego jedynego syna.
McKee wstał od stołu. Karen Petri także podniosła się z miejsca i poszła za nim. W kajucie dla VIP-ów napisał wiadomość do Ericcsona, że może bez obaw wpłynąć na Morze Wschodniochińskie, ale pominął wszelkie szczegóły. Drugą wiadomość napisał do Roba Catardiego, polecił mu ocenić, czy byłoby możliwe ewakuowanie aspiranta Pacina helikopterem, gdyby chłopak opuścił okręt podwodny w skafandrze płetwonurka. Płynący z maksymalną szybkością Hammerhead zwolnił i podszedł na głębokość peryskopową po raz drugi w ciągu godziny, żeby nadać wiadomości McKee. To zmniejszenie prędkości spowodowało, że dystans między okrętem a Snarkiem wzrósł. Po transmisji radiowej i powrocie na dużą głębokość Hammerhead ponownie przyspieszył do maksymalnej szybkości i pokład znów zaczął gwałtownie wibrować.
Pirania podeszła na głębokość peryskopową podczas nocnej wachty Pacina i Alamedy. Po powrocie w głąb morza i przyspieszeniu do maksymalnej prędkości kapitanowi przyniesiono notebook. Catardi przeczytał wiadomość od admirała McKee. Co jest, do cholery? – pomyślał. Admirał chce zabrać młodego Pacina z okrętu tuż przed atakiem na Snarca? Wszystko będzie zależało od pogody – na głębokości peryskopowej okręt się kołysał, więc na górze zapewne jest kiepsko – i od sytuacji taktycznej. Ale szkoda rozstawać się z aspirantem, cholera. Za kilka dni Patch zdawałby przed komisją kwalifikacyjną egzamin na podwodnego OOD. I jest szczęśliwą maskotką Piranii. Kiedy go zabraknie, szczęście może się odwrócić od okrętu. Catardi parsknął. Takie głupie myśli nachodziły go tylko wtedy, gdy nie był w pełni rozbudzony. Zadzwonił na stanowisko dowodzenia.
– Oficer pokładowy – zgłosiła się Alameda swoim twardym tonem, który mówił, że panuje nad wszystkim.
– OOD, tu kapitan. Niech łącznik wachtowy zabierze ode mnie notebook i przekaże nawigatorowi. Chcę znać opinię pana Crossfielda punkt ósma. Dowództwo pyta o możliwość ewakuacji pana Pacina z okrętu. Proponują, żeby wydostał się stąd w skafandrze płetwonurka i zaczekał godzinę lub dwie, aż znikniemy. Potem zabierze go helikopter. Ktoś na górze najwyraźniej uważa, że to będzie dla niego bezpieczniejsze niż walka razem z nami.
– Tak jest, panie kapitanie – odrzekła bezbarwnym głosem Alameda.
Catardi naciągnął koc na ramiona i zgasił lampę na biurku. Drzwi się uchyliły, łącznik wachtowy zabrał komputer i cicho wyszedł. Zanim zamknął drzwi, Catardi z powrotem zapadł w sen. W sterowni komandor porucznik Alameda spojrzała na aspiranta Pacina.
– Wygląda na to, że dostałeś bilet powrotny do domu – powiedziała. – Dowództwo chce cię zabrać z okrętu. I pewnie zrobią to niedługo, bo przed kolacją mamy być na trasie Snarca.
Pacino popatrzył na nią. Miał nadzieję, że mina nie zdradza jego uczuć.
– Kiepski pomysł – odrzekł. – Morze jest zbyt wzburzone na taki transfer.
– Nie odpłyniesz małą łodzią – odparła. – Włożysz skafander płetwonurka i wydostaniesz się stąd przez komorę ewakuacyjną. Zaczekasz na powierzchni, dopóki nie znikniemy, a potem wyłowi cię helikopter.
Pacino skinął głową i zaklął w duchu. Przepadnie mi atak na Snarca i egzamin na kwalifikowanego OOD, pomyślał. Ale najgorsze, że rozstanie się z Carrie Alamedą. Od czasu gdy byli ze sobą w pojeździe głębinowym, traktowała go tak, jak w dniu jego wejścia na pokład. Wciąż próbował spotkać się z nią wzrokiem, ale jakby wymazała tamte chwile z pamięci. Cholernie szkoda, pomyślał. Brakowało mu jej, mimo że codziennie pełnili razem wachty i sypiali w jednej kajucie. Wiedział, że rozstanie z nią i z Piranią będzie ciężkim przeżyciem, o którym nie uda mu się zapomnieć. Przypomniał sobie pytanie Tosta O’Neala: „Więc poszedłeś w ślady twojego starego?” Wydawało mu się, że od tamtej pory minął rok. Teraz znał odpowiedź. Ciekawe, co by powiedziała matka, gdyby przypiął delfiny, i co w głębi duszy poczułby i pomyślał ojciec, który uparcie nie życzył sobie teraz, by jego syn narażał życie na atomowym okręcie podwodnym.
Komandor porucznik Carrie Alameda patrzyła, jak aspirant Pacino stojący obok niej pochyla się nad stołem nawigacyjnym. Pragnęła go, ale znała realia służby we flocie. Popełniła błąd, że go poderwała, ale nie potrafiła zapanować nad swymi uczuciami. Dobrze, że zabiorą go z okrętu. Kiedy będzie znów w Annapolis, już bezpieczny, może napisze do niego, powie mu, co czuje, choć, wziąwszy pod uwagę dzielącą ich różnicę wieku i stopnia wojskowego, kontynuowanie tej znajomości wydawało się czymś raczej bezsensownym. Ale wiedziała, że nie potrafi o nim zapomnieć. Pomyślała, że życie znowu zakpiło sobie z niej – kiedy straciła nadzieję, że kogoś znajdzie, poznała tego chłopaka w mundurze aspiranta.